Gatunek: thriller psychologiczny
Wydawca: Papierowy Księżyc
Rok wydania: 1995 (USA), 2011 (Polska)
Projekt okładki: Wojciech Jan Pawlik
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
ISBN 978-83-61386-07-0
Ilość stron: 324 Format: 143x205 mm
Miłośnicy mocnych wrażeń po raz kolejny zostali uszczęśliwieni, kiedy na polskim rynku wydawniczym pojawiła się długo wyczekiwana powieść mistrza w swoim fachu Jacka Ketchuma. Twórca wstrząsającej „Dziewczyny z sąsiedztwa” po raz kolejny gra na ludzkich emocjach. Tym bardziej, że w posłowiu zdradza iż nawet przy tworzeniu książki o tytule „Jedyne dziecko”zaczerpnął inspiracji w prawdziwym losie, który spotkał pewną amerykańską pielęgniarkę- Sherry Nance.
Arthur Dense zawsze był problematycznym dzieckiem. Z kolei Lydia McClaud przeszła przez ciężki rozwód. Kiedy ta dwójka spotyka się na weselu siostry Lydii wszystko zapowiada, że w końcu znalazła ona mężczyznę swoich snów. Jednakże są to tylko pozory, bowiem, gdy tylko ta dwójka zostaje małżeństwem Arthur pokazuje swoje prawdziwe, brutalne oblicze. Wszystko jedynie się pogarsza, kiedy na świat przychodzi ich jedyne dziecko, Robert. Wówczas Lydia uzmysławia sobie, jak bardzo niebezpieczny potrafi być jej mąż. Będzie musiała zawalczyć nie tylko o swoje życie, ale również i życie molestowanego przez Arthura Roberta.
Każdy kto usłyszał kiedyś o tym, że „Jedyne dziecko”jest mocniejsze od „Dziewczyny z sąsiedztwa”spodziewa się zaiste makabrycznych wydarzeń, a przez to z przestrachem podchodzi do lektury. Można w pewien sposób się z tym zgodzić, aczkolwiek trzeba wyjaśnić, że te dwa tytuły dotykają zupełnie różnych sfer i zupełnie różnych pojęć przerażenia, jakie można wywołać u czytelnika. Gdzie w „Dziewczynie z sąsiedztwa” wszystko kręciło się wokół przemocy i przyzwolenia na nią przez osobę dorosłą, tak w „Jedynym dziecko” chodzi bardziej o nieudolność amerykańskiego prawa, które może zbudować pułapkę dla ludzi rzeczywiście wierzących w sprawiedliwość. Fabuła rozkręca się stopniowo. Ketchum dość niekonwencjonalnym wstępem, prezentującym różne etapy życia człowieka, prowadzi studium ludzkiej psychiki, a właściwie to genezy wszelkiego jej zwyrodnienia. Bowiem psychopaci nie biorą się znikąd. Są sprawnie wykreowanymi maszynami, ukształtowanymi przez swoje otoczenie, ale przede wszystkim przez swoją rodzinę. Po dość długim wstępie dotyczącym życia zarówno Arthura, jak i Lydii, autor przystępuje do dość ostrego ciosu zadanym wprost w każdą kobietę ufającą swojemu partnerowi. Tym samym rzuca w czytelnika pytaniem i zmusza go do refleksji nad tym, czy i on jest w stanie powiedzieć, że bezgranicznie zawierza swojej drugiej połowie. Tam, gdzie niektórzy widzą powód do rozrywki inni dopatrują się deprawacji. I w tym wypadku będą mieli z tym słuszność. Wszystko to doprowadza jednak do jednego, do zwyczajnej niemocy wobec prawa, nie tylko amerykańskiego, którego luki są idealne dla kryminalistów, morderców, gwałcicieli. Lydia tocząca batalię z sądem o życie swojego syna, o jego bezpieczeństwo, jest jedną z bardziej heroicznych postaci, jakie można spotkać we współczesnej literaturze. Upór z jakim walczy, jej drapieżność, jej wszelkie wybuchy agresji, bądź co bądź, całkowicie zrozumiałe w obliczu prawdy, sprawiają, że staje się wzorcem, idolem kobiet, które nie mają w sobie na tyle odwagi, na tyle energii, aby pójść w jej ślady, aby przeciwstawić się przemocy domowej, aby pomimo gróźb werbalnych i fizycznych wciąż walczyć o bezpieczeństwo swoje i swojego jedynego dziecka. To właśnie historia Sherry Nance opowiedziana przez Jacka Ketchuma pokazuje, jak daleko jest się w stanie posunąć kobieta bezsilna wobec organów sprawiedliwości.
Jack Ketchum ma dość niezwykły sposób na swoją twórczość, pisze wtedy, kiedy jest wkurzony. Tematy, których się podejmuje za każdym razem wzbudzają kontrowersje, bo czy i my postąpilibyśmy jak bohaterowie jego powieści? Przykład „Jedynego dziecka”to zaiste poruszająca historia. Autor bez większych skrupułów opisuje w każdym szczególe nie tylko perwersyjne żądze Arthura, czy niektóre z tych zabaw. Mocno zaskakuje jego znajomość tematu. Aby dać siłę wybuchom gniewu nie obawia się stosowania wulgaryzmów, które w żaden sposób nie rażą czytelnika, bowiem sam ma ochotę puścić niezłą wiązankę w konkretnych sytuacjach. Z drugiej zaś strony Ketchum zaczerpnął porady w sprawie prawa, procesów sądowych, a także procedur policyjnych chcąc uczynić swoją powieść jeszcze bardzo wiarygodną. I o dziwo, udaje mu się to! Precyzyjnie zagłębia się także w psychikę nie tylko zwyrodniałego damskiego boksera, nie tylko gwałciciela i mordercy, ale także i jego ofiar, wokół których krąży fabuła tegoż tytułu.
Lektura „Jedynego dziecka” wstrząśnie nie jednym czytelnikiem. Poruszy go niemoc człowieka wobec idiotycznego prawa najwyraźniej broniącego morderców, do łez doprowadzi krzywda, która wyrządzana jest zarówno zakochanej i niewinnej kobiecie, jak i jeszcze bardziej niewinnego małego dziecka. Ketchum po raz kolejny miażdży ludzkie emocje, bawi się nimi w dość swobodny sposób. Jest nie tylko dosadny w swojej brutalności, ale i nie zapomina o wrzuceniu trochę wisielczego humoru. Przede wszystkim jednak trzyma czytelnika w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, sprawiając, że na finiszu mamy ochotę bić brawa dla najlepszej matki na świecie, dbającej przede wszystkim o swoje dziecko.
Ocena: 5/6
Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. W dalszym ciągu rozpamiętuję los małego chłopca zdanego na łaskę perwersyjnego ojca...
OdpowiedzUsuńLubię takie książki, chętnie bym ją przygarnęła .
OdpowiedzUsuńW czasie lektury czułam bezsilną złość - na "ojca", na nieudolność prawa... lektura mocna, ale napisana rewelacyjnie, nie mogłabym sobie odmówić żadnej książki Ketchuma:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
z racji tego, że bardzo lubię tego pana, to z chęcią sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jakiś czas temu i było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Tematyka makabryczna oczywiście, ale czytałam o tej książce takie opinie, jakby tam się działo coś, o czym nikt jeszcze nigdy nie słyszał, więc byłam trochę rozczarowana. Jednak i tak książka trzyma poziom. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że to książka przepełniona emocjami i mama na nią ochotę, gdyż lubię taką literaturę ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, jak na razie, najlepszą książką Ketchuma jest "Dziewczyna z sąsiedztwa", aczkolwiek "Jedyne dziecko" depcze jej po piętach. Teraz czytam "Rudego" - zobaczymy, które miejsce ta powieść zajmie w moim rankingu:)
OdpowiedzUsuńW każdym razie recenzowaną wyżej książkę polecam każdemu, kto lubi targające nim nieprzyjemne emocje podczas lektury - ta historia wbija się mocno w pamięć.