NOWOŚCI

piątek, 24 października 2014

1150. Dla ciebie wszystko, reż. Michael Hoffman


Tytuł oryginalny: The Best of Me
Reżyseria: Michael Hoffman
Scenariusz: J. Mills Goodloe, Will Fetters
Na podstawie: powieści Nicholasa Sparksa
„Dla ciebie wszystko”
Zdjęcia: Oliver Stapleton
Muzyka: Aaron Zigman
Kraj: USA
Gatunek: Melodramat
Premiera: 15 października 2014 (Świat) 17 października 2014 (Polska)
Obsada: Michelle Monaghan, James Marsden, Liana Liberato, Luke Bracey, Gerald McRaney, Caroline Goodall, Clarke Peters, Sebastian Arcelus
     Na odsłonę kolejnej powieści Nicholasa Sparksa zawsze wyczekuję z zapartym tchem. Tak samo jak dewastujące są jego książki, tak samo wiele emocji wzbudzają ekranizacje. Większość oparta na podobnym schemacie- oczywiście z małymi wyjątkami, ale jak bardzo różne od poprzednich. „Dla ciebie wszystko” to kolejna propozycja dla fanów poczytnego pisarza, ale również dla miłośników niekonwencjonalnych melodramatów. Momentami ckliwie, ale znajdują się tu też chwile napięcia, dzięki którym film skierowany jest nie tylko do kobiet.

     Amanda (Liana Liberato) to śliczna dziewczyna z bardzo dobrego domu, zadająca się tylko z najbardziej popularnymi chłopakami. Oczywiście do momentu, w którym na jej drodze staje Dawson (Luke Bracey), który ze względu na swojego ojca kryminalistę i braci nie wydaje się być dla niej odpowiednią partią i to nie według jej rodziców, ale przede wszystkim według niego samego. Podczas kolejnej awantury w domu Dawson odnajduje schronienie u poczciwego mężczyzny (Gerald McRaney), który jest w stanie zrobić wszystko, aby ochronić chłopaka. Dopiero wówczas związek Dawsona i Amandy nabiera rozpędu i zakochują się w sobie bez pamięci. Jednakże w trakcie wyprawy na bal dochodzi do tragedii, która całkowicie odmienia losy dwójki zakochanych, wydając się rozdzielać ich na zawsze. Po dwudziestu latach Amanda (Michelle Monaghan) jest z pozoru szczęśliwą mężatką i matką, natomiast Dawson (James Marsden) świetnie radzi sobie na platformach wiertniczych. Drogi tej dwójki ponownie się krzyżuję, gdy dostają zawiadomienie o śmierci ich drogiego przyjaciela.
     Na nazwisko Sparks kobiety lgną do kina, a mężczyźni uciekają w popłochu. Bowiem to właśnie ten człowiek potrafi z najtwardszych ludzi wycisnąć chociażby jedną łzę. „Dla ciebie wszystko” nie różni się za bardzo od tego schematu, ale wchodzi na zupełnie inny poziom. Mamy tutaj totalnie banalną historię miłosną. Znowu uczepiono się wątku wiecznej miłości, która narodziła się w młodości i kontynuowana jest już w dorosłości. Totalny banał wiecznego uczucia, prawdziwej miłości, która potrafi przetrwać nawet dwadzieścia lat rozłąki. Z jednej stronie trąci tandetą, ale z drugiej tak bardzo podnosi człowieka na duchu. Daje ciepło i całkiem pozytywne emocje. W szczególności jak spogląda się na tą parę nastolatków, którzy świata poza sobą nie widzą a Dawson jest takim mrukiem, jakiego znaleźć można nawet i w naszych małżeństwach. ' Wielka rzecz, że rozgrywa się to wszystko w niekorzystnych dla młodych ludzi warunkach. Każdy ma jakieś problemy z rodzicami. Aczkolwiek.... nie aż taki. Chłopak całkowicie nieskazitelny, a żyjący pod jednym dachem z ludźmi, których rodziną może nazywać jedynie przez więzy krwi. Rodziną wyjętą spod prawa i całkowicie bezlitosną. To dodaje tej melancholijnej i mdłej historii sporo emocji, takiego nietypowego kopa, który wynieść może nas w przestworza i sprawi, że nasze drugie połówki nie zanudzą się całkowicie podczas seansu. Te relacje bowiem nie kończą się na młodości, to właśnie one są powodem traumatycznego rozstania dwójki zakochanych, a później prześladują ich do ostatnich chwil ich życia.
     Sparks słynie z dramatycznych zakończeń swoich historii, aczkolwiek zdarzają się wyjątki od reguły. Nie boi się totalnie zdewastować emocjonalnie czytelnika, więc i filmy nie pozostają nam dłużne. Powieści tak rozczulające, które zaskakują w najmniej odpowiednim ku temu momencie. Dokładnie tak samo jest z „Dla ciebie wszystko”. Egzemplarz książkowy wciąż nietknięty leży na półce, ale film jak najbardziej zachęca do sięgnięcia po niego. Wszystko przez to, że serwuje nam totalnie sparksowskie zakończenie. I tak naprawdę... bardzo szkoda, bo po obejrzeniu kilku ekranizacji jego powieści nikt nie poczuje się ani trochę zaskoczony. Wstrząśnięty- owszem, mogą popłynąć łzy- no jak nie popłyną, to jesteście zimni jak lód, ale to jest takie oczywiste... nie ma w tym żadnej niespodzianki.
      „Dla ciebie wszystko” jest filmem bardzo pięknym. Cudowne lokalizacje, tak bardzo nastrojowe i klimatyczne, jak niemalże przy każdym sparksowskim obrazie. Wszystko podsyca tutaj to uczucie miłości, które z początku jest całkowicie beztroskie. Twórcy nie boją się traumatyzować widza, aczkolwiek szkoda, że nie wybierają innej drogi, aby to osiągnąć. Prawda jest jednak taka, że mogła z tego powstać bardzo mdła historia o wypominkach, o wspominkach- przesłodzona historia miłosna. Na szczęście poprzez wprowadzenie wątku kryminalnego, minimalnego klimatu thrillera, zupełnie inaczej odbiera się tę produkcję. Bywa zaskakująco, bywa ckliwie, bywa drapieżnie i groźnie. Sparks przeszedł samego siebie, a twórcy filmowi z pewnością nie raz uścisnęli mu dłoń za stworzenie tak plastycznej na potrzeby ekranizacji historii.

Ocena: 6/10
Recenzja dla portalu A-G-W.info!
a-g-w.info
cinema-city.pl

2 komentarze :

  1. Zastanawiałam się czy nie wybrać się na ten film do kina i po przeczytaniu Twojej recenzji chyba się jednak wybiorę jak znajdę czas ;) Lubię książki Sparksa, bo to takie przyjemne czytadła-romansidła, a filmy na podstawie tych książek bardzo dobrze się ogląda (uwielbiam "Safe Haven"). Jedyna jak dotąd książka (i film), która mi się nie podobała to "Dear John", bardzo męczyłam się żeby ją doczytać do końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wobec tego jeżeli spodobało Ci się Safe Haven to The Best of Me też powinno przypaść Ci do gustu. Mnie też Dear John nie przekonało, więc ogólnie widzę, że mówimy podobnym językiem :)

      Usuń