NOWOŚCI

czwartek, 10 stycznia 2013

Książka #232. Cinder, aut. Marissa Meyer

Tytuł oryginalny: Cinder
Gatunek: fantasy
Wydawca: Egmont
Rok wydania: 2012
Tłumaczenie: Dorota Konowrocka
ISBN 978-83-237-5305-6
Ilość stron: 440    Format: 140x210 mm



    Pisarzy na świecie wylęgło tyle, że trudno jest się połapać co, kto, gdzie i jak. Szczególną popularnością cieszą się młode kobiety, które coraz bardziej zaskakują współczesną młodzież. A czyż nie ma lepszego chwytu niż wykorzystać w swojej powieści znanych, cenionych i po wielokroć powielanych opowieści największych baśniopisarzy? To właśnie na taką klasykę postawiła Marissa Meyer, której debiutancka książka, niedługo po światowej premierze, ukazała się na polskim rynku. Mowa o „Cinder”, dającej początek nowej, fantastycznej i baśniowej zarazem serii powieści o tytule „Saga księżycowa”.

    Cinder nie jest klasycznym kopciuszkiem. Owszem, ma złą macochę, a także połowa z jej dwóch sióstr idzie w ślady rodzicielki, ale zajmuje się również mechaniką w Nowym Pekinie, świcie jutra. Od innych wyróżnia ją jeszcze jedna rzecz, jej ciało składa się głównie z metalu i tworzyw sztucznych, gdyż jest cyborgiem! Gdy pewnego dnia wraz z przybraną lepszą siostrą Peony wybiera się na rynek, ta zostaje zainfekowana szalejącą zarazą prowadzącą do rychłej śmierci. Obwiniana o taki kierunek ich wyprawy zostaje zesłana do pałacu, gdzie ma wziąć udział w badaniach na znalezienie antidotum i uratowanie cesarza. Jednakże szybko okazuje się, że zwykła dziewczyna umazana smarem jest cenniejsza niż innym się wydaje. Wtedy właśnie poznaje księcia Kaito, który nie tylko jest następcą tronu, ale usilnie nalega, aby to właśnie ona towarzyszyła mu na balu. Żadne z nich nie spodziewa się, że ich życie ulegnie diametralnej zmianie, kiedy to prosto z Księżyca na Ziemię przybywa królowa Lunarów.
    Baśnie w telewizji, baśnie na ekranie, baśnie i na stronicach książek. I to nie w swojej zwykłej klasycznej formie, oj nie! Powracają w całkiem odmienionej wersji za sprawą początkującej autorki. „Cinder”, która otwiera tę magiczną serię to oczywiście odzwierciedlenie kopciuszkowych przeżyć. Piękną suknię zastępuje pomięta kreacja a dodatki ozdobione zostają smarem. Zamiast spadającego pantofelka autorka raczy nas innymi odpadającymi detalami, książę ma poślubić inną, a główna bohaterka nie jest nawet człowiekiem! Czy tak zmieniona wizja ulubionej królewny dziewczynek może odnieść sukces? Okazuje się, że owszem, może! I to jeszcze jak spektakularny. Powodem tego nie jest jedynie sięgnięcie do takiego tytana bajek o królewnach opowiadającego o podziale klasowym oraz wychodzeniu z biedy, jak Kopciuszek. Oczywiste jest, że chodzi tutaj o coś zupełnie innego. Wątki tak dobrze nam znane zostają rozbudowane do granic możliwości. Nie chodzi tu już tylko o to, kto założy piękniejszą sukienkę na bal, czy też walkę o względy ukochanego. Tym razem walczy się o przyszłość, walczy się o wolność, a przede wszystkim swobodę i bezpieczeństwo obywateli. Autorka robi spore zamieszanie w naszych dotychczasowych wartościach dając dojść do głosu dorosłości. Dojrzale prezentuje opowieść, która nas wzruszała i rozklejała nasze serca. Inteligentnie poddaje próbie nasze emocje coraz mocniej związując z bohaterami. W konsekwencji zaskakuje nas zwrotami akcji, choć może nie jest to coś całkowicie nie do przewidzenia.
