Wydawca: Skrzat
Rok wydania: 2011
Projekt okładki: Aleksandra Kowal Ilustracje: Maria Balcerek, Bartłomiej Filous
ISBN 978-83-7437-728-7
ISBN 978-83-7437-728-7
Ilość stron: 130 | Format: 165x240 mm
Postać Jana Twardowskiego jest jedną z najbardziej znanych w kulturze polskiej. Jest bohaterem legend, oper, baśni, a także filmów. Jego korzenie sięgają początku XIX wieku i od tamtej pory powstało już wiele różnorakich wersji tego podania. Domniemywa się, że stworzony został w oparciu o prawdziwą postać, choć i tutaj trudno dojść do porozumienia, czy był on nadwornym czarnoksiężnikiem króla Zygmunta Augusta, czy niemieckim absolwentem magii. W 2011 roku Wydawnictwo Skrzat po raz kolejny stara się powołać do życia postać tego niezwykłego szlachcica w książce „Pan Twardowski”autorstwa Waldemara Wolińskiego- dyrektora Teatru Lalek „Arlekin” w Łodzi.
Bohaterem legendy jest Pan Twardowski, polski szlachcic. Człowiek uczynny i dobroduszny. Jednakże na skutek splotu wydarzeń podpisuje on cyrograf z Diabłem, w wyniku którego, po roku, dusza Twardowskiego będzie w rękach Diabła, a w zamian za to Rokita będzie na każde skinienie Twardowskiego. Z przerażeniem przygląda się temu przybłęda, którą przygarną Twardowski pod swój dach. Nie wiedząc jeszcze jak wielka jest jej miłość do niego, szlachcic wędruje po świecie zyskując miano największego czarnoksiężnika.
Pan Twardowski to postać, z którą każdy miał kiedyś do czynienia. Męczono nas nim w szkołach, tak samo jak i Panią Twardowską. Wiele było już wersji tej legendy, każda z nich posiada inne elementy, natomiast nieodzownym spoiwem łączącym jest Pan Twardowski i Diabeł. Zaprzedanie duszy diabłu jest tematem tak powszechnie stosowanym w kulturze, że z trudem można by wymienić wszystkie książki, czy filmy, które opierają się na tym wątku. Od razu na myśl nasuwa się pytanie, czemu w ogóle miano by posuwać się do czegoś takiego. Po dziś dzień mówi się, że sprzedałoby się duszę diabłu w zamian za coś. Czasami pozostaje to tylko pustym stwierdzeniem, aczkolwiek w dzisiejszych czasach jest to niekiedy bardzo trafne. Bowiem czy nie sprzedajemy się w wielkiej korporacji, pracując dla przysłowiowego „Diabła” i na jego wypłatę idąc ku temu po trupach? Często działając przeciwko sobie, ale po pewnym czasie już tego nie zauważamy. Wówczas każdy z nas jest takim Panem Twardowskim, który nie dostrzega tego co najważniejsze i co stoi przed jego oczami. I tutaj pojawia się właśnie przybłęda. Dziewczyna, niezbyt piękna, ale jednak wielce oddana swojemu wybawcy. Jednakże i tutaj Twardowski stosuje magię, aby pomóc dziewczynie stać się taką, jaką pragnie i jakiej nikt nie będzie już dogryzał, ani z niej drwił. Widać w tym także pewne oddanie, aczkolwiek okazuje się być to zaledwie kroplą wobec tego co dopiero miało nastąpić. Czytelnikowi wkrótce przyjdzie poznać prawdziwą siłę uczucia miłości i co potrafi ono zwojować. Udowadnia kolejny raz, że prawdziwa miłość jest bezinteresowna, troszczy się jedynie o dobro drugiego człowieka, choćby ceną własnego. Z tego też powodu sama historia nie kończy się zbyt optymistycznie. Można nawet stwierdzić, że jest to historia dość tragiczna, aby móc wycisnąć z nas łzy. Dziś rzadko kiedy spotkać można podobne zakończenia, bowiem przyjęło się, że w obliczu tak ogromnej miłości wszystko inne przestaje mieć znaczenie i nie może się nikomu zdarzyć krzywda. Figa z makiem! Legenda bardzo dobitnie ukazuje, że nie wszystko jest zawsze różowe, a szarości i okrucieństwo życia codziennego trafić może każdego.
Pan Twardowski to postać, z którą każdy miał kiedyś do czynienia. Męczono nas nim w szkołach, tak samo jak i Panią Twardowską. Wiele było już wersji tej legendy, każda z nich posiada inne elementy, natomiast nieodzownym spoiwem łączącym jest Pan Twardowski i Diabeł. Zaprzedanie duszy diabłu jest tematem tak powszechnie stosowanym w kulturze, że z trudem można by wymienić wszystkie książki, czy filmy, które opierają się na tym wątku. Od razu na myśl nasuwa się pytanie, czemu w ogóle miano by posuwać się do czegoś takiego. Po dziś dzień mówi się, że sprzedałoby się duszę diabłu w zamian za coś. Czasami pozostaje to tylko pustym stwierdzeniem, aczkolwiek w dzisiejszych czasach jest to niekiedy bardzo trafne. Bowiem czy nie sprzedajemy się w wielkiej korporacji, pracując dla przysłowiowego „Diabła” i na jego wypłatę idąc ku temu po trupach? Często działając przeciwko sobie, ale po pewnym czasie już tego nie zauważamy. Wówczas każdy z nas jest takim Panem Twardowskim, który nie dostrzega tego co najważniejsze i co stoi przed jego oczami. I tutaj pojawia się właśnie przybłęda. Dziewczyna, niezbyt piękna, ale jednak wielce oddana swojemu wybawcy. Jednakże i tutaj Twardowski stosuje magię, aby pomóc dziewczynie stać się taką, jaką pragnie i jakiej nikt nie będzie już dogryzał, ani z niej drwił. Widać w tym także pewne oddanie, aczkolwiek okazuje się być to zaledwie kroplą wobec tego co dopiero miało nastąpić. Czytelnikowi wkrótce przyjdzie poznać prawdziwą siłę uczucia miłości i co potrafi ono zwojować. Udowadnia kolejny raz, że prawdziwa miłość jest bezinteresowna, troszczy się jedynie o dobro drugiego człowieka, choćby ceną własnego. Z tego też powodu sama historia nie kończy się zbyt optymistycznie. Można nawet stwierdzić, że jest to historia dość tragiczna, aby móc wycisnąć z nas łzy. Dziś rzadko kiedy spotkać można podobne zakończenia, bowiem przyjęło się, że w obliczu tak ogromnej miłości wszystko inne przestaje mieć znaczenie i nie może się nikomu zdarzyć krzywda. Figa z makiem! Legenda bardzo dobitnie ukazuje, że nie wszystko jest zawsze różowe, a szarości i okrucieństwo życia codziennego trafić może każdego.
W legendzie pojawiają się także bardzo sympatyczne rymowanki. Ich sympatyczność nie polega jednakże na tym, że są przyjemne w odbiorze, bo cóż tu dużo ukrywać- momentami bywają autentycznie brutalne. Aczkolwiek, chodzi o sam dobór słów i to jak ładnie ze sobą współgrają.
Ogromną zaletą książki „Pan Twardowski”są oczywiście ilustracje. Wykonane przez Marę Balcerek, scenograf do spektaklu „Pan Twardowski” w łódzkim „Arlekinie”, idealnie oddają charakter i grozę sytuacji. Ilustracjami tymi są same projekty lalek jej autorstwa, które pojawiły się w przedstawieniu. Kobieta ma niezaprzeczalny talent, bowiem jej projekty mają same w sobie sporo magii. Zachwycają nasze oczy, a przez to nie są przekombinowane. Balcerek postawiła na prostotę i zdecydowanie się to opłaciło. Dzięki temu czytelnicy, także Ci starsi, bez problemu mogą wciągnąć się w niezwykły świat Pana Twardowskiego.
Bez bicia przyznaję się, po raz pierwszy przeczytałam „Pana Twardowskiego” od początku do końca. Choć przerabiało się to w szkole, to jednak do tej pory już dawno wyparowało z pamięci. W historii Pana Twardowskiego nie brakuje miłości, ale też zła. Pokazana zostaje odwieczna walka dobra ze złem, naszej wewnętrznej walki o naszą własną duszę. Nie szczędzono także scen mrożących krew w żyłach, które pozostaną w naszej pamięci na długo. I bez względu na to ile jest różnych wersji legendy o Panu Twardowskim, przyznać należy, że każda z nich niesie za sobą to samo przesłanie, a Twardowski ze swojego własnego miejsca na Księżycu dogląda naszych reakcji na jego losy i pilnuje, abyśmy nie popełniali jego błędów.
Ocena: 6/6
Książkę przeczytałam dzięki serdeczności Wydawnictwa Skrzat i portalu Sztukater, który mi ją udostępnił.
Nie jestem pewna, ale z opinii wynika, ze warto :)
OdpowiedzUsuń