Reżyseria: Shawn Levy
Scenariusz: John Gatins
Zdjęcia: Mauro Fiore
Muzyka: Danny Elfman
Kraj: USA, Indie
Gatunek: Familijny, Akcja, Sci-Fi
Premiera: 06 września 2011 (Świat) 14 października 2011 (Polska)
Obsada: Hugh Jackman, Dakota Goyo, Evangeline Lilly, Anthony Mackie, Kevin Durand, Hope Davis, James Rebhorn, Karl Yune, Olga Fonda
Scenariusz: John Gatins
Zdjęcia: Mauro Fiore
Muzyka: Danny Elfman
Kraj: USA, Indie
Gatunek: Familijny, Akcja, Sci-Fi
Premiera: 06 września 2011 (Świat) 14 października 2011 (Polska)
Obsada: Hugh Jackman, Dakota Goyo, Evangeline Lilly, Anthony Mackie, Kevin Durand, Hope Davis, James Rebhorn, Karl Yune, Olga Fonda
Czas
robotów nie dobiegł końca! Po tym jak poznaliśmy roboty chcące
przejąć świat w filmie „Terminator”,
po niezwykłej walce dwóch ras robotów z kosmosu w filmie
„Transformers”,
przyszedł czas na ogromną rewolucję w historii boksu, walce
robotów w filmie „Giganci ze stali”.
Twórca najlepszych filmów familijnych i komedii romantycznych,
Shawn Levy, ponownie staje za sterami. Tym razem na ekranach oglądać
można potężny film łączący w sobie nie tylko doskonałe kino
rodzinne, ale przede wszystkim elementy akcji i fantastyki. W
najważniejszej i dość niecodziennej roli w tym filmie zobaczymy
przystojnego Hugh Jackmana.
Charlie
Kenton (Hugh Jackman)
to były bokser, którego uwielbiały dziesiątki fanów. Teraz,
kiedy walki ludzi zastąpione zostały przez walki robotów, Charlie
nie ma zamiaru się poddawać. Choć ledwo wiąże koniec z końcem,
jest zadłużony u najgorszych ludzi w mieście, a jego roboty wciąż
lądują na złomie, wciąż chce wystawiać roboty na arenach. Kiedy
umiera jego była dziewczyna, okazuje się, że być może będzie
musiał zajmować się na okres wakacji swoim synem Maxem (Dakota
Goyo). Chłopiec
z przyjemnością zagłębia się w środowisko walk robotów, w
szczególności kiedy odnajduje na złomowisku robota drugiej
generacji- Atoma. Wraz z ojcem robią wszystko, aby stary robot
zrobił prawdziwą furorę.
Boks
i kino familijne w jednym? Można by powiedzieć, że to nie może
się udać! A jednak... na pewnym poziomie, udaje się. Jednakże,
nie jest to zbalansowane idealnie, przez co więcej w filmie jest
nużącej gadaniny na temat odpowiedzialności, niżeli akcji na
miarę „Transformers”.
Z tego też powodu film sam dzieli się na dwa różne party.
Pierwszy oscyluje wokół starego Charliego Kentona. Jego infantylne
i egoistyczne zachowania powodują, że choć gra go sam Hugh Jackman
to trudno jest darzyć tę osobę sympatią. Goni za marzeniami,
podąża wciąż za swoją przeszłością, która już nigdy może
nie powrócić do łask. Na domiar złego sprzedaje swojego syna
tylko po to, aby mieć pieniądze na dalsze walki. Jego postawa
żenuje! W związku z tym w pewnym momencie widz ma już dość
oglądania braku jakichkolwiek ludzkich, ojcowskich odruchów u
Charliego. Patrząc na małego Maxa i jego starania, aby nawiązać
jakąkolwiek więź z ojcem, dodatkowo boli nas jego zachowanie. W
końcu Max odnajduje przyjaciela w osobie starego robota Atoma. Serce
się kraja na widok tego jak maszyna staje się dla chłopca jedyną
bliską osobą. Oczywiście, filmy familijne nie kończą się tak
melodramatycznie. Zawsze musi nastąpić pewien przewrót i wraz z
tym zwrotem w fabule do akcji wkraczają prawdziwe walki robotów na
arenie Real Steel, a wtedy poleją się łzy i olej napędowy.
Nie wszyscy ludzie przepadają za boksem, ale w jakiś niesłychany
sposób Shawn Levy przykuwa ich uwagę do ekranu. Czymże się różni
zwykły boks od walk robotów? Teoretycznie niczym, ale forma
prezentacji jest całkowicie odmienna. Pojawienie się robotów
powoduje, że krew wrze w naszych żyłach. Wszelkie układy walk,
ruchy i strategia opracowana została przez samego legendarnego
boksera – Sugara Ray Leonarda! Nie dziwi więc, że sceny, w
których odbywały najważniejszą rolę odgrywał walki bokserskie
robiły tak piorunujące wrażenie. W dodatku w filmie wykorzystano
19 animatronicznych robotów, a każdy z nich jest inny. Mamy roboty
starej generacji jak chociażby Atom, który także urzeka swoją
prostotą. Są też roboty z wyższej półki- Hałaśliwy Chłopiec,
który wgniata w fotel swoim wykonaniem. Jednakże to co zrobili z
Zeusem przechodzi wszelkie pojęcie! Ten robot sprawia, że każdy
inny chowa się przed nim po kątach. Sprawia, że spadną wam buty z
nóg a szczęka wyląduje na kolanach. Zachwycaliście się
wykonaniem Optimusa Prime'a? Zeus rozwali wasze mózgi! Roboty w tym
filmie stanowią ogromną atrakcję i jedyne efekty, które potrafią
człowieka zamurować. Największą z największych walk jest
oczywiście finałowa rozgrywka. Nawet kobiety będą kibicowały
swojemu ulubieńcowi, a Ci, którzy nie znoszą brutalności boksu
nie będą mogli oderwać oczu od ekranu.
Wielką rolę odgrywa w tej produkcji także muzyka. Soundtrack
zdominowany został przez hiphopowe rytmy w wykonaniu Eminema i
Timbalanda. Piosenki takie jak „Till I collapse”, czy „Give ita go” działają niezwykle pobudzająco. Nic dziwnego, że często
kilkakrotnie powracano do nich podczas trwania filmu. Jednakże bazę
całej ścieżki muzycznej stanowił Danny Elfman. To właśnie on
jest kompozytorem większości motywów muzycznych. Jednakże zarówno
jego brzmienia, jak i raperskie utwory idealnie łączyły się ze
sobą uzupełniając ważniejsze sceny i podnosząc wrażenia.
Niezwykle
ciężko jest patrzeć na Hugh Jackmana w filmie „Real
Steel”.
Po tym jak przyzwyczaił swoich fanów to ról twardzieli w stylu
Wolverina i romantyków jak Leopold, jego rola nieodpowiedzialnego i
totalnie zadufanego w sobie Charliego wydaje się zupełnie do niego
nie pasować. Gorzej! Wydaje się jakby Jackman zupełnie sobie w
niej nie radził. Dopiero, kiedy dochodzi do zaprezentowania przez
niego bokserskich ruchów wydaje się być w swoim żywiole i widać
w nim prawdziwą pasję. W innych sytuacjach wypada dość sztucznie.
Podobnie jak mały Dakota Goyo. Nie jest to dla niego pierwsza rola,
ale dotychczas były to tylko małe epizody. Jest to jego pierwsza
prawdziwa rola, głównej postaci na równi z Hugh Jacksonem. Dlatego
też momentami sobie nie radzi, ale nie zawsze. Czasem gra
niesamowicie przekonująco. Widać w nim wtedy ogromny potencjał,
który, miejmy nadzieję, nie zmarnuje się. Być może wyrośnie na
wspaniałego aktora, a potem wspominać będziemy jak zaczynał za
dziecka w takich właśnie familijnych produkcjach. W filmie
wystąpiła także gwiazda serialu „Zagubieni”.
Mowa oczywiście o samej Evangeline Lilly. Nie zabrakło także
Kevina Duranda, Jamesa Rebhorna i Olgi Fondy.
Jeżeli
chcielibyście rozluźnić się wieczorem przed ekranem telewizora,
to „Giganci ze stali”
będą bardzo dobrym wyborem, aby uzyskać ten cel. Produkcja, która
łączy w sobie wiele elementów z wielu gatunków, zdominowana przez
familijny charakter, ale nie pozbawiona akcji, czy też elementów,
które być może odnajdziemy kiedyś w przyszłości w codziennym
życiu. Film nie pozbawiony humoru, ale też i banałów. Przez cały
czas w zasadzie niewiele się dzieje oprócz poszukiwania własnej
drogi do realizacji zapomnianych marzeń, pokonywania własnych
barier i dorastania. Dopiero na sam koniec widz dostaje potężną
dawkę bokserskich emocji, które pozostawiają go w osłupieniu.
Właśnie przez ten finał człowiek odnosi wrażenie, że zobaczył
niesamowity film i z chęcią obejrzałby kontynuację, która
zapowiadana jest na 2014 rok.
Ten film ma w sobie kilka elementów, które lubię i które na pewno by mnie zainteresowały: Boks, Hugh Jackman, roboty, no i muzyka. Szkoda tylko, że nigdzie nie mogę upolować tej produkcji, ale ona swego się doczeka ;)
OdpowiedzUsuńObejrzałem ten film już jakiś czas temu i od tamtej pory jest jednym z moich ulubionych!
OdpowiedzUsuńReal Steel, to przede wszystkim świetny jak zawsze Jackman, efekty specjalne i oryginalny scenariusz!
Szkoda tylko, że wydano go z dubbingiem, przez co momentami robi się za bardzo familijny, ale przecież nie można mieć wszystkiego ;)
Dubbing odstraszył mnie przed pójściem do kina na ten film, a potem nie miałem już okazji go zobaczyć. Z tego co piszesz wygląda jednak, że warto, mimo wszystko. Chociaż nie wiem, czy męczący się na ekranie Jackman do mnie przemówi:)
OdpowiedzUsuń