    Wydawałoby się, że lektura z pogranicza fantastyki naukowej może mieć pewien problem z uderzeniem w serca młodych czytelniczek przyzwyczajonych do oklepanych i powoli nużących paranormali. To zazwyczaj mężczyźni gustują w takiej tematyce, nie kobiety. Meyer zaryzykowała i opłaciło się to. Gdzieś pomiędzy androidami, badaniami naukowymi i księżycowymi ludkami udało jej się zainteresować czytelniczkę, nie bombardując jej przy tym wykwalifikowanym i skomplikowanym słownictwem! Gdzieś pomiędzy tym wszystkim skryły się prawdziwe emocje, które szybko pomagają nam zapomnieć o przytłaczającej i zastraszającej wizji przyszłości.
    Siłą lektury są także mocno nakreśleni bohaterowie. Z jednej strony stanowią nowe odzwierciedlenie dla tak skrajnych postaci jak macocha i sierotka, a z drugiej dają szansę na ich dalszy rozwój. Cinder śpiewające ptaszki i zwierzątka zamieniła na androida. Zajęcie pomywaczki przekształciła w prowadzenie warsztatu. Dalej jednak pozostała tą kruchą, tą delikatną i niewinną dziewczyną pragnącą miłości, ale również wolności i swobody. Zaskakują nas jej wybory i zachwyca postawa ku większemu dobru. Macocha nie stoi w centrum naszej uwagi. Dzieli się tą rolą z królową Levaną. Obie srogie i pozbawione skrupułów, choć Adri przynajmniej udaje, że jej na czymś zależy. Zło w najczystszej postaci to zdecydowanie Levana, która w pierwszej chwili nasuwa na myśl zupełnie inną baśniową postać przez jej lustrzaną manię, a mianowicie Złą Królową z „Królewny Śnieżki”. Choć ta, w odróżnieniu od poprzedniczki, nie znosi ich. No i jest tutaj również i Książę. Autorka nie pozbawia go rozumu. Bardzo dobrze rozbudowuje go emocjonalnie, układając przy tym jego system wartości. Ma poczucie obowiązku, a to się chwali.
    Choć polska oprawa należy do tych udanych to żałuję trochę, że wydawca nie postawił na prostotę pierwowzoru. Rodzima okładka ma swój smak, ale jest zdecydowanie zbyt wymowna. Ciekawa jestem, czy cała seria zostanie utrzymana w podobnym klimacie, bo jeżeli tak to może być to jedna z piękniej wydanych serii powieści w Polsce.
    „Cinder”nie jest tym, z czym spotykaliśmy się dotychczas. Jeżeli ktoś liczy na kolejne pospolite romansidło to zdecydowanie się przeliczy. Powieść Marissy Meyer nie trąci banalnością, wręcz przeciwnie. Zaskakująco jest to bardzo dojrzałe spojrzenie na dziecięcą klasykę, która z poszukiwania miejsca u boku ukochanego przemienia się w odnajdywanie siebie samego w wielkim świecie pełnym okrucieństwa i choroby. Nie brak tu również bardziej rozbudowanych emocji niżeli miłość. Pełna magicznych uniesień, frapujących zwrotów wydarzeń, ale również oraz baśniowych detali sprawia, że nawet tak ciężki gatunek, jakim jest science fiction staje się zjadliwy. Póki co, najciekawsze pozycja tego roku!

Ocena: 6/6

Recenzja dla portalu IRKA!

8 komentarzy :

  1. będę miała niedługo okazję przeczytać tę książkę, to wówczas porównam nasze wrażenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W kinie widziałam zapowiedź filmu i na książkę mam ochotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. filmu? przecież jeszcze nie ma filmu. może widziałaś Piękne istoty? :>

      Usuń
  3. Książkę pokochałam już od pierwszej strony. No bo w sumie jak inaczej skoro zawsze uwielbiałam "Kopciuszka" :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam zamiar ją niedługo pożyczyć od koleżanki:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty też? No nie muszę mieć tą książkę! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Aj czytałam i również mi się strasznie spodobała !

    OdpowiedzUsuń