Scenariusz: Chris Butler
Zdjęcia: Tristan Oliver
Muzyka: Jon Brion
Kraj: USA
Gatunek: Animacja, Fantasy, Horror
Premiera: 03 sierpnia 2012 (Świat) 21 września 2012 (Polska)
Polski dubbing: Franciszek Dziduch, Kacper Cybiński, Justyna Bojczuk, Mateusz Narloch, Paweł Podsiadło, Joanna Węgrzynowska-Cybińska, Grzegorz Pawlak, Tomasz Traczyński
Zombiekalipsa
wciąż przed nami, ale żeby wątek zombiaków wykorzystywać w
filmie animowanym? Cóż ten Chris Butler z Samem Fellem („Wpuszczony
w kanał”, „Dzielny Despero”)
sobie ubzdurali? Co prawda, takich animacji wykorzystujących motywy
z klasycznych horrorów jest jak na lekarstwo, ale „ParaNorman”
nie wyróżnia się niczym szczególnym pośród innych produkcji z
tego gatunku. Nominacja do Oscara w kategorii najlepsza animacja? Też
mi coś. Najwyraźniej w tym roku dość słabe bajeczki pojawiły
się na ekranach.
Norman
(Franciszek Dziduch)
to dzieciak jakich mało. Od maleńkości męczy się ze straszliwym
darem- widzi i rozmawia z duchami. Nic więc dziwnego, że wśród
rodziny i kolegów ze szkoły uchodzi za dziwaka. Pewnego dnia sam
zaczyna obawiać się co przyniesie mu los, kiedy teraźniejszość
miesza mu się z przeszłością. Oto bowiem zbliża się trzechsetna
rocznica spalenia czarownicy Blithe na stosie w miasteczku, a z
pewnych źródeł chłopiec wie, że świętowanie wyjdzie poza
bieganie w kostiumach, apele w szkole, czy promocje w sklepach. Tego
dnia, jeżeli Norman nie odnajdzie grobu wiedźmy i nie przeczyta ze
starej księgi powróci ona ze świata duchów i przy pomocy
straszliwych mocy powoła do życia zombie.
Chłopców
takich jak Norman jest niewielu. Nie oznacza to jednak, że zwyczajny
dzieciak, czy też nastolatek nie może się z nim utożsamiać. Na
pewnym etapie naszego życia każdy czuł się inny od reszty. W
nowym miejscu, wśród całkowicie nieznanych osób. Norman ma jednak
ten problem, że widzi duchy i nawet z nimi rozmawia. Szkoda, że nie
chcą z nim rozmawiać normalni ludzie. Więcej przyjaźni zyskuje
właśnie od nieumarłych, bo nie rozumiem go nawet jego własna
rodzina. W końcu jest to też obraz pokazujący ludzki strach.
Człowiek niewiele zmienił się na przestrzeni wieków. Wszystko to
czego się boi, co jest dla niego nieznane, powinno zostać
zlikwidowane. I to właśnie z tych powodów niegdyś palono
czarownice, choć niekoniecznie używały magii, to właśnie z tych
powodów współcześnie tłumi się odmienną orientację seksualną,
czy ludzi o odmiennym pochodzeniu. Człowiek myśli stereotypowo, nie
wychodzi poza ramy swojej świadomości, bo się tego obawia. Obawia
się, że straci dotychczasowy świat, obawia się, że przecież jak
tego nie zna to ta inność może zrobić mu krzywdę. Taka jest
natura człowieka i to właśnie ją prezentuje się za pomocą
„ParaNormana”.
Momentami w dość przykry sposób. No, ale żeby nie było, że
wciąż jest tak melodramatycznie, to przecież jest to niby horror,
więc trochę przerażenia również odczujecie.
