NOWOŚCI

środa, 9 października 2013

1079. Smak życia, reż. Cédric Klapisch

Oryginalny tytuł: L'Auberge espagnole
Reżyseria: Cédric Klapisch
Scenariusz: C
édric Klapisch
Zdjęcia: Dominique Colin
Muzyka: Loic Dury, Ardag, Cyril Moisson, Thom Yorke
Kraj: Francja, Hiszpania
Gatunek: Dramat, Komedia, Romans
Premiera: 17 maja 2002 (Świat) 09 maja 2003 (Polska)
Wydanie DVD: 05. września 2013
Obsada: Romain Duris, Audrey Tautou, Judith Godr
èche, Kelly Reilly, Kevin Bishop, Cécile De France, Cristina Brondo, Barnaby Metschurat, Federic D'Anna, Christian Pagh
    Czas studiów to ten magiczny okres, kiedy młodzi ludzie poznają swoją tożsamość, kreują swoją przyszłość. Czy jest coś bardziej twórczego czy wyjazd za granicę w ramach programu Erasmus? Tylko nieliczni dostąpili tej możliwości i skorzystali z niej w okresie studiów. I to właśnie o nich, ale przede wszystkim dla nich, swój film kręci francuski reżyser- Cédric Klapisch, szanowany przez krytyków za takie dzieła, jak „W rodzinnym sosie”. Nie bez echa przeszedł również film o studenckiej przygodzie w produkcji o tytule „Smak życia”.

