Scenariusz: Jon
Spaihts
Zdjęcia: Scott Kevan
Muzyka: Tyler Bates
Kraj: USA
Gatunek: Sci-Fi, Horror, Akcja
Premiera: 22 grudnia 2011 (Świat) 27 stycznia 2012 (Polska)
Obsada: Emile Hirsch, Olivia Thirlby, Max Minghella, Rachael Taylor, Joel Kinnaman, Veronika Ozerova, Dato Bakhatdze
Zdjęcia: Scott Kevan
Muzyka: Tyler Bates
Kraj: USA
Gatunek: Sci-Fi, Horror, Akcja
Premiera: 22 grudnia 2011 (Świat) 27 stycznia 2012 (Polska)
Obsada: Emile Hirsch, Olivia Thirlby, Max Minghella, Rachael Taylor, Joel Kinnaman, Veronika Ozerova, Dato Bakhatdze
Przybysze
z obcych planet już
nie raz chcieli zawładnąć
naszą
planetą-
Ziemią.
Celem ich ataków zazwyczaj stawały
się
Stany Zjednoczone. Jednakże
Chris Gorak, scenograf
„Podziemnego kręgu”,
czy też
„Blade:
Mroczna trójca”,
a także
początkujący
reżyser
mający
na swoim koncie jedynie kiepsko przyjętą
produkcję
z tytułem
„Zagłada”
postanowił
obrócić
w pył
mieszkańców
Moskwy. To właśnie
tam sprowadza kosmitów przybranych w elektromagnetyczne pancerze w
swoim najnowszym filmie „Najczarniejsza
godzina”.
W dodatku, robi to w popularnej technice trójwymiaru.
Sean
i Ben (Emile
Hirsch, Max Minghella)
wylatują
z USA do Rosji, aby rozpocząć
swoje kariery w branży
portali społecznościowych.
Niestety, ich marzenia szybko zostają
zrównane z ziemią,
więc
przyjaciele postanawiają
zatopić
smutki w moskiewskim klubie przy drinkach. Jednakże
kiedy w mieście
wysiada prąd,
a z nieba zaczynają
spadać
tajemnicze ładunki
elektromagnetyczne, imprezowa sielanka zamienia się
w prawdziwy koszmar. Ludzie rozsypują
się
w pył
przy bliskim spotkaniu z niewidzialnymi najeźdźcami.
Sean i Ben, wraz z dwójką
innych amerykanek- Natalie i Anne (Olivia
Thirlby, Rachael Taylor),
robią
wszystko, aby wyjść
z tego cało.
Po
„Dniu
niepodległości”,
po „Inwazja:
Bitwa o Los Angeles”,
wydaje się,
że
filmy o atakach prosto z kosmosu wyczerpały
już
swoje możliwości.
Jednakże
przeciwko temu poglądowi
wybiega Jon Spaihts, który macha do nas scenariuszem do produkcji
„Najczarniejsza
godzina”,
który zaczyna się
naprawdę
obiecująco.
Ziemia zaatakowana zostaje przez niewidzialnych przybyszów, którzy
nie dość
że
niewidoczni to w dodatku zamieniają
nas w garstkę
pyłu.
Oczywiście,
pomysł
cudo! Aczkolwiek z każdą
kolejną
minutą
robi się
już
tylko gorzej. Z pewnością
wrażeń
dostarcza fakt niewidocznych gołym
okiem przysłon
kosmitów, z tego też
powodu standardowa grupka ocalałych
ma dodatkowo utrudnioną
możliwość
przeżycia.
Wydaje się,
że
powinno to dostarczać
sporo emocji, aczkolwiek w pewnym momencie zachowania bohaterów
zaczynają
mocno drażnić,
co przyczynia się
do powstania kolejnych kupek pyłku.
Trudno jest tutaj mówić
o jakiekolwiek logice w działaniach,
aczkolwiek pewien zasób naukowych informacji nie jest tutaj taki
całkiem
niezbędny
do przeżycia.
W końcu
bohaterowie muszą
cokolwiek wiedzieć
o prądzie,
aby móc się
odpowiednio rozprawić
z najeźdźcami,
bądź
chociażby
rozpoznać
kiedy są
w pobliżu.
W międzyczasie
rozgrywa się
totalnie bezmyślna
sieczka, ale na szczęście
dowiadujemy się
po co naprawdę
przybywają,
chociaż
i tak jest to raczej domysł
bohaterów niż
potwierdzony naukowo fakt. Zaskakujące
jest to, że
w takich warunkach potrafi rozkwitnąć
płomienne
uczucie, a konkretne postacie postanawiają
zabłysnąć
bohaterstwem- choć
może
raczej głupotą.
Choć
wszystko jest względnie
spójne to jednak zakończenie
mocno rozczarowuje. Spodziewamy się
prawdziwego kataklizmu i nie mamy nadziei na pomyślny
finał,
aczkolwiek to w jaki sposób kończą
się
przygody młodych
ludzi z kosmicznymi obłoczkami
elektromagnetycznymi jest bardzo frustrujące.
Rozpoczynając
seans, rozbudzeni zwiastunem „Najczarniejszej
godziny”,
mamy autentyczną
nadzieję
na prawdziwe widowisko. Liczymy na to, że
rozgrywająca
się
masakra będzie
porównywalna co najmniej do tej z produkcji „Wojna
światów”,
ale niestety, tak jak i tam, akcja ta jest mało
rozproszona. Oczywiście,
obawiamy się,
że
w każdej
chwili może
zadzwonić
telefon, zamrugać
lampa, czy załączyć
się
alarm w samochodzie i to wywołuje
w nas napięcie,
jednakże
sam fakt zniszczenia nie jest tak fascynujący
jak można
by oczekiwać.
Choć
obłoczki
wykonane są
bardzo interesującą
techniką
i nie mniej ciekawi moment przemiany człowieka
w pył,
to jednak oczekiwalibyśmy
z tym większych
emocji. My sami pozostajemy tak samo niewzruszeni jak ludzie, którym
teoretycznie powinno zależeć
nad sproszkowanych osobnikach. Można
mówić
o pewnym efektownym aspekcie w tym filmie, kiedy to bohaterowie
poruszają
się
w ciemnościach
i wykorzystują
różne
elementy na wykrycie obcych. Scena z żarówkami
na dłuższą
chwilę
zapada w pamięć.
Tak samo zresztą
jak scena odbioru ludzi przez kosmitów- choć
ta robi bardziej negatywne wrażenie,
gdyż
nie koniecznie musi estetycznie podchodzić
pod ten film. To co może
cieszyć
to przeniesienie akcji na ulice Moskwy. Opuszczone tereny Placu
Czerwonego i Kremla otoczonego przez obcych... robi piorunujące
wrażenie.
To jedno twórcom się
udało.
Aktorstwo
nie jest tutaj na najwyższym
poziomie, choć
obsada miała
chwile, w których mogła
się
wykazać.
Większość
po pewnym czasie zostanie zapomniana, bowiem nie zrobiła
zbyt wielkiego wrażenia
swoimi występami.
Emile Hirsch był
dość
znośny,
na pewno bardziej od reszty załogi.
Kojarzyć
możecie
go z
„Dziewczyny z sąsiedztwa”,
czy „Obywatelu
Milk”.
Jego przyjaciela gra Max Minghella, o którym zapominamy o wiele
szybciej, aczkolwiek przywiązujemy
się
do jego postaci. Nie inaczej jest z żeńskimi
rolami. Widzimy tutaj pewną
liderkę,
która szybko przestaje nią
być,
a która jest niezwykle denerwująca,
czyli sama specjalistka od szyfrów z „Transformers”-
Rachael Taylor. Jest zdecydowanie zbyt przerysowana, a to nie każdemu
może
się
podobać.
Już
bardziej stalibyśmy
za skromną
i uroczą
Olivią
Thirlby. Jest także
ta rosyjska strona obsady tej produkcji, a przede wszystkim Jurij
Kucenko, w którym podobać
może
się
nam luz i pewna swoboda w aktorstwie.
Niestety,
„Najczarniejsza
godzina” zawodzi
na zbyt wielu frontach, aby można
było
nazwać
ją
produkcją
przeciętną.
Dobrze się
rozpoczyna, dając
nadzieję
na niezłą
akcję,
aczkolwiek entuzjazm szybko nam opada, a kończy
się
na pozbawionym jakiegokolwiek przesłania
finale. Intryguje tylko w niektórych momentach, w innych sytuacjach
trochę
wywołuje
uczucie grozy, aczkolwiek jest to zdecydowanie za mało.
Nie przekazuje większych
wartości,
a patetyczne dyskusje są
tak bardzo motywujące,
że
człowiek
prędzej
wyskoczyłby
przez okno, niż
wyszedł
na ulicę
walczyć
z niewidzialnym wrogiem. Szkoda, bo pomysł
był
ciekawy, ale jak zawsze bywa z ciekawymi pomysłami-
nie zawsze zostaną
odpowiednio wykorzystane. Może
być
jednak jeszcze gorzej. Jeżeli
ktoś
wybrał
się
na film do kina i to w wersji 3D to z pewnością
przeklinał
się
w duchu za podobną
decyzję.
Ja bym tak zrobiła..
Czyli miałam dobre przeczucie, żeby tego nie ruszać:)
OdpowiedzUsuńSamo połączenie dwóch znienawidzonych przeze mnie gatunków (horroru i sci-fi) powoduje odrzucenie w przedbiegach tego filmu z przyszłych wieczorów. Pozostanę przy przewidywalnych komediach romantycznych i dramatach, a co tam. Świetna recenzja. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń