NOWOŚCI

środa, 8 stycznia 2014

1097. Wilk z Wall Street, reż. Martin Scorsese

Oryginalny tytuł: The Wolf of Wall Street
Reżyseria: Martin Scorsese
Scenariusz: Terence Winter
Na podstawie: książki Jordana Belforta „Wilk z Wall Street”
Zdjęcia: Rodrigo Prieto
Muzyka: Howard Shore
Kraj: USA
Gatunek: Dramat, Biograficzny
Premiera: 19 grudnia 2013 (Świat) 03 stycznia 2014 (Polska)
Obsada: Leonardo DiCaprio, Jonah Hill, Margot Robbie, Matthew McConaughey, Kyle Chandler, Rob Reiner, Jon Bernthal, Jon Favreau, Jean Dujardin



     Ten film to jedna wielka impreza. Tak można by zacząć opowieść o najnowszej produkcji Martina Scorsese. Reżyser podejmował się już najrozmaitszych wyzwań, teraz przyszło mu zmierzyć się z prawdziwą historią człowieka, który w młodym wieku dorobił się milionów. „Wilk z Wall Street” jest dokładnie taki, jak bohater o którym traktuje- barwny, chciwy i odrobinę szalony. Sam reżyser nie boi się stworzyć czegoś innego niż do tej pory. Piękne golizny, dużo finansjery i przepychu, czyli niczym nieograniczone możliwości zaprezentowania jednej z najbardziej porywających historii świata finansów.

     Pochodzący z rodziny księgowych- Jordan Belfort (Leonardo DiCaprio), od zawsze marzył o tym, że zostanie milionerem. Dlatego też wyruszył na podbój miejsca, w którym mógłby się czegoś dorobić- na Wall Street. Tam podejmuje pracę w jednym z domów maklerskich, ale choć szybko udaje mu się zrozumieć na czym polega sukces, upadek jednej ze znaczących spółek całkowicie rujnuje jego marzenia. Przy pełnym wsparciu żony znajduje pracę w małym biurze, którego pracownicy zajmują się obrotem akcji tzw. „groszowych spółek”. Szybko okazuje się, że na czymś tak mało dochodowym Jordan zbija majątek. Dlatego też wraz z nowo poznanym przyjacielem- Donniem (Jonah Hill), zakłada swoją własna firmę, która z czasem zyskuje nazwę Stratton Oakmont. Od tamtej pory Belfort zarabia miliony. Szybki sukces i bogactwo nie tylko wywracają do góry nogami jego życie osobiste, ale czynią z niego człowieka uzależnionego od wszelkich używek oraz zwracają uwagę FBI.
     Przez wiele lat ludzkie oczy napatrzyły się na całą masę filmów, wśród nich były też te i od Scorsese. Jednakże jeszcze chyba żaden obraz z jego dotychczasowej twórczości nie zrobił mi z mózgu takiej miazgi, no chyba, że weźmiemy pod uwagę „Wyspę tajemnic”, ale tam fascynacja kreowała się na zupełnie innym poziomie. Po Martinie Scorsese spodziewać się można jedynie samych dobrych filmów, ale to co pokazał „Wilkiem z Wall Street” po prostu bije sam siebie na kolana. Nie dość, że widz przez cały seans siedzi jak zahipnotyzowany, to w dodatku jest to dla niego nie lada rozrywką. Tym właśnie jest najnowszy obraz mistrza reżyserii- nieustającą zabawą łączącą w sobie finanse, dragi i ostre imprezowanie.
Od samego początku dostajemy to, czego spodziewać można się po całym filmie. Nie ma gładkiego wprowadzenia do historii, widz od razu wrzucany zostaje w rozrywkowe życie Jordana Belforta. Wszystko po to, aby za chwilę odrobinę zwolnić i pokazać nam jak to rozpoczęła się jego droga na szczyt i ku wielkim problemom. Wielka kasa wiąże się z wielką rozrzutnością. Kilka domów, jachty, śmigłowce, no i oczywiście najrozmaitsze uzależnienia- od narkotyków, seksu, alkoholu. Nieustające imprezowe życie, które skończyć się może w jedyny możliwy sposób, a którego ewidentnym obrazem staje się najbardziej powalająca scena w filmie, czyli kolejna faza, w którą wchodzi zaćpany umysł Belforta- porażenie mózgowe! Leo DiCaprio napręża się i ślini, a cała sala kinowa płacze ze śmiechu. Jednakże przy tym całym szale, przy fabule, która niejednokrotnie rozbawia nas do granic możliwości, próbuje wkraść się trochę powagi, bo w końcu zwrócenie na siebie uwagi FBI nie do końca legalnymi zarobkami może być problematyczne. Nie mniej i tutaj twórcy postanawiają troszkę popuścić wodze fantazji i przedstawić to w jak najmniej drastyczny sposób, czy to odziewając piękną żonę Brada w pliki setek tysięcy dolarów, czy uderzając do pięknej brytyjskiej ciotki.
    Gdzieś pod tymi milionami dolarów, gołymi laskami i pięknymi furami skrył się człowiek pochłonięty swoją ambicją do tego stopnia, że nie dostrzega iż sam siebie ciągnie na dno. Ciągła zachłanność, żądza pieniądza i dostatniego życia chwilami odbiera mu rozum, zdolność racjonalnego myślenia, przez co sam siebie czyni rozpieszczonym dzieciakiem. Z jednej strony Jordan Belfort przedstawiony zostaje jako złodziej żerujący na biednych i niedokształconych ludziach, którym wcisnąć można cokolwiek, a z drugiej zaś człowieka troszczącego się o innych i dających im szansę. Nic więc dziwnego, że dalsze jego losy toczą się w taki czy inny sposób. Postanowił spożytkować inaczej swój talent do sprzedaży i pomagać innym w ulepszaniu ich życia. Leonardo DiCaprio w tej roli? Wprost przegenialny! Belfort to jedna z jego najlepszych ról, jeżeli nawet nie najlepsza. Z wrodzonym talentem ubiera najrozmaitsze maski- rozpieszczonego dzieciaka, troskliwego ojca, zaćpanego imprezowicza i zjawiskowego kochanka. W każdej z nich czuje się jak ryba w wodzie i to widać. Oddaje się kreacji całym sobą, a przez to udowadnia, że jest wręcz stworzony do tej roli. Najlepszą rolą drugoplanową okazuje się być tutaj Matthew McConaughey. Choć im starszy, tym gorzej wygląda, to jednak odkrywa kluczową rolę na początku podróży Belforta. Szczery, ekscentryczny, a przy tym rewelacyjnie zagrany, a scena wybijania rytmu na własnej klatce piersiowej podczas lunchu- bezcenna!
     O „Wilku z Wall Street” można pisać w samych superlatywach, gdyż ciężko dostrzec tutaj jakiekolwiek potknięcie reżysera. Można uczepić się, że reżyser zbyt swobodnie potraktował historię człowieka, który ostatecznie wzbogacał się na nieszczęściu innych, przeszedł całkowitą przemianę i spadł na samo dno, ale to co tu najważniejsze to raczej możliwość otrzymania drugiej szansy od losu. Odważnie przedstawiona i opowiedziana z humorem bez problemu zafascynuje każdego widza. Świetny pomysł z wprowadzeniem narracji, a także przybliżeniem świata finansów w rytmach wspaniałej muzyki Howarda Shore. Nie jest to w końcu poradnik o tym, jak szybko się wzbogacić, a jedynie jak nie zatracić siebie w podążaniu za karierą i marzeniami. Jak dla mnie jest to jeden z najlepszych filmów tego roku- wartościowy, dynamiczny i po prostu... czadowy!

Ocena: 9/10
Recenzja dla portalu A-G-W.info!

a-g-w.info


2 komentarze :

  1. Normalnie muszę Cie zacytowac, bo to zdanie bardzo mi się spodobało: "Gdzieś pod tymi milionami dolarów, gołymi laskami i pięknymi furami skrył się człowiek pochłonięty swoją ambicją do tego stopnia, że nie dostrzega iż sam siebie ciągnie na dno." Znakomicie opisuje Belforta :)
    A co do oceny to mniej więcej mamy podobne zdania, jeśli będziesz miała chwilkę to zapraszam na świeżutką recenzję "Wilka z Wall Street" na kino-strefa.blogspot.com
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję :) Starałam się zawrzeć jego kwintesencję w jednym zdaniu, cieszę się, że mi się to udało :)))

      Usuń