     Xavier (Romain Duris) postanawia skorzystać z wielkiej szansy i w ramach programu Erasmus wyjeżdża na roczne studia podyplomowe do Hiszpanii. Na miejscu we Francji zostawia swoją długoletnią dziewczynę (Audrey Tautou) oraz nadopiekuńczą matkę. Już pierwszego dnia komplikują mu się sprawy noclegowe, dlatego też w pierwszej kolejności korzysta z pomocy poznanego na lotnisku małżeństwa. Wkrótce jednak postanawia odnaleźć inny kąt, aż trafia na stancję do szóstki studentów, potrzebujących kolejnego współlokatora. Szybko znajdują wspólny język i razem studiują oraz bawią się na ulicach Barcelony, poznając smak miłości, namiętności oraz prawdziwego życia.
    „Smak życia” to film zasadniczo można uznać za ukierunkowany na jedną grupę docelową, całkiem sporą, bo ze studenckiej braci. Dla tego kto nigdy nie borykał się z problemem studiowania, w tym poza miejscem zamieszkania, czy też wyjazdu w ramach Erasmusa film okaże się dość ubogi w doznania i raczej pospolity. W końcu nie prezentuje sobą nic więcej poza to, co dotychczas oglądaliśmy. Problemy miłosne, nawet i zdrady, to żadna nowość w kinematografii. Do tego wątek mega przyjaźni, która łączy ludzi o całkowicie różnych narodowościach, a tym samym charakterach, też nie jest czymś innowacyjnym. Jednakże pod tą bardzo grubą warstwą kryje się coś znacznie innego. Nie chodzi tutaj o roczną rozłąkę z ukochaną osobą, uwiedzenie zamężnej kobiety, czy integrację z lesbijami, chodzi o to, co daje młodemu człowiekowi wymiana studencka. W dość prosty, ale niebanalny sposób prezentuje trudy wyjazdu do kraju, do którego tradycji, ale też i języka ciężko jest się przyzwyczaić. Reżyser pokazuje jednak, że nawet wielo kulturowe osobniki potrafią dogadać się, znaleźć wspólny język na tych najniższych płaszczyznach. Nawet i z tym „Smak życia” to film, który uczy młodych ludzi korzystać z życia, a w zasadzie pokaże jak to nasze życie może się odmienić po takiej przygodzie jaką jest Erasmus. To właśnie tam spotkamy ludzi z różnych zakątków świata, przekonujemy się, że życie nie kręci się jedynie wokół nauki, ale także i nawiązywaniu kontaktów i byciem szalonym raz na jakiś czas. Dlatego też kwintesencją całego obrazu jest finał całej tej historii, która ze zwykłego nudziarza, gotowego pracować w wielkiej korporacji, potrafi zrobić człowieka radosnego i chcącego władać własnym życiem. Świetny morał, naprawdę fajnie opowiedzianej przygody.
     Dla jednych film ten okazać może się straszliwie nużący, niekiedy nawet denerwujący, ale nie można mu zarzucić, że nie został ładnie zrobiony. Przede wszystkim zaletą jest tutaj scenografia. Barcelona jest po prostu przepiękna w każdym jej zakamarku. Urzekają ubogie uliczki, fascynuje ruchliwa ulica, a całkowicie pochłania nas widok perfekcyjnie wykonanych mozaiek. Klimat Hiszpanii jest wszechobecny i można go wyczytać niemalże w każdej minucie filmu. Ważną rolę odgrywają więc nie tylko zdjęcia krajobrazów i uliczek, ale również i muzyka stworzona przed wspaniałych twórców. Do tego dołączają się również najrozmaitsze utwory niekoniecznie nawiązujące do hiszpańskich korzeni. Nie mniej, moją uwagę przykuł ten, który niestety zamyka całą opowieść, gdyż leci w trakcie napisów końcowych, a mowa tu o „Cambia La Vida” w wykonaniu Ardaga. Nasycony samymi słonecznymi chwilami i smakiem Hiszpanii, taki, przy którym od razu chce się tańczyć i bezapelacyjnie poprawia humor.
     Film zbogaca obsada z wielu zakątków Europy. Są tutaj przedstawiciele Belgii, Izraela, Niemiec, Wielkiej Brytanii, ale i oczywiście Francji i Hiszpanii. Większość z nich całkowicie zaangażowana i nie zagubiła się w tłumie. Inni całkiem wyblakli i ciężko jest sobie przypomnieć nawet jakimi rolami zostali obsadzeni. Z pewnością najbardziej w pamięć wpada Xavier. Romain Duris okazał się być całkiem nie najgorszym aktorem i całkowicie nieirytującym, a spodziewałam się czegoś zupełnie przeciwnego. Zaskakująco krótko pojawia się tutaj Audrey Tautou. Jak na tak znaną personę zdecydowanie za mało wykorzystano ją dla tego przedsięwzięcia. Całkowicie nijaka okazuje się być Kelly Reilly, której przypadła dość nudna rola. Ostatecznie dobrze się rozwija, ale z początku ciężko jest zauważyć jej obecność. Duża część uwagi skupia się na postaci Isabelle, czyli Belgijki granej przez Cécile De France. Bardzo kontrowersyjna kreacja, która wnosi wiele dobrego do całości obrazu. Wybija się na powierzchnię o wiele bardziej niż koledzy, czy koleżanki, które o wystąpili już w większej ilości scen. Jednakże także i w doborze obsady Klapisch zasługuje na pochwałę. Bardzo fajnie, że pokusił się o zaangażowanie do obsady ludzi o bardzo różnych narodowościach i przypisał je właściwym ku temu postaciom. Dzięki temu film stał się różnorodny, no i zyskał na realizmie.
     Produkcja Cédrica Klapischa to obraz o studentach i, przede wszystkim, dla studentów. „Smak życia” pokazuje każdemu, nie tylko tej określonej grupie młodzieży, jak cieszyć się życiem i odkryć prawdziwy jego sens. Historia wydawać może się niezwykle prosta, ale nie należy zapominać, że niesie za sobą pewne przesłanie. To, że całość rozgrywa się w atmosferze przepięknej Hiszpanii i ciekawie dobranej muzyki jest tutaj jedynie dodatkowym atutem. Najważniejsze jest to, że dobrze dobranej obsadzie udało się unaocznić to, czego życzył sobie twórca, a młodych ludzi przekonać do poznawania świata i siebie samych podczas różnych wyjazdów zagranicznych, także tych w ramach Erasmusa.

Ocena: 7/10

Recenzja dla dystrybutora Kino Świat!

1 komentarz :

  1. Haha Erazmus to dopiero przygoda, muszę koniecznie obejrzeć ten film :D zwłaszcza, że uwielbiam Tatou, nawet jeśli tu miała raczej rólkę

    OdpowiedzUsuń