Oryginalny tytuł: Hotel Transylvania
Reżyseria: Genndy Tartakovsky
Scenariusz: Peter Baynham, Robert Smigel
Zdjęcia: ?
Muzyka: Mark Mothersbaugh
Kraj: USA
Gatunek: Animacja, Komedia, Familijny
Premiera: 08 września 2012 (Świat) 09 listopada 2012 (Polska)
Dubbing polski: Tomasz Borkowski, Agnieszka Mrozińska, Paweł Ciołkosz, Piotr Warszawski, Krzysztof Dracz, Agnieszka Matysiak, Mieczysław Morański, Marek Robaczewski, Tomasz Bednarek
Reżyseria: Genndy Tartakovsky
Scenariusz: Peter Baynham, Robert Smigel
Zdjęcia: ?
Muzyka: Mark Mothersbaugh
Kraj: USA
Gatunek: Animacja, Komedia, Familijny
Premiera: 08 września 2012 (Świat) 09 listopada 2012 (Polska)
Dubbing polski: Tomasz Borkowski, Agnieszka Mrozińska, Paweł Ciołkosz, Piotr Warszawski, Krzysztof Dracz, Agnieszka Matysiak, Mieczysław Morański, Marek Robaczewski, Tomasz Bednarek
Poprzez
klasyczne monster movie Hrabia Dracula, Mumia, czy Frankenstain stali
się ikonami grozy, których najchętniej byśmy spalili, czy
skołkowali. Jednakże czasy się zmieniły i Ci co dotychczas nas
straszyli stali się naszymi ulubieńcami. Co by jednak było, gdyby
role się odwróciły i to właśnie te przerażające postacie bały
się tych, co zawsze uciekali przed nimi w popłochu? Taka koncepcja
stała się inspiracją dla scenarzystów, a także materiałem do
pracy dla Genndy'ego Tartakovsky, twórcy znanej kreskówki
„Laboratorium Dextera”.
Teraz próbuje sił na wielkim ekranie, w dodatku w technologii 3D,
wraz z monsterowym tytułem „Hotel
Transylwania”.
Hotel
Transylwania jest miejscem zbudowanym przez samego Hrabiego Draculę,
gdzie najstraszniejsi znajdują schronienie. Obowiązuje
tutaj jedna zasada: żadnych ludzi! Po utracie swojej ukochanej żony
Hrabia rozpowiada historie o ludzkiej brutalności. Dlatego też
zarówno on, jak i jego potworni przyjaciele kryją się po kątach.
Dracula stara się uchronić przed tym swoją córkę Mavis, która
właśnie kończy 118 lat. Z tej okazji ojciec wyprawia jej imprezę
urodzinową, na które przybywa rzesza przyjaciół. Kiedy jednak w
drzwiach staje człowiek imieniem Jonathan, na Draculę pada blady
strach. Nie chcąc straszyć swoich przyjaciół przebiera go za
potwora. Nie spodziewa się jednak, że wpadnie on w oko jego
ukochanej córeczce, która teraz, bardziej niż kiedykolwiek, chce
wyruszyć w wielki, pełen ludzi świat.
Najpierw
nastąpiła lawina potworów w krwawym filmie „Dom
w głębi lasu”,
a teraz przybiera to formę animacji dla najmłodszych widzów.
Potwory, które zawsze nas straszyły teraz wydają się bać właśnie
nas! Do Hotelu Transylwania zawitają same znane osobistości,
przybędzie wilkołak, będzie też potwór Frankensteina, czy Mumia.
Pieczę nad wszystkimi sprawuje nadopiekuńczy, ale jakże przystojny
i dowcipny Hrabia Drakula. Przy okazji, rewelacyjnie zaprezentowano
jego postawę, trochę ją przerysowując. Twórcy popuścili trochę
wodze swojej wyobraźni i stworzyli całą rzeszę ich przerażających
kumpli. Wielka stopa, Blob i wiele innych kosmatych, oślizgłych,
nieumarłych, a także kościstych przyjaciół. Animacja
pierwszorzędna dopracowana bardzo starannie, a przecież to jedna z
nielicznych od młodej wytwórni Sony Pictures Animation. Brak jej
smukłości znanej z Disneya, brak przebojowości Dreamworksa. W
dodatku posuwa się do tanich chwytów rozczulających widza, gdyż
na sali kinowej nie brakowało fascynacji słodyczą małego
nietoperka. Innymi słowy, spełnia swój cel!
„Hotel
Transylwania”
to przede wszystkim film o dobrej zabawie, a właściwie, bardzo
dobrej. Najrozmaitsze sposoby spędzania wolnego czasu w
przepełnionych korytarzach hotelu, ciekawe zabawy poprzez latanie na
magicznych stołach, czy też bardziej żywym koncercie umarłych.
Dobra rozrywka, całkowicie odmóżdżająca, zarówno dzieci,
młodzież, jak i dorosłych. Gdzieś pomiędzy tym dostrzec można
starannie ukryte wartości. Nie tylko niesłychane uczucie ojca do
córki, nie tylko ból i uporanie się z utratą ukochanej, ale
również i to magiczne coś co łączy dwie pokrewne dusze, tzw.
ZING! To właśnie „zing” jest dominującym tematem tejże
produkcji. Coś co spotkało najstraszliwszego znanego historii
krwiopijcę, spotyka także jego uroczą potomkinię. Trudno jest
jednak oprzeć się wrażeniu, że jest to motyw całkowicie zbędny.
Dodaje za dużo słodyczy do i tak już przekombinowanej fabuły. W
dodatku czyni ją absolutnie przewidywalną. Szkoda. Obraz w dość
ciekawy, może i nawet makabryczny sposób ukazuje również dramat
samotnego, troskliwego ojca, który boi się puścić swoją córkę
w świat, chcąc uchronić ją przed zagrożeniami czającymi się na
każdym rogu. Więc drodzy ojcowie, zabierajcie swoje córy do kina!
Szczęśliwie,
na ten tytuł zabrać możecie swoich najmłodszych. Komiczny sposób
w jaki przedstawieni zostają bohaterowie sprawia, że całkowicie
tracą one tę przerażającą otoczkę. Większość z potworów
ukazana zostaje jako totalne fajtłapy (zombie), czy też niezwykle
sympatyczni goście (mumia). Budują oni zupełnie nową płaszczyznę
dla filmu i wizerunek klasycznych potworów, uzbrojony w komizm.
Podstawą są wpadki sytuacyjne, czego przykładem jest pojawienie
się Jonathana. Staje się zapalnikiem dla całej serii niefortunnych
wydarzeń i usilnych, rozśmieszających w swojej nadmiernej
prezentacji, starań Draculi przed wykryciem jego prawdziwej
tożsamości. Choć dialogi wypowiadane przez takie persony polskiego
kina, jak Tomasz Borkowski, Paweł Ciołkosz, czy Krzysztof Dracz, są
niekiedy niesamowicie zabawne, to jednak nie mają szansy wbić się
do potocznego języka, co zdarzyło się w przypadku tekstów ze
„Shreka”.
Pożałować można również, że obsada w rodzimej wersji językowej
nie postarała się o nadaniu postaciom charakteru podkreślanego
egzotycznym akcentem, jak to uczynił chociażby Adam Sandler, który
w oryginale użyczył głosu Hrabiemu Draculi.
Niektóre
animacje zapadają na długo w naszą pamięć, a wspomnienie innych
szybko się przeciera. Wydaje się, że „Hotel
Transylwania”
może zaliczyć się do tych pierwszych jedynie poprzez wyjście ze
sztywnych ram animacji przeznaczonych dla dzieci. Zaprezentowanie im
synonimów strachu, tak bardzo ułagodzonych we współczesności,
jest dla nich całkowitą nowością i może im trochę spaczyć
postrzegania świata grozy. Ten pełen humoru, a przede wszystkim
skrzętnie skrywanych emocji obraz, zaprezentowany w całej palecie
barw, zachwyca swoim wyglądem nie tylko maluchy, ale i spełnia
oczekiwania dorosłego widza. Wszystko to jednak pod warunkiem, że
nastawi on się na rozrywkę na przyzwoitym poziomie, a nie
refleksyjne kino. Szkoda jedynie, że tytuł nie oferuje nam więcej
atrakcji w wersji trójwymiarowej.
Recenzja dla portalu A-G-W.info.
Od kilku dni zastanawiam się, czy wybrać się na ,,Hotel..." czy na ,,Asterixa...", więc chętnie przeczytałabym też Twoją recenzję tego drugiego filmu. Dla porównania. :)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że ta bajka jest na całkiem dobrym poziomie, co potwierdziłaś w swoim omówieniu, ale już po zwiastunach miałam pewność, że nie przebije np. ,,Potworów i spółki". Szkoda, że oprócz rozrywki nie oferuje czegoś więcej. Lubię, gdy animacje mają głębię, np. stare bajki Disneya albo ,,Auta", ,,Kung Fu Panda"...
Tak swoją drogą, to mogli by już dać spokój z tym 3D w filmach, gdzie wiadomo, że nie będzie świetnego efektu. Żałuję, że nie byłam na trójwymiarowej trzeciej części ,,Madagaskaru" - podobno oglądało się ekstra. :)
Masz w planach zrecenzowanie ,,Gdzie jest Nemo?" w 3D? Oglądałam tę bajkę chyba trzy razy i mimo tego, gdyby efekty były dobre, to dałabym te dwie dychy na bilet. xD
Aserixa u mnie nie zobaczysz, bo nie przepadam za tą produkcją. Gdzie jest Nemo również nie mam zamiaru oglądać w 3D. Klasyczny format zdecydowanie mi wystarczy. Ale fakt.. Madagaskar 3 był super :)
UsuńSzkoda, szkoda ;D Ja Asterixa uwielbiam w wersji animowanej, bo fabularne są średnie (pomijając pierwszą - mam słabość do produkcji, w której wykorzystywane są motywy z innych filmów:), ale w najnowszym są podobno niezłe teksty.
UsuńA ja właśnie coraz bardziej się przekonuje do zobaczenia oceanu w 3D, bo jak na razie widziałam tylko Hogwart. :)
Wydaje mi się, że właśnie w takich bardziej przyrodniczych filmach 3D ma rację bytu. Ewentualnie w Avatarze, bo tak jak teraz każdy film przerabiają tylko po to, aby zbijać więcej kasy za bilety 3D to w zasadzie niewiele atrakcji z tego jest.
UsuńZastanawiałam się, czy wybrać się na ten film z moją siostrą, a po przeczytaniu Twojej recenzji widzę, że warto :). Ostatnimi czasy już nie liczę na to, że jakaś animacja przebije "Toy Story" czy pierwszego "Shreka" (choć trzeba przyznać, że "Jak wytresować smoka" i "Odlot" to naprawdę świetne filmy, nie tylko dla dzieci). Moim zdaniem, najmłodszych trzeba oswajać z potworami powoli - najpierw pokazać im ich łagodną wersję, żeby później mogły przejść do kina bardziej dojrzałego. W ten sposób łatwiej będzie im zrozumieć, że każda zła postać ma swoją drugą stronę - i na odwrót - bohaterowie, których uznajemy za dobrych, nie zawsze są tak wspaniali, jak się nam wydaje.
OdpowiedzUsuńKusi mnie, żeby obejrzeć tą animację. Lubię takie klimaty;)
OdpowiedzUsuńJestem ze wszystkimi animacjami na bieząco, bardzo żałuję że narazie nie mam po prostu czasu na kino ale widzę, że faktycznie warto :)
OdpowiedzUsuń