NOWOŚCI

czwartek, 10 stycznia 2013

1014. Obywatel X, reż. Chris Gerolmo

Oryginalny tytuł: Citizen X
Reżyseria: Chris Gerolmo
Scenariusz: Chris Gerolmo
Zdjęcia: Robert Fraisse
Muzyka: Randy Edelman
Kraj: USA
Gatunek: Thriller
Premiera: 25 lutego 1995 (Świat)
Obsada: Donald Sutherland, Stephen Rea, Max von Sydow, Jeffrey DeMunn, Joss Ackland, John Wood, Imelda Staunton
    U początku lat 80tych radzieccy milicjanci co rusz odnajdywali zmasakrowane ciała dziewczynek i chłopców. Władze tuszowały wszelkie zbrodnie dokonywane na dzieciach sądząc, że w Związku Radzieckim nie ma miejsca na podobne sensacje. Tym samym przez wiele długich lat, seryjny morderca, o przydomku Rzeźnik z Rostowa, pozostawał nieuchwytny. O drodze do schwytania zabójcy opowiada film w reżyserii Chrisa Gerolmo, który dotychczas zasłużył się scenariuszem do „Missisipi w ogniu”, a nosi całkiem wymowny tytuł „Obywatel X”.
    Pewnego wieczora, lekarz sądowy- Burakov (Stephen Rea) zostaje zasypany ciałami znalezionymi w pobliskim zagajniku. Ta jedna noc przesądza o bardzo wielu latach jego kariery, bowiem pułkownik Fetisov (Donald Sutherland) awansuje go na detektywa i powierza zadanie odnalezienia seryjnego mordercy. Jednakże wszelkie teorie Burakova nie spotykają się z sympatią Komisji, która nie chce, aby sprawa ujrzała światło dzienne. Wówczas pojawia się detektyw z Moskwy, zarządzający obławę na homoseksualistów. Tymczasem Burakov coraz gorzej radzi sobie z namnażającą się ilością ciał, a także frustracją spowodowaną niemożnością odnalezienia przestępcy.

     Andriej Czikatiło to pewien fenomen na skalę światową. Zabił więcej dzieci niż sam Fred Kruger za życia, a przecież był on postacią fikcyjną. Przez świat przetoczyło się wielu seryjnych morderców, aczkolwiek żaden nie wyzwala tak wielkiej nienawiści w społeczeństwie, jak ten co na celownik bierze sobie tych najmłodszych, a zbrodnie jego mają również charakter seksualny. Tym samym, chcąc nie chcąc, obraz Chrisa Gerolmo musi wywoływać w widzu uczucia, chociażby najmniejsze. Wszakże nikt nie jest obojętny na takie traktowanie milusińskich. Dużą część filmu reżyser i scenarzysta poświęca na zrozumienie mechanizmu z jakim działa psychika takiego zwyrodnialca, jak Czikatiło. Zastanawia się dlaczego to właśnie dzieci stały się tutaj ofiarami i dlaczego traktował je z takim okrucieństwem. Twórca próbuje zagłębić się w jego umysł i być może próbować go usprawiedliwić, bo problemy w rodzinie, bo problemy towarzyszące mu od dzieciństwa, jednekże z marnym skutkiem, bo wiadomo- takie rzeczy są niedopuszczalne! Z drugiej zaś strony przedstawia się nam dość dosadny obraz radzieckiej władzy. Tłamszenie odmienności, utajnianie istotnych kwestii, niby że dla większego dobra, a przy tym całkowita nieudolność, trzeba nawet powiedzieć- świadoma nieudolność, jeżeli chodzi o ludzi na wysokich stanowiskach bądź ze znajomościami w tychże kręgach. Gdzieś pomiędzy Gerolmo próbuje ukazać dramat człowieka pracującego przy tego morderstwach. Wystawionego na ciągły stres i presję otoczenia, ale też i własną, dotyczącą konieczności złapania przestępcy. Przy okazji Burakov stał się wzorem silnej woli i stalowych nerwów.
     Niestety, spora doza pseudopsychoanaliz i politycznych potyczek sprawia, że zamiast wywoływać napięcie, wzbudzać jakiekolwiek poruszenie, jedynie co wznieca to uczucie senności. Nawet ciekawy sposób ukazywania pojedynczych zabójstw nie daje już szansy na poprawę ostatecznej oceny dla tej produkcji. Być może frustruje to przeciągające się w nieskończoność śledztwo, kiedy odpowiedź jest tuż przed nosem. Być może powodem jest tutaj niechęć twórcy do budowania tajemniczości wokół mordercy, bo cóż to za frajda, kiedy już w pierwszej chwili wiemy, kto stoi za tymi zbrodniami. Tym samym brak tu elementu suspensu, a to już w ogóle odbiera jakąkolwiek przyjemność z seansu. Jedyne co może odrobinę reperuje wrażenia to kompozycje Rendy'ego Edelmana. Chociaż nawet i te pozostają dalekie od ideału.
     „Obywatel X” wyróżniony został na tle innych obrazów, między innymi za obsadę. Sam Donald Sutherland otrzymał zarówno Złotego Globa, jak i Emmy za najlepszy występ w filmie telewizyjnym. Czy zasłużenie? Ciężko mi orzec, gdyż osobiście w jego aktorstwie trudno jest znaleźć coś ponadprzeciętnego. Z pewnością wielce pomaga mu sama postać, której charakter jest tak mocno zarysowany, że od razu poczuć można do niej sympatię. Tuż obok niego mamy Stephena Rea, którego zadaniem było najwyraźniej pozostanie niewidzialnym. Brawa za sukces tej misji! Całkowicie stracony potencjał. Największą gwiazdą wydaje się być sam zabójca. W tej roli Jeffrey DeMunn, bardzo wszechstronny, utalentowany, któremu teraz udaje się grywać albo strażnika więziennego, albo seniora większej grupy walczącej z zombiakami. Bardzo charakterystyczny i w dodatku świetnie manipuluje widzem. Trzeba życzyć przyszłym pokoleniom, aby chociaż w połowie dorównywały temu, co stworzył DeMunn na ekranie jako Czikatiło.
     Produkcja Chrisa Gerolmo bardzo mocno mnie zawiodła. Niczym „Zodiak”, „Obywatel X” zanudził mnie niemalże na śmierć. Kolejna zbrodnia z premedytacją, ale oczywiście nie na inteligencji widza, bo ta, szczęśliwie, pozostawiona zostaje w spokoju, ale bardziej na odczuciu większej wrażliwości. Film nudzi tak bardzo, że z trudem dostrzegamy narodziny demokracji, czy też większy przekaz, który się tutaj oferuje. Wiele elementów irytuje, inne robią wrażenie, więc ogólny bilans wypada po równo. Szkoda, bowiem spodziewałam się, że szala przeciąży na tą pozytywną stronę.
Film obejrzany w ramach 2. edycji Projekt kino w kategorii "Filmy o seryjnych mordercach".



Prześlij komentarz