Reżyseria: Jay
Roach
Scenariusz: Chris Henchy, Shawn Harwell
Scenariusz: Chris Henchy, Shawn Harwell
Zdjęcia: Jim
Denault
Muzyka: Theodore
Shapiro
Kraj: USA
Gatunek:
Komedia
Premiera: 09 sierpnia 2012
Obsada: Will Farrell, Zach Galifianakis, Sarah Baker, Dylan McDermott, Jason Sudeikis, Katherine LaNasa, Dan Aykroyd, John Lithgow
Premiera: 09 sierpnia 2012
Obsada: Will Farrell, Zach Galifianakis, Sarah Baker, Dylan McDermott, Jason Sudeikis, Katherine LaNasa, Dan Aykroyd, John Lithgow
Data wydania DVD:
25. stycznia 2013
Dystrybutor: Galapagos
Wydanie: 1-płytowe
Dodatki: Sceny
niewykorzystane
Każda
nowa kadencja, to kolejny stres i prześcigania się kandydatów do
Rządu w walce o fotel. Gra jest to nieczysta, często pochłaniająca
nie tylko wiele emocji, ale również pieniędzy i relacji. O takiej
politycznej rozgrywce opowiada twórca „Poznaj moich
rodziców”, czy „Zmiana w grze”- Jay
Roach. Do swojej najnowszej produkcji „Wyborcze jaja”
angażuje największych współczesnych komików, aby w prześmiewczy
sposób zdradzić widzom tajniki walk polityków.
Cam
Brady (Will Farrell) jest jedynym kandydatem do kongresu ze
swojego okręgu. Choć dla ludzi jest niezwykle przyjemnym
człowiekiem, to jego codzienne zachowania dalekie są od ideału.
Kiedy dochodzi do kolejnego skandalu z jego udziałem, wielkie ryby-
bracia Motch (Dan Aykroyd, John Lithgow), postanawiają
znaleźć innego człowieka, który pomoże im sprowadzić do
miasteczka chińskich inwestorów. Ich wybór trafia na syna znanego
w polityce Raymonda Hugginsa (Brian Cox)- Marty'ego (Zach
Galifianakis), który nie jest powodem do dumy swojego ojca. Cam
szybko wchodzi na wojenną ścieżkę wraz Marty'm, który musi
zmienić całe swoje życie, aby wygrać wybory. Niestety, zmianie
ulegają nie tylko psy, garderoba, czy uczesanie, zmienia się także
on sam.
Polityczna
scena to miejsce nieustającej walki, swoistej gra z ludzkimi umysłami i
emocjami. Bez względu na to, czy już siedzi się na krześle
poselskim i musi dbać o dobry wizerunek, czy też rozpoczyna się
walkę o ten fotel i za sprawą kampanii wyciąga się wszystkie
brudy, kiedy to gra się nieczysto i zatraca się w tej rywalizacji.
Sporo w tym jest zakłamania, co widać po politykach w każdym
kraju, sporo obietnic bez pokrycia i wykorzystywania decyzji ludzi
przeciwko nim samym. W „Wyborczych jajach” porusza
się więc istotne kwestie sprzedajności dużej części polityków,
które nie zawsze kończą się takim happy endem jak w filmie.
Zasadniczo większa uwaga skupia się bardziej na samej kampanii.
Tutaj zaprezentowana w bardzo swobodny sposób śmieje się z
tradycyjnych starań kandydatów o głosy wyborców. Publiczne
ośmieszanie, przekabacanie najbliższych, wyciąganie brudów z
przeszłości, to jedynie wierzchołek góry lodowej. Bo co jeśli
ktoś tak bardzo boi się przegranej, że chwyta się brzytwy? Co
jeśli w drodze do celu stosuje się najgorsze z możliwych środków
i to najbardziej kontrowersyjne? I tu właśnie zaczyna się robić
niesmacznie! Wydaje mi się, że w normalnym świecie raczej nie
stosuje się podobnych trików, ale któż to wie poza samymi biurami
poselskimi. Tragedia. Fabuła zapowiadała się naprawdę świetnie i
choć do połowy filmu nie było może specjalnie zabawnie, to
przynajmniej było to zjadliwe. Niestety, jakość szybko spada i
widz marzy, aby ten twór skończył się jak najszybciej.
