Reżyseria:
Marc Webb
Scenariusz: Alex Kurtzman, Roberto Orci, Jeff Pinkner
Scenariusz: Alex Kurtzman, Roberto Orci, Jeff Pinkner
Na
podstawie: komiksu
Steve Ditko oraz Stana Lee
Zdjęcia:
Daniel Mindel
Muzyka:
Hans Zimmer, Pharrell
Williams, Johnny Marr
Kraj: USA
Gatunek:
Akcja, Sci-Fi
Premiera: 10 kwietnia 2014 (Świat) 25 kwietnia 2014 (Polska)
Obsada: Andrew Garfield, Emma Stone, Jamie Foxx, Dane DeHaan, Colm Feore, Felicity Jones, Paul Giamatti, Sally Field, Campbell Scott, Marton Csokas
Premiera: 10 kwietnia 2014 (Świat) 25 kwietnia 2014 (Polska)
Obsada: Andrew Garfield, Emma Stone, Jamie Foxx, Dane DeHaan, Colm Feore, Felicity Jones, Paul Giamatti, Sally Field, Campbell Scott, Marton Csokas
Po
przesłodzonej i dość spokojnej wersji Spidermana utrzymanej w idei
Sama Raimiego świat może nacieszyć oczy zupełnie nową odsłoną
swojego ukochanego pajączka. Od pewnego czasu, gdy słyszymy
nazwisko Petera Parkera przed oczami staje nam twarz Andrew Garfielda
i jego całkiem mocarne przygody. Marc Webb stworzył coś zupełnie
nowego i choć pierwszy film z serii był świeży i całkiem
niewinny, tak „Niesamowity Spiderman 2”
zaczyna już troszkę trącić przesadą. W końcu możemy
doświadczać prawdziwych emocji, jak przy komiksie, gdyż twórcy i
część obsada chciała pozostać wierna pierwowzorowi.
Spiderman
wiedzie sobie szczęśliwe życie. W masce z radością ratuje miasto
przed złoczyńcami, stając się bohaterem mieszkańców, a na co
dzień jest zwyczajnym nastolatkiem po uszy zakochanym w Gwen Stacy (Emma Stone).
Oboje kończą właśnie szkołę więc stoją przed życiowymi
wyborami, natomiast w życiu Petera (Andrew Garfield) wciąż obecny jest ojciec Gwen,
który chciał, aby chłopak zostawił ją w spokoju dla jej własnego
bezpieczeństwa. Dlatego też Peter postanawia rozejść się z
ukochaną i poświęcić rozwikłania tajemniczego zniknięcia jego
rodziców. W międzyczasie w mieście pojawia się nowy potężny
przestępca- Electro, niegdyś uroczy Max (Jamie Foxx) pracujący dla Oscorp
zafascynowany człowiekiem pająkiem, teraz- w wyniku wypadku-
naelektryzowany jegomość. Peter będzie zmuszony stoczyć
najważniejszą bitwę w swoim życiu.
To
co poczuć można było w pierwszym filmie, to co urzekało, to co
bawiło i intrygowało, to wszystko poszło gdzieś w niepamięć.
Zostaje jedynie nikłe wspomnienie tamtych wrażeń, które usilnie
zetrzeć próbuje druga odsłona „Niesamowitego
Spidermana”. Nie jest to
film zły, ale faktem jest, że nie porywa zupełnie. Pierwsza połowa
filmu to dziwaczne przepychanki miłosne, a nastoletnie melodramaty
już dawno przestały człowieka bawić. Pod tym względem o wiele
dojrzalsza wydawała się być wersja Raimiego. Oglądając
poczynania duetu Parker-Stacy trudno jest oprzeć się wrażeniu, że
to typowa, pełna banalności opowiastka miłosna, przy czym
niespełnione uczucie wydaje się być dominujące. Relacja ta
momentami może i jest urocza, słodka w swojej niewinności, ale z
drugiej strony aż mdła i denerwująca. Szczęśliwie, gdzieś
pomiędzy tym czają się inne emocje, wywołane utratą rodziny,
wyrzutami sumienia, czy typowym odosobnieniem. Bycie odludkiem, bycie
innym dla nikogo nie jest łatwe do przejścia, a jak można
pomaltretować tych, którzy dotychczas nas nie zauważali to już
można poszaleć. Spiderman Raimiego zawsze potrafił wyjść z
opresji z humorem i to na dość znośnym poziomie, bo dowcipy
sprawnie wplątywane były w fabułę, dialogi i sytuacje. Natomiast
odnoszę wrażenie, że ekipa nowego człowieka pająka na siłę
próbuje być zabawna, co momentami wypada dość sztucznie, a nawet
i infantylnie.
