NOWOŚCI

piątek, 13 lipca 2012

960. Rodzina Borgiów (sezon 1), reż. Neil Jordan

Oryginalny tytuł: The Borgias
Reżyseria: Neil Jordan, Jeremy Podeswa, John Maybury, Simon Cellan Jones, David Leland, Jon Amiel, Kari Skogland
Scenariusz: Neil Jordan, Michael Hirst, Gay Burt
Na podstawie: powieści Mario Puzo "Rodzina Borgiów"
Zdjęcia: Paul Sarossy
Muzyka: Trevor Morris
Kraj: Kanada, Irlandia, Węgry
Gatunek: Dramat historyczny, Biograficzny, Religijny, Kostiumowy
Premiera światowa: 03 kwietnia 2011 (ShowTime), 25 czerwca 2011 (HBO Polska)
Liczba odcinków: 9
Obsada: Jeremy Irons, François Arnaud, Holliday Grainger, Joanne Whalley, Lotte Verbeek, David Oakes, Sean Harris, Aidan Alexander, Colm Faore, Peter Sullivan, Mickey Summer, Ronan Vibert i inni
     Rodzina Borgiów jest uznawana za jedną z najkrwawszych rodów, jakie kiedykolwiek osiedliły się w Rzymie. Niezwykle wpływowy, niesamowicie ambitny ród okresu renesansu, który nie cofnął się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. Życie papieża Aleksandra VI zostało wykorzystane przez Mario Puzo w książce „Rodzina Borgiów”, gdzie przedstawił ich jako pierwszą włoską mafię. W 2011 roku stacja Showtime sprawiła prezent fanom rodziny Tudorów i wyemitowała serial irlandzkiego reżysera Neila Jordana z Jeremym Ironsem w roli głównej. Realizacja „Rodziny Borgiów” była pierwszym projektem dla telewizji w całej karierze reżyserskiej twórcy „Odważnej” i „Ondine”. W Polsce miłośnicy kostiumowych i historycznych produkcji mogli obejrzeć go dzięki stacji HBO. 
     Rodzina Borgiów przybywa do Rzymu z Hiszpanii. Ambicją Rodrigo Borgii (Jeremy Irons) jest zrzucenie czerwonych szat kardynała i założenie białych, papieskich. Kiedy dotychczasowy papież umiera, Borgia widzi w tym ogromną szansę dla siebie. Słynący ze swojego małżeństwa z hiszpańską kurtyzaną nie jest najlepszym kandydatem na nowego papieża, według pozostałych kardynałów. Jednakże dzięki pomocy pieniędzy i swojego syna- Cezara (François Arnaud), Rodrigo w końcu zyskuje miano papieża Aleksandra VI. To nie jest koniec jego problemów, bowiem pozostali, nieprzekupieni przez niego kardynałowie domagają się jego detronizacji, w szczególności kardynał Guiliano Della Rovere (Colm Feore). Zarówno on, jak i jego rodzina będą musieli zmierzyć się z trudnościami wynikającymi z objęciem przez Rodrigo tronu Piotrowego.
     Serial Neila Jordana ma dość monotonną fabułę, bo dotyczy głównie papiestwa Aleksandra VI, co momentami straszliwie nudzi. Historia sama w sobie nie jest całkiem najgorsza, bowiem ukazuje blaski i cienie nowego życia rodziny Borgiów. Trzeba jednak przyznać, że niektóre rzeczy, które się tutaj rozgrywają są delikatnie mówiąc, absurdalne. Trzeba przyznać kardynałom, że Borgia, choć ambitny, jest przede wszystkim rozpustny i skorumpowany. Zależy mu na władzy, bardzo często zapominając o swoich najbliższych, z którymi relacje też zostają trochę zelżone. Rodrigo chcąc zatrzymać swoich ukochanych synów przy sobie Cezara mianuje kardynałem, natomiast Juana dowódcą armii papieskiej. Jedynie biedną córkę- Lukrecję, wysyła w ramiona innego, w ramiona męża, jednakże nie jest to ślub z miłości, a jedynie by zyskać sojuszników w przypadku ewentualnej inwazji. W ciągu tych dziewięciu odcinków mają miejsce prawdziwe dramaty. Czy to niemożność bycia na ślubie córki przez kurtyzanę, czy utrata bliskiego przyjaciela. Szokują liczne konszachty, które nie są jednak tak pokręcone i tak fascynujące jak można by oczekiwać. Trochę dreszczu przebiegnie nam po plecach, kiedy będziemy świadkami licznych otruć, walk na szpady, czy innych bardziej haniebnych zgonów. Jednakże droga do władzy jest drogą usianą trupami, najwyraźniej z takiego założenia wyszedł papież Aleksander VI. Gdzieś pomiędzy dostrzec możemy erotyczny wydźwięk tej historii. Choć Borgia odchodzi od swojej żony na czas papiestwa, to nie oznacza to, że nie może mieć u swego boku innej kobiety. Choć Lukrecja wychodzi za mąż, nie jest to równoznaczne z tym, że jej życie miłosne nie może pójść w zupełnie inną stronę. Choć Cezare zostaje kardynałem, nie ma za zamiaru wyzbywać się tego co sprawia mu przyjemność. Większość z tych relacji pozbawiona jest jakiekolwiek napięcia seksualnego, większość z nich to tylko monotonne igraszki. Z przerażeniem można odkryć, że bardziej fascynuje nas ta dziwna więź emocjonalna i te iskry pomiędzy rodzeństwem- Cezare i Lukrecją. Czy tylko ja to poczułam?! Ostatecznie produkcja ta ma w sobie też coś z kina wojennego, gdy Francja przybywa pod mury Rzymu. 

