NOWOŚCI

poniedziałek, 2 lipca 2012

[Zbiorczo] Serialowy sezon 2011/2012

    Wraz z rozpoczęciem nowego jesiennego sezonu wiele stacji telewizyjnych zasypuje nas z każdej strony serialami. Choć bardzo wiele pojawia się na polskich kanałach, to jednak sporą popularnością wśród widzów cieszą się te zagraniczne. Serialowy sezon 2011/2012 obfitował w najróżniejsze emocje. Niektóre z seriali zawiodły nas rozwojem wydarzeń, inne bardzo mile zaskoczyły. Wielu z pewnością ze łzami w oczach pożegnało kilka ukochanych produkcji, które z dumą i na poziomie zakończyły swoje podboje. 

Poniżej prezentuję Wam kilka(naście) moich ulubionych seriali, jak toczyły się losy oraz jak odbierałam finały i finały finałów, a także jak prezentuje się ich przyszłość. Postaram się zrobić tyle ile tylko możliwe, aby nie zdradzić Wam większych szczegółów.


NOWOŚCI
Coś się kończy, coś się zaczyna. Znane prawo ma zastosowanie również i w serialowym świecie. Spośród wielu nowych produkcji, które ukazały się na ekranach telewizorów moja uwaga skoncentrowała się przede wszystkim na "The Secret Circle" oraz "Once Upon a Time". Pierwszy z nich od stacji The CW, powstał w oparciu o kolejną serię powieści L.J.Smith, a kręcącą się wokół tematyki czarownic z Salem. Serial trochę się rozkręcał, aczkolwiek bardzo dobrze się zapowiadał. Wielki finał dostarczył nam wielu emocji, choć wprowadzenie do nowego sezonu było aż nad wyraz. Jak się okazało stacja zrezygnowała z kontynuacji.
Drugi z seriali prezentuje świat baśni i ich wartości w rzeczywistym świecie. Młoda kobieta przybywa do małego miasteczka, którego mieszkańcy są postaciami z bajek. Pierwsza połowa sezonu jest dość irytująca, aczkolwiek jeżeli ten długi wstęp przeżyjecie dojdziecie do naprawdę ciekawych wydarzeń. Finał pod wieloma względami nie zaskakuje, aczkolwiek zapowiada wielką magiczną przygodę w drugim sezonie, który na pewno zobaczymy!

SITCOMOWY ZAWRÓT GŁOWY
Jakby nie było, to moimi ulubionymi serialami zawsze pozostaną sitcomy. Oglądam ich strasznie dużo, no ale co się dziwić skoro jeden odcinek to jedynie 20 minut. W tym sezonie obejrzałam ich aż cztery. W "Dwóch i pół" nastała ogromna zmiana, bowiem Charliego Sheena wymieniono na Ashtona Kutchera i to wtedy, gdy wydawałoby się, że serial nie będzie już kontynuowany. Ashton z podniesioną głową zastąpił celebrytę, a epizody poszły w całkiem nie najgorszym kierunku. W końcu, kto nie chciałby zobaczyć, jak Alan płaszczy się przed bogaczem, aby zostać w domu brata. Finał dość zaskakujący i trochę wzruszający.
Choć wielu się już zapewne znudziło, to ja oczywiście wiernie trwam przy "Jak poznałem Waszą matkę". Wbrew pozorom nadal zabawnie, aczkolwiek wciąż pozostaje to marną podróbką kultowych "Przyjaciół". Czy w siódmym sezonie poznamy w końcu tytułową matkę? Czy w końcu zobaczymy z kim ślub weźmie Barney Stinson? Odpowiedzi w wielkim finale.
Moim ulubionym jest jednak "Teoria wielkiego podrywu". Nadal bawi mnie do łez, a przy piątym sezonie nadchodzi bardzo wiele zmian w relacjach nerdów. Szkoda, że tak rzadko pojawia się "Bazinga!".
No i na koniec, ale oczywiście nie ostatni w klasyfikacji- "Współczesna rodzina", która wciąż jest rozbrajająca, chociaż to już trzeci sezon. Cam i Mitch starają się o drugą adopcję. Haley przeżywa stres związany z wynikami na studia. Finał pozostaje jednak na jednym poziomie z pozostałymi odcinkami, choć pojawia się mała niespodzianka.

Na szczęście, wszystkie moje sitcomy będą kontynuowane wraz z nowym sezonem.

