Reżyseria:
Woody
Allen
Scenariusz: Woody Allen
Scenariusz: Woody Allen
Zdjęcia:
Darius Khondji, Johanne Debas
Muzyka:
Stephane Wrembel
Kraj:
USA, Hiszpania
Gatunek:
Komedia
romantyczna, Fantasy
Premiera: 11 maja 2011 (Świat) 26 sierpnia 2011 (Polska)
Obsada: Owen Wilson, Rachel McAdams, Marion Cotillard, Michael Sheen, Kathy Bates, Adrien Brody, Carla Bruni, Corey Stoll, Kurt Fuller, Mimi Kennedy, Tom Hiddleston, Alison Pill
Premiera: 11 maja 2011 (Świat) 26 sierpnia 2011 (Polska)
Obsada: Owen Wilson, Rachel McAdams, Marion Cotillard, Michael Sheen, Kathy Bates, Adrien Brody, Carla Bruni, Corey Stoll, Kurt Fuller, Mimi Kennedy, Tom Hiddleston, Alison Pill
Swoją
przygodę z twórczością Woody'ego Allena rozpoczęłam dość
późno, bo dopiero od filmu „Wszystko gra”.
Z „Vicky Cristina Barcelona”
zabrał nas do słonecznej Hiszpanii wraz z piękną Scarlett
Johansson. Trzy lata później kolejnym miejscem jego filmowych
wojaży staje się jedno z najromantyczniejszych miasta świata-
Paryż. Nagrodzony Oscarem i Złotym Globem za najlepszy scenariusz
roku 2011- „O północy w Paryżu”,
podbił serca widzów całego świata nie tylko francuskim klimatem,
ale również pełnymi literackich i artystycznych geniuszy latami
20stymi.
Scenarzysta
jednych z ciekawszych filmów, Gil Pender (Owen
Wilson)
przyjeżdża ze swoją narzeczoną- Inez (Rachel
McAdams),
do Paryża. Dla dziewczyny jest to zwyczajna wycieczka, natomiast Gil
jest oczarowany Paryżem i jego historią, więc liczy na to, że
stanie się on inspiracją dla jego debiutanckiej powieści. Kiedy
pewnej nocy jego narzeczona idzie na tańce z przyjaciółmi, lekko
podpity Gil idzie przejść się paryskimi ulicami. Niestety, gubi
się, ale tuż po północy podjeżdża klasyczny samochód, który
zabiera Gila na przejażdżkę do lat 20-stych. Tam poznaje swoich
idoli świata literatury i sztuki, a także przepiękną Adrianę
(Marion
Cotillard),
która skradła mu serce.
Najpierw
był niesamowicie gorący klimat Barcelony, teraz przyszła pora na
romantyczny Paryż. Jednakże to nie owy romantyzm dominuje w
produkcji Woody'ego Allena, ale niepowtarzalny klimat lat 20-tych,
klimat paryskich lat 20-tych. Paryż sam w sobie jest niesłychanie
urokliwy, w związku z czym operatorzy nie mieli większych problemów
z uchwyceniem najpiękniejszych jego miejsc. Tak jak bohaterowie
rozważamy, czy miasto podoba nam się bardziej za dnia, za nocy, czy
w trakcie deszczu. Ja osobiście skłaniałabym się bardziej ku tej
drugiej opcji. Jednakże prawdziwa magia tego filmu to pełne
elegancji i szyku lata dwudzieste. Niesamowite wnętrza, przepiękne
stroje, które dopełnione zostają genialną muzyką największych
artystów. Cole Porter, Jean Lenoir, Jacques Offenbach i genialna
trąbka Sidneya Becheta, która całkowicie skradła film i sprawiła,
że jego utwór- „Si
Tu Vois Ma Mère”,
został moim hitem.
Woody
Allen ponownie zaskakuje nas niebanalną opowieścią. Tym razem
czerpie trochę ze swoich własnych pasji. Wprowadza scenarzystę w
zupełnie odmienne otoczenie. W miejsce, które staje się nie tylko
inspiracją do tworzenia książki, ale przede wszystkim drogowskazem
wyznaczającym mu drogę życiową. Spotykając swoich idoli pod
postacią Ernesta Hemingwaya, Gertrude Stein, czy też Cole Portera
nabiera pewności siebie i staje się krytyczny wobec samego siebie i
swojego związku. Podąża za marzeniami i nie ustaje w trudach
stania się coraz lepszym. Choć te wędrówki z pogranicza
fantastyki mogą być dla niektórych nużące, to stają się
prawdziwą gratką dla miłośników sztuki. Czyż nie każdy z nas
chciałby spotkać swojego nieżyjącego idola? Fabuła nabiera
tempa, kiedy do akcji wkroczyć może osoba druga. Zaczyna to
napędzać naszą wyobraźnię i daje wiele możliwości dla
kontynuowania treści, którą Allen pozostawią otwartą. Nie
odpowiada widzowi na pytanie, czy Gil rzeczywiście spotykał
nieżyjących artystów, czy może magia Paryża i smak francuskich
win odbił się na jego zdrowiu psychicznym. Trudno powiedzieć, żeby
był to film typowo romantyczny. Choć emocji jest tu bardzo wiele to
nie ma nic wspólnego z ckliwymi romansami, jakich wiele na ekranach.
