NOWOŚCI

środa, 23 kwietnia 2014

1121. Niezniszczalni 2, reż. Simon West


Oryginalny tytuł: The Expendables 2
Reżyseria: Simon West  
Scenariusz: Sylvester Stallone, Richard Wenk
Zdjęcia: Shelly Johnson
Muzyka: Brian Tyler
Kraj: USA
Gatunek: Akcja
Premiera: 08 sierpnia 2012 (Świat) 24 sierpnia 2012 (Polska)
Obsada: Sylvester Stallone, Jason Statham, Jet Li, Dolph Lundgren, Chuck Norris, Jean-Claude van Damme, Bruce Willis, Arnold Schwarzenegger, Terry Crews, Randy Couture, Liam Hemsworth, Nan Yu
     Co by się stało, gdyby na ekranie skumulowała się potężna dawka testosteronu? Czy telewizor by nam eksplodował, czy sala kinowa zrównałaby się z ziemią? Możecie się tego dowiedzieć podczas seansu „Niezniszczalni 2”, bowiem już po raz drugi najwięksi bohaterowie kina akcji spotykają się na jednym planie. Tym razem Stallone przekazuje stery w ręce Simona Westa, który mając za sobą przygodę z „Lotem skazańców”, a także „Kiedy dzwoni nieznajomy” wydaje się sporą niespodzianką przy tej produkcji.

     Ekipa najemników pod dowództwem Barneya Rossa (Sylvester Stallone) kończy właśnie jedną ze swoich akcji. Jednakże zamiast odpoczywać, za namową Churcha (Bruce Willis) szybko wchodzą w nowe zadanie, które obejmuje między innymi sprawowanie opieki nad Maggie (Nan Yu) w czasie jej misji. Niestety, nic nie przebiega zgodnie z planem a spotkanie z terrorystą imieniem Villain (Jean-Claude van Damme) kończy się śmiercią dla jednego z nich. Ross i jego koledzy poprzysięgają zemstę i wyruszają w pogoń za złoczyńcą niszcząc wszystkich, którzy staną na ich drodze.
     Filmy nastawiające widza jedynie na wielką rozpierduchę kuleją pod każdym innym względem. Nic więc dziwnego, że „Niezniszczalni” nie są zbyt ciepło przyjmowani przez krytyków, a fani kina akcji szaleją z radości. Najnowszy film o bandzie popaprańców uzbrojonych w niesłychanie wybuchowy sprzęt unicestwiający jest jednym z takich filmów, filmów, które niczego sobą nie reprezentują, a stworzone zostają jedynie dla uciechy ogółu. Efektów jest więc tutaj co niemiara. Wybuchają mosty, eksplodują samochody, a ludzkie ciała rozprysną się niczym bańki mydlane. Statham powalczy w habicie, a Stallone powystrzela przeciwników przy pomocy jednego palca. Innymi słowy jest co podziwiać, jest czym się zachwycać, jest na co popatrzeć, bo jeżeli kogoś nie zadowolą psoty bohaterów to zawsze pozostaną jeszcze ich umięśnione ciała. Bardzo dynamiczna produkcja, z całkiem nie najgorszą muzyką w wykonaniu Briana Tylera.
     Nie od dziś wiadomo, że ciężko jest zbudować solidną fabułę jedynie na chęci zemsty. To zawsze musi skończyć się większą klęską, dlatego też ciężko jest nastawiać się na jakąś przewrotność wątkową. Gdzieś pomiędzy oczywistym pościgiem za złym dochodzi do typowo ludzkich odruchów, które w obliczu aktualnych wydarzeń wydają się całkiem na miejscu. Całe szczęście, że scenarzyści nie pozbawili najemników ich serc. Epizody romantyczne zostają ograniczone do minimum, a więc męska część widowni może się cieszyć z braku banalnych emocji na ekranie. Inna sytuacja dotyczy przyciągania, atrakcyjności, bo na to trzeba było zwrócić uwagę. W tym aspekcie obraz jest niesłychanie przewidywalny. Poza tym obraz nie prezentuje sobą większych wartości, no ale w zasadzie nie taki był jego cel.
     Postacie, które w pierwszym filmie pojawiły się jedynie epizodycznie tym razem mają większy udział w całej tej nawalance. Usilnie starają się udowodnić, że mają jeszcze coś energii w tych witkach, a ich humor ani odrobinę się nie stępił. Z wielkiej starszyzny, w skład której wchodzą Norris, Willis, Schwarzenegger, Stallone, a także Van Damme to dwaj pierwsi prezentują się najlepiej. Jest to dość zaskakujące, bo przecież Chuck zbliża się już powoli do osiemdziesiątki (!). Nie przeszkadza mu to jednak w sprawnym posługiwaniu się bronią. Van Damme dalej nie najgorzej radzi sobie wręcz, aczkolwiek jest to przykład na to, tak samo jak i Schwarzenegger, że niektórzy nie potrafią starzeć się z godnością. Stają się tym samym karykaturami samych siebie. Nie mniej, w niesłychanie komiczny sposób nawiązują do swoich starych ról, więc mamy przy tym spory ubaw. Bardzo dobrze radzi sobie młodsza ekipa, aczkolwiek ich występ na ekranie można rozpatrywać jedynie z punktu widzenia zabaw na ekranie, a nie genialności ich aktorstwa. Statham bardzo dobrze sprawdza się w sutannie i jest zaskakująco pociągający. Na resztę można przymrużyć oko, ani nie rażą, ani nie irytują.
     Ciekawe jest to, jak można osiągnąć tak zaskakujący efekt jak w „Niezniszczalnych 2”. Film nafaszerowany akcją po brzegi, a jednocześnie niesłychanie nużący. Wszelkie te atrakcje w połowie seansu zaczynają mocno męczyć widza, a pod koniec mamy wrażenie, jakbyśmy sami uczestniczyli w połowie wydarzeń wraz z bohaterami. Obraz fascynuje jedynie ze względu na ciągłą naparzankę, jednakże brakuje mu konkretnej fabuła, która chociaż trochę pomogłaby poznać bliżej postaci. Nie ma co, jest to jedna z gorszych produkcji tego roku i nawet moja miłość do Jasona nie poratuje jej w moich oczach.

Ocena: 4/10

1 komentarz :