KONTYNUOWANE Z SUKCESEM
Szczęśliwie wiele z moich ukochanych produkcji doczekało się całkiem nie najgorszych kontynuacji. Największym zaskoczeniem dla mnie okazał się rozwój wydarzeń w "Dexterze". Kiedy wydawało mi się, że po piątym sezonie może być już tylko gorzej, scenarzyści zafundowali nam zabójcę Doomsday, który całkowicie wytrącił mnie z równowagi. Takich zwrotów akcji nie było od makabrycznego finału czwartego sezonu. A finał w szóstym? Coś wspaniałego!
Mniej więcej w tym samym czasie co Dexter, zakończyła się kontynuacja postapokaliptycznego serialu "The Walking Dead" z zombiakami w tle. Rick podróżuje ze swoją ekipą po kraju zawładniętym przez zombie. Kiedy podczas jednego z ataków zawierusza się gdzieś dziewczynka wszyscy wyruszają na jej poszukiwania. Tak trafiają na farmę Hershela, która stanowi dla nich bezpieczną przystań. Jak to w tym serialu bywa więcej tutaj z dramatu niżeli z horroru. W drugim sezonie przechyla się to bardziej na tę pierwszą szalę, ale finałowe odcinki stanowią prawdziwą huśtawkę emocjonalną. Co szalony naukowiec powiedział na ucho Rickowi? Czy w końcu bohaterowie znajdą miejsce, gdzie będą mogli wieść spokojny żywot? To i wiele innych atrakcji ze skraju szaleństwa w nowym sezonie.
Kolejną niespodzianką był dla mnie trzecia część "Pamiętników wampirów". Całkowicie odbiegają od wydarzeń książkowych i wychodzi im to na dobre! Pierwotni szaleją w mieście, uczucia między Eleną i Damonem nabierają mocy, pojawia się także niezwykły zwrot wydarzeń, który powoduje, że zbieramy szczękę z podłogi. Zaskakujący bez dwóch zdań. Każdy odcinek kończymy w wielkim napięciu. A finał? Dramatyczny i przewrotny, jak cały sezon. Czy w końcu Elena zdecyduje się na jednego z braci Salvatore? Czy ostatecznie pokonają Klausa? Trzeba to zobaczyć.
Dla tych, którzy zżyli się z nastolatkami z "Glee" trzeci sezon będzie dość trudny,  w końcu jest to pożegnanie z większością śpiewaków z chóru. Żegnamy się z przepięknym głosem Rachel Berry i Mercedes Jones. Nic nie będzie w stanie ukoić naszego bólu. Wydawałoby się, że serial powinien się zakończyć na  odejściu tych najważniejszych, o dziwo będzie kontynuowany. Czas wielkich pożegnań i niesamowitych wystąpień. Wielkich zmian i wspaniałych zapowiedzi. Pełna obaw wyczekuję jesieni.
Mniej dramatycznie jest w "Castle", choć i tu szykują się zmiany. Po traumatycznym finale trzeciego sezonu oczekiwaliśmy nieoczekiwanego. Czy w końcu Castle i Beckett wyznają sobie swoje uczucia, czy nadal będą się bawić w kota i myszkę? Jak Rick zniesie przygotowania córki do wyjazdu na studia? I przede wszystkim, czy uda się w końcu rozwiązać sprawę morderstwa matki Kate? Wiele pytań, niewiele odpowiedzi, ale finał zdecydowanie stanowi eksplozję wszelkich emocji.
Przy "Rodzinie Borgiów" miałam pewien dylemat, czy kontynuacja jest sukcesem, czy raczej porażką. W nowym sezonie, krwawa rodzina przechodzi najśmielsze oczekiwania i staje się jeszcze bardziej makabryczna niż dotychczas. Próba obalenia papieża, nowy członek rodziny i w końcu- waśnie wewnątrz rodziny, wynoszą serial na wyżyny. Trochę jest tu jednak dłużyzn, ale można to wybaczyć za sprawą miażdżących dwóch finałowych odcinków. Szokujące i genialne zakończenie, które z pewnością przykuje miliony widzów do ekranów przy premierze trzeciego sezonu.

Skoro seriale nadal cieszą się popularnością, nadal sobie radzą, to nic dziwnego, że cała szóstka będzie kontynuowana już wkrótce.

