NOWOŚCI

sobota, 5 stycznia 2013

Książka #231. Zaułek potworów, pod redakcją Christophera Goldena

Tytuł oryginalny: The Monster's Corner
Gatunek: fantasy, horror, thriller
Wydawca: GJ
Rok wydania: 2011 (Świat), 2012 (Polska)
Tłumaczenie: Anna Czechowska, Piotr Kaliński, Robert P. Lipski, Anna Kurpiewska-Welenc, Małgorzata Winkler-Pogoda, Kamil Maksymiuk,
ISBN 978-83-237-7778-266-8
Ilość stron: 440    Format: 130x195 mm
Książka do kupienia na stronie: G+J

     Kryją się w szafach. Czekają pod łóżkiem. Objadają się trupami, bądź zwyczajnie mordują innych ludzi. Potwory, wysysają nasze dusze i spędzają nam sen z powiek. W zbiorze opowiadań o tytule „Zaułek potworów” pod redakcją Christophera Goldena znajdziemy najpotworniejsze z najpotworniejszych. Jednakże i tym razem okaże się, że nie ma groźniejszej bestii od samego człowieka.

    W tej dość makabrycznej antologii znajdziemy publikacje najlepszych twórców literatury ścinającej nam krew w żyłach. Wśród nich znajdziemy stworzy z tajemniczym krain, które podmieniają ich potomstwo na ludzkie okazy, ghule, które są smakoszami ludzkiego mięsa, czy czarownice, których żądza zemsty jest tak potężna, że lepiej nie zaleźć im za skórę, syreny, które dzięki swoim talentom unikają więzienia, a nawet i mięsożerne rośliny. Czy potrafią kochać? Czy odczuwają jakiekolwiek wyrzuty sumienia po swoich haniebnych występkach? Opowiadają nam o nich same.
    Nie ma bardziej paskudnej istoty na świecie niżeli potwór. Powszechnie uważa się je za budzące grozę nie tylko swoich wyglądem, ale przede wszystkim tym, że zwyczajnie w świecie zobaczyłyby człowieka w formie pozbawionej życia. Zaskakujące jest więc to, że autorzy tych kilkunastu opowiadań dają swoim bohaterom życie. Dają im szanse na romanse, dają możliwości do rozwoju. Nawet wtedy kiedy jesteś zwyczajną roślinką kwitnącą w szklarni jakiegoś maniakalnego doktorka. Opowiadania typu „Okaz 313”, „Jezioro”, czy „Trudny wiek” pokazują zupełnie inne potwory. Istoty, które mają moc odczuwania. Po części ma to również miejsce w „Wielkoludzie”, aczkolwiek dotyczy to bardziej miłości do własnego dziecka niż drugiej miłości. Uczucia mają moc sprawczą, moc naprawczą dla nich wszystkich. Nadaje to trochę człowieczeństwa tymże bestiom, o ile roślina może być choć trochę ludzka.
    Jednakże podążając za myślą, która niegdyś zalęgła się w głowie Deana Winchestera, potwory można jeszcze zrozumieć, ale ludzi... nie ma nic gorszego i bardziej przerażającego od nich. Kilku autorów poszło tym tropem i postawiło na najbardziej bestialskie ludzkie zachowania. Przykładem jest „Święty John”, gdzie zainteresuje nas tajemniczy wybawca, z natury zły, który wyzwala ludzi od gorszych od niego. Do ludzkich instynktów, całkowicie pierwotnych odwołuje się również i John McIlveen w „Uległym”.
    Całkiem ciekawą formę przyjmuje ten, tak zwany pseudomanifest „Ciągle się dziwicie, dlaczego chcemy was odruchowo ukatrupiić?”. Kwintesencja całego tomu, pomimo tego, że nie znajduje się na jego końcu. Swoista prezentacja najrozmaitszych tworów demonicznych, które „stąpają” po ziemi, w dodatku w układzie alfabetycznym. Można się z tego dowiedzieć czegoś ciekawego, a autor przy okazji wzbogacił teorię interesującymi historiami.
    Zaskakujące jest to, że choć o potworach tu przecież mowa to lekturze brakuje chociażby odrobiny napięcia. Powodem tego mogą być zarówno słabe postaci, jak i wątła fabuła, którą się wokół nich buduje. Wydaje mi się jednak, że chodzi o brak poczucia jakiekolwiek grozy, bowiem to same bestie opowiadają czytelnikowi o sobie. Nie ma więc tu zbyt wielkiego pola do popisu w straszeniu ludzi i przede wszystkim przedstawianiu nam tego. Z tego też powodu sporo opowiadań jest bardzo słabych, inne są nie do zniesienia i nawet takie tęgie głowy świata literatury jak Heather Graham, czy Jonathan Maberry nie mogą tych nowelek zaliczyć do naprawdę udanych. Aczkolwiek i tak Maberry stworzył jeden za najciekawszych tekstów.
    „Zaułek potworów” to upadek wielkich pisarzy w oczach ich fanów i narodziny nowych relacji z dotychczas nam nieznanymi. Po mocnym i makabrycznym otwarciu przy pomocy „Trudnego wieku” oraz „Świętego Johna” następuje bardzo spory spadek w budowie napięcia i chęci zaciekawienia czytelnika fabułą. Nie każdy ma talent do pisania tak krótkich utworów jakimi są opowiadania i dobrze, nie każdy przecież musi, aczkolwiek nie trudno jest odnieść wrażenie, że najsłabsze opowiadania znalazły schronienie właśnie w tym tomie. A jest to dziwne, bowiem tak ciekawy temat jak potwory wydaje się być przepisem na sukces samym w sobie. Najwyraźniej nie został on udźwignięty przez twórców.

Ocena: 2/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa G+J.

5 komentarzy :

  1. Bardzo słaba nota, spodziewałam się czegoś lepszego, nie skuszę się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację. Opowiadanie "Święty John" Jonathana Maberry'ego było jednym z niewielu, które można uznać za dobre w całej tej antologii. Czytając stawiałam na końcu każdego z nich ocenę i właśnie "Święty John" otrzymał jedną z niewielu 4/6. Reszta była w granicach 2-3/6... A to już makabra.
    Cieszę się, że zgadzamy się w opinii tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie Maberry ma bardzo fajne książki. Choć i tak nieco mnie zawiódł. Po mocnej trylogii Pine Deep to raczej marna odskocznia.

      Usuń
  3. Z tego, co zauważyłam mam tę książkę zapisaną w dalekich planach czytelniczych. Straciłam kompletnie zainteresowanie tym zbiorem opowiadań.

    OdpowiedzUsuń
  4. Od samego początku w ogóle nie ciągło mnie do tej książki :) Twoja recenzja tylko utwierdziła mnie w tym, że nic nie tracę :D

    OdpowiedzUsuń