Seria: Mroczny rycerz #3
Reżyseria: Christopher Nolan
Scenariusz: Christopher Nolan, Jonathan Nolan
Zdjęcia: Wally Pfister
Muzyka: Hans Zimmer
Kraj: USA, Wielka Brytania
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Premiera: 18 lipca 2012 (Świat) 27 lipca 2012 (Polska)
Obsada: Christian Bale, Gary Oldman, Tom Hardy, Anne Hathaway, Joseph Gordon-Levitt, Marion Cotillard, Morgan Freeman, Michael Cane, Matthew Modine, Alon Aboutboul i inni
Reżyseria: Christopher Nolan
Scenariusz: Christopher Nolan, Jonathan Nolan
Zdjęcia: Wally Pfister
Muzyka: Hans Zimmer
Kraj: USA, Wielka Brytania
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Premiera: 18 lipca 2012 (Świat) 27 lipca 2012 (Polska)
Obsada: Christian Bale, Gary Oldman, Tom Hardy, Anne Hathaway, Joseph Gordon-Levitt, Marion Cotillard, Morgan Freeman, Michael Cane, Matthew Modine, Alon Aboutboul i inni
Tak
jak 20 lat temu Tim Burton zakończył swoją przygodę z Batmanem,
którą dalej kontynuował za niego Joel Schumacher, tak i teraz z
Mrocznym Rycerzem żegna się Christopher Nolan. Robi to w niezwykle
spektakularny sposób i nawet tragiczne wydarzenia z premiery
„Mroczny Rycerz powstaje” nie zniweczyły jego
planów na sukces! Nad tym wielkim finałem zachwycają się wszyscy
i trudno nie odczuwać presji, kiedy wybierasz się na film, który
nie do końca do Ciebie przemawia.
Bruce
Wayne (Christian Bale) wycofuje się ze swojego życia
ekscentrycznego miliardera. Batman odchodzi w cień po wydarzeniach
sprzed ośmiu lat, po których każdy zaczął obwiniać go o śmierć
Harveya Denta. Kiedy wydaje się, że złoczyńcy zaczęli omijać
Gotham City szerokim łukiem do miasta przybywa zamaskowany Bane (Tom
Hardy) siejąc przerażenie
wśród mieszkańców. Na prośbę obiecującego młodego policjanta
Blake'a (Joseph Gordon-Levitt),
zarówno Wayne, jak i Batman wychodzą z ukrycia, aby uratować
miasto przed rychłą zgubą.
Pierwszy
film o Batmanie wizji Christophera Nolana zdecydowanie zanudzał
widza psychologicznymi wycieczkami w przeszłość, tym samym
zniechęcając go do zapoznania się z kolejnymi tytułami z serii.
Druga produkcja przywróciła nam nadzieję w Mrocznego Rycerza za
sprawą genialnej roli Heatha Ledgera w roli Jokera. Teraz przyszedł
czas na trzeci tytuł, wielki punkt kulminacyjny całej historii,
którego wyczekiwały miliony fanów na całym świecie, a który
pozostawił im uczucie niedosytu. Im większe oczekiwania, tym
większy zawód, dlatego też ja osobiście podchodziłam do
produkcji bardzo obojętnie, w pewnym momencie przeżywając kryzys i
będąc pewną, że wynudzę się jak mops. Szczęśliwie, moje
zaniżone wymagania sprawiły, że film mnie zachwycił. Oczywiście,
wciąż mam po nim mieszane uczucia i ciężko jest złożyć myśli
w konkretną opinię, ale muszę szczerze przyznać, że jestem
zadowolona.
Niczym
„Titanica”,
najnowszego Batmana podzielić można na dwie zupełnie odmienne
części, z czego każda idealnie sprawdziłaby się w dwóch
osobnych filmach. Dynamiczne otwarcie od razu wprowadza nas w idealny
nastrój. Wszystko to po to, aby chwilę później lekko odpuścić i
wdać się w terapeutyczne rozważania na temat ciągłego popadania
w coraz większą depresję Bruce'a Wayne'a. Melodramatyzm
przestraszny i rzadko spotykany w filmach akcji. Nadają całej
fabule głębie, bo choć momentami jest dość figlarnie, to
dominuje raczej powaga. Daje to więc pewną swobodę w rozbudowaniu
postaci, na których skupia się uwaga zarówno scenarzystów, jak i
widza. Jest to także idealny moment na odsunięcie tytułowej
postaci na bok i uwydatnienie tego, co tak naprawdę uosabia. Będąc
symbolem wolności i odwagi, wielu ludzi pokłada wiarę w jego
powrót. Nadzieje te ukazywane przez Jima Gordona, Blake'a, czy
młodych chłopaczków z sierocińca. Okazuje się być to dramatem
nie samego Batmana, ale ludzi, w obronie których walczy. I kiedy
odnajdujemy w tym element solidarności, trudno powstrzymać
wzruszenie, które rozbija się w sercu.
Druga
część filmu to już zupełnie inna bajka, która koncentruje się
na walce o Gotham. Zanim jednak coś się odrodzi, coś musi sięgnąć
dna. Podnoszenie się po porażce jest o wiele bardziej imponujące,
w związku z czym scena opuszczania więziennego padołu, czy też
wyzwalanie miasta, chwyta za serca. Podniosłość chwil atakuje nas
z każdej strony, a my uginamy się pod jej ciężarem. O wiele
więcej tutaj akcji, dynamicznych pościgów, wybuchów, strzelanin.
Najbardziej druzgocący jest atak na Gotham, który w połączeniu z
muzyką niemalże zrzuca nas z kinowego fotela. Nie oznacza to
jednak, że wielki finał nie trzyma widza w napięciu. Pojawia się
także pewien zwrot akcji, który dobijał się do nas z tyłu głowy
już wcześniej, więc aż tak wielkiego zaskoczenia nie było. Można
narzekać na samo zakończenie opowieści. Można było pozostawić
to tak, jak było i nie snuć już dalszej opowieści. Pokazać życie
po, pokazać, że można zakończyć coś właśnie w taki sposób!
Jednakże, czy to co zaserwował Nolan po finale w jakiś sposób
zawodzi? Oczywiście, że nie! Przynajmniej nie mnie. Jak dla mnie
idealna wisienka na torcie, o którym marzy każdy bohater.
Szczęśliwie,
produkcja Nolana nie jest przeładowana efektami, może bardziej
gadżetami, które Fox dostarczał Wayne'owi- Nietoperz okazał się
całkiem bajerancką zabawką. Nie mniej, bardziej uwagę naszą
zwraca przegenialna muzyka, jak zawsze rewelacyjnego Hansa Zimmera.
Towarzyszy nam niemalże na każdym kroku idealnie uzupełniając
fabułę. Podkreślała ważniejsze wydarzenia perfekcyjnie grając
na naszych emocjach. Nie ma lepszego człowieka do kształtowania
nastroju tym narzędziem niżeli Zimmer. Ponadto mamy tu również
wspaniałe ujęcia, bez względu na to czy całego miasta, czy
tuneli, czy terenów podmiejskich. Bez względu na to, czy uwaga
widza miała się skupiać na Batmanie górującym nad budynkami, czy
też na osobach bawiących się na dystyngowanym balu.
Wykreowane
przez scenarzystów postaci zostają ponownie bardzo urealnione. Jak
Joker w „Mrocznym Rycerzu”
nie przypominał zbytnio zeszpeconej twarzy Nicholsona w „Batmanie”
z 1989 roku, tak i tutaj Silenę Kyle nie pogryzły żadne kocury.
Jest ona jedną z tych postaci, na której się koncentrujemy.
Piękna, zwinna i drapieżna, niczym rasowa kocica, a w tej roli nie
kto inny jak Anne Hathaway. Jest to kolejna aktorka, która rozkwita
na ekranie, która jeszcze nie tak dawno grała zagubioną
dziedziczkę w „Pamiętnikach księżniczki”,
a teraz uwodzi na ekranie, jako Kobieta kot. Jedna z tych, które z
filmu na film stają się coraz lepsze, a przyglądając się jej
zadziorności w „Mroczny Rycerz powstaje”
można śmiało stwierdzić, że jest jedną z perełek tego filmu.
Dla mnie jednak najbardziej porażająca jest postać Bane'a, czyli
rola samego Toma Hardy'ego. Trudno jest jednak rozpoznać w nim tego
przystojnego amanta, który uwodził seksownym brytyjskim akcentem w
„A więc wojna”.
Przechodzi całkowitą metamorfozę i poprzez przemianę głosu
straszy przez cały film. Intrygujące jest to, że najważniejsza
postać tego filmu schodzi na dalszy plan. Jak dla mnie, Christian
Bale w roli Batmana zawsze był słabym punktem każdego z filmów.
Tutaj przechodzi sam siebie, zanikając pomiędzy geniuszami.
Jednakże biorąc pod uwagę zakończenie opowieści, można
dopatrywać się w tym głębszego sensu. Trochę waleczności oddaje
się więc Jimowi Gordonowi- Gary Oldman, oraz Johnowi Blake'owi-
Joseph Gordon-Levitt, który także stanowi pewną niespodziankę dla
fanów serii o Mrocznym Rycerzu. Najbardziej ze wszystkiego, boli
zepchnięcie na dalszy plan Michaela Caine'a oraz Morgana Freemana.
Choć
pełna obaw wchodziłam na salę kinową, to śmiało mogę
powiedzieć, że „Mroczny Rycerz powstaje”
przekroczył moje oczekiwania. Nie spodziewałam się takiego
przewrotnego i wielobarwnego obrazu, w którym napięcie i dramatyzm
wzajemnie się mieszają. Dzięki subtelnym efektom, wspaniałym
zdjęciom i porażającej ścieżce dźwiękowej, widz idealnie
wczuwa się w atmosferę wszechobecnego strachu. Wielki finał całej
serii okazał się być różnorodny, a przy okazji zaskakujący,
upadek przejmujący, a odrodzenie napawało nadzieją. Choć
patetyczny, w ogóle nie przytłaczający, aczkolwiek po seansie
pozostawia nas z mieszanymi uczuciami. Nie wiedząc czy płakać, czy
cieszyć się na taki finał wychodzimy z sali i wciąż rozmyślamy
nad tym, że właśnie ujrzeliśmy ostatni film o miliarderze za
dnia, a wojowniku nocą w interpretacji Christophera Nolana.
Za wejściówkę na seans filmu serdecznie dziękuję polskiemu dystrybutorowi, Warner Bros. Polska!
Bardzo drobiazgowa recenzja i do tego entuzjastyczna. Moją opinię pewnie znasz, że wolę jej nie przytaczać. ;)
OdpowiedzUsuńMam cichą nadzieję, że ponowny seans na dvd za kilka miesięcy, zmienią moje zdanie.
Ps. Nie wiem czy zauważyłaś, ale WBP ma polską stronę na FB. Sama ją wczoraj odkryłam. Dzięki za polubienie stronki. :)
No masz! I nie pochwalili się! :P już ich polubiłam, dziękuję za cynk :)
Usuńja ogólnie jestem rozentuzjazmowana :P
Świetna recenzja! Ja nie byłam w stanie wyrazić moich odczuć po filmie aż tak szczegółowo. Nie jest to gatunek, który nazwałabym moim ulubionym, ale zgadzam się z każdym słowem :)
OdpowiedzUsuńa dziękuję :)
Usuńuwierz mi, że było mi ciężko!
Brawo dla autorki tekstu. Niezwykle drobiazgowo opisałaś każdy niemal szczegół filmu - chapeau bas. Zgadzam się niemal z całą Twoją recenzją :) Zapraszam do siebie :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńzawstydzasz mnie... dziękuję :]
UsuńCzytałam już ją na A-G-W.info.;D Dzisiaj na niego idę i nie mogę się doczekać.:D
OdpowiedzUsuńAle na A-G-W jeszcze jej nie ma przecież :P
UsuńOj pomyliłam serwisy. Widziałam po prostu na DużeKa.pl w sumie całkiem inna recenzja, ale coś mi się pokićkało. xD
UsuńJakoś mnie nie ciągnęło do nowego Batmana, ale po twojej recenzji zaciekawiło mnie to i z chęcią go zobaczę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie zebrane, widzę, że co recenzja to odmienna opinia (i dobrze;p). Moim zdaniem jednak Batman nie został aż tak przyćmiony, co w TDK, a osobiście film oceniam na ósemkę.
OdpowiedzUsuńA mi się podobał. Po dwóch, jak dla mnie, genialnych częściach Nolan miał bardzo trudne zadanie. I wykonał je bardzo dobrze. Mocne wejście, potem trochę za długie to spowolnienie akcji, ale po półtorej godzinie rozkręca się świetnie. Plus za duże zaskoczenie związane z rolą Marion. Świetne efekty, świetni aktorzy (bardzo podobała mi się rola Gordon-Levitta). Jedyny minus to długość filmu odczuwalna podczas depresji Bruce :P
OdpowiedzUsuń