NOWOŚCI

sobota, 16 marca 2013

Książka #244. Królestwo łabędzi, aut. Zoë Marriott

Tytuł oryginalny: The Swan Kingdom
Gatunek: fantasy
Wydawca: Egmont
Rok wydania: 2007 (Świat), 2013 (Polska)
Tłumaczenie: Monika Walendowska
ISBN 978-83-237-5035-2
Ilość stron: 260     Format: 140x208 mm



    ZoëMarriott debiutowała na polskim rynku wydawniczym powieścią„Cienie na księżycu”. Teraz powraca, po raz kolejny u tego samego wydawcy, z odświeżoną wersją jednej z baśni najlepszego duńskiego bajkopisarza- Hansa Christiana Andersena. I tak nie tylko światowi, ale również i polscy miłośnicy książek mogli zapoznać się z jedną z klasycznych opowieści o rodzinie i magii, jaką serwuje nam „Królestwo łabędzi”.
    Aleksandra i jej trójka braci żyją sobie szczęśliwie w Królestwie rządzonym przez ich piękną matkę czarownicę i ojca. Jednakże pewnego dnia dochodzi do tragedii, kiedy to królowa ginie w lesie, z rąk straszliwej bestii. Król żądny zemsty wyrusza na polowanie, ale powraca z niego z piękną młodą kobietę, którą wszyscy są oczarowani- dosłownie! Kiedy Aleksandra próbuje poznać tajemnicę przyszłej macochy zostaje wysłana do ciotki mieszkającej w Midlandzie, natomiast jej bracia, prawowici następcy tronu- wygnani. Po dłuższej nieobecności królewna powraca w rodzinne strony, gdzie okazuje się, że jest jedyną nadzieją na ocalenie królestwa przed rozrastającym się złem nowej królowej.
    „Królestwo łabędzi” to odświeżona wersja klasycznej baśni o tytule „Dzikie łabędzie”. Tam też pojawia się królewska rodzina, w której synowie zamienieni zostają w łabędzie, a która rozbita zostaje przez potężną wiedźmę. Szczerze? Nie znam tej baśni, choć twórczość Andersena i jego podobnym nie jest mi obca. Dla kogoś kto nie jest zaznajomiony z tym tytułem lektura przypominać będzie bardziej połączenie „Jeziora łabędzi” z „Królewną Śnieżką”. Wszystko uzbrojone w niespotykaną dawkę czarów i emocji.
    Książka jest zdecydowanie niespójna. Fabuła to ciekawi, to zanudza. Brak tu pewnej konsekwencji. W efekcie czujemy się mocno zawiedzeni tym, że zmarnowaliśmy te dwa dni na lekturę, bo o dziwo cała historia zmieściła się na tym niemalże trzystastronicowcu. Oczekujemy czegoś spektakularnego. Po takich zapowiedziach spodziewamy się niebywałych wrażeń. Oczywiście, otrzymujemy ciekawą opowieść, ale w zasadzie prowadzi ona donikąd. Ciężko przyrównywać lekturę do oryginału, kiedy w ogóle się go nie zna, ale przypuszczać można, że więcej wyniesie się z pierwowzoru. Powieść traktuje głównie o nas samych, o poczuciu tożsamości i tym czego możemy dokonać jeżeli uwierzymy w nas samych. Po drodze przewija się również i wątek miłosny, który nie jest może do końca tak porywający, jak w romansach paranormalnych, ale równie wyczuwalny. Nie jest to jednak postawą tej historii, bowiem to zadanie spoczywa na temacie klasycznej walki dobra ze złem, tutaj walki dobrej wróżki ze złą. I to także nie jest do końca ciekawie wyprowadzony wątek. Choć nowa królowa/wiedźma staje się powodem wszystkich niegodziwości, które nakreślają się w lekturze, to nie jest ona dominująca. Całość skupia się bardziej na Aleksandrze i jej wymyślnym powołaniu dla odratowania żyzności krainy. Dlatego też nie odczuwa się tutaj złowieszczego klimatu, który mógłby wynikać z tej wielkiej potyczki, a i ona sama, będąca finałem książki nie wzbudza tak wielkich emocji, jak można by oczekiwać. Owszem, na swój sposób staje się eksplozją najrozmaitszych wrażeń, ale ewidentnie nie jest to wystarczające zakończenie tych przekomarzań. W końcu do niemalże 230 strony czytelnik jest pewny, że ta historia rozrośnie się do co najmniej dwóch tomów. Czemuż by i nie, kolejny tom pełen rozważań a pozbawionych większych atrakcji.
    Postaci są raczej klasyczne. Nic wielce wymyślnego. Zła wiedźma i młoda dziewczyna, która sprzeciwia się jej tyranii. Nie są jakoś szczególnie nadbudowane. Więc i niekoniecznie wzbudzają szersze emocje. Do tego pojawia się książę z innej krainy. Tajemniczy wybawca, a w zasadzie pomocnik. Wszyscy oni w świecie pełnym magii, dziwacznych stworzeń i niesamowicie pięknych miejsc. Wzbudza zainteresowanie, pomaga wsiąknąć w ten świat. Jednakże, pomimo wszystko, dominujące tutaj opisy są zbyt przytłaczające. W szczególności, że w dużej mierze jest to zwyczajne „lanie wody”, które nic nie wnosi do akcji. Fakt faktem, nie do końca przy użyciu banalnego języka, bo ZoëMarriott potrafi pisać, ale jednak nie do końca przykuwa tym uwagę.
    Najnowsza powieść Zoë Marriott to lektura nie dla każdego. Nawet i miłośnicy baśni mogą się odrobinę zawieść na „Królestwie łabędzi”. Fascynuje swoim stylem, intryguje fabułą, ale nie do końca wykorzystuje swój potencjał. Brak tu dynamizmu, choć może chodzi tu bardziej o moc magicznego wykreowanego przez autorkę świata. Fani tego drugiego będą zadowoleni, bo pod tym względem lekturze niczego nie brakuje. Inni, no cóż, mogą spróbować zapoznać się z nowym podejściem do klasycznej baśni Andersena.

Ocena: 2/6

Książkę przeczytałam dzięki Wydawnictwu Egmont!

5 komentarzy :

  1. Fabuła interesująca, jak najbardziej.
    Baśnie Andersena uwielbiam i zastanawiam się, czy to mi się spodoba.
    Ciekawi mnie, czy książkę dostanę (dziś po wielu dniach mogłam zobaczyć swojego maila).

    Do książki trochę zniechęciłam się po Twojej recenzji, ale kto wiem... Może akurat mi się spodoba :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Takiej oceny to się nie spodziewałam. Dotychczas trafiałam raczej na pozytywne recenzje ten książki. Dzięki Twojej książka jeszcze bardziej mnie intryguje ;) Skoro jest tak różnie oceniana mam ochotę sprawdzić jak to będzie ze mną! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Łał, skoro taka słaba ocena, to trzymam się od tej książki z daleka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm... mimo, że recenzja i ostateczna ocena nie są zbytnio zachęcające, to i tak mam ochotę zapoznać się z tą książką :D Coś mi się ostatnio poprzestawiało :P i to recenzje bardziej na "nie", zachęcają mnie do sięgnięcia po daną pozycję :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaskoczyłaś mnie taką oceną książki.... Niemniej jednak książkę z chęcią przeczytam i sama przekonam się na własnej skórze:))

    OdpowiedzUsuń