Scenariusz: C. Robet Cargill, Scott Derrickson
Zdjęcia: Chris Norr
Muzyka: Christopher Young
Kraj: USA
Gatunek: Horror
Premiera: 11 marca 2012 (Świat) 23 listopada 2012 (Polska)
Obsada: Ethan Hawke, Juliet Rylance, Fred Dalton Thompson, James Ransone, Michael Hall D'Addario, Clare Foley
Czają
się na każdym rogu. Siedzą w kącie. Obłapiają nasze ciała
podczas naszego upadku. Ciemne strychy, makabryczne filmy, brutalne
rytuały i okropne bestie w natarciu wraz z najnowszym filmem od
Scotta Derricksona „Sinister”. Produkcja mająca z
założenia przerazić widza, a po opiniach publiczności widać, że
dosadne przerysowanie i przytłaczający klimat nie do końca
podeszły innym. Nie mogę powiedzieć tego samego o sobie.
Ellison
Oswalt (Ethan Hawke) jest pisarzem specjalizującym się w
odkrywaniu sekretów morderstw. Jedni go nienawidzą, inni
podziwiają. Teraz jednak całkowicie przegina kiedy wraz z rodziną
przeprowadza się do nowego miasteczka, do nowego domu, na którego
tyłach została powieszona czteroosobowa rodzina. To właśnie to
zabójstwo staje się podstawą jego najnowszej książki, ale
również i czegoś zupełnie innego, znacznie groźniejszego.
Znalazłszy pudło ze starymi filmami z innych morderstw podąża
ścieżką zbrodni i szaleństwa, które zagrożą jego poczuciu
bezpieczeństwa.
Odnajdujemy
informację o filmie na sieci. Rozsiadamy się wygodnie oczekując
straszliwych, mrożących krew w żyłach wydarzeń i w zasadzie,
przez większą część trwania seansu, właśnie to otrzymujemy.
Niebywała, pełna makabry podróż po starych filmach z zabójstw z
psychodeliczną muzyczką w tle niczym śrutówka przewierca nas na
wylot. Obawiamy się własnego cienia i w każdym rogu szukamy
potwora/demona/ducha. Szaleństwo to pogłębia się coraz bardziej,
kiedy bohater nie ogranicza się jedynie do tych swoich odkrywczych
mini seansów. Odnajdują się rzeczy, elementy, które zdradzają,
które przerażają, które każą nam jak najszybciej zamknąć, czy
też przystopować ten obraz. No, ale wtedy następuje ten punkt
zwrotny. Odbierany w najrozmaitszy sposób, uzależnione od tego jaką
kto ma wrażliwość. Pojawienie się tajemniczej postaci powoduje,
że włosy stają nam dęba. Wiedziałam, że tak będzie. No i
oczywiście, trzeba to zbadać, a i owszem! Nie uznajemy, że to cień
na wodzie, czy nagły rozbłysk światła. Można by powiedzieć, że
całkiem mocny horror, w którym rozgrywają się najrozmaitsze
ludzkie dramaty, gdzie rodziny są na skraju załamania, a ludzie
podążają jedynie za swoimi karierami, zamienia się w zwyczajną
bajeczkę o potworkach. Może i tak, ale te osobiste dramaty pisarza,
bez względu na to, czy jest to brak zrozumienia ze strony żony, czy
zajmowanie się chorym chłopcem, a także jego lekkie zachwianie
psychiczne, bo dajcie spokój, kto normalny ładuje się do chaty, na
której podwórku doszło do tak wielkiej tragedii, to coś co udaje
się zbudować twórcom poza tymi mistycznymi elementami.
Przede
wszystkim, jednak, „Sinister” to pokrętne kino
grozy, które swoim niewysłowionym przerażeniem obezwładnia
każdego z widzów. Ciemne kąty w domu, drapanie o ścianę, ale
przede wszystkim stare filmy, które poprzez prezentację jedynie
słabo zmontowanych fragmentów taśm potrafią wystraszyć widza na
potęgę. Buduje to niepowtarzalny klimat, bez dwóch zdań. Szkoda,
że w pewnym momencie, czające się zło, zaczyna być bardziej
materialne. Specjaliści od efekciarstwa postanowili jednak nie dać
za wygraną i z zapodali nam całkiem paskudne mordki, które będą
śniły się po nocach słabszym duszyczkom (czyli mnie!).
Zastosowano także stary chwyt, mający na celu bezduszne straszenie
widza. Cisza, ciemno wszędzie, głucho wszędzie, a tu nagle chyc!
Morda na ekranie! No i jak nie dostać zawału w takich chwilach?! W
dodatku ta muzyka... Christopher Young mnie kiedyś wykończy,
zdecydowanie! Kompozycje genialnie dobrane do obrazu, przez co bez
większych trudów podsyca w nas uczucie zagrożenia.
Pod
względem aktorskim film nie zdumiewa. Ethan Hawke nigdy nie
znajdował się na czele najbardziej charyzmatycznych aktorów i
nadal tak jest. Intryguje odrobinę pod postacią Ellisona. Jego
wychodzenie naprzeciw wizerunkowi współczesnego pisarza, ukazanie
dramatów jego pracy, jest dość ujmujące. Nie brakuje mu
ekspresji, a dzięki scenie kłótni z żoną pokazuje, że rola nie
należy do tych monotonnych. I dobrze.
„Sinister”
przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Już dawno, tak bardzo nie
bałam się na żadnym z filmów, które oglądałam. Produkcja ma
niepowtarzalny klimat, w dodatku historia jest dosyć zaskakująca i
zaledwie tylko mały ułamek moich teorii spiskowych okazał się
trafny. Przerażający, a momentami nawet i poruszający obraz, który
zabierze nas w niezapomnianą podróż po ludzkich psychice,
okultyzmach oraz antycznych bożkach. A teraz trzeba by załączyć
sobie jakieś uchachane twarzyczki teletubisiów, co by się pozbyć
sprzed oczu tej straszliwej mordy i pójść spokojnie spać!
"Cisza, ciemno wszędzie, głucho wszędzie, a tu nagle chyc! Morda na ekranie!" czyli jednym słowem jump-scare, bardzo tego nie lubię. To nie jest straszne, to jest denerwujące. Fakt, podskoczę w fotelu, ale zaraz potem się wkurzę, bo to naprawdę najbardziej prymitywna sztuczka. To jest najtańszy zabieg jaki można zrobić, żeby kogoś wystraszyć. Odpowiednik komediowego ciasta w twarz - może być śmieszny i nawet ma swoje miejsce, ale szybko się nudzi. Jeśli chodzi o horrory, to wolę jak buduje się atmosferę, do stopnia, w którym jesteś w stanie zapomnieć, że to wszystko nie jest prawdziwe. Głównie dlatego za tak dobre uważam Paranormal Activity 1 i 3 - jesteś w stanie uwierzyć, że w całą sytuację, bo sama masz dom, i gdyby coś walnęło w innej jego części gdy jesteś pewna, że nikogo poza Tobą w domu nie ma, to przewróciłabyś się na lewą stronę ze strachu. Dla mnie to efektywniejsze niż mordy na ekranie.
OdpowiedzUsuńSię rozpisałem :P. Co do Sinister, to może obejrzę, bo słyszałem, że nastraszniejsze są te filmy na początku, ale poza tym to jump-scare non stop.
POZDRAWIAM! ;)
piszesz tak, jak ja bym to lubiła. też uważam, że jest to wkurzające. nie mniej i tak mnie przeraża, w szczególności, że ta morda wygląda jak wygląda i zawału idzie dostać, tzn. ja dostaję zawału :P pozwoliłam sobie nie publikować fotki z tą mordą, co bym potem móc spokojnie wchodzić tu i nie mieć koszmarów w nocy :D
UsuńSłyszałem, że to mocny i w pewnym sensie: "chory" film. Sama piszesz, że to "pokrętne" kino więc przyznam, że takie przymiotniki na mnie działają. A nie ukrywam, że horrory ostatnio mało dla mnie znaczą, bo są po prostu nie straszne. Więc jeśli na tym horrorze bałaś się jak nigdy, to ja to muszę zobaczyć:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam