NOWOŚCI

poniedziałek, 25 lutego 2013

1032. Wyborcze jaja, reż. Jay Roach

Oryginalny tytuł: The Campaign
Reżyseria: Jay Roach
Scenariusz: Chris Henchy, Shawn Harwell
Zdjęcia: Jim Denault
Muzyka: Theodore Shapiro
Kraj: USA
Gatunek: Komedia
Premiera: 09 sierpnia 2012
Obsada: Will Farrell, Zach Galifianakis, Sarah Baker, Dylan McDermott, Jason Sudeikis, Katherine LaNasa, Dan Aykroyd, John Lithgow
Data wydania DVD: 25. stycznia 2013
Dystrybutor: Galapagos
Wydanie: 1-płytowe
Dodatki: Sceny niewykorzystane
     Każda nowa kadencja, to kolejny stres i prześcigania się kandydatów do Rządu w walce o fotel. Gra jest to nieczysta, często pochłaniająca nie tylko wiele emocji, ale również pieniędzy i relacji. O takiej politycznej rozgrywce opowiada twórca „Poznaj moich rodziców”, czy „Zmiana w grze”- Jay Roach. Do swojej najnowszej produkcji „Wyborcze jaja” angażuje największych współczesnych komików, aby w prześmiewczy sposób zdradzić widzom tajniki walk polityków.

     Cam Brady (Will Farrell) jest jedynym kandydatem do kongresu ze swojego okręgu. Choć dla ludzi jest niezwykle przyjemnym człowiekiem, to jego codzienne zachowania dalekie są od ideału. Kiedy dochodzi do kolejnego skandalu z jego udziałem, wielkie ryby- bracia Motch (Dan Aykroyd, John Lithgow), postanawiają znaleźć innego człowieka, który pomoże im sprowadzić do miasteczka chińskich inwestorów. Ich wybór trafia na syna znanego w polityce Raymonda Hugginsa (Brian Cox)- Marty'ego (Zach Galifianakis), który nie jest powodem do dumy swojego ojca. Cam szybko wchodzi na wojenną ścieżkę wraz Marty'm, który musi zmienić całe swoje życie, aby wygrać wybory. Niestety, zmianie ulegają nie tylko psy, garderoba, czy uczesanie, zmienia się także on sam.
     Polityczna scena to miejsce nieustającej walki, swoistej gra z ludzkimi umysłami i emocjami. Bez względu na to, czy już siedzi się na krześle poselskim i musi dbać o dobry wizerunek, czy też rozpoczyna się walkę o ten fotel i za sprawą kampanii wyciąga się wszystkie brudy, kiedy to gra się nieczysto i zatraca się w tej rywalizacji. Sporo w tym jest zakłamania, co widać po politykach w każdym kraju, sporo obietnic bez pokrycia i wykorzystywania decyzji ludzi przeciwko nim samym. W „Wyborczych jajach” porusza się więc istotne kwestie sprzedajności dużej części polityków, które nie zawsze kończą się takim happy endem jak w filmie. Zasadniczo większa uwaga skupia się bardziej na samej kampanii. Tutaj zaprezentowana w bardzo swobodny sposób śmieje się z tradycyjnych starań kandydatów o głosy wyborców. Publiczne ośmieszanie, przekabacanie najbliższych, wyciąganie brudów z przeszłości, to jedynie wierzchołek góry lodowej. Bo co jeśli ktoś tak bardzo boi się przegranej, że chwyta się brzytwy? Co jeśli w drodze do celu stosuje się najgorsze z możliwych środków i to najbardziej kontrowersyjne? I tu właśnie zaczyna się robić niesmacznie! Wydaje mi się, że w normalnym świecie raczej nie stosuje się podobnych trików, ale któż to wie poza samymi biurami poselskimi. Tragedia. Fabuła zapowiadała się naprawdę świetnie i choć do połowy filmu nie było może specjalnie zabawnie, to przynajmniej było to zjadliwe. Niestety, jakość szybko spada i widz marzy, aby ten twór skończył się jak najszybciej. Oczywiście, również do pewnego momentu. Twórcy bawią się tu widzem raz wprowadzając go w totalny mętlik, aby za chwilę powrócić do sedna filmu.
     W końcu okazuje się, że walka na słowa i spoty telewizyjne, a także przekupstwo polityków to jedynie tło dla prawdziwych emocji i wartości rozgrywających się w tym filmie. Chodzi tu między innymi o lokalny patriotyzm, ale bardziej o rodzinę i przyjaźń. Bez różnicy, czy chcemy stanąć na wysokości zadania i udowodnić ojcu, że może być z nas dumny, czy też pokazać całemu światu, że to nasza rodzina jest dla nas najważniejsza. W filmie stawia się dwa zupełnie odmienne podejścia do rodzicielstwa. Z jednej strony jest zadufany w sobie Cam, któremu bardziej zależy na wyrywaniu kolejnych pięknych dziewczyn niżeli na synu, czy ratowaniu swojego małżeństwa. Po przeciwnej stronie staje Marty, który robi wszystko, aby nie być takim ojcem jak jego własny i wychodzi mu to znakomicie. On stawia na wartości rodzinne i prawdomówność. Potrafi wybaczać, potrafi słuchać, więc jest idealnym człowiekiem dla ludu. Widz wie o tym już od chwili, kiedy tylko ujrzy go na trawniku z dwoma mopsami. Wywołuje to bardzo ciepłe emocje i daje światełko nadziei na to, że ten film to jednak nie jest całkowita katastrofa.
     Zazwyczaj jest tak, że jak widzę spoglądam na obsadę danego filmu i widzę tam twarz Willa Farrella uciekam, gdzie pieprz rośnie. Jego poczucie humoru w ogóle mi nie odpowiada, to samo gra jego ciała, czy twarzy. Nie dysponuje dowcipem, który mnie akurat rozbawia. Jednakże zdarzają się role, w których Farrell komik jest znośny i taką rolą jest postać Cama. Okazuje się idealnie wkomponowywać w charakter filmu więc nie bije po oczach swoją głupotą skoro takie właśnie było zamierzenie. Zaskakująco był to dobry występ, choć i tak momentami drażniący. Najlepsze uczucia wzbudza we mnie Zach Galifianakis, który kreacje miał całkowicie różne. Jako Marty pokazuje się z całkiem nowej strony, prezentując nieśmiałego, ale też zabawnego faceta. Razem z Willem stworzyli świetny duet, bardzo przekonujący. Ich przekomarzania były lekko narwane, momentami łzawe, ale nie najgorsze. Z kalkulacji wychodzi mi tu plus za grę aktorską tych dwojga.
    Powiedzmy sobie szczerze- „Wyborcze jaja” to nie jest kumulacja dobrej akcji, wielkich wartości i wspaniałych dialogów. Scenariusz jest mocno przeciętny, mało zaskakujący, choć też nie monotonny. Nieprawdopodobna rywalizacja o fotel senacki jest interesująca, momentami zabawna, ale często serwuje ciosy poniżej pasa. Całość ratuje dwójka komików, która po raz pierwszy pojawia się razem na ekranie i okazuje się być to bardzo dobrą mieszanką. W efekcie dostajemy film nie do końca przeciętny, ale też i nie rewelacyjny. Taki sobie odmóżdżacz, idealny na wieczór ze znajomymi.
Ocena: 6/10
Film obejrzałam dzięki firmie Galapagos!

Prześlij komentarz