NOWOŚCI

czwartek, 21 czerwca 2012

952. Oszukać przeznaczenie 5, reż. Steven Quale

Oryginalny tytuł: Final Destination 5
Reżyseria: Steven Quale
Scenariusz: Eric Heisserer
Zdjęcia: Brian Pearson
Muzyka: Brian Tyler
Kraj: USA, Kanada
Gatunek: Horror
Premiera: 04 sierpnia 2011 (Świat) 12 sierpnia 2011 (Polska)
Obsada: Nicholas D'Agosto, Emma Bell, Miles Fisher, Ellen Wroe, Jacqueline MacInnes Wood, Arlen Escarpeta, P.J. Byrne, David Koechner, Courtney B. Vance, Tony Todd 

    Czy ktoś jeszcze pamięta te czasy skromnego horroru o oszukiwaniu śmierci, który w 2000 roku zaserwował nam James Wong? Wtedy było zupełnie inaczej. Inna mentalność, inna technika pracy wobec czego widz nie musiał cierpieć z powodu nadmiernej wyobraźni twórców. Jednakże wraz z rozwojem serii filmów o tytule „Oszukać przeznaczenie” zaczęto coraz śmielej posuwać się naprzód. Jednakże w pewnym momencie widzowie mieli już dość schematyczności tej historii. Dość mieli także twórcy, a dokładnie Eric Heisserer („Koszmar z ulicy Wiazów” 2010), który w swoim scenariuszu postanowił wprowadzić trochę innowacyjności. Tak więc „Oszukać przeznaczenie 5” to nie tylko historia przedstawiona na ekranie w trójwymiarze, ale również podróż w głąb ludzkich umysłów i odpowiedzeniu na pytanie, do czego to zdolny jest człowiek, aby przetrwać.
     Grupka młodych ludzi wyjeżdża na obóz integracyjny z firmy, w której pracują. Podczas przejazdu mostem, jeden z nich- Sam (Nicholas D'Agosto), ma wizję potężnej katastrofy w wyniku, której wiele osób poniesie śmierć- w tym także i on. Kiedy tajemnicza wizja się kończy i Sam dostrzega ciągłość wydarzeń, która powtarza się w takiej kolejności jak w proroctwie wybiega wraz ze swoją dziewczyną Molly (Emma Bell) z autobusu. Wraz z nim opuszcza go jeszcze kilka osób, które wkrótce stają się świadkami sprawdzenia się przypuszczeń ich kolegi z pracy. Cudem udaje im się uniknąć śmierci, ale ta nie daje im o sobie zapomnieć. Już wkrótce powraca po tych, którzy ją oszukali, a jedynym sposobem na uratowanie się przed kosą jest zastąpienie kimś ich miejsca.
     Serie filmów ciągnących się w nieskończoność są niezwykle męczące. W szczególności jeżeli gatunkowo odpowiadają horrorowi bądź thrillerowi. Idealnym przykładem jest seria „Piątek trzynastego”, czy choćby „Piła”. Powielana koncepcja, schematyczności i monotonna brutalność staja się niezwykle nużące. W serii „Oszukać przeznaczenie” jest dokładnie to samo. Grupka młodych ludzi uchodzi z życiem z jakiejś ekstremalnej katastrofy, aby potem móc ginąć w dość makabryczny i niekiedy intrygujący sposób. Twórcy z każdym filmem starają się wprowadzić pewne urozmaicenia, czy zmiana kolejności śmierci, czy też znaki. W „Oszukać przeznaczenie 5” wprowadzone zostaje kolejne urozmaicenie. Tym razem bohaterowie chcą ponownie przechytrzyć śmierć. Pojawia się więc zagrożenie nie tylko ze strony Mrocznego Żniwiarza i jego listy, ale i ze strony człowieka pałającego gniewem i nie mogącym pogodzić się ze stratą bliskiej osoby. Gdyby tego było mało twórcy postanawiają ocalić jedną osobę z katastrofy, pomimo wszystko! Ten element okazuje się mieć później znaczący wpływ na kierunek, w którym rozwija się akcja. Przez to widz zaczyna się zastanawiać nad tym czy sam byłby skłonny do podobnego czynu, aby tylko ochronić swój zadek. Odmienne jest przede wszystkim katastrofa w jakiej zginąć mają bohaterowie tego filmu. W pierwszym filmie była to katastrofa lotnicza, w drugiej kraksa na autostradzie, trzeci zafundował nam jazdę kolejką górską, a czwarty masakrę na torze wyścigowym. Kiedy wydawałoby się, że już nic gorszego nie może się wydarzyć nagle przed naszymi oczami staje spektakularny most wiszący, który ciągnie się w nieskończoność. Od razu wiadomo, że bohaterowie nigdy nie dotrą na drugą stronę. Trzeba przyznać, że ta katastrofa jest dość niesamowita.
