NOWOŚCI

wtorek, 26 lutego 2013

1033. Zjawy, reż. Todd Lincoln

Oryginalny tytuł: The Apparition
Reżyseria: Todd Lincoln
Scenariusz: Todd Lincoln
Zdjęcia: Daniel Pearl
Muzyka: tomandandy
Kraj: USA
Gatunek: Horror
Premiera: 23 sierpnia 2012
Obsada: Ashley Greene, Sebastian Stan, Tom Felton, Julianna Guill i inni


Data wydania DVD: 18. stycznia 2013
Dystrybutor: Galapagos
Wydanie: 1-płytowe
Dodatki: Zjawy: Kinowe widmo – aktorzy wyjaśniają eksperyment, który powołał do życia zjawy

    Wielu ludzi wierzy, że nasz świat to nie tylko rzeczy widzialne i namacalne. Wielu ludzi wierzy w zjawiska nadprzyrodzone, a ciągłe doniesienia ze świata metafizyki jedynie utwierdzają ich w tym przekonaniu. Debiutancki film Todda Lincolna o tytule „Zjawy” opowiada jedną z paranormalnych historii, bazując na faktycznym wydarzeniu z lat 70-tych, kiedy to grupka parapsychologów chciała stworzyć i podobno stworzyła własnego ducha.

    Grupka studentów psychologii podejmuje się niezwykłego zadania. Za pomocą swoich skoncentrowanych myśli i przy wsparciu współczesnej technologii chce stworzyć własnego ducha. Eksperyment kończy się powodzeniem, ale wytworzona przez nich istota porywa jednego z nich, a resztę rozdziela na długi czas. Kelly i Ben (Ashley Greene, Sebastian Stan) rozpoczynają nowe życie w dopiero co kupionym domu. Jednakże już wkrótce zaczynają dziać się niewyjaśnione rzeczy, a w wielu miejscach pojawia się dziwna pleśń. Młoda para przestaje czuć się bezpiecznie i szybko zdają sobie sprawę, że przyczyn muszą szukać w błędach przeszłości. Dlatego też zwracają się o pomoc do dawnego kolegi Bena– Patricka (Tom Felton), który może być ich jedyną szansą na ratunek przed zjawą przez niego stworzoną.
    Tematyka wszelkiego rodzaju nawiedzeń bardzo dobrze sprawdza się w dzisiejszych czasach. Ludzie zaczynają mieć dość zła widzialnego, które dotychczas sprawiało, że włos jeżył się na karku. Przyszła nowa era horroru, gdzie obawiamy się tego czego nie możemy zobaczyć, czego nie możemy dotknąć. Dlatego też tak wielkim sukcesem okazał się być „Paranormal Activity”. Nawet i on stał się wyznacznikiem fabularnym dla „Zjaw”. Zapożyczenie tajemniczego seansu, które zaważa na późniejszym życiu bohaterów. Zapożyczenie nawiedzonego domostwa, które nęka bohaterów odgłosami, spadającymi meblami i innymi tego typu manifestacji swojej obecności. Z reguły ma to straszyć i Lincolnowi udaje się to zrobić. Ciągłe napięcie rozpoczyna się od pierwszych minut filmu. Bardzo mocny początek gwarantuje ciekawy rozwój fabuły. Gnijący dom, teksty typu „Twój dom zabił mojego psa!”, czy dziwnie powykręcane wieszaki, to jest dokładnie to czego oczekuje widz. Jednakże w połowie wszystko gdzieś się traci. Nie wiem czy to z powodu nagłego objawienia tajemniczych istot, czy zwyczajowo wynika to ze zmęczenia materiałem. Ważne jest to, że choć wątki intrygowały wszystko zaczęło się rozpadać. Lincoln chciał za dużo, a przy tym pozostawił widza ze straszliwie męczącym, ale przede wszystkim dziwacznym zakończeniem, które nie tylko niczego nie wyjaśnia, ale pozostawia nas z jeszcze większą ilością pytań.
     W filmie najbardziej denerwuje to, że nie poznajemy do końca całego zagrożenia, z którym mierzą się bohaterowie. Nie znajdujemy świata, z którego wypełzają, a widza pozostawia się z pewnego rodzaju pustką w rozumowaniu. Za dużo tutaj elokwencji i specjalistycznego slangu zrozumiałego jedynie dla wprawnego fizyka. Jednakże jeżeli ktoś zagubiłby się w rozumowaniu bohaterów filmu i chciałby poznać rozwinięcie zawsze może sięgnąć do dodatków znajdujących się na płytce od Galapagosa. Znajdziemy tam kilkuminutowy materiał, który zawiera wyjaśnienia aktorów, a nawet i specjalisty od duchów! Jednakże jeżeli o mnie chodzi, to niewiele więcej mi to rozjaśniło.
     W obsadzie znajdziemy między innymi pięknie jaśniejącą, rozkwitającą gwiazdę sagi „Zmierzch”. Ashley Greene znana dotychczas z dość kiepskiej roli teraz ma szansę na wykazanie się i trzeba jej przyznać, że udało się! Bardzo wiarygodna kreacja i chwilami niesamowicie wymagająca. Świetna praca ciałem i mimiką. Uwierzyłam jej. Czy to znaczy, że nadnaturalna istota przyjdzie też po mnie?! Tak, czy inaczej świetnie dobrała się z Sebastianem Stanem. On sam raczej mało interesujący, jakiś taki zamulony. Już lepiej wypada Tom Felton, słynny Draco Malfoy. Bardziej zaangażowany, bardziej dynamiczną ma postać i o wiele bardziej elokwentną. Dlatego też odbiera się go całkiem w porządku, choć na pierwszy rzut oka ciężko go rozpoznać. Pomyśleć, że jeszcze chwilę temu był takim małym chłopaczkiem walczącym z Harrym Potterem.
    „Zjawy” to film z potencjałem, który standardowo nie został w pełni wykorzystany przez twórcę. Świetnie zapowiadająca się produkcja z naprawdę ciekawym tematem i charakterem staje się nagle pozbawiona jakiegokolwiek sensu. Nie daje się widzowi żadnych odpowiedzi, a dziwaczne zakończenie tak bardzo zmienia nasze postrzeganie tego obrazu, że w efekcie mamy ochotę krzyczeć wniebogłosy i wyrzucić za okno telewizor w akcie protestu przeciwko niekonsekwencji reżysera. Fajny klimat, mocne efekty i świetna muzyka tomandandy, które zwyczajnie się marnują. Bardzo zawodzi, za bardzo, ale przynajmniej przez chwilę było strasznie!

Ocena: 5/10
Film obejrzałam dzięki firmie Galapagos!

1 komentarz :

  1. Mam podobnie zdanie co do tego filmu, zgadzam się zwłaszcza z ostatnim akapitem ;)

    OdpowiedzUsuń