„O północy w Paryżu”
jest niesamowicie inteligentną historią przedstawioną w bardzo
lekki sposób. Emanuje miłością do naszych osobistych pasji, a
także jest niekwestionowanym nauczycielem.
Spora potęga tkwi także w nietuzinkowych postaciach, które udało
się stworzyć staruszkowi Woody'emu. Z jednej strony są to
całkowicie przyziemne kreacje Owena Wilsona w roli Gila oraz Rachel
McAdams jako Inez, z drugiej zaś ikony światowej kultury. Ci
pierwsi poradzili sobie całkiem nie najgorzej, aczkolwiek Wilson
wydaje się trochę taki... taki jak zawsze, czyli jakby łaził na
haju cały czas. Z kolei McAdams ponownie zachwyca nas swoim urokiem,
ale aktorsko wypada blado. Oboje zostają przyćmieni przez wyraziste
postaci świata literatury, czy malarstwa. Świetna rola Adriena
Brody'ego z rewelacyjnym akcentem hiszpańskim (Dali), Alison Pill z
prawdziwym wigorem Zeldy Fitzgerald, czy też Corey Stoll w zachalnym
wizerunku Hemingwaya. Każda z wielu postaci bardzo charakterna i z
pewnością różnorodna. Idealnie odnajdywały się w tej fabularnej
koncepcji.
Film
okazał się dla mnie niemałym zaskoczeniem, ale, szczęśliwie,
lubię niespodzianki- w szczególności te pozytywne. Nie zapoznawszy
się bliżej z fabułą sięgnęłam po „O
północy w Paryżu”
i Woody Allen ponownie mnie nie zawiódł. Nie jest to co prawda
„Scoop”,
ale cały film opiera się na bardzo mocnej podstawie- rewelacyjnym
scenariuszu. Inteligentne dialogi, fantastyczny skok w czasie i
idealnie dobrane charaktery sprawiły, że klimat dawnej Francji
zyskał na wyrazistości. Całość dopełniła wspaniała muzyka
największych gigantów muzyki początku dwudziestego wieku, która
bez przeszkód przeniosła nas w tamtejsze czasy. Najpiękniejsze w
tym filmie jest to, że nie jest to kolejna cukierkowa komedia dla
zakochanych, a mądry film o tym jakie cuda może zdziałać
prawdziwa wiara w drugiego człowieka i ponadczasowy romans ze
sztuką.
Ocena: 7/10
Bardo lubię ten film... szczególnie podobała i się kreacja Zeldy Fitzgerald <3
OdpowiedzUsuńCudowny, przede wszystkim magiczny film. Wygląda na to, że Allenowi wychodzi co drugi film. ;)
OdpowiedzUsuńi niestety od czasu O Północy w Paryżu moim zdaniem Allen nie może dojść do tak wysokiej formy jak własnie za czasów Scoopa czy Wszystko gra.. Kolejni Zakochani w Rzymie i Blue Jasmine mnie nie zachwycili. Za to w Paryżu było dokładnie to za co uwielbiam Allena, intelektualizm, główny bohater pisarz i pointa tak niezwykle życiowa zazwyczaj trafna w jego filmach ("Tak już jest z teraźniejszością. Zawsze czegoś jej brakuje, bo w życiu zawsze czegoś nam brakuje")
OdpowiedzUsuńMy kochamy ten film :) Zachęcamy do dołączenia-wystarczy wpisać na fb frazę O północy w Paryżu Fanpage-tak dokładnie nazywa się strona. Powstała w styczniu i ma na razie 2 polubienia ponieważ z założenia twórcy jej swoich "lajków" nie dodają a też nie promujemy jej wśród znajomych. Chcemy stworzyć dosyć wąskie grono tych którym film naprawdę się spodobał. Dlatego zapraszamy! :)
OdpowiedzUsuń