NOWOŚCI

sobota, 22 marca 2014

1113. Pirania 3DD, reż. John Gulager

Oryginalny tytuł: Piranha 3DD
Reżyseria: John Gulager 
Scenariusz: Patrick Melton, Marcus Dunstan, Joel Soisson 
Zdjęcia: Alexandre Lehmann
Muzyka: Elia Cmiral
Kraj: USA
Gatunek: Horror, Komedia
Premiera: 11 maja 2012 (Świat) 01 czerwca 2012 (Polska)
Obsada: Danielle Panabaker, Matt Bush, David Koechner, Jean-Luc Bilodeau, Chris Zylka, Katrina Bowden, Adrian Martinez, David Hasselhoff
     Niekiedy na świecie pojawiają się filmy, które wstyd jest obejrzeć. Są to filmy, które w zasadzie nigdy nie powinny były powstać. W świecie, w którym krytycy bardzo ostro przyjmują wszelkie sequele, tym bardziej i ponowienie znanego scenariusza, niektóre filmy i tak wybijają się ponadto i kandydują o miano najgorszego filmu wszechczasów. Okazuje się, że „Pirania 3DD” reżyserii Johna Gulagera ma bardzo wielkie szanse na uzyskanie tego niesławnego tytułu. Jest to bowiem najgorszy film, jaki przyszło mi oglądać tego roku.

     Maddy (Danielle Panabaker) przyjeżdża do swojego rodzinnego miasta, aby pomóc swojemu ojczymowi (David Koechner) w prowadzeniu nowego aqua parku. Ludzie żyją sobie spokojnie i wydają się nie pamiętać o straszliwych wydarzeniach znad Victoria Lake, gdzie nie tak dawno miała miejsce masakra urządzona przez prehistoryczne piranie. Jednakże za sprawą intryganctwa i skorumpowania miejscowego szeryfa, a także byłego ukochanego Maddy- Kyle'a (Chirs Zylka) zagrożenie może znowu powrócić. Tym razem mięsożerne ryby przeniosą się do bardziej nienaturalnego akwenu urządzając sobie imprezę wśród nagich kobiecych piersi.
     Filmy, takiej jak „Pirania 3DD” nigdy nie powinny stać się obrazem, który mogłyby ujrzeć ludzkie oczy. To niecodzienne, i jakże przesycone lubieżnymi podtekstami, połączenie horroru z komedią, nie mogło się udać. Gdy „Pirania 3D” była jeszcze ciekawa i rzeczywiście potrafiła człowieka utrzymać w napięciu, tak „Pirania 3DD” to największa porażka jaka wydarzyła się na ekranie. Swoją głupotą przebija nawet tak marny obraz jak „Totalny kataklizm”, który dotychczas uważałam za najgorszy seans mojego życia. Okazało się jednak, że sequel hitu o piraniach pobija wszystko na głowę. Nie jest oczywiście sekretem dlaczego tak właśnie jest. Pomijając fakt totalnej bezsensowności poczucia humoru twórców, trzeba powiedzieć, że przez godzinę widz wyczekuje na wielką atrakcję parku wodnego, którą dostaje skumulowaną zaledwie w ostatnich dwudziestu minutach. Wszystko do tej pory jest nużące i totalnie idiotyczne swoimi seksistowskimi wstawkami. Kiedy już w końcu ma miejsce konkretna akcja to z kolei twórcy wcale nie postanowili trochę odpuścić widzowi i dalej mocno naruszają jego poczucie normalności, niekiedy obrażając jego inteligencję. Kogoż więc rajcować będą jędrne i niesamowicie sztuczne kobiece piersi? Kogo fascynować będą damskie wdzięki? Skoro i tak pod względem logiki, prawdopodobieństwa i całej masy innych interesujących rzeczy film zwyczajnie leży. Można by było podejść do niego i jeszcze skopać, ale mówi się, że leżącego się nie kopie. Słabe to było niemożliwie, a głupotą raziło po oczach. Oczywiście, można traktować ten film z przymrużeniem oka, bo idealnie parodiuje heroiczne zachowania ulubionych i przystojnych bohaterów, którzy względnie stają się pustymi naczyniami, czy też aspekty nie zachowania czystości przedmałżeńskiej. Piranie niczym Jason Voorhees karzą tych, co nie potrafią wytrzymać do ślubu, a jakże!
     Trzeba jednak przyznać, że klimat filmu był przedni. Zaiste była to prawdziwa wakacyjna przygoda. Nie ważne, że w każdym akwenie wodnym pojawiały się piranie. Kamera dobrze pracowała, choć jak dla mnie zbyt często skupiała się na kobiecych wdziękach. I nie ważne, że właśnie o to w tym filmie chodziło. Uprzedmiotowienie kobiety z jednoczesnym podkreśleniem jej atutów, niekoniecznie musi wychodzić produkcji na dobre.
     Aktorstwo w tym tytule było tak poniżające, że zasadniczo aż strach o kimkolwiek wspominać. Z pewnością na uwagę zasługuje David Hasselhoff, który pojawił się w filmie w roli siebie samego, a właściwie jego wcielenia z serialu „Słoneczny patrol”. Sporo emocji dostarczał, aczkolwiek był niesłychanie drętwy. Chris Zylka i jego postać okazali się być bardzo nieprzewidywalni, aczkolwiek nie wzbudzał tak wielkich emocji, jak w serialu „The Secret Circle”. Z kolei Danielle Panabaker, niegdyś urocza dziewczyna, teraz okazała się być jedyną przyzwoitą wśród tych wydekoltowanych i podkreślających swoje atuty. Jedna z normalniejszych postaci, aczkolwiek nie do końca przekonuje. Porażką okazał się także występ Christophera Lloyda, który nie powtórzył swojego sukcesu jak za czasów z Michaelem J. Foxem.
     „Pirania 3DD” pełną parą osłabia nas już od pierwszych minut. Po raz pierwszy pożałowałam czasu poświęconego na obejrzenie konkretnego tytułu. Niestety, film nie porywa i nie przeraża, choć oczywiście bawi do łez swoim idiotyzmem. Jeżeli o to właśnie chodziło reżyserom, to należą im się oklaski uznania. Bowiem jeszcze nigdy nie stworzono tak bezmózgiego i płytkiego filmu, gdzie postaci są płaskie, a jedyną zaletą są piranie zjadające co bardziej irytujących bohaterów. Naśmiewanie się z tego typu produkcji w tychże tytułach nic nie pomaga. Luzackie podejście do obrazu bardziej irytuje niż bawi. Nowy film Johna Gulagera to porażka jakich mało w dzisiejszej kinematografii.
Ocena: -1/10