PORAŻKI W KONTYNUACJACH
Wśród moich ukochanych seriali są też takie, których kontynuacje nigdy nie powinny powstać, jak w przypadku "Supernatural". Jak dla mnie serial skończył się na piątym sezonie. Po co było ciągnięcie tego na siłę?! Kocham Winchesterów, a moja słabość do Deana jest powszechnie znana, dlatego wiernie trwam przy tej produkcji. W siódmym już sezonie bracia walczą z potworami prosto z Czyśćca kiedy to Castiel postanowił pobawić się trochę w siłę wyższą. Motyw genialny, ale tak beznadziejnie poprowadzony, że głowa mała. To jest właśnie to co denerwuje przy "Supernatural". Cały sezon niewiele dzieje się w temacie, żeby potem przywalić nam w twarz finałem. Jednakże, tradycją jest, że scenarzyści nie wykorzystują potencjału finału i wychodzi z tego jedno wielkie bagno, co udowodniono finałem tego sezonuCieszyłam się na kontynuowanie "Fringe", ale już od pierwszych odcinków sezonu czwartego wiedziałam, że strasznie mnie wymęczy. Tak też się stało, bowiem pierwsze dwanaście odcinków jest tak nudnych, że w zasadzie oglądamy je na siłę. Całkowicie przegadany, a u wielkiego końca następuje całkowity chaos. Przedsmak tego co w następnym- skróconym do zaledwie 13 odcinków, sezonie zobaczymy w jednym z ostatnich epizodów.
Ze "Spartacusem" zawsze były problemy a to ze względu na chorobę Andy'ego. W części "Zemsta" zamieniono go na Liama McIntyre licząc na to, że godnie zastąpi poprzednika. Czy tak będzie? Czy Spartacus pomści swoją ukochaną żonę? Czy Crixus odnajdzie Neavię? Cały sezon jest dość mdły, mało tutaj konkretnych walk, aczkolwiek finał... jak zwykle piorunujący!

Wszystkie trzy seriale kontynuowane będą na jesieni i będą to ostatnie sezony, "Fringe" skrócony do 13stu epizodów.

 

WIELKIE POŻEGNANIA
Niestety, nic nie może trwać wiecznie. Dlatego też czasem lepiej jest zakończyć coś zawczasu, niżeli niszczyć to kolejnymi, pozbawionymi polotu sezonami. Choć prawdopodobnie ani "Desperate Housewives" ani "House" nie musiałby się mierzyć z tym problemem to właśnie te dwa seriale zakończyły swoje żywoty po ośmiu latach. Osobiście bardziej przeżywałam rozstanie z pierwszym z nich. Tyle przeżyliśmy z przyjaciółkami z Wisteria Lane, że trudno było się z nimi rozstawać. Szczęśliwie, w finale finałów pożegnaliśmy się z nimi jak należy, ale nie tylko z nimi, a także z tymi, którzy towarzyszyli nam przez te osiem sezonów. Robimy to w wielkim stylu, bowiem po raz pierwszy przyjaźń może zostać zniszczona i znane osiedle może przestać istnieć. Czy zbrodnia na zawsze skłóci dziewczyny? Czy ich związki się rozpadną? Będzie bardzo dużo łez, ale i humoru, co skumuluje się w wielkim finale.
"House" również wiele przeżył. Przykro rozstawać się z tym egocentrycznym doktorem i manipulatorem w jednym, ale już nadszedł jego czas. W ostatnim sezonie House trafia do więzienia i tam pomaga więziennej lekarce. Kiedy udaje mu się wyjść na wolność jego dotychczasowe miejsce pracy ulega całkowitej przemianie. Pożegnaliśmy część starej obsady i przyszło nam poznać nowych członków zespołu diagnostycznego. Ostatnie odcinki ostatniego sezonu wielokrotnie doprowadzały nas do łez. Finał był do przewidzenia, względnie nic mnie tam nie zaskoczyło, a muszę przyznać, że jestem tym trochę zawiedziona.

    Serialowy sezon 2011/2012 okazał się niezwykle emocjonujący.  Pełen humoru, emocji, ale też i strachu. Żegnamy się ze wspaniałymi produkcjami, które były z nami niemalże przez dekadę. Witamy propozycje, które mogą na dłuższy czas zagościć w naszych sercach. Jednakże to czy większość z pozostawionych seriali, które kontynuowane będą w sezonie 2012/2013, dalej będą stanowić dla nas rozrywkę i pozostaną z nami wiele lat, to czas pokaże, a przynajmniej najbliższa jesień.