     Niezwykłością nie brak w filmie końca, bowiem takie produkcje jak „Oszukać przeznaczenie” chcą zaskoczyć swoich fanów przede wszystkim odrażającymi i coraz bardziej wymyślnymi sposobami śmierci. Twórcy nie mają litości nad osobami, które uciekają przed śmiercią. Łamanie kręgosłupów, pozbawianie oczu, czy ćwiartowanie. To zaledwie kilka przykładów na to jak bardzo cierpieć muszą niektórzy z nich. Wydarzenia co najmniej niemożliwe, a jednak i tak zostają zaprezentowane. Ciekawe jest to jak dba się tutaj o każdy szczegół, bez którego nie mogłyby one dojść do skutku. Niezwykłą dokładność zaprezentowano na treningu. W napięciu czekamy cóż to takiego Śmierć zgotuje swojej ofierze. Ostatecznie wykrzywiamy twarze z obrzydzenia, jak zawsze zresztą, bo tylko psychopaci pozostaliby niewzruszeni na te okropieństwa. Co innego oczywiście absurdalność niektórych ze śmierci, co doprowadza do niekontrolowanego wybuchu śmiechu po chwili całkowitego zaskoczenia. Jednakże większość wypadków można z łatwością przewidzieć.
     To co najbardziej irytuje w tym filmie, to że bohater w ogóle zlewa sobie sprawę tych zabójstw. Nie jest to Alex z „Oszukać przeznaczenie”, który tak się przejął faktem tym, że ocaleni przez niego znajomi zaczynają ginąć w kolejności w jakiej zginęli w samolocie, że postanowił zrobić listę. Sam całkowicie ignoruje całą tą sytuację nie zdając sobie sprawy z tego co właściwie się dzieje. To doprowadza do wielu idiotycznych sytuacji i wypowiedzenia kretyńskich tekstów, które ostatecznie stanowią pewien element humorystyczny. Przykładem jest sytuacja w fabryce, gdzie z wypadku uchodzi cało Nathan. Schodzi Dennis, szef. I wszyscy zastanawiają się kto jest następny. Kiedy chwilę później ginie następna osoba, Sam wrzeszczy jak totalny przygłup: „Dennis! Dennis jest następny”, w odpowiedzi usłyszał oczywiście sarkastyczną uwagę ze strony kolegi. Jest to ewidentny przykład na to, że Samowi w ogóle nie zależy na ratowaniu czyjegokolwiek życia w tym filmie. Wynikać to może z faktu, że Alex znał tych ludzi ze szkoły, mniej bądź bardziej się lubili. Natomiast Sam miał dopiero poznać swoich towarzyszy w tej niedoli, przez co nie zdołała się wykształcić jakakolwiek więź sympatii.
     Film nawiązuje także do pierwszego filmu z serii. Stanowi to idealne zakończenie tej produkcji i, miejmy nadzieję, całej serii. Wszystko oczywiście odbywa się w wielkim finale, jest to niesamowicie zaskakujące, jak genialnie połączono pierwszą część z piątą. To powoduje, że jest to idealne zakończenie. Po wszystkim oglądamy zajawki wypadków z poprzednich filmów, co także stanowi ciekawą rozrywkę, w szczególności jak zdamy sobie sprawę jak wiele schematów zostało powtórzonych. „Oszukać przeznaczenie 5” stanowiło również nie najgorszą rozrywkę ze względu na muzykę skomponowaną przez Briana Tylera („Szybcy i wściekli 5”). Mocne uderzenia, ciekawe rytmy, które bardzo dobrze dopełniały całości.
     O samej grze aktorskiej nie ma tutaj co dużo mówić, w szczególności, że nikt za specjalnie się nie popisał. Najciekawszą rolę odgrywa znowu Tony Todd, ponieważ jako jedyny przetrwał wszystkie filmy w jednym kawałku, a poza tym ma tak mroczne uosobienie, że na sam jego widok człowiek dostaje gęsiej skórki. Pozostała część obsady to raczej wschodzące gwiazdy, które mają większe bądź mniejsze dokonania w swojej karierze. Dla jednych był to filmowy debiut i to, niestety, widać- Ellen Wroe (Candice). Dla innych już kolejny występ, co trudno zauważyć – Arlen Scarpeta (Nathan). Jedni radzili sobie całkiem nie najgorzej, a to przez swoje luzackie podejście do roli i całego otoczenia – P.J. Byrne (Isaac), a inni wypadali znacznie gorzej – Antonio D'Agosto (Sam). Jedyna osoba, której cała ta akcja nie dotyczyła pozostała całkowicie poza planem. Postanowiła się więc nie wychylać, bo i po co. Nie błysnęła aktorstwem, ale tragedii też nie było- Emma Bell, która niektórym zapadła w pamięć swoja rolą w filmie „Frozen”.
     Kiedy na całką serię filmów składa się więcej niż trzy produkcje, twórcy wyszukują coraz to nowszych pomysłów, aby urozmaicić widzom seans i jednocześnie uprzykrzyć życie bohaterom filmu. „Oszukać przeznaczenie 5” choć fabułę ma bardzo schematyczną, to jednak serwuje kilka niespodzianek, które pozostają w pamięci na dłużej. Czy to w postaci mocnej ścieżki dźwiękowej, czy humorystycznych akcentów, czy sprawnym połączenie z pierwowzorem. Dlatego też, choć pozostawia wiele do życzenia i wzbudza niesmak makabrycznością wypadków, to jednak można stwierdzić, że jest zdecydowanie lepszy niż czwarta odsłona walki o własne życie. Nie jest to jednak produkcja dla ludziach o słabych żołądkach, a dla innych, którzy lubią ten typ horrorów będzie to ciekawa rozrywka i kontynuacja ulubionej serii, w której Śmierć tak łatwo nie popuszcza.

