Reżyseria:
John Gulager
Scenariusz: Patrick Melton, Marcus Dunstan, Joel Soisson
Scenariusz: Patrick Melton, Marcus Dunstan, Joel Soisson
Zdjęcia:
Alexandre Lehmann
Muzyka:
Elia Cmiral
Kraj:
USA
Gatunek:
Horror, Komedia
Premiera:
11 maja 2012 (Świat) 01
czerwca 2012 (Polska)
Obsada:
Danielle Panabaker, Matt Bush,
David Koechner, Jean-Luc Bilodeau, Chris Zylka, Katrina Bowden,
Adrian Martinez, David Hasselhoff
Niekiedy na świecie pojawiają się filmy, które wstyd jest
obejrzeć. Są to filmy, które w zasadzie nigdy nie powinny były
powstać. W świecie, w którym krytycy bardzo ostro przyjmują
wszelkie sequele, tym bardziej i ponowienie znanego scenariusza,
niektóre filmy i tak wybijają się ponadto i kandydują o miano
najgorszego filmu wszechczasów. Okazuje się, że „Pirania
3DD” reżyserii Johna Gulagera ma bardzo wielkie szanse na
uzyskanie tego niesławnego tytułu. Jest to bowiem najgorszy film,
jaki przyszło mi oglądać tego roku.
Maddy (Danielle Panabaker) przyjeżdża do swojego rodzinnego
miasta, aby pomóc swojemu ojczymowi (David Koechner) w
prowadzeniu nowego aqua parku. Ludzie żyją sobie spokojnie i wydają
się nie pamiętać o straszliwych wydarzeniach znad Victoria Lake,
gdzie nie tak dawno miała miejsce masakra urządzona przez
prehistoryczne piranie. Jednakże za sprawą intryganctwa i
skorumpowania miejscowego szeryfa, a także byłego ukochanego Maddy-
Kyle'a (Chirs Zylka) zagrożenie może znowu powrócić. Tym
razem mięsożerne ryby przeniosą się do bardziej nienaturalnego
akwenu urządzając sobie imprezę wśród nagich kobiecych piersi.
Filmy, takiej jak „Pirania 3DD” nigdy nie powinny
stać się obrazem, który mogłyby ujrzeć ludzkie oczy. To
niecodzienne, i jakże przesycone lubieżnymi podtekstami, połączenie
horroru z komedią, nie mogło się udać. Gdy „Pirania 3D”
była jeszcze ciekawa i rzeczywiście potrafiła człowieka utrzymać
w napięciu, tak „Pirania 3DD” to największa
porażka jaka wydarzyła się na ekranie. Swoją głupotą przebija
nawet tak marny obraz jak „Totalny kataklizm”,
który dotychczas uważałam za najgorszy seans mojego życia.
Okazało się jednak, że sequel hitu o piraniach pobija wszystko na
głowę. Nie jest oczywiście sekretem dlaczego tak właśnie jest.
Pomijając fakt totalnej bezsensowności poczucia humoru twórców,
trzeba powiedzieć, że przez godzinę widz wyczekuje na wielką
atrakcję parku wodnego, którą dostaje skumulowaną zaledwie w
ostatnich dwudziestu minutach. Wszystko do tej pory jest nużące i
totalnie idiotyczne swoimi seksistowskimi wstawkami. Kiedy już w
końcu ma miejsce konkretna akcja to z kolei twórcy wcale nie
postanowili trochę odpuścić widzowi i dalej mocno naruszają jego
poczucie normalności, niekiedy obrażając jego inteligencję. Kogoż
więc rajcować będą jędrne i niesamowicie sztuczne kobiece
piersi? Kogo fascynować będą damskie wdzięki? Skoro i tak pod
względem logiki, prawdopodobieństwa i całej masy innych
interesujących rzeczy film zwyczajnie leży. Można by było podejść
do niego i jeszcze skopać, ale mówi się, że leżącego się nie
kopie. Słabe to było niemożliwie, a głupotą raziło po oczach.
Oczywiście, można traktować ten film z przymrużeniem oka, bo
idealnie parodiuje heroiczne zachowania ulubionych i przystojnych
bohaterów, którzy względnie stają się pustymi naczyniami, czy
też aspekty nie zachowania czystości przedmałżeńskiej. Piranie
niczym Jason Voorhees karzą tych, co nie potrafią wytrzymać do
ślubu, a jakże!
Trzeba jednak przyznać, że klimat filmu był przedni. Zaiste była
to prawdziwa wakacyjna przygoda. Nie ważne, że w każdym akwenie
wodnym pojawiały się piranie. Kamera dobrze pracowała, choć jak
dla mnie zbyt często skupiała się na kobiecych wdziękach. I nie
ważne, że właśnie o to w tym filmie chodziło. Uprzedmiotowienie
kobiety z jednoczesnym podkreśleniem jej atutów, niekoniecznie musi
wychodzić produkcji na dobre.
Aktorstwo w tym tytule było tak poniżające, że zasadniczo aż
strach o kimkolwiek wspominać. Z pewnością na uwagę zasługuje
David Hasselhoff, który pojawił się w filmie w roli siebie samego,
a właściwie jego wcielenia z serialu „Słoneczny patrol”.
Sporo emocji dostarczał, aczkolwiek był niesłychanie drętwy.
Chris Zylka i jego postać okazali się być bardzo nieprzewidywalni,
aczkolwiek nie wzbudzał tak wielkich emocji, jak w serialu „The
Secret Circle”. Z kolei Danielle Panabaker, niegdyś urocza
dziewczyna, teraz okazała się być jedyną przyzwoitą wśród tych
wydekoltowanych i podkreślających swoje atuty. Jedna z
normalniejszych postaci, aczkolwiek nie do końca przekonuje. Porażką
okazał się także występ Christophera Lloyda, który nie powtórzył
swojego sukcesu jak za czasów z Michaelem J. Foxem.
„Pirania 3DD” pełną parą osłabia nas już od
pierwszych minut. Po raz pierwszy pożałowałam czasu poświęconego
na obejrzenie konkretnego tytułu. Niestety, film nie porywa i nie
przeraża, choć oczywiście bawi do łez swoim idiotyzmem. Jeżeli o
to właśnie chodziło reżyserom, to należą im się oklaski
uznania. Bowiem jeszcze nigdy nie stworzono tak bezmózgiego i
płytkiego filmu, gdzie postaci są płaskie, a jedyną zaletą są
piranie zjadające co bardziej irytujących bohaterów. Naśmiewanie
się z tego typu produkcji w tychże tytułach nic nie pomaga.
Luzackie podejście do obrazu bardziej irytuje niż bawi. Nowy film
Johna Gulagera to porażka jakich mało w dzisiejszej kinematografii.
Ocena: -1/10
Widziałam to i pamiętam, ze było kompletnie bezsensowne a postaci "zmagające się" z piraniami zwyczajnie głupie. Mnie w przypadku tego typu marnych filmach zastanawia jak aktorzy, którzy jednak mają "jakieś" już wyrobione nazwisko mogą zgadzać się zagrać w takiej miernocie?
OdpowiedzUsuńPiranie wydają się być bardzo wdzięcznym tematem dla twórców horrorów. Z drugiej strony stanowią zagrożenie tylko dla tych w wodzie, przez to temat może wydawać się śmieszny :). (Nie wchodźcie do wody, koniec zagrożenia, koniec filmu :). Najbliżej "poważnego" podejścia do sprawy była "Piranha" z 1978 roku, horror ze stajni Rogera Cormana. Recenzowany tutaj z wiadomych względów pominę :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń"Piranie wydają się być bardzo wdzięcznym tematem dla twórców horrorów. Z drugiej strony stanowią zagrożenie tylko dla tych w wodzie, przez to temat może wydawać się śmieszny :)."
UsuńW Piranha II: The Spawning (sequel do Piranha Joe Dantego - to chyba pełnometrażowy reżyserski debiut Jamesa Camerona, choć on sam chyba tak nie uważa) piranie miały wielkie płetwy, które wykorzystywały jako skrzydła. W ten sposób potrafiły latać i atakować ludzi znajdujących się w pobliżu wody. Pamiętam, że kiedy widziałem ten film jako mały gnojek, to byłem nieźle przerażony, bo właśnie nie wchodzenie do wody już nie gwarantowało bezpieczeństwa :)
http://www.youtube.com/watch?v=Irlt2L1AkiU