     Jako, że „Rodzina Borgiów” to przede wszystkim serial historyczny, nie może zabraknąć tutaj całej otoczki renesansowego świata. Na pierwszy rzut oka zachwycać nas będą przede wszystkim kostiumy. Gabriella Pescucci jak najlepiej starała się odzwierciedlić piętnastowieczne kreacje, zarówno damskie, jak i męskie. Nic dziwnego, że została nagrodzona Emmy. Jako, że widywaliśmy stroje każdego odcinka, odgrywały zdecydowaną rolę w całej tej historii. W dodatku niesamowite wnętrza, przepięknie ozdobione. Jedne mniej, drugie bardziej strojne, w zależności, w które tereny się zapuszczaliśmy. Nawet język w tej produkcji wpływa na klimat, bowiem zachowany został charakterystyczny dla tych czasów styl wypowiedzi. Czas urozmaicała nam również i muzyka, ale tutaj nie ma większych zaskoczeń, ponieważ kompozytor, Trevor Morris, stworzył także aranżację muzyczną do serialu „Dynastia Tudorów”. Po tych utworach widać, że jest w swoim klimacie. 
     Już od pierwszych sekund trwania serialu można się w nim zakochać. Jak każdy inny posiada czołówkę, a wiadomo, że od niej wiele może zależeć- choć też i niekoniecznie. Co do „Rodziny Borgiów” to co twórcy serwują nam na wejście jest niesamowite. Choć samo intro jest troszkę przydługie, to jednak zdjęcia i ogólne wykonanie na wzór renesansowych dzieł Leonarda Da Vinci urzeka od pierwszej chwili. W dodatku podkład muzyczny jest zniewalający, takich dzieł słucha się z prawdziwą przyjemnością. Sam Trevor Morris został nagrodzony Emmy za ten motyw przewodni. Jest to jedna z najlepszych wejściówek jaką można zobaczyć wśród seriali!
   Omawiając zalety tej produkcji nie można zapomnieć o obsadzie. Choć nie ma tutaj zbyt dużych zaskoczeń co do aktorstwa. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście Jeremy Irons, którego darzę niebywałą sympatią od czasu jego występu w filmie „Szklana pułapka 3”. Choć jego niektóre zachowania budzą spore zastrzeżenia, to jednak przyjemnie się patrzy na niego w roli papieża. Trzeba mu przyznać, że jest dość charyzmatyczny i za nic w życiu człowiek nie uwierzyłby w jego winę. Inną, niezwykle fascynującą rolę odegrał François Arnaud. Jako Cezare był przede wszystkim wiecznie zagniewany, choć zdarzyło się, że uśmiech wypełzł mu na twarz, a wtedy wszystkie kobiety z pewnością padały do jego stóp. Jego postać budzi chyba najwięcej kontrowersji i to nie tylko w serialowej rzeczywistości, ale i w historii. To w końcu on mordował, rozbijał małżeństwa i nie był wzorem do naśladowania dla żadnego kardynała. W tym pobić mogła go jedynie Lukrecja Borgia, a w tej roli Holliday Grainger, która według historii była niewiele lepsza od swojego brata. Wielu uważa, że postacie w tym serialu są dość płytkie, no i rzeczywiście trudno nie przyznać temu racji, aczkolwiek większość z nich jest zdecydowanie zbyt nużąca. Nawet pojawienie się nałożnicy Giulli- Lotte Verbeek, nie podniosło napięcia. 
   „Rodzina Borgiów” nie jest być może serialem idealnym, ale trzeba przyznać, że pod względem wizualnym i słuchowym robi ogromne wrażenie. Gdzieś pomiędzy nudnawą historią snuje się intryga, która jest jedynym motorem całej akcji. Widz z utęsknieniem wyczekuje kolejnego morderstwa, bądź erotycznych uniesień. Szkoda, że na większą fascynację trzeba czekać aż na koniec serialu, gdzie skumulowało się w zasadzie całe napięcie. Miłośnicy historycznych produkcji nie powinni być zawiedzeni. Ci, którzy oczekiwali skandalu i opowieści na miarę „Spartacusa: Krew i piach” mogą poczuć się rozczarowani. Nic jednak straconego! Już w kwietniu ponownie spotkamy się z Borgiami i pozostaje nadzieja, że i tym razem świat padnie do ich stóp.

5 komentarzy :

  1. No i teraz sama nie wiem, czy poświęcić swój czas na kolejny serial. Z jednej strony czytam przychylne opinie na temat Borgiów a z drugiej strony marudzenie, że produkcja jest nudnawa...

    OdpowiedzUsuń
  2. Produkcja ani trochę nie jest nudnawa, ani przydługa. Myślę, że to bardziej kwestia gustu po porostu, mnie serial wciągnął od pierwszego do ostatniego odcinka, a sezon drugi, zwłaszcza świetny cliffhanger (po którym i tak wiemy, że będzie git z kim ma być)rozwala system. Dopóki samemu się nie obejrzy (i koniecznie nie przeczyta książki Puzo - podobnej, ale nieco inaczej potraktowanej) to się nie przekonasz czy warto. A według mnie warto, i powiem więcej, ten serial nie jest niezły, tylko bardzo dobry.

    OdpowiedzUsuń
  3. NIgdy nie byłem fanem seriali. Jeśli jakiś robi na mnie wrażenie to jest święto. Sztandarowym przykładem są tu "24H" z Sutherlandem. "Rodzina Borgiów" gdzieś przewijała się na moich oczach wśród zajawek czy reklam internetowych ale nigdy przy niej nie usiadłem. Po Twojej rekomendacji raczej to się nie zmieni a jeśli już to nie prędko. Jeśli w serialu opartym na napięciach politycznych tego napięcia brakuje to coś jednak nie jest "halo". Same dekoracje i kostiumy dzieła nie czynią.
    Pozdrawiam Dwayne ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kwestia gustu naturalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka bardzo mi się podobała i na razie nie planuję serialu bo po plakacie widzę, że postacie wyobrażałam sobie zupełnie inaczej! Ale nie mówię mu do końca nie :)

    OdpowiedzUsuń