10 komentarzy :

  1. Oglądałem jakiś czas temu i nawet byłem lekko zaskoczony. Czwarta część była beznadziejna, po tej spodziewałem się jeszcze gorszego poziomu. A tu była niespodzianka - nawet nie było źle. To już ostatnia część i bardzo fajny był ten koniec łączący ostatnią część z pierwszą. Ogólnie bardzo lubię tą serię, ale uważam że jedynka i dwójka były najlepsze, pozostałe części były zbędne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z całej serii oglądałam chyba tylko 1 część - bo wiem co będzie w następnych. A nie lubię w ogóle tego typu filmów, jakoś nie potrafię się przełamać...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakończyłam oglądanie serii na 3. Pomysł na zrobienie 1 i 2 był na prawdę fajny i ciekawy, ale to nie może ciągnąć się w nieskończoność...

    OdpowiedzUsuń
  4. Oprócz Piątej części oglądałam wszystkie poprzednie i muszę przyznać, że co jedna to gorsza, więc raczej odpuszczę sobie tę produkcję. Nie zamierzam na własne życzenie wpadać pod koła samo nakręcającej się marketingowej maszyny, bezmyślna makabra mnie nie kręci.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie również ta część całkiem pozytywnie zaskoczyła. Na pewno daleko jej do początków serii, ale oglądało się bez większych zgrzytów. Na minus zaliczyłabym jednak miejscami ślamazarną akcję, która mnie wyjątkowo zanudzała. Za to na plus, i to spory - zaskakujące nawiązanie do pierwszego filmu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja przygoda z tą serią zakończyła się na części trzeciej i już później nawet przez myśl mi nie przeszło, by kiedykolwiek do niej wracać, czy oglądać kolejne odsłony. Przyznam, że po przeczytaniu tej recenzji zastanowiłem się nad obejrzeniem tego filmu i kto wie, jeśli bedzie okazja, to może spróbuję. Ale mimo to ciągle mam spore obawy, co do jakości tej produkcji:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. To dalej kręcą? Ile można...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie lubię ani czwórki, ani piątki. Same afekty komputerowe i nic godnego uwagi poza tym. Nie wiem, jak można było tak zepsuć tak wspaniale zapowiadającą się serię. Lepiej niech już tego g*** nie kręcą...

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwsze dwie części tej serii były bardzo fajne. Szczególnie podobała mi się część druga. Były to filmy z pomysłem, a anihilacja głównych bohaterów wyglądała realistycznie. Trzecia część była jeszcze do zniesienia, ale ostatnie dwie to już dla mnie porażka, za dużo komputerowych efektów, które sprawiły, że wszystko wygląda sztucznie. Mam nadzieję, że piąta część była ostatnią, bo ile można robić części filmu, który opowiada o tym samym. Plus za zakończenie.
    Pozdrawiam i zapraszam na naszego bloga filmowego http://polfilmempoljajem.blogspot.com/
    Hudson

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam. Gdy parę lat temu pojawiła się pierwsza część serii, było to pewne novum w kinie. Film zarobił na kolejne części, które niestety były coraz słabsze. "Piątka" jest dla mnie zdecydowanie lepsza od "czwórki" ale twórcy mogliby już przestać "uciekać przed kostuchą", ponieważ staje się to nudne i nie interesujące.

    OdpowiedzUsuń