NOWOŚCI

niedziela, 31 sierpnia 2014

1144. Dawca pamięci, reż. Phillip Noyce

Tytuł oryginalny: The Giver
Reżyseria:
Phillip Noyce
Scenariusz:
Michael Mitnick, Robert B. Weide
Na podstawie: powieści Loisa Lowry'ego „Dawca”
Zdjęcia: Ross Emery
Muzyka: Marco Beltrami
Kraj: USA
Gatunek: Sci-Fi, Dramat
Premiera: 11 sierpnia 2014 (Świat) 22 sierpnia 2014 (Polska)
Obsada: Jeff Birdges, Meryl Streep, Brenton Thwaites, Alexander Skarsgård, Katie Holmes, Odeya Rush, Cameron Monaghan, Taylor Swift

     W dzisiejszych czasach bardzo dużo mówi się o przyszłości naszej cywilizacji. Twórcy filmowi i pisarze wykorzystują więc aktualną tendencję dbania o to, aby świat jutra w ogóle był rzeczą realną i prześcigają się w coraz to ciekawszych pomysłach pokazywania widzom, co by się stało w przyszłości, gdyby nasze starania się nie powiodły, albo co gorsza- udały się aż za bardzo. Przykładem tego drugiego jest najnowszy film Phillipa Noyce'a o tytule „Dawca pamięci”, dla którego bazą była znana i poczytna powieść Loisa Lowry'ego.

     Młody Jonas (Brenton Thwaites) żyje w świecie zbudowanym na zgliszczach dawnej cywilizacji. Nie ma tutaj wspomnień, nie ma emocji, ani kolorów. Wszyscy noszą jednakowe stroje, a każdy człowiek jest przydatny dla reszty społeczeństwa. Panuje powszechna jednorodność wprowadzona przez Radę Starszych przed wieloma latami. Jonas i jego przyjaciele (Odeya Rush, Cameron Monaghan) kończą właśnie szkołę, a co za tym idzie biorą udział w ceremonii wytypowania im zadań w społeczeństwie. Chłopak obawia się, że nie jego niezdecydowanie zaważy o przyszłości. Jednakże ku jego zaskoczeniu i dumie rodziców (Katie Holmes, Alexander Skarsgård) zostaje mu powierzone jedno z najbardziej wyjątkowych i ważnych zadań na świecie- ma zostać biorcą pamięci. Już następnego dnia rozpoczyna pracę z Dawcą pamięci (Jeff Bridges), który każdego kolejnego dnia przekazuje mu wspomnienia z przeszłości, całkowicie zmieniając jego życie.
     Idea nowego filmu Phillipa Noyce'a ma bardzo proste podłoże, które nie jest niczym nadzwyczajnych wśród filmów antyutopijnych. Ot jest sobie społeczeństwo, powstałe na ruinach stałego, całkowicie odseparowane pod wieloma względami od reszty świata, który teoretycznie nie istnieje. Nowy świat pozbawiony jest wspomnień, a co za tym idzie emocji. Każdy dzień jest tutaj całkowicie zaplanowany, a ludzie nawet w swojej precyzji językowej podporządkowują się naczelnej władzy, którą w ręce dzierży Rada Starszych. I tak oto całkowita jednorodność religijna, „emocjonalna”, czy też słowna może zostać zachwiana przez jednego wybrańca, na tyle wyjątkowego, aby opiekować się ludzkimi wspomnieniami, a co za tym idzie- emocjami! I tutaj zaczyna się niemała jazda, gdyż w każdym kolejnym dniem, wspomnieniem, film robi się coraz bardziej fascynujący. Z początku tylko Jonas przechodzi swoistą transformację, daje mu to odwagi, daje siły do działania. W końcu nikt kto czuje nie chciałby dłużej żyć w takim pozbawionym barw i wspomnień o sankach świecie. Fabuła kręci się nie tylko wokół wątku wspomnień i ludzkiej świadomości, gdzie próbuje się przekazać widzowi, że wbrew pozorom wszelkie wspomnienia i emocje z nich płynące nie czynią nas słabszymi, ale mocniejszymi, odważniejszymi. Mamy tutaj silne wzorce przyjaźni, pierwsze miłości- także tą braterską. Jednakże u końca film okazuje się mieć drugie dno. Nie chodzi tu jedynie o twist, który na swój sposób był do przewidzenia, ale o wielką tajemnicę skrywającą się za granicą. Fajne jest tu natomiast to, że finał nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Pozostawia po prostu społeczeństwo na pewnym etapie, z furtką do przyszłości, z której mogą dobrowolnie korzystać.
     Oglądając ten film można mieć przeświadczenie, że widzieliśmy to już wiele razy. I choć klaustrofobiczność społeczności mocno kojarzy nam się z „Osadą”, jej bezemocjonalność z „Equilibrium”, wizja fantastycznego świata niczym z Kapitolem w „Igrzyskach Śmierci”, a nieprzypasowanie do żadnej z dziedzin i tym samym byciem wyjątkowym oraz niebezpiecznym zarazem do „Niezgodnej” to nie należy zapominać, że „Dawca pamięci” to ekranizacja powieści powstałej na długo przed wspomnianymi tytułami- nawet książkowymi! Jedyną winą jest tutaj to, że film powstał zdecydowanie za późno.
     Nie liczy się tu jedynie cała idea fabularna, bo gdyby nie cała otoczka estetyczna mogłoby to się w ogóle nie sprzedać. Zachowanie wizualnej koncepcji bazującej na czarno-białej prezentacji niczym z „Miasteczka Pleasentville” wspaniale obrazuje charakter opowieści. Świetne jest tutaj to, że wraz z przekazywaniem kolejnych wspomnień odznaczają się kolejne barwy. Wkraczają one bardzo płynnie, cudownie wręcz podkreślając pojedyncze elementy, a tym samym zachwycając! Sam montaż wspomnień jest zdumiewająco dobry, odrobinę intymny, ale też i radosny. Emocje są wręcz namacalne. Gdy dodamy do tego przepiękną muzykę stworzoną przez Marco Beltrami, to trudno jest się opędzić od wzruszeń. Scenografia nie czyni filmu ani odrobinę przytulniejszym. Surowe miejsca, gadżety z przyszłości, wszystko zachowane w bardzo zimnym, ale też i eleganckim stylu. Jedyna pozostałość po bezemocjonalnym społeczeństwie.
     Bardzo trudno jest dobrać odpowiednią obsadę do takiego rodzaju filmu, w którym większość czasu trzeba zachowywać pokerową twarz. W dodatku całkowicie machinalnie wypowiadać najbardziej dziwaczne, skontrolowane dialogi, jakie kiedykolwiek słyszeliśmy w filmie. Nie każdemu musi się spodobać ten zamysł, ale idealnie komponuje się to z resztą filmu, więc wielkie brawa. W swojej roli chyba najlepiej sprawdziła się nijaka Katie Holmes, która nie musiała się chyba zbytnio wysilać na bezemocjonalną grę. Ciekawe role mieli do odegrania Jeff Bridges i Meryl Streep. Po dwóch stronach barykady, z całkiem innymi priorytetami i wizjami świata. Jedno ze wspomnieniami i uczuciami, a drugie niczym cyborg precyzyjnie używający języka. Pośród nimi bardzo interesująco radzi sobie Brenton Thwaites, który staje się tu łącznikiem. Można już zacząć wróżyć mu świetlaną karierę. Na ekranie zobaczymy również gwiazdę „Czystej krwi”- Alexandra, ale niestety tak bardzo wtapia się w jednorodne społeczeństwo, że ciężko w ogóle cokolwiek wyłapać z jego obecności na ekranie. Niestety.
     „Dawca pamięci” to absolutnie zaskakujące widowisko. Świetna koncepcja realizowana z dbałością o detale. Nie ma tutaj szansy na nudę, w szczególności jeżeli ktoś lubi takie eleganckie obrazy. Nie można powiedzieć, że nie jest to wtórny pomysł, ale wynika to jedynie z tego, że tak późno zabrano się za realizację tak wspaniałej fabuły. Niektórzy uważać mogą, że jest to jakaś bezmyślna produkcja dla nastolatek- nic bardziej mylnego! Pomimo początkowej bezemocjonalności filmu całość wypada bardzo dojrzale, bardzo wzruszająco, do tego stopnia, że można uronić łezkę, czy dwie. Tęsknota do wspomnień, pragnienie chronienia przyszłości podsycona przez wspaniałą muzykę, a także montaż zdjęć zachwyca tak bardzo, że osobiście uznaję nowy film od Phillipa Noyce'a za jeden z moich ulubionych tych wakacji!

