NOWOŚCI

wtorek, 11 marca 2014

1111. 300: Początek imperium, reż. Noam Murro

Oryginalny tytuł: 300: Rise of an Empire
Reżyseria: Noam Murro
Scenariusz: Kurt Johnstad, Zack Snyder
Na podstawie: komiksu Franka Millera „Xerxes”
Zdjęcia: Simon Duggan
Muzyka: Junkie XL
Kraj: USA
Gatunek: Akcja, Dramat
Premiera: 05 marca 2014 (Świat) 07 marca 2014 (Polska)
Obsada: Sullivan Stapleton, Eva Green, Lena Headey, Hans Matheson, Rodrigo Santoro, Callan Mulvey, Jack O'Connell, David Wenham
     Setki gołych klatek piersiowych. Hektolitry krwi rozlewanych po całym ekranie. Nie, to nie film z serii sado-maso, a kolejna odsłona, w zasadzie alternatywna historia dziejąca się w okresie bitwy pod Termopilami, gdzie ku Persom podążała armia 300 Spartan przewodzonymi przez Leonidasa. Zack Snyder oddaje stery w ręce początkującego w klimacie starożytnego "slow-motion" reżysera- Noama Murro, który z kolei dobrze sprawdza się w roli następcy. „300: Początek imperium” jest równie porywające, ale pod pewnymi względami odrobinę lepsze od pierwszej historii. A oglądanie tej spektakularnej bitwy na gigantycznym ekranie IMAXa, to wrażenie nie do opisania.

