Reżyseria: Cédric Klapisch
Scenariusz: Cédric Klapisch
Zdjęcia: Dominique Colin
Muzyka: Loic Dury, Ardag, Cyril Moisson, Thom Yorke
Kraj: Francja, Hiszpania
Gatunek: Dramat, Komedia, Romans
Premiera: 17 maja 2002 (Świat) 09 maja 2003 (Polska)
Wydanie DVD: 05. września 2013
Obsada: Romain Duris, Audrey Tautou, Judith Godrèche, Kelly Reilly, Kevin Bishop, Cécile De France, Cristina Brondo, Barnaby Metschurat, Federic D'Anna, Christian Pagh
Czas
studiów to ten magiczny okres, kiedy młodzi ludzie poznają swoją
tożsamość, kreują swoją przyszłość. Czy jest coś bardziej
twórczego czy wyjazd za granicę w ramach programu Erasmus? Tylko
nieliczni dostąpili tej możliwości i skorzystali z niej w okresie
studiów. I to właśnie o nich, ale przede wszystkim dla nich, swój
film kręci francuski reżyser- Cédric
Klapisch, szanowany przez krytyków za takie dzieła, jak „W
rodzinnym sosie”. Nie bez
echa przeszedł również film o studenckiej przygodzie w produkcji o
tytule „Smak życia”.
Xavier
(Romain Duris)
postanawia skorzystać z wielkiej szansy i w ramach programu Erasmus
wyjeżdża na roczne studia podyplomowe do Hiszpanii. Na miejscu we
Francji zostawia swoją długoletnią dziewczynę (Audrey
Tautou) oraz
nadopiekuńczą matkę. Już pierwszego dnia komplikują mu się
sprawy noclegowe, dlatego też w pierwszej kolejności korzysta z
pomocy poznanego na lotnisku małżeństwa. Wkrótce jednak
postanawia odnaleźć inny kąt, aż trafia na stancję do szóstki
studentów, potrzebujących kolejnego współlokatora. Szybko
znajdują wspólny język i razem studiują oraz bawią się na
ulicach Barcelony, poznając smak miłości, namiętności oraz
prawdziwego życia.
„Smak
życia” to film
zasadniczo można uznać za ukierunkowany na jedną grupę docelową,
całkiem sporą, bo ze studenckiej braci. Dla tego kto nigdy nie
borykał się z problemem studiowania, w tym poza miejscem
zamieszkania, czy też wyjazdu w ramach Erasmusa film okaże się
dość ubogi w doznania i raczej pospolity. W końcu nie prezentuje
sobą nic więcej poza to, co dotychczas oglądaliśmy. Problemy
miłosne, nawet i zdrady, to żadna nowość w kinematografii. Do
tego wątek mega przyjaźni, która łączy ludzi o całkowicie
różnych narodowościach, a tym samym charakterach, też nie jest
czymś innowacyjnym. Jednakże pod tą bardzo grubą warstwą kryje
się coś znacznie innego. Nie chodzi tutaj o roczną rozłąkę z
ukochaną osobą, uwiedzenie zamężnej kobiety, czy integrację z
lesbijami, chodzi o to, co daje młodemu człowiekowi wymiana
studencka. W dość prosty, ale niebanalny sposób prezentuje trudy
wyjazdu do kraju, do którego tradycji, ale też i języka ciężko
jest się przyzwyczaić. Reżyser pokazuje jednak, że nawet wielo
kulturowe osobniki potrafią dogadać się, znaleźć wspólny język
na tych najniższych płaszczyznach. Nawet i z tym „Smak
życia” to film, który
uczy młodych ludzi korzystać z życia, a w zasadzie pokaże jak to
nasze życie może się odmienić po takiej przygodzie jaką jest
Erasmus. To właśnie tam spotkamy ludzi z różnych zakątków
świata, przekonujemy się, że życie nie kręci się jedynie wokół
nauki, ale także i nawiązywaniu kontaktów i byciem szalonym raz na
jakiś czas. Dlatego też kwintesencją całego obrazu jest finał
całej tej historii, która ze zwykłego nudziarza, gotowego pracować
w wielkiej korporacji, potrafi zrobić człowieka radosnego i
chcącego władać własnym życiem. Świetny morał, naprawdę
fajnie opowiedzianej przygody.
