NOWOŚCI

wtorek, 24 lipca 2012

964. Giganci ze stali, reż. Shawn Levy

Oryginalny tytuł: Real Steel
Reżyseria: Shawn Levy
Scenariusz:
John Gatins
Zdjęcia:
Mauro Fiore
Muzyka:
Danny Elfman
Kraj:
USA, Indie
Gatunek:
Familijny, Akcja, Sci-Fi
Premiera:
06 września 2011 (Świat) 14 października 2011 (Polska)
Obsada:
Hugh Jackman, Dakota Goyo, Evangeline Lilly, Anthony Mackie, Kevin Durand, Hope Davis, James Rebhorn, Karl Yune, Olga Fonda

   Czas robotów nie dobiegł końca! Po tym jak poznaliśmy roboty chcące przejąć świat w filmie „Terminator”, po niezwykłej walce dwóch ras robotów z kosmosu w filmie „Transformers”, przyszedł czas na ogromną rewolucję w historii boksu, walce robotów w filmie „Giganci ze stali”. Twórca najlepszych filmów familijnych i komedii romantycznych, Shawn Levy, ponownie staje za sterami. Tym razem na ekranach oglądać można potężny film łączący w sobie nie tylko doskonałe kino rodzinne, ale przede wszystkim elementy akcji i fantastyki. W najważniejszej i dość niecodziennej roli w tym filmie zobaczymy przystojnego Hugh Jackmana.
     Charlie Kenton (Hugh Jackman) to były bokser, którego uwielbiały dziesiątki fanów. Teraz, kiedy walki ludzi zastąpione zostały przez walki robotów, Charlie nie ma zamiaru się poddawać. Choć ledwo wiąże koniec z końcem, jest zadłużony u najgorszych ludzi w mieście, a jego roboty wciąż lądują na złomie, wciąż chce wystawiać roboty na arenach. Kiedy umiera jego była dziewczyna, okazuje się, że być może będzie musiał zajmować się na okres wakacji swoim synem Maxem (Dakota Goyo). Chłopiec z przyjemnością zagłębia się w środowisko walk robotów, w szczególności kiedy odnajduje na złomowisku robota drugiej generacji- Atoma. Wraz z ojcem robią wszystko, aby stary robot zrobił prawdziwą furorę.
     Boks i kino familijne w jednym? Można by powiedzieć, że to nie może się udać! A jednak... na pewnym poziomie, udaje się. Jednakże, nie jest to zbalansowane idealnie, przez co więcej w filmie jest nużącej gadaniny na temat odpowiedzialności, niżeli akcji na miarę „Transformers”. Z tego też powodu film sam dzieli się na dwa różne party. Pierwszy oscyluje wokół starego Charliego Kentona. Jego infantylne i egoistyczne zachowania powodują, że choć gra go sam Hugh Jackman to trudno jest darzyć tę osobę sympatią. Goni za marzeniami, podąża wciąż za swoją przeszłością, która już nigdy może nie powrócić do łask. Na domiar złego sprzedaje swojego syna tylko po to, aby mieć pieniądze na dalsze walki. Jego postawa żenuje! W związku z tym w pewnym momencie widz ma już dość oglądania braku jakichkolwiek ludzkich, ojcowskich odruchów u Charliego. Patrząc na małego Maxa i jego starania, aby nawiązać jakąkolwiek więź z ojcem, dodatkowo boli nas jego zachowanie. W końcu Max odnajduje przyjaciela w osobie starego robota Atoma. Serce się kraja na widok tego jak maszyna staje się dla chłopca jedyną bliską osobą. Oczywiście, filmy familijne nie kończą się tak melodramatycznie. Zawsze musi nastąpić pewien przewrót i wraz z tym zwrotem w fabule do akcji wkraczają prawdziwe walki robotów na arenie Real Steel, a wtedy poleją się łzy i olej napędowy.
     Nie wszyscy ludzie przepadają za boksem, ale w jakiś niesłychany sposób Shawn Levy przykuwa ich uwagę do ekranu. Czymże się różni zwykły boks od walk robotów? Teoretycznie niczym, ale forma prezentacji jest całkowicie odmienna. Pojawienie się robotów powoduje, że krew wrze w naszych żyłach. Wszelkie układy walk, ruchy i strategia opracowana została przez samego legendarnego boksera – Sugara Ray Leonarda! Nie dziwi więc, że sceny, w których odbywały najważniejszą rolę odgrywał walki bokserskie robiły tak piorunujące wrażenie. W dodatku w filmie wykorzystano 19 animatronicznych robotów, a każdy z nich jest inny. Mamy roboty starej generacji jak chociażby Atom, który także urzeka swoją prostotą. Są też roboty z wyższej półki- Hałaśliwy Chłopiec, który wgniata w fotel swoim wykonaniem. Jednakże to co zrobili z Zeusem przechodzi wszelkie pojęcie! Ten robot sprawia, że każdy inny chowa się przed nim po kątach. Sprawia, że spadną wam buty z nóg a szczęka wyląduje na kolanach. Zachwycaliście się wykonaniem Optimusa Prime'a? Zeus rozwali wasze mózgi! Roboty w tym filmie stanowią ogromną atrakcję i jedyne efekty, które potrafią człowieka zamurować. Największą z największych walk jest oczywiście finałowa rozgrywka. Nawet kobiety będą kibicowały swojemu ulubieńcowi, a Ci, którzy nie znoszą brutalności boksu nie będą mogli oderwać oczu od ekranu.
     Wielką rolę odgrywa w tej produkcji także muzyka. Soundtrack zdominowany został przez hiphopowe rytmy w wykonaniu Eminema i Timbalanda. Piosenki takie jak „Till I collapse”, czy „Give ita go” działają niezwykle pobudzająco. Nic dziwnego, że często kilkakrotnie powracano do nich podczas trwania filmu. Jednakże bazę całej ścieżki muzycznej stanowił Danny Elfman. To właśnie on jest kompozytorem większości motywów muzycznych. Jednakże zarówno jego brzmienia, jak i raperskie utwory idealnie łączyły się ze sobą uzupełniając ważniejsze sceny i podnosząc wrażenia.
     Niezwykle ciężko jest patrzeć na Hugh Jackmana w filmie „Real Steel”. Po tym jak przyzwyczaił swoich fanów to ról twardzieli w stylu Wolverina i romantyków jak Leopold, jego rola nieodpowiedzialnego i totalnie zadufanego w sobie Charliego wydaje się zupełnie do niego nie pasować. Gorzej! Wydaje się jakby Jackman zupełnie sobie w niej nie radził. Dopiero, kiedy dochodzi do zaprezentowania przez niego bokserskich ruchów wydaje się być w swoim żywiole i widać w nim prawdziwą pasję. W innych sytuacjach wypada dość sztucznie. Podobnie jak mały Dakota Goyo. Nie jest to dla niego pierwsza rola, ale dotychczas były to tylko małe epizody. Jest to jego pierwsza prawdziwa rola, głównej postaci na równi z Hugh Jacksonem. Dlatego też momentami sobie nie radzi, ale nie zawsze. Czasem gra niesamowicie przekonująco. Widać w nim wtedy ogromny potencjał, który, miejmy nadzieję, nie zmarnuje się. Być może wyrośnie na wspaniałego aktora, a potem wspominać będziemy jak zaczynał za dziecka w takich właśnie familijnych produkcjach. W filmie wystąpiła także gwiazda serialu „Zagubieni”. Mowa oczywiście o samej Evangeline Lilly. Nie zabrakło także Kevina Duranda, Jamesa Rebhorna i Olgi Fondy.
     Jeżeli chcielibyście rozluźnić się wieczorem przed ekranem telewizora, to „Giganci ze stali” będą bardzo dobrym wyborem, aby uzyskać ten cel. Produkcja, która łączy w sobie wiele elementów z wielu gatunków, zdominowana przez familijny charakter, ale nie pozbawiona akcji, czy też elementów, które być może odnajdziemy kiedyś w przyszłości w codziennym życiu. Film nie pozbawiony humoru, ale też i banałów. Przez cały czas w zasadzie niewiele się dzieje oprócz poszukiwania własnej drogi do realizacji zapomnianych marzeń, pokonywania własnych barier i dorastania. Dopiero na sam koniec widz dostaje potężną dawkę bokserskich emocji, które pozostawiają go w osłupieniu. Właśnie przez ten finał człowiek odnosi wrażenie, że zobaczył niesamowity film i z chęcią obejrzałby kontynuację, która zapowiadana jest na 2014 rok.

3 komentarze :

  1. Ten film ma w sobie kilka elementów, które lubię i które na pewno by mnie zainteresowały: Boks, Hugh Jackman, roboty, no i muzyka. Szkoda tylko, że nigdzie nie mogę upolować tej produkcji, ale ona swego się doczeka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obejrzałem ten film już jakiś czas temu i od tamtej pory jest jednym z moich ulubionych!
    Real Steel, to przede wszystkim świetny jak zawsze Jackman, efekty specjalne i oryginalny scenariusz!
    Szkoda tylko, że wydano go z dubbingiem, przez co momentami robi się za bardzo familijny, ale przecież nie można mieć wszystkiego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dubbing odstraszył mnie przed pójściem do kina na ten film, a potem nie miałem już okazji go zobaczyć. Z tego co piszesz wygląda jednak, że warto, mimo wszystko. Chociaż nie wiem, czy męczący się na ekranie Jackman do mnie przemówi:)

    OdpowiedzUsuń