Czy
dzieciak ma problemy, czy nie powinien się cieszyć, że duchy w
ogóle chcą się wdawać w dyskusje, a nie mają ochotę rozszarpać
go na strzępy. No, ale przecież chodzi tu o to, że niedobre
zombiaki znowu atakują. Będzie groza, będzie strach, krew się
poleje, no ale nieee, bo i po co. W końcu jest to bajka, a jakoś
wszystkim się ubzdurało w głowach, że jak baja to dla dzieci też
musi być zjadliwa. Więc jeżeli nie dyskutowaliście jeszcze z
waszymi milusińskimi o trupim życiu po życiu według niektórych
wizji, to i tak nie powinny przestraszyć się tego co zobaczą na
ekranie. Bo choć chodzący nieumarli to raczej nie tak przyjemne
wizualnie istoty, jak rozpołowione psie duszki to nie budzą
większej grozy, jak przykładowo te z „The
Walking Dead”. Ciekawe jest
to, że twórcy stawiają na bardziej humorystyczną stronę zombie,
czy to ich przerażenie na widok sprzętu elektronicznego, bo
przecież to zwłoki niemalże animszów. Nawet ich ataki nie są tak
straszne, kiedy uciekający przed nimi smakosz chrupków z pewnym
napięciem wyczekuje przy automacie ze smakołykami. W takiej
sytuacji bardziej przerażający wydaje się być duch czarownicy,
autentycznie. Taki wybuchowy i powyginany. Budzi postrach. W
szczególności w jednej z najważniejszych scen, gdzie przygrywa nam
jeszcze porażająca muzyka Jona Briona o tytule „Aggie
Fights”. Twórcom trzeba przyznać
jeszcze jedno. Zatrudnili specjalistów od grafiki komputerowej,
którym udało się stworzyć coś pomiędzy groteską Tima Burtona,
a upiornością „Koraliny i
tajemniczych drzwi”. Wychodzi
dość ciekawie, ale jedynie pod względem wizualnym.
Zazwyczaj
na dubbing nie zwracamy większej uwagi, przynajmniej jeżeli chodzi
o dobór głosów. W zasadzie rozpoznajemy jedynie te wybrane, jak
chociażby Jerzego Stuhra. Nie mniej, od kiedy na ekranach pojawił
się „Odlot”
rozpoznawalne jest również brzmienie małego Russella, czyli Kacpra
Cybińskiego. Pojawia się on tutaj jako ten kto daje głos Neilowi,
nowemu przyjacielowi Normana. Jako ciekawostkę warto dodać, że w
animacji usłyszymy również głos jego matki- Joanny
Węgrzynowskiej-Cybińskiej, jednak tutaj w roli rodzicielki Normana.
Miłośnicy „Madagaskaru”
i wojowniczych pingwinów również będą zadowoleni, bowiem ojciec
dziwnego dzieciaka mówi głosem samego Skippera, czyli tak naprawdę
Grzegorza Pawlaka. Pozostałej obsadzie również nie można niczego
zarzucić. Żadne nie krzywdziło oczu, a tym bardziej w uszu.
„ParaNorman”
to obraz animowany, który swoim wykonaniem przypomina mrok panujący
w filmach Tima Burtona, a dowcipami nie razi tak jak Jude Apatow.
Jest to ten typ, w którym poczucie humoru nie bije w inteligencję
widza, ale stanowi jedynie ubarwienie wydarzeń. Wydaje się, że nie
jest to potrzebne przy tak dobrze skrojonej animacji, która wyglądem
przypomina „Koralinę”.
Fabuła ciekawi przez większość czasu, aczkolwiek finał został
całkowicie zaprzepaszczony na rzecz taniego melodramatyzmu. Z tych
też powodów przypuszczam, że produkcja Chrisa Butlera i Sama Fella
pozostanie daleko w tyle w wyścigu po Oscara i skrycie zaciskam
kciuki na rzecz walecznego rudzielca.
Ocena: 6/10
Też jakoś mnie nie zachwycił. Zdecydowanie wole nowa bajkę Burtona :)
OdpowiedzUsuńNie nadążam czytać Twoich tekstów! W każdym razie, "Paranorman" mnie zawiódł bo zwiastun był obiecujący. "Frankenweenie" zresztą też mnie nie powalił, ale był zdecydowanie lepszy!
OdpowiedzUsuńA ja trzymam kciuki za ParaNormana i liczę na statuetkę! i nie wydaje mi się żeby to był film dla 'milusińskich' ;)
OdpowiedzUsuń