NOWOŚCI

wtorek, 22 kwietnia 2014

Książka #315. Wszyscy mają się dobrze, aut. Penny Jordan

Tytuł oryginalny: A Perfect Family
Gatunek: obyczajowa
Wydawca: Mira
Rok wydania: 1997 (Świat), 2014 (Polska)
Tłumaczenie: Klaryssa Słowiczanka
ISBN 978-83-276-0497-2
Ilość stron: 320    Format: 125x200mm
Kup książkę: Harlequin

     Najczęściej to właśnie w książkach odnajdujemy rozwiązania swoich własnych problemów. I nie chodzi tu o najrozmaitsze poradniki, a powieści obyczajowe. Penny Jordan, amerykańska pisarka, miłośniczka książek i niegdyś opowiadaczka bajek, tworzy najlepsze historie romantyczne z dramatycznym tematem w tle. W serii o rodzinie Crightonów, a mianowicie w pierwszym jej tomie o tytule „Wszyscy mają się dobrze”udowadnia, że w tej rodzinie wszystko jest dalekie od ideału.
     Rodzina Crightonów to kilka pokoleń skupionych na pasji prawniczej. Ben Crighton, jako głowa tej z pozoru idealnej rodziny, stawia wysokie wymagania swoim potomkom. Jego dwóch synów, David i Jon, prowadzi kancelarię prawniczą i pokłada on w nich wielkie nadzieje. Jon zawsze czuł, że cała uwaga ojca skupia się na jego bracie, a on sam także robił wszystko, aby mu pomóc. Teraz cała rodzina zjeżdża się do domu, aby móc spędzić czas razem. Jednakże podczas przyjęcia David zostaje odwieziony do szpitala z zawałem serca. Pomimo niechęci ze strony stryja i dziadka, córka Davida - Olivia pragnie zastąpić go na stanowisku pracy, tym samym niszcząc swoje plany z ukochanym Casperem. To właśnie ona odkrywa sekret swojego ojca, który może zaważyć na przyszłości całej jej rodziny.
     Powieść Penny Jordan z pewnością nie zagości na półce z moimi ulubionymi. Mocnym akcentem jest tutaj prawnicza opowieść, która bardzo dominuje, a tym samym zniechęca do dalszej lektury. Wszelkie niuanse wprowadzane do historii wydają się momentami niepotrzebne, a wręcz przytłaczające. Są to chyba najcięższe chwile dla czytelnika, który nie jest miłośnikiem prawniczego światka. Natomiast ten cechujący się empatią z pewnością odnajdzie się w najrozmaitszych problemach, z którymi boryka się rodzina Crightonów. Pomimo tego, że w zasadzie cały pierwszy tom skupia się na problemach zdrowotnych Davida, bowiem one determinują późniejsze wydarzenia, to jednak całość uwagi koncentruje się na jego żonie Tiggy- mierzącej się z bardzo osobliwym, ale też i poważnym problemem. Wiele kobiet będzie się utożsamiało z tą postacią, więc z pewnością jest to chyba jeden z najbardziej wstrząsających motywów w całej książce, a przy tym jeden z najpoważniejszych. Reszta to zwyczajowe historie miłosne, gdy pojawiają się insynuacje, że Jenny powinna być z Davidem, a Tiggy z Jonem- pomysł niczym z „Zamieńmy się żonami”. Mocno to niedojrzałe, stawiające na szali cały sens małżeństwa, ale przede wszystkim pokazujące, jak bardzo niedoskonała jest ta perfekcyjna rodzina prawników. Chęć połączenia każdego z każdym, flirtowanie jednej postaci z drugą, mocno zakrawa o brazylijską telenowelę- pełno w tym wszystkim banalności, ale na pewno brak w tym logiki. Inna rzecz, że przy okazji wychodzą na jaw brudy, a innym czkawką odbija się chęć dogonienia oczekiwań stawianych im przez seniora rodziny. Morał jest jednak z tej opowieści jeden- jak masz kasę, możesz wszystko. Nawet odkopać się z największego doła w jaki udało Ci się wpaść z własnej głupoty i pazerności.
     Penny Jordan tworzy dość zaskakujące postaci. W jednej ręce trzyma mocne charaktery, a w drugiej bohaterów, których w ogóle mogłoby tu nie być. Żongluje nimi bez opamiętania, próbując różnych zestawień, mogących się sprawdzić i wyzwolić w czytelniku chęć kontynuowania tej opowieści. Jednakże te dobre momenty są bardzo znikome, a całość dominuje nijakość postaci. Z jednej strony jest taki David, który ewidentnie kocha się w żonie swojego brata, z innej zaś kobiety osłabione przez słabości, a jeszcze z innej taki Max, który nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć cel. Pojawia się symbol niezdecydowania kobiety pod postacią Olivii, która raz chce być ze swoim chłopakiem, potem uważa że jest dla niego obca, aby za chwilę pójść z nim do łóżka tylko po to, by móc odkryć jeszcze większą dziurę między nimi. Wszystko to całkowicie nielogiczne, działania bohaterów stawiają w wątpliwość ich dojrzałość emocjonalną. No, ale w obliczu problemów i miłosnych ekscesów każdy może zachowywać się jak ogłupiały.
     „Wszyscy mają się dobrze”ma swoje lepsze i gorsze momenty. Niestety, tych drugich jest znacznie więcej, w szczególności jeżeli ktoś nie przepada za klimatem prawniczym. Opowieść nie jest najgorsza, gdyż pokazuje, że każda rodzina ma jakieś trupy w szafie, nawet ta uchodząca za najdoskonalszą. Dialogi nie są najgorsze, postaci są bardzo dobrze zbudowane, ale co z tego skoro w efekcie są całkiem nijakie. Brak tutaj charakteru, a porywające sceny, czy to namiętności, czy emocjonalnych problemów zliczyć można na palcach jednej ręki. Szkoda, bo powieść zapowiadała się naprawdę ciekawie, a wszystko wskazuje na to, że jest to ten typ, o którym zapomina się po jednym dniu.
Ocena: 3/6
Recenzja dla Wydawnictwa Mira!
harlequin.pl

2 komentarze :