http://ad.doubleclick.net/ddm/clk/280199313;107102399;d
     Temistokeles (Sullivan Stapleton) jest jednym z najlepszych wojowników, a także przywódców i strategów starożytnej Grecji. Jego wyczyny na polu bitwy przeszły do legendy, w szczególności te z walki pod Maratonem, gdzie uśmiercił perskiego władcę- Dariusa. Teraz, pod doradztwem pięknej Artemizji (Eva Green), syn króla- Xerxes (Rodrigo Santoro), staje się najokrutniejszym i najpotężniejszym człowiekiem na Ziemi- Królem Bogiem. Zbliża się największa wojna pomiędzy Grekami i Persami, dlatego też Temistokeles robi wszystko, aby zjednoczyć kraj w walce przeciwko największemu wrogowi. Niewielu przedstawicieli swoich miast wierzy w zapewnienia wojownika, nawet Sparta odwraca się od niego, a król Leonidas udaje się wraz ze swoimi 300 Spartanami na samotną walkę. Tymczasem grecka armia wykorzystuje całą swoją flotę i wyrusza na morze, gdzie rozpoczyna największą bitwę z potężnymi statkami najlepszego doradcy i komandora władcy Persji- Artemizji.
     Nie ma co się oszukiwać, że na takie filmy jak „300: Początek imperium” do kina chodzimy, aby zgłębiać swoje własne emocje i włączać myślenie. Takie obrazy tworzone są tylko z jednego powodu- dla rozrywki! Nie mniej, żeby całkowicie nie potraktować powierzchownie tematu wielkich greckich bitew, scenarzyści urozmaicają produkcję wieloma patetycznymi wstawkami, ale przede wszystkim ciekawie opowiedzianymi historiami Xerxesa i Artemizji. Wzbudzają emocje, próbują zmuszać do myślenia, ale to oczywiście tylko pozory, bo nie taki cel ma ten film. Pokazuje się tutaj oblicze zjednoczonej Grecji, która przeciwstawia się jednemu wspólnego wrogowi- oczywiście, po zwalczeniu pewnych swoich oporów. Przy tej okazji scenę seksu można było sobie darować, choć nie jestem na tyle obojętna, aby powiedzieć, że mnie nie zaciekawiła.
http://ad.doubleclick.net/ddm/clk/280199313;107102399;d
Oprócz wspomnianych historii genialnie prezentuje się motyw Leonidasa z jego Spartanami. Z początku dość niepewnie zagłębiałam się w tę zawiłość chronologiczną, nie mogąc przypisać aktualnie rozgrywających się wydarzeń, do tych z poprzedniego tytułu. Nie mniej, świetnie zostało to rozwiązane, czyniąc tym samym „300” opowieścią w tle, mającą bardzo istotne znaczenie symboliczne dla Greków i ich walkę o wolność.
     Film kuleje pod względem fabularnym, nie ma co tu kłamać, że zmusza do większych refleksji, nie oznacza to jednak, że jest to obraz kiepski. Dlaczego? Bowiem wszelkie swoje niedostatki nadrabia efekciarstwem, które najlepiej odczuwalne jest na wielkiej sali kinowej IMAXa z gigantycznym ekranem w roli głównej i piorunującym nagłośnieniem. Wszystko stało się wyraźniejsze, wszystko stało się bardziej widowiskowe, do tego stopnia, że widz wychodzi oszołomiony z sali- oślepiony i ogłuszony, wręcz wstrząśnięty. To nic, że „300: Początek imperium” jest jednym wielkim efektem specjalnym wykreowanym za pomocą komputera, na szczęście- nie wszystko. Wszystkie scenografie, zjawiskowe górowanie Xerxesa nad poddanymi, obraz morza będącego polem bitwy- wszystko to dopracowane w najmniejszym szczególe, nie sposób się nie zachwycić. W szczególności, że ma to klimat starożytnej Grecji, a nie może być nic lepszego. Bitwy również prezentowały się spektakularnie- nie tylko pod względem tempa akcji, ale również ich wykonania. Temistokeles wraz kompanami wywijali mieczami, że aż dziw brał jak bardzo są sprawni. Gdy dodać do tego jeszcze wszelkie zabawy obrazem, które tak bardzo spopularyzowane zostały przez „300”, nie trudno nie wpaść w zachwyt, gdyż idealnie podkreślają sytuacje. Nie mniej, gdzieś wyśmiano przydługie i zbyt częste stosowanie "slow motion" mówiąc, że wydłużają film o pół godziny. Tym razem było tego sporo, nie powiem, że nie.
http://ad.doubleclick.net/ddm/clk/280199313;107102399;d
Zniszczone, zapuszczone jak to na starożytną Grecję uliczki, ale przede wszystkim morze, pięknie wykonane w tym klimacie scenografie, walka pomiędzy dobrymi i złymi, do tego wszystkiego idealnie pasują tylko mocne dźwięki- które też stały się dość powszechne przy filmach tego rodzaju. Tutaj za wspaniałą zabawę muzyczną odpowiadał Junkie XL, udało mu się stworzyć charakterystyczne, bardzo mocne brzmienia szybko wpadające w ucho i zostające z widzem na dłużej. Ze ścieżki dźwiękowej na szczególną uwagę zasługuje „Marathon”, „From Man to God King”, no i oczywiście „Fog Battle”. Bardzo fajne kawałki, dzięki którym od razu można wczuć się w atmosferę filmu.
     Aktorsko film również nie wchodzi na wyżyny. Zaangażowanie do filmu Sullivana Stapletona nie musiało okazać się wcale błędem i gdy nie patrzy się na jego twarz to nie wypada wcale tak źle. Nie mniej, ma coś bardzo nie tak z mimiką, a jego patetyczne przemowy pozbawione są charyzmy. Momentami sprawiał wrażenie, jakby nie potrafił odnaleźć się w roli Temistokelesa. Już chyba lepiej sprawdziłby się tutaj Liam McIntyre- tak, gwiazda serialowego „Spartakusa”. Xerxes tylko z wyglądu niczego sobie. Głos przerobiony, wzrost powiększony, innymi słowy- mało przekonujący. Nie mniej zaskakuje przemiana Rodrigo Santoro, który poddawał się sześciogodzinnej charakteryzacji (w końcu trochę czasu było potrzebne, aby obłożyć go jego świecidełkami) tylko po to, aby potem wrzucić go na „green screen”. Zaskakujące jest to, jak świetnie poradziła sobie ze swoją rolą Eva Green. Jako Artemizja charakteryzowała się agresywnością, której nie sposób było się jej oprzeć. Waleczna, odważna, prowokacyjna- co jakiś czas wskakiwała w kolejne kuse wdzianko. Robiła wrażenie ogniem w oczach. Zupełne przeciwieństwo dotychczasowych kobiecych postaci ze starożytności.
http://ad.doubleclick.net/ddm/clk/280199313;107102399;d
     Pomimo wszelkich wad „300: Początek imperium” można uznać za film bardzo udany. Oczywiście, od strony fabularnej jest dość marny, nie mniej ma swoje lepsze chwile, dzięki którym da się przeżyć ogół paplaniny. Twórcy nie unikają licznych wpadek, a także głupot strukturalnych, jak chociażby taka scena na statku Artemizji, czy nieoczekiwane pojawienie się konia będącego bohaterem dnia. Aczkolwiek potrafią zaskoczyć rozwiązaniami, narracja rozbudza ciekawość, a wkręcenie do opowieści o Temistokelesie Leonidasa wychodzi bardzo płynnie. Wszelkie niedostatki nadrabia Eva Green, a dziury w logice fabuły spektakularność obrazu. Właśnie takie filmy powinny pokazywać się na wielkim ekranie! Produkcje, które choć nie do końca potrafią wstrząsnąć nami emocjonalnie, to rozwalą fizycznie. Takie obrazy, które oszołomią do tego stopnia, że nie będziemy mogli skleić jednego poprawnego zdania. „300: Początek imperium” jest świetną zabawą i wielkim, niezapomnianym widowiskiem, w szczególności na sali kinowej IMAXa.
Ocena: 7/10
Film obejrzałam dzięki zaproszeniu od Warner Bros.!
http://ad.doubleclick.net/ddm/clk/280199313;107102399;d

1 komentarz :

  1. Film całkiem dobry, jednak pierwsza część bardziej przypadła mi do gustu. Największą zaletą filmu są chyba efekty specjalne, które wymiatają :) Sporo się naszukałem, bo nienawidzę oglądania kinówek, ale w końcu z kumplem znaleźliśmy w miarę dobrą wersję, a gdzie? najciemniej zawsze pod latarnią- na PlayWatch'u :D Łapcie i nie dziękujcie spartiaci xD

    http://playwatch.pl/6071960ebe/9ed9a46262

    OdpowiedzUsuń