NOWOŚCI

niedziela, 26 stycznia 2014

1101. Dyktator, reż. Larry Charles

Oryginalny tytuł: The DictatorReżyseria: Larry Charles
Scenariusz: Sacha Baron Cohen, Alec Berg, David Mandel, Jeff Schaffer
Zdjęcia: Lawrence Sher
Muzyka: Erran Baron Cohen 
Kraj: USA
Gatunek: Komedia, Satyra
Premiera: 09 maja 2012 (Świat) 18 maja 2012 (Polska)
Obsada: Sacha Baron Cohen, Anna Faris, Ben Kingsley, Jason Mantzoukas i inni
      Amerykanie śmiali się już z własnych produkcji, a teraz mają ubaw ze swojego największego wroga. Larry Charles kpił sobie z Kazachstanu w „Boracie”, a teraz przychodzi mu śmiać się z arabskiego dykatora w filmie „Dyktator”. A któż inny nadaje się lepiej do tych prześmiewczych filmów jak nie Sacha Baron Cohen? Chyba nikt. Reżyser z ekipą scenarzystów, wśród których jest także i odtwórca głównej roli, szykuje dla widza niebywałą zabawę, w której polityczne niuanse przeplatać będą się z dowcipem i romansem.

     Aladeen (Sacha Baron Cohen) to okrutny dyktator Republiki Wadiya. Przybywa do Stanów Zjednoczonych, aby tam na posiedzeniu ONZ dyskutować o broni nuklearnej. Jednakże jego osobisty doradca- Tamir (Ben Kingsley), ma zupełnie inne plany. Podstawia za niego jego dublera, a jego samego chce zamordować, tym samym czyniąc Wadiyę demokratycznym państwem. Ze swoją zgoloną głową staje się nierozpoznawalny na amerykańskich ulicach. Aladeen odnajduje także swojego dawnego naukowca od budowy bomby nuklearnej- Nadala (Jason Mantzoukas), który pomaga mu w odzyskaniu tytułu. Ich plan bierze pod uwagę jedną z demonstrantek- Zoey (Anna Faris), która zatrudnia go w swoim sklepie, a która robi wrażenie na Aladeenie swoją awanturniczą naturą.
     „Dyktator” perfekcyjnie prezentuje, jak wielkim zamiłowaniem ludzie pokroju Aladeena darzą terroryzowanie innych ludzi. Dyktator Wadyi z niesłychaną pasją oddaje się swojemu najwyższemu celowi. Poświęci wszystko, aby nie doprowadzić do demokracji w jego najdroższym kraju. Choćby życie rzucało mu kłody pod nogi i dawało wiele możliwości na dokonania zmiany w samym sobie, ten uparcie, być może nawet i z przyzwyczajenia, będzie robił wszystko, aby trzymać się swojej dotychczasowej tożsamości. Jednakże i w takich postawach twórcy dopatrują się pierwiastka dobroci. Bowiem gdzieś pomiędzy antysemitystycznymi uwagami i pełnymi obraźliwości dowcipami wytwarza się zupełnie inny wizerunek człowieka siejącego postrach wśród obywateli. Jak na złość, także i w tym filmie, musiał pojawić się wątek romantyczny. Musiał, no po prostu musiał, bo inaczej bez niego obraz ten byłby chyba nie pełny. Być może twórcy kierowali się tym, że to właśnie to uczucie zmienia ludzi, sprawia, że chcą być lepsi. Szczęśliwie, nie były to zbytnio przesłodzone relacje, choć finał może i trochę trąca banalnością i landrynkami, aczkolwiek nadal utrzymane w rygorystycznym klimacie.
     Film ten to przede wszystkim pełne humoru i brutalnej szczerości wydarzenia, które prezentują dyktatora w krzywym zwierciadle. Prześmiewcze potraktowanie Amerykanów, ale też i arabskich dygnitarzy. Prezentowane z dystansem napięte relacje pomiędzy tymi skłóconymi krajami. Trochę zbyt lekko potraktowane problemy nuklearnej wojny. W zabawny sposób prezentuje się wolność, śmiesznie jest też popatrzeć na wszelkie starania mające doprowadzić od upadku dyktatury. Humor niekiedy zbyt bluźnierczy, innym razem dość mdły. Dziwnym sposobem zachowano tutaj pewną równowagę, w związku z czym nie ma się wrażenia przekombinowania.
      Nikt inny nie nadaje się lepiej do tego typu pokręconych ról, jak sam Sacha Baron Cohen. Można by mu zarzucić pewną monotematyczność, gdyż zawsze wybiera role kontrowersyjne, wychodzące poza powszechnie przyjęte ramy. Nie mniej, dzięki temu jest oryginalny, ale czy i zabawny? Cohen ma niebywałą zdolność do manipulowania akcentem, genialnie bawi się swoim głosem, czyniąc z tego swój atut. Jako Aladeen spisuje się bardzo dobrze, choć pewnie wielu wolałoby nie oglądać jego klejnotów na ekranie. Zaskakująco szybko przekonuje do siebie, ale bardziej dziwi to, że przy nim tak bardzo nieznośna Anna Faris staje się zjadliwa. Ta gwiazda komedii, która zazwyczaj stara się udowodnić, jak bardzo niedorozwinięta jest w swoim aktorstwie, tym razem nie drażni. Rola Zoey okazała się być dla niej o bardziej poważna, a tym samym ukazuje nam ją w zupełnie innym świetle. Gdzieś pomiędzy całkowicie zagubił się Ben Kingsley, natomiast bardzo interesująco zaprezentował się Jason Mantzoukas w roli Nadala.
      „Dyktator” jest jednym z niewielu filmów, które mogą wzbudzić skrajne emocje wśród oglądających. Bogato zdobione poczucie humoru staje się podparciem dla dobrze rozwiniętej historii o wolności nie tylko ogółu, ale i małej jednostki. Jednakże, tkwi tutaj także haczyk, bowiem przy pomocy wielu rozmaitych wątków, całkowicie zatraca się ogólny sens tej produkcji. Ze świetną rolą Sachy Barona Cohena, ale i wspaniałą arabską muzyką film ma szansę się spodobać, aczkolwiek zbyt szybko ucieka z naszej pamięci.
Ocena: 6/10

3 komentarze :

  1. Muszę ten film obejrzeć koniecznie. "Borat" spowodował u mnie pewnego rodzaju opad szczęki - zwłaszcza kiedy się dowiedziałem, że wielu Amerykanów poczuło się urażonych takim ich potraktowaniem. "Bruno" podobnie. Spodziewam się, że w przypadku "Dyktatora" nie będzie inaczej, jeśli tylko Cohen nie wypadł z formy.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Borat" i "Bruno" trochę mnie zawiedli, po seansie poczułem się jakby w trailerze umieszczono wszystkie najlepsze gagi z filmu. Z "Dyktatorem" sprawa niestety okazała się podobna. Wszystkie te filmy ciągną mi się od jednego śmiesznego tekstu czy sytuacji do kolejnych, poprzez różne inne, mniej lub bardziej nudne wstawki.

    OdpowiedzUsuń
  3. do pośmiania i odmóżdzenia dobry film :D Bruna nie widzialam, a Borat podobnie, ot taka rozrywka

    OdpowiedzUsuń