Ocena: 8/10
Recenzja dla portalu A-G-W.info!
a-g-w.info
cinema-city.pl

5 komentarzy :

  1. Oj tak Katie Holmes świetnie się sprawdziła. Zgadzam się, że momentami było wzruszająco, ale z tym, że bardzo dojrzale nie mogę. Niestety dla mnie produkcja była zbyt infantylna. W moim odczuciu "Igrzyska.." nadają się też dla osób 20+, a ten film średnio sprawdza się pod tym względem. Mimo wszystko nie nudziłam się. Mógłby być dłuższy i mniej powierzchowny, wtedy byłby o wiele lepszy. Żałuję, że nie trwał 30 minut dłużej bym mogła więcej poznać, zrozumieć i bardziej wejść w ten świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Infantylny? :O W którym miejscu? Ja się nie mogę z tym zgodzić, choć może to dlatego, że całkowicie zaczarował mnie ten film. Uwielbiam go, po prostu! Tak bardzo, że postanowiłam zainwestować w książkę ;)

      Usuń
  2. Ja mam mieszane odczucia po seansie tego filmu. Bardzo dobrze mi się go oglądało, zabiegi wizualne z kolorami były w punkt, ale czegoś mi zabrakło. Liczyłam, że dowiem się czegoś więcej o tej społeczności, a szczególnie o tym jak powstała, zaś zakończenie (bardzo ciekawe) zamiast odpowiedzi przyniosło mi jeszcze więcej pytań...

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna recenzja zachęcająca jeszcze bardziej :) NA PEWNO w końcu zobaczę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Film jest typowym obrazem dla nastolatków. Na pewno nie nazwałabym go bezmyślną produkcją, bo przybliża problem antyutopii, kojarzy się bardzo z 1984 Orwella, porusza kwestię podporządkowania, konformizmu, przyjaźni, miłości i lojalności. Ale dla starszego widza w pewnym momencie staje się przerysowany, a wręcz śmieszny. Mam na myśli np. scenę ucieczki z Gabrielem. Jonas w żaden sposób, będąc śmiertelnym człowiekiem nie byłby w stanie przeżyć ostrzału, zrzucania ze statku i wędrówki przez takie śniegi. Kiedy oglądasz film, który porusza ważne problemy, masz nadzieję, że będzie trzymał poziom do końca. Ten nie trzyma. W momencie ucieczki upada w nim wszystko - napięcie, zainteresowanie i dobre zdanie o produkcji.

    OdpowiedzUsuń