3 komentarze :

  1. Widziałam to i pamiętam, ze było kompletnie bezsensowne a postaci "zmagające się" z piraniami zwyczajnie głupie. Mnie w przypadku tego typu marnych filmach zastanawia jak aktorzy, którzy jednak mają "jakieś" już wyrobione nazwisko mogą zgadzać się zagrać w takiej miernocie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Piranie wydają się być bardzo wdzięcznym tematem dla twórców horrorów. Z drugiej strony stanowią zagrożenie tylko dla tych w wodzie, przez to temat może wydawać się śmieszny :). (Nie wchodźcie do wody, koniec zagrożenia, koniec filmu :). Najbliżej "poważnego" podejścia do sprawy była "Piranha" z 1978 roku, horror ze stajni Rogera Cormana. Recenzowany tutaj z wiadomych względów pominę :). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Piranie wydają się być bardzo wdzięcznym tematem dla twórców horrorów. Z drugiej strony stanowią zagrożenie tylko dla tych w wodzie, przez to temat może wydawać się śmieszny :)."

      W Piranha II: The Spawning (sequel do Piranha Joe Dantego - to chyba pełnometrażowy reżyserski debiut Jamesa Camerona, choć on sam chyba tak nie uważa) piranie miały wielkie płetwy, które wykorzystywały jako skrzydła. W ten sposób potrafiły latać i atakować ludzi znajdujących się w pobliżu wody. Pamiętam, że kiedy widziałem ten film jako mały gnojek, to byłem nieźle przerażony, bo właśnie nie wchodzenie do wody już nie gwarantowało bezpieczeństwa :)

      http://www.youtube.com/watch?v=Irlt2L1AkiU

      Usuń