Ten post zostanie uaktualniony przed sezonem 2012/2013, abym mogła podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat 5 sezonu "Czystej krwi" i 4go "Warehouse 13".

7 komentarzy :

  1. Nigdy nie ogarnę chyba, jakim cudem oglądasz tyle seriali i filmów:]

    Przegląd bardzo fajny, dowiedziałam się trochę o serialach, nad którymi wielokrotnie myślałam i po które chciałam sięgnąć, ale z braku czasu się nie udało. Teraz - po zakończeniu moich ukochanych Desperatek i, mniej kochanego, ale wiernie śledzonego House'a - mam "miejsce" na coś nowego, więc pewnie skorzystam z Twoich propozycji:)

    Z niewymienionych przez Ciebie oglądam jeszcze Plotkarę - serial, który powinien skończyć się na poprzednim sezonie, a prócz minionego twórcy serwują nam jeszcze 13 odcinków na jesieni. Co za dużo, to niezdrowo, niestety.

    Zgadzam się z opinią o Desperatkach - klasa sama w sobie. House również mnie niczym nie zaskoczył i ogólnie uważam, że ten sezon był marniutki (wyłączając ostatnie, wiadome, odcinki). Wszystko powinno zakończyć się wtedy, kiedy miało się zakończyć - twórca serialu chciał zrobić finał na siódmym sezonie, ale stacja go naciskała, żeby jeszcze trochę zarobić. No i wyszło jak wyszło - nudne przypadki, wciąż te same zagrywki z Wilsonem, niezbyt ciekawy zespół (Chase'a i Tauba już poznaliśmy, a dziewczęta generalnie nie prezentowały takiego temperamentu jak choćby Trzynastka) - zdecydowanie trzeba było zakończyć rzecz jeszcze za kadencji Cuddy.

    Absolutnie inne za to mam zdanie o Pamiętnikach wampirów. Aktualnie zakończony sezon był moim ostatnim - przerwałam oglądanie gdzieś za połową, bo naiwność i głupota w fabule przeszła już granice inteligentnego - jak na takie produkcje - scenariusza. Nie mogłam już patrzeć na Elenę, pogoń za Pierwotnymi, dziwne skłonności Alarica, nawet fantastyczny Damon zaczął mnie już irytować swoim przywiązaniem do Elenki. Brakowało okropnie w tym sezonie Katharine - zdecydowanie powinno być jej więcej, bo wnosiła w ten serial dużo świeżości. No ale cóż - raczej nikt się moim odwrotem nie przejmie i serial będzie kontynuowany bez jednego widza z Polski:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabrakło mi "Gry o tron" :)

    Pozdrawiam
    Amandine (filmdine.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze nie widziałam, ale kolega pożyczył więc może uda mi się nadrobić :)

      Usuń
  3. I znów nie zgadzam się odnośnie "Borgiów" - ten serial nie jest ani trochę nudny, ani dłużący się. Owszem, można sie przyczepić do wolnej narracji, ale nie przesadzajmy, dwa finałowe odcinki jeszcze bardziej jednak dają po głowie. "The Walking Dead" i jego drugi sezon był strasznie słaby i to dopiero była nuda, choć trzy ostatnie odcinki mnie rozbroiły zupełnie i ślinka aż ciekła - na trzeci czekam z obgryzaniem paznokci normalnie. "House" powinien się skończyć po piątym sezonie, a to, co było w szóstym i siódmym można było upchnąć w jeden sezon. Finałowy odcinek, choć było wiadomo, że dojdzie do "samobójstwa" to rozczarowuje, już abstrahując od duchów Amber i Kuttnera, dopisywanie wątków i odjazd w stronę słońca był niepotrzebny, wystarczyłby esemes w komórce Wilsona. Zapomniałaś o bardzo interesującym "The Falling Skies", który polecam (drugi sezon również na jesieni!)i koniecznie trzeba poznać "Sherlocka" - finał drugiego sezonu tego mini-serialu to po jeden wielki zgrzyt, który zmienia całą historię Holmesa, po prostu wgniata w fotel. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no fajnie, z tym, że ja nie widziałam ani Falling Skies ani Sherlocka :)

      Usuń
  4. Tym bardziej polecam, zwłaszcza "Sherlocka" :)

    OdpowiedzUsuń