Dla jednych film ten okazać może się straszliwie nużący,
niekiedy nawet denerwujący, ale nie można mu zarzucić, że nie
został ładnie zrobiony. Przede wszystkim zaletą jest tutaj
scenografia. Barcelona jest po prostu przepiękna w każdym jej
zakamarku. Urzekają ubogie uliczki, fascynuje ruchliwa ulica, a
całkowicie pochłania nas widok perfekcyjnie wykonanych mozaiek.
Klimat Hiszpanii jest wszechobecny i można go wyczytać niemalże w
każdej minucie filmu. Ważną rolę odgrywają więc nie tylko
zdjęcia krajobrazów i uliczek, ale również i muzyka stworzona
przed wspaniałych twórców. Do tego dołączają się również
najrozmaitsze utwory niekoniecznie nawiązujące do hiszpańskich
korzeni. Nie mniej, moją uwagę przykuł ten, który niestety zamyka
całą opowieść, gdyż leci w trakcie napisów końcowych, a mowa
tu o „Cambia La Vida” w wykonaniu Ardaga. Nasycony samymi
słonecznymi chwilami i smakiem Hiszpanii, taki, przy którym od razu
chce się tańczyć i bezapelacyjnie poprawia humor.
Film
zbogaca obsada z wielu zakątków Europy. Są tutaj przedstawiciele
Belgii, Izraela, Niemiec, Wielkiej Brytanii, ale i oczywiście
Francji i Hiszpanii. Większość z nich całkowicie zaangażowana i
nie zagubiła się w tłumie. Inni całkiem wyblakli i ciężko jest
sobie przypomnieć nawet jakimi rolami zostali obsadzeni. Z pewnością
najbardziej w pamięć wpada Xavier. Romain Duris okazał się być
całkiem nie najgorszym aktorem i całkowicie nieirytującym, a
spodziewałam się czegoś zupełnie przeciwnego. Zaskakująco krótko
pojawia się tutaj Audrey Tautou. Jak na tak znaną personę
zdecydowanie za mało wykorzystano ją dla tego przedsięwzięcia.
Całkowicie nijaka okazuje się być Kelly Reilly, której przypadła
dość nudna rola. Ostatecznie dobrze się rozwija, ale z początku
ciężko jest zauważyć jej obecność. Duża część uwagi skupia
się na postaci Isabelle, czyli Belgijki granej przez Cécile
De France. Bardzo kontrowersyjna kreacja, która wnosi wiele dobrego
do całości obrazu. Wybija się na powierzchnię o wiele bardziej
niż koledzy, czy koleżanki, które o wystąpili już w większej
ilości scen. Jednakże także i w doborze obsady Klapisch zasługuje
na pochwałę. Bardzo fajnie, że pokusił się o zaangażowanie do
obsady ludzi o bardzo różnych narodowościach i przypisał je
właściwym ku temu postaciom. Dzięki temu film stał się
różnorodny, no i zyskał na realizmie.
Produkcja
Cédrica
Klapischa to obraz o studentach i, przede wszystkim, dla studentów.
„Smak życia”
pokazuje każdemu, nie tylko tej określonej grupie młodzieży, jak
cieszyć się życiem i odkryć prawdziwy jego sens. Historia wydawać
może się niezwykle prosta, ale nie należy zapominać, że niesie
za sobą pewne przesłanie. To, że całość rozgrywa się w
atmosferze przepięknej Hiszpanii i ciekawie dobranej muzyki jest
tutaj jedynie dodatkowym atutem. Najważniejsze jest to, że dobrze
dobranej obsadzie udało się unaocznić to, czego życzył sobie
twórca, a młodych ludzi przekonać do poznawania świata i siebie
samych podczas różnych wyjazdów zagranicznych, także tych w
ramach Erasmusa.
Ocena:
7/10
Recenzja dla dystrybutora Kino Świat!
Haha Erazmus to dopiero przygoda, muszę koniecznie obejrzeć ten film :D zwłaszcza, że uwielbiam Tatou, nawet jeśli tu miała raczej rólkę
OdpowiedzUsuń