Oczywiście, również do pewnego momentu. Twórcy bawią się tu
widzem raz wprowadzając go w totalny mętlik, aby za chwilę
powrócić do sedna filmu.
W
końcu okazuje się, że walka na słowa i spoty telewizyjne, a także
przekupstwo polityków to jedynie tło dla prawdziwych emocji i
wartości rozgrywających się w tym filmie. Chodzi tu między innymi
o lokalny patriotyzm, ale bardziej o rodzinę i przyjaźń. Bez
różnicy, czy chcemy stanąć na wysokości zadania i udowodnić
ojcu, że może być z nas dumny, czy też pokazać całemu światu,
że to nasza rodzina jest dla nas najważniejsza. W filmie stawia się
dwa zupełnie odmienne podejścia do rodzicielstwa. Z jednej strony
jest zadufany w sobie Cam, któremu bardziej zależy na wyrywaniu
kolejnych pięknych dziewczyn niżeli na synu, czy ratowaniu swojego
małżeństwa. Po przeciwnej stronie staje Marty, który robi
wszystko, aby nie być takim ojcem jak jego własny i wychodzi mu to
znakomicie. On stawia na wartości rodzinne i prawdomówność.
Potrafi wybaczać, potrafi słuchać, więc jest idealnym człowiekiem
dla ludu. Widz wie o tym już od chwili, kiedy tylko ujrzy go na
trawniku z dwoma mopsami. Wywołuje to bardzo ciepłe emocje i daje
światełko nadziei na to, że ten film to jednak nie jest całkowita
katastrofa.
Zazwyczaj
jest tak, że jak widzę spoglądam na obsadę danego filmu i widzę
tam twarz Willa Farrella uciekam, gdzie pieprz rośnie. Jego poczucie
humoru w ogóle mi nie odpowiada, to samo gra jego ciała, czy
twarzy. Nie dysponuje dowcipem, który mnie akurat rozbawia. Jednakże
zdarzają się role, w których Farrell komik jest znośny i taką
rolą jest postać Cama. Okazuje się idealnie wkomponowywać w
charakter filmu więc nie bije po oczach swoją głupotą skoro takie
właśnie było zamierzenie. Zaskakująco był to dobry występ, choć
i tak momentami drażniący. Najlepsze uczucia wzbudza we mnie Zach
Galifianakis, który kreacje miał całkowicie różne. Jako Marty
pokazuje się z całkiem nowej strony, prezentując nieśmiałego,
ale też zabawnego faceta. Razem z Willem stworzyli świetny duet,
bardzo przekonujący. Ich przekomarzania były lekko narwane,
momentami łzawe, ale nie najgorsze. Z kalkulacji wychodzi mi tu plus
za grę aktorską tych dwojga.
Powiedzmy
sobie szczerze- „Wyborcze jaja” to nie jest
kumulacja dobrej akcji, wielkich wartości i wspaniałych dialogów.
Scenariusz jest mocno przeciętny, mało zaskakujący, choć też nie
monotonny. Nieprawdopodobna rywalizacja o fotel senacki jest
interesująca, momentami zabawna, ale często serwuje ciosy poniżej
pasa. Całość ratuje dwójka komików, która po raz pierwszy
pojawia się razem na ekranie i okazuje się być to bardzo dobrą
mieszanką. W efekcie dostajemy film nie do końca przeciętny, ale
też i nie rewelacyjny. Taki sobie odmóżdżacz, idealny na wieczór
ze znajomymi.
Ocena:
6/10
Film obejrzałam dzięki firmie Galapagos!
Prześlij komentarz