Film
stara się pójść śladami komiksu. W sieci aż huczy od narodzin
Nikczemnej Szóstki i faktycznie, natłok złoczyńców, których
wcześniej można było zobaczyć w grafikach świetnie jest tutaj
zrealizowany. Sama nie znam tych prac więc ciężko mi oceniać i
przyrównywać. Świadoma byłam jednak jednego szczegółu co do
jednej z postaci, więc to co dla jednych było łzawym z
zaskoczeniem, dla mnie takowym nie było. Zresztą... jakby się tak
przyjrzeć bliżej fabule, to można było nawet stwierdzić, że aż
się o to prosiło. Najgorsze jest w tym to, że obraz jest mocno
nierówny. Po nudnawym wprowadzeniu następuje rozpierdzialanka za
nawalanką. Jeden złoczyńca za drugim. No, ale dobra...
przynajmniej można było się później nacieszyć efektami
specjalnymi.
Do
najciekawszych scen ze wszystkich zaserwowanych przy użyciem
animacji komputerowej były oczywiście te, w których pojawiał się
Electro. Tylko te. Żadne inne. Bez względu na to czy do starcia
doszło na nowojorskiej ulicy, czy w elektrowni. Iskry szły aż
miło. Nie mniej, w tej całej plejadzie piorunów, wybuchów i
wyładowań elektrycznych pojawił się jeden poważny problem-
wszystko wyglądało na dość niedorobione pod względem animacji.
Autentycznie wypadało to bardzo nienaturalnie, a szkoda! Taki wielki
potencjał zmarnowany w tych scenach. Najważniejsze jednak, że widz
może się dobrze bawić, w szczególności, że genialny kawałek
„The Electro Suite” to soczyste połączenie elektryzujących,
dynamicznych dźwięków z bardziej łagodnymi elementami. Hans
Zimmer po raz kolejny stanął na wysokości zadania, czy to przy tej
okazji, czy innych. Po raz pierwszy przy okazji ekranizacji komiksu o
człowieku pająku można powiedzieć, że postarano się o
charakteryzację postaci. I tak właśnie Zielony Goblin wypadł
zdecydowanie lepiej od poprzedników. Był jednocześnie obleśny i
przerażający!
Andrew
Garfield bywa momentami naprawdę przesłodki, ale innym razem
denerwuje swoją dziecinnością w roli Petera Parkera. Do tej pory
zawsze irytował mnie Tobey Maguire, ale on tworzył zupełnie innego
Spidermana. Garfield próbuje zauroczyć swoim młodzieńczym
urokiem, swoim poczuciem humoru, ale prawda jest taka, że o wiele
więcej emocji dało się wyczuć w czasie „The Social
Network” niżeli w
„Niesamowitym Spidermanie 2”.
Na pewno nie jest to rola jego życia. W sytuacji zgoła odmiennej
jest z pewnością Dane DeHaan, który skradł praktycznie cały
film. Z jednej strony bardzo surowy i inteligentny, z drugiej
uśmiechnięty, ale tak naprawdę to człowiek o wielkich ambicjach i
silnym instynkcie przetrwania. Troszkę przeraża, nie mniej wzbudza
naprawdę silne emocje. Dziwi za to fakt, iż pojawienie się Jamiego
Foxxa nie wnosi niczego konkretnego. Oprócz tego, że jest naczelnym
antagonistą, to ma lekkiego świrka- jeszcze na chwilę przed tym.
To czyniło go postacią wyjątkową, ale prawda jest taka, że
efekty całkowicie go zniszczyły i wyglądał dość komicznie...
choć chyba miał przybrać bardziej złowieszczy wizerunek. Jasnym
punktem całego filmu była jedyna młodzieńcza rola kobieca, czyli
Gwen Stacy wykreowana przez Emmę Stone. Przyrównując do starego
filmu trzeba powiedzieć, że radzi sobie ona genialnie! Urocza, z
lekką wady wymowy, ale inteligentna i zabawna. Kwintesencja
kobiecości i delikatności.
„Niesamowity
Spiderman 2” ma swoje
wzloty i upadki, jednakże najczęściej kręci się gdzieś koło
mocnej średniawki. Zdecydowanie za duża część filmu jest
przegadana. Bohaterowie więcej czasu poświęcają na roztrząsanie
przeszłości i maluczkich spraw niżeli na czerpaniu radości z
życia i działanie. Przykre jest to, że humor jest tak niskich
lotów, a jedynym zabawnym dialogiem jest ten o kominie. Efekty
specjalne miały być tutaj atutem i choć zwiastun dawał złudne
oczekiwania co do przeładowania, to prawda jest taka, że przesada
nastąpiła nie z ilością wykorzystanej grafiki komputerowej, ale
jej jakością. Całość jednak podbudowują sceny z Electro, no i
genialna muzyka Zimmera, która zwinnie się tutaj odnajduje,
wpasowując w każdy kąt. Nie jest to obraz, o którym długo się
pamięta, ale z pewnością daje początek czegoś nowemu i
ekscytującemu.
Ocena 6/10
Prześlij komentarz