Zdjęcia:
Oliver Stapleton
Muzyka:
Aaron Zigman
Kraj:
USA
Gatunek:
Melodramat
Premiera:
15 października 2014 (Świat) 17 października 2014
(Polska)
Obsada: Michelle Monaghan, James Marsden, Liana Liberato, Luke Bracey, Gerald McRaney, Caroline Goodall, Clarke Peters, Sebastian Arcelus
Obsada: Michelle Monaghan, James Marsden, Liana Liberato, Luke Bracey, Gerald McRaney, Caroline Goodall, Clarke Peters, Sebastian Arcelus
Na
odsłonę kolejnej powieści Nicholasa Sparksa zawsze wyczekuję z
zapartym tchem. Tak samo jak dewastujące są jego książki, tak
samo wiele emocji wzbudzają ekranizacje. Większość oparta na
podobnym schemacie- oczywiście z małymi wyjątkami, ale jak bardzo
różne od poprzednich. „Dla
ciebie wszystko”
to kolejna propozycja dla fanów poczytnego pisarza, ale również
dla miłośników niekonwencjonalnych melodramatów. Momentami
ckliwie, ale znajdują się tu też chwile napięcia, dzięki którym
film skierowany jest nie tylko do kobiet.
Amanda
(Liana
Liberato)
to śliczna dziewczyna z bardzo dobrego domu, zadająca się tylko z
najbardziej popularnymi chłopakami. Oczywiście do momentu, w którym
na jej drodze staje Dawson (Luke
Bracey),
który ze względu na swojego ojca kryminalistę i braci nie wydaje
się być dla niej odpowiednią partią i to nie według jej
rodziców, ale przede wszystkim według niego samego. Podczas
kolejnej awantury w domu Dawson odnajduje schronienie u poczciwego
mężczyzny (Gerald
McRaney),
który jest w stanie zrobić wszystko, aby ochronić chłopaka.
Dopiero wówczas związek Dawsona i Amandy nabiera rozpędu i
zakochują się w sobie bez pamięci. Jednakże w trakcie wyprawy na
bal dochodzi do tragedii, która całkowicie odmienia losy dwójki
zakochanych, wydając się rozdzielać ich na zawsze. Po dwudziestu
latach Amanda (Michelle
Monaghan)
jest z pozoru szczęśliwą mężatką i matką, natomiast Dawson
(James
Marsden)
świetnie radzi sobie na platformach wiertniczych. Drogi tej dwójki
ponownie się krzyżuję, gdy dostają zawiadomienie o śmierci ich
drogiego przyjaciela.
Na
nazwisko Sparks kobiety lgną do kina, a mężczyźni uciekają w
popłochu. Bowiem to właśnie ten człowiek potrafi z najtwardszych
ludzi wycisnąć chociażby jedną łzę. „Dla
ciebie wszystko”
nie różni się za bardzo od tego schematu, ale wchodzi na zupełnie
inny poziom. Mamy tutaj totalnie banalną historię miłosną. Znowu
uczepiono się wątku wiecznej miłości, która narodziła się w
młodości i kontynuowana jest już w dorosłości. Totalny banał
wiecznego uczucia, prawdziwej miłości, która potrafi przetrwać
nawet dwadzieścia lat rozłąki. Z jednej stronie trąci tandetą,
ale z drugiej tak bardzo podnosi człowieka na duchu. Daje ciepło i
całkiem pozytywne emocje. W szczególności jak spogląda się na tą
parę nastolatków, którzy świata poza sobą nie widzą a Dawson
jest takim mrukiem, jakiego znaleźć można nawet i w naszych
małżeństwach. ' Wielka rzecz, że rozgrywa się to wszystko w
niekorzystnych dla młodych ludzi warunkach. Każdy ma jakieś
problemy z rodzicami. Aczkolwiek.... nie aż taki. Chłopak
całkowicie nieskazitelny, a żyjący pod jednym dachem z ludźmi,
których rodziną może nazywać jedynie przez więzy krwi. Rodziną
wyjętą spod prawa i całkowicie bezlitosną. To dodaje tej
melancholijnej i mdłej historii sporo emocji, takiego nietypowego
kopa, który wynieść może nas w przestworza i sprawi, że nasze
drugie połówki nie zanudzą się całkowicie podczas seansu. Te
relacje bowiem nie kończą się na młodości, to właśnie one są
powodem traumatycznego rozstania dwójki zakochanych, a później
prześladują ich do ostatnich chwil ich życia.
Sparks
słynie z dramatycznych zakończeń swoich historii, aczkolwiek
zdarzają się wyjątki od reguły. Nie boi się totalnie zdewastować
emocjonalnie czytelnika, więc i filmy nie pozostają nam dłużne.
Powieści tak rozczulające, które zaskakują w najmniej odpowiednim
ku temu momencie. Dokładnie tak samo jest z „Dla
ciebie wszystko”.
Egzemplarz książkowy wciąż nietknięty leży na półce, ale film
jak najbardziej zachęca do sięgnięcia po niego. Wszystko przez to,
że serwuje nam totalnie sparksowskie zakończenie. I tak naprawdę...
bardzo szkoda, bo po obejrzeniu kilku ekranizacji jego powieści nikt
nie poczuje się ani trochę zaskoczony. Wstrząśnięty- owszem,
mogą popłynąć łzy- no jak nie popłyną, to jesteście zimni jak
lód, ale to jest takie oczywiste... nie ma w tym żadnej
niespodzianki.
„Dla ciebie wszystko”
jest filmem bardzo pięknym. Cudowne lokalizacje, tak bardzo
nastrojowe i klimatyczne, jak niemalże przy każdym sparksowskim
obrazie. Wszystko podsyca tutaj to uczucie miłości, które z
początku jest całkowicie beztroskie. Twórcy nie boją się
traumatyzować widza, aczkolwiek szkoda, że nie wybierają innej
drogi, aby to osiągnąć. Prawda jest jednak taka, że mogła z tego
powstać bardzo mdła historia o wypominkach, o wspominkach-
przesłodzona historia miłosna. Na szczęście poprzez wprowadzenie
wątku kryminalnego, minimalnego klimatu thrillera, zupełnie inaczej
odbiera się tę produkcję. Bywa zaskakująco, bywa ckliwie, bywa
drapieżnie i groźnie. Sparks przeszedł samego siebie, a twórcy
filmowi z pewnością nie raz uścisnęli mu dłoń za stworzenie tak
plastycznej na potrzeby ekranizacji historii.
Ocena: 6/10
Recenzja dla portalu A-G-W.info!
Zastanawiałam się czy nie wybrać się na ten film do kina i po przeczytaniu Twojej recenzji chyba się jednak wybiorę jak znajdę czas ;) Lubię książki Sparksa, bo to takie przyjemne czytadła-romansidła, a filmy na podstawie tych książek bardzo dobrze się ogląda (uwielbiam "Safe Haven"). Jedyna jak dotąd książka (i film), która mi się nie podobała to "Dear John", bardzo męczyłam się żeby ją doczytać do końca.
OdpowiedzUsuńWobec tego jeżeli spodobało Ci się Safe Haven to The Best of Me też powinno przypaść Ci do gustu. Mnie też Dear John nie przekonało, więc ogólnie widzę, że mówimy podobnym językiem :)
Usuń