NOWOŚCI

środa, 14 listopada 2012

995. Najczarniejsza godzina, reż. Chris Gorak

Oryginalny tytuł: The Darkest Hour
Reżyseria: Chris Gorak
Scenariusz: Jon Spaihts
Zdjęcia: Scott Kevan
Muzyka: Tyler Bates
Kraj: USA 
Gatunek: Sci-Fi, Horror, Akcja
Premiera: 22 grudnia 2011 (Świat) 27 stycznia 2012 (Polska)
Obsada: Emile Hirsch, Olivia Thirlby, Max Minghella, Rachael Taylor, Joel Kinnaman, Veronika Ozerova, Dato Bakhatdze

   Przybysze z obcych planet już nie raz chcieli zawładnąć naszą planetą- Ziemią. Celem ich ataków zazwyczaj stawały się Stany Zjednoczone. Jednakże Chris Gorak, scenograf „Podziemnego kręgu”, czy też „Blade: Mroczna trójca”, a także początkujący reżyser mający na swoim koncie jedynie kiepsko przyjętą produkcję z tytułem „Zagłada” postanowił obrócić w pył mieszkańców Moskwy. To właśnie tam sprowadza kosmitów przybranych w elektromagnetyczne pancerze w swoim najnowszym filmie „Najczarniejsza godzina”. W dodatku, robi to w popularnej technice trójwymiaru.   
    Sean i Ben (Emile Hirsch, Max Minghella) wylatują z USA do Rosji, aby rozpocząć swoje kariery w branży portali społecznościowych. Niestety, ich marzenia szybko zostają zrównane z ziemią, więc przyjaciele postanawiają zatopić smutki w moskiewskim klubie przy drinkach. Jednakże kiedy w mieście wysiada prąd, a z nieba zaczynają spadać tajemnicze ładunki elektromagnetyczne, imprezowa sielanka zamienia się w prawdziwy koszmar. Ludzie rozsypują się w pył przy bliskim spotkaniu z niewidzialnymi najeźdźcami. Sean i Ben, wraz z dwójką innych amerykanek- Natalie i Anne (Olivia Thirlby, Rachael Taylor), robią wszystko, aby wyjść z tego cało.
    Po „Dniu niepodległości”, po „Inwazja: Bitwa o Los Angeles”, wydaje się, że filmy o atakach prosto z kosmosu wyczerpały już swoje możliwości. Jednakże przeciwko temu poglądowi wybiega Jon Spaihts, który macha do nas scenariuszem do produkcji „Najczarniejsza godzina”, który zaczyna się naprawdę obiecująco. Ziemia zaatakowana zostaje przez niewidzialnych przybyszów, którzy nie dość że niewidoczni to w dodatku zamieniają nas w garstkę pyłu. Oczywiście, pomysł cudo! Aczkolwiek z każdą kolejną minutą robi się już tylko gorzej. Z pewnością wrażeń dostarcza fakt niewidocznych gołym okiem przysłon kosmitów, z tego też powodu standardowa grupka ocalałych ma dodatkowo utrudnioną możliwość przeżycia. Wydaje się, że powinno to dostarczać sporo emocji, aczkolwiek w pewnym momencie zachowania bohaterów zaczynają mocno drażnić, co przyczynia się do powstania kolejnych kupek pyłku. Trudno jest tutaj mówić o jakiekolwiek logice w działaniach, aczkolwiek pewien zasób naukowych informacji nie jest tutaj taki całkiem niezbędny do przeżycia. W końcu bohaterowie muszą cokolwiek wiedzieć o prądzie, aby móc się odpowiednio rozprawić z najeźdźcami, bądź chociażby rozpoznać kiedy są w pobliżu. W międzyczasie rozgrywa się totalnie bezmyślna sieczka, ale na szczęście dowiadujemy się po co naprawdę przybywają, chociaż i tak jest to raczej domysł bohaterów niż potwierdzony naukowo fakt. Zaskakujące jest to, że w takich warunkach potrafi rozkwitnąć płomienne uczucie, a konkretne postacie postanawiają zabłysnąć bohaterstwem- choć może raczej głupotą. Choć wszystko jest względnie spójne to jednak zakończenie mocno rozczarowuje. Spodziewamy się prawdziwego kataklizmu i nie mamy nadziei na pomyślny finał, aczkolwiek to w jaki sposób kończą się przygody młodych ludzi z kosmicznymi obłoczkami elektromagnetycznymi jest bardzo frustrujące. 
    Rozpoczynając seans, rozbudzeni zwiastunem „Najczarniejszej godziny”, mamy autentyczną nadzieję na prawdziwe widowisko. Liczymy na to, że rozgrywająca się masakra będzie porównywalna co najmniej do tej z produkcji „Wojna światów”, ale niestety, tak jak i tam, akcja ta jest mało rozproszona. Oczywiście, obawiamy się, że w każdej chwili może zadzwonić telefon, zamrugać lampa, czy załączyć się alarm w samochodzie i to wywołuje w nas napięcie, jednakże sam fakt zniszczenia nie jest tak fascynujący jak można by oczekiwać. Choć obłoczki wykonane są bardzo interesującą techniką i nie mniej ciekawi moment przemiany człowieka w pył, to jednak oczekiwalibyśmy z tym większych emocji. My sami pozostajemy tak samo niewzruszeni jak ludzie, którym teoretycznie powinno zależeć nad sproszkowanych osobnikach. Można mówić o pewnym efektownym aspekcie w tym filmie, kiedy to bohaterowie poruszają się w ciemnościach i wykorzystujążne elementy na wykrycie obcych. Scena z żarówkami na dłuższą chwilę zapada w pamięć. Tak samo zresztą jak scena odbioru ludzi przez kosmitów- choć ta robi bardziej negatywne wrażenie, gdyż nie koniecznie musi estetycznie podchodzić pod ten film. To co może cieszyć to przeniesienie akcji na ulice Moskwy. Opuszczone tereny Placu Czerwonego i Kremla otoczonego przez obcych... robi piorunujące wrażenie. To jedno twórcom się udało.
   Aktorstwo nie jest tutaj na najwyższym poziomie, choć obsada miała chwile, w których mogła się wykazać. Większość po pewnym czasie zostanie zapomniana, bowiem nie zrobiła zbyt wielkiego wrażenia swoimi występami. Emile Hirsch był dość znośny, na pewno bardziej od reszty załogi. Kojarzyć możecie go z „Dziewczyny z sąsiedztwa”, czy „Obywatelu Milk”. Jego przyjaciela gra Max Minghella, o którym zapominamy o wiele szybciej, aczkolwiek przywiązujemy się do jego postaci. Nie inaczej jest z żeńskimi rolami. Widzimy tutaj pewną liderkę, która szybko przestaje nią być, a która jest niezwykle denerwująca, czyli sama specjalistka od szyfrów z „Transformers”- Rachael Taylor. Jest zdecydowanie zbyt przerysowana, a to nie każdemu może się podobać. Już bardziej stalibyśmy za skromną i uroczą Olivią Thirlby. Jest także ta rosyjska strona obsady tej produkcji, a przede wszystkim Jurij Kucenko, w którym podobać może się nam luz i pewna swoboda w aktorstwie. 
   Niestety, „Najczarniejsza godzina” zawodzi na zbyt wielu frontach, aby można było nazwać ją produkcją przeciętną. Dobrze się rozpoczyna, dając nadzieję na niezłą akcję, aczkolwiek entuzjazm szybko nam opada, a kończy się na pozbawionym jakiegokolwiek przesłania finale. Intryguje tylko w niektórych momentach, w innych sytuacjach trochę wywołuje uczucie grozy, aczkolwiek jest to zdecydowanie za mało. Nie przekazuje większych wartości, a patetyczne dyskusje są tak bardzo motywujące, że człowiek prędzej wyskoczyłby przez okno, niż wyszedł na ulicę walczyć z niewidzialnym wrogiem. Szkoda, bo pomysł był ciekawy, ale jak zawsze bywa z ciekawymi pomysłami- nie zawsze zostaną odpowiednio wykorzystane. Może być jednak jeszcze gorzej. Jeżeli ktoś wybrał się na film do kina i to w wersji 3D to z pewnością przeklinał się w duchu za podobną decyzję. Ja bym tak zrobiła..

2 komentarze :

  1. Czyli miałam dobre przeczucie, żeby tego nie ruszać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Samo połączenie dwóch znienawidzonych przeze mnie gatunków (horroru i sci-fi) powoduje odrzucenie w przedbiegach tego filmu z przyszłych wieczorów. Pozostanę przy przewidywalnych komediach romantycznych i dramatach, a co tam. Świetna recenzja. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń