Reżyseria: Neil
Jordan, Jeremy Podeswa, John Maybury, Simon Cellan Jones, David
Leland, Jon Amiel, Kari Skogland
Scenariusz: Neil
Jordan, Michael Hirst, Gay Burt
Na podstawie: powieści Mario Puzo "Rodzina Borgiów"
Zdjęcia: Paul Sarossy
Muzyka: Trevor
Morris
Kraj: Kanada, Irlandia, Węgry
Gatunek: Dramat historyczny, Biograficzny, Religijny, Kostiumowy
Premiera światowa: 03 kwietnia 2011 (ShowTime), 25 czerwca 2011 (HBO Polska)
Liczba odcinków: 9
Obsada: Jeremy
Irons, François
Arnaud, Holliday Grainger, Joanne Whalley, Lotte Verbeek, David
Oakes, Sean Harris, Aidan Alexander, Colm Faore, Peter Sullivan,
Mickey Summer, Ronan Vibert i inni
Rodzina
Borgiów jest uznawana za jedną z najkrwawszych rodów, jakie
kiedykolwiek osiedliły się w Rzymie. Niezwykle wpływowy,
niesamowicie ambitny ród okresu renesansu, który nie cofnął się
przed niczym, aby osiągnąć swój cel. Życie papieża Aleksandra
VI zostało wykorzystane przez Mario Puzo w książce „Rodzina
Borgiów”, gdzie
przedstawił ich jako pierwszą włoską mafię. W 2011 roku stacja
Showtime sprawiła prezent fanom rodziny Tudorów i wyemitowała
serial irlandzkiego reżysera Neila Jordana z Jeremym Ironsem w roli
głównej. Realizacja „Rodziny Borgiów”
była pierwszym projektem dla telewizji w całej karierze
reżyserskiej twórcy „Odważnej”
i „Ondine”.
W Polsce miłośnicy kostiumowych i historycznych produkcji mogli
obejrzeć go dzięki stacji HBO.
Rodzina
Borgiów przybywa do Rzymu z Hiszpanii. Ambicją Rodrigo Borgii
(Jeremy Irons)
jest zrzucenie czerwonych szat kardynała i założenie białych,
papieskich. Kiedy dotychczasowy papież umiera, Borgia widzi w tym
ogromną szansę dla siebie. Słynący ze swojego małżeństwa z
hiszpańską kurtyzaną nie jest najlepszym kandydatem na nowego
papieża, według pozostałych kardynałów. Jednakże dzięki pomocy
pieniędzy i swojego syna- Cezara (François
Arnaud), Rodrigo w końcu
zyskuje miano papieża Aleksandra VI. To nie jest koniec jego
problemów, bowiem pozostali, nieprzekupieni przez niego kardynałowie
domagają się jego detronizacji, w szczególności kardynał
Guiliano Della Rovere (Colm
Feore). Zarówno on, jak
i jego rodzina będą musieli zmierzyć się z trudnościami
wynikającymi z objęciem przez Rodrigo tronu Piotrowego.
Serial Neila Jordana ma dość monotonną fabułę, bo dotyczy
głównie papiestwa Aleksandra VI, co momentami straszliwie nudzi.
Historia sama w sobie nie jest całkiem najgorsza, bowiem ukazuje
blaski i cienie nowego życia rodziny Borgiów. Trzeba jednak
przyznać, że niektóre rzeczy, które się tutaj rozgrywają są
delikatnie mówiąc, absurdalne. Trzeba przyznać kardynałom, że
Borgia, choć ambitny, jest przede wszystkim rozpustny i
skorumpowany. Zależy mu na władzy, bardzo często zapominając o
swoich najbliższych, z którymi relacje też zostają trochę
zelżone. Rodrigo chcąc zatrzymać swoich ukochanych synów przy
sobie Cezara mianuje kardynałem, natomiast Juana dowódcą armii
papieskiej. Jedynie biedną córkę- Lukrecję, wysyła w ramiona
innego, w ramiona męża, jednakże nie jest to ślub z miłości, a
jedynie by zyskać sojuszników w przypadku ewentualnej inwazji. W
ciągu tych dziewięciu odcinków mają miejsce prawdziwe dramaty.
Czy to niemożność bycia na ślubie córki przez kurtyzanę, czy
utrata bliskiego przyjaciela. Szokują liczne konszachty, które nie
są jednak tak pokręcone i tak fascynujące jak można by oczekiwać.
Trochę dreszczu przebiegnie nam po plecach, kiedy będziemy
świadkami licznych otruć, walk na szpady, czy innych bardziej
haniebnych zgonów. Jednakże droga do władzy jest drogą usianą
trupami, najwyraźniej z takiego założenia wyszedł papież
Aleksander VI. Gdzieś pomiędzy dostrzec możemy erotyczny wydźwięk
tej historii. Choć Borgia odchodzi od swojej żony na czas
papiestwa, to nie oznacza to, że nie może mieć u swego boku innej
kobiety. Choć Lukrecja wychodzi za mąż, nie jest to równoznaczne
z tym, że jej życie miłosne nie może pójść w zupełnie inną
stronę. Choć Cezare zostaje kardynałem, nie ma za zamiaru wyzbywać
się tego co sprawia mu przyjemność. Większość z tych relacji
pozbawiona jest jakiekolwiek napięcia seksualnego, większość z
nich to tylko monotonne igraszki. Z przerażeniem można odkryć, że
bardziej fascynuje nas ta dziwna więź emocjonalna i te iskry
pomiędzy rodzeństwem- Cezare i Lukrecją. Czy tylko ja to
poczułam?! Ostatecznie produkcja ta ma w sobie też coś z kina
wojennego, gdy Francja przybywa pod mury Rzymu.
Jako,
że „Rodzina Borgiów”
to przede wszystkim serial historyczny, nie może zabraknąć tutaj
całej otoczki renesansowego świata. Na pierwszy rzut oka zachwycać
nas będą przede wszystkim kostiumy. Gabriella Pescucci jak
najlepiej starała się odzwierciedlić piętnastowieczne kreacje,
zarówno damskie, jak i męskie. Nic dziwnego, że została
nagrodzona Emmy. Jako, że widywaliśmy stroje każdego odcinka,
odgrywały zdecydowaną rolę w całej tej historii. W dodatku
niesamowite wnętrza, przepięknie ozdobione. Jedne mniej, drugie
bardziej strojne, w zależności, w które tereny się
zapuszczaliśmy. Nawet język w tej produkcji wpływa na klimat,
bowiem zachowany został charakterystyczny dla tych czasów styl
wypowiedzi. Czas urozmaicała nam również i muzyka, ale tutaj nie
ma większych zaskoczeń, ponieważ kompozytor, Trevor Morris,
stworzył także aranżację muzyczną do serialu „Dynastia
Tudorów”. Po tych
utworach widać, że jest w swoim klimacie.
Już od pierwszych sekund trwania serialu można się w nim
zakochać. Jak każdy inny posiada czołówkę, a wiadomo, że od
niej wiele może zależeć- choć też i niekoniecznie. Co do
„Rodziny Borgiów” to co twórcy serwują nam na wejście jest
niesamowite. Choć samo intro jest troszkę przydługie, to jednak
zdjęcia i ogólne wykonanie na wzór renesansowych dzieł Leonarda
Da Vinci urzeka od pierwszej chwili. W dodatku podkład muzyczny jest
zniewalający, takich dzieł słucha się z prawdziwą przyjemnością.
Sam Trevor Morris został nagrodzony Emmy za ten motyw przewodni.
Jest to jedna z najlepszych wejściówek jaką można zobaczyć wśród
seriali!
Omawiając
zalety tej produkcji nie można zapomnieć o obsadzie. Choć nie ma
tutaj zbyt dużych zaskoczeń co do aktorstwa. Na pierwszy plan
wysuwa się oczywiście Jeremy Irons, którego darzę niebywałą
sympatią od czasu jego występu w filmie „Szklana
pułapka 3”. Choć jego
niektóre zachowania budzą spore zastrzeżenia, to jednak przyjemnie
się patrzy na niego w roli papieża. Trzeba mu przyznać, że jest
dość charyzmatyczny i za nic w życiu człowiek nie uwierzyłby w
jego winę. Inną, niezwykle fascynującą rolę odegrał François
Arnaud. Jako Cezare był przede wszystkim wiecznie zagniewany, choć
zdarzyło się, że uśmiech wypełzł mu na twarz, a wtedy wszystkie
kobiety z pewnością padały do jego stóp. Jego postać budzi chyba
najwięcej kontrowersji i to nie tylko w serialowej rzeczywistości,
ale i w historii. To w końcu on mordował, rozbijał małżeństwa i
nie był wzorem do naśladowania dla żadnego kardynała. W tym pobić
mogła go jedynie Lukrecja Borgia, a w tej roli Holliday Grainger,
która według historii była niewiele lepsza od swojego brata. Wielu
uważa, że postacie w tym serialu są dość płytkie, no i
rzeczywiście trudno nie przyznać temu racji, aczkolwiek większość
z nich jest zdecydowanie zbyt nużąca. Nawet pojawienie się
nałożnicy Giulli- Lotte Verbeek, nie podniosło napięcia.
„Rodzina
Borgiów” nie jest być
może serialem idealnym, ale trzeba przyznać, że pod względem
wizualnym i słuchowym robi ogromne wrażenie. Gdzieś pomiędzy
nudnawą historią snuje się intryga, która jest jedynym motorem
całej akcji. Widz z utęsknieniem wyczekuje kolejnego morderstwa,
bądź erotycznych uniesień. Szkoda, że na większą fascynację
trzeba czekać aż na koniec serialu, gdzie skumulowało się w
zasadzie całe napięcie. Miłośnicy historycznych produkcji nie
powinni być zawiedzeni. Ci, którzy oczekiwali skandalu i opowieści
na miarę „Spartacusa: Krew i piach”
mogą poczuć się rozczarowani. Nic jednak straconego! Już w kwietniu
ponownie spotkamy się z Borgiami i pozostaje nadzieja, że i tym
razem świat padnie do ich stóp.
No i teraz sama nie wiem, czy poświęcić swój czas na kolejny serial. Z jednej strony czytam przychylne opinie na temat Borgiów a z drugiej strony marudzenie, że produkcja jest nudnawa...
OdpowiedzUsuńProdukcja ani trochę nie jest nudnawa, ani przydługa. Myślę, że to bardziej kwestia gustu po porostu, mnie serial wciągnął od pierwszego do ostatniego odcinka, a sezon drugi, zwłaszcza świetny cliffhanger (po którym i tak wiemy, że będzie git z kim ma być)rozwala system. Dopóki samemu się nie obejrzy (i koniecznie nie przeczyta książki Puzo - podobnej, ale nieco inaczej potraktowanej) to się nie przekonasz czy warto. A według mnie warto, i powiem więcej, ten serial nie jest niezły, tylko bardzo dobry.
OdpowiedzUsuńNIgdy nie byłem fanem seriali. Jeśli jakiś robi na mnie wrażenie to jest święto. Sztandarowym przykładem są tu "24H" z Sutherlandem. "Rodzina Borgiów" gdzieś przewijała się na moich oczach wśród zajawek czy reklam internetowych ale nigdy przy niej nie usiadłem. Po Twojej rekomendacji raczej to się nie zmieni a jeśli już to nie prędko. Jeśli w serialu opartym na napięciach politycznych tego napięcia brakuje to coś jednak nie jest "halo". Same dekoracje i kostiumy dzieła nie czynią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dwayne ;)
Kwestia gustu naturalnie :)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mi się podobała i na razie nie planuję serialu bo po plakacie widzę, że postacie wyobrażałam sobie zupełnie inaczej! Ale nie mówię mu do końca nie :)
OdpowiedzUsuń