Oryginalny tytuł: Bel Ami
Reżyseria: Declan
Donnellan, Nick Ormerod
Scenariusz: Rachel Bennette
Na podstawie: powieści Guya de Maupassant "Bel-Ami"
Zdjęcia: Lakshman Joseph De Saram , Rachel Portman
Muzyka: Stefano Falivene
Kraj: Wielka Brytania, Francja, Włochy
Gatunek: Dramat
Gatunek: Dramat
Premiera: 17 lutego 2012 (Świat) 25 maja 2012 (Polska)
Obsada: Robert Pattinson, Uma Thurman,
Christina Ricci, Kristin Scott Thomas, Colm Meaney, Philip Glenister, Holliday Grainger, Natalia Tena, James Lance
Coraz
więcej powieści doczekuje się swoich filmowych adaptacji. Nie
uniknęła tego także książka autorstwa Guya de Maupassant o
tytule „Bel-Ami”, którą interpretowano już wielokrotnie
na przestrzeni lat. Pełna namiętności i intryg historia stała się
inspiracją również dla Rachel Bennette do stworzenia swojego
pierwszego scenariusza. „Uwodziciel” stał się
również debiutem pary brytyjskich reżyserów- Declana Donnellana
oraz Nicka Ormeroda.
Przystojny
oficer wojenny, Georges Duroy (Robert Pattinson), powraca do Paryża.
Biedaczyna nie ma zbyt wiele szczęścia, przez co grosz się go nie
trzyma. Swoje smutki zapija tanim alkoholem i umilając sobie czas
tanimi paniami do towarzystwa. Jednakże wkrótce spotyka dawnego
kompana- Charlesa Forestiera (Philip Glenister), który pomaga
mu stanąć na nogi. Podejmuje pracę w lokalnej gazecie i tym samym
zbliża się do żony przyjaciela- Madeleine (Uma Thurman),
którą zaczyna darzyć uczuciem. Nie ma jednak mowy o romansie,
dlatego znajduje ukojenie w ramionach jej zamężnej przyjaciółki-
Clotilde (Christina Ricci).
To nie wystarcza Georgesowi i kiedy traci pracę w gazecie uwodzi
kolejne kobiety, żony wpływowych ludzi aby osiągnąć swoje cele i
ostatecznie wyjść ubóstwa.
„Uwodziciel”
to historia dość frapująca, ale i równie nużąca. Dostarcza dość
zaskakujących i emocjonalnych wrażeń, których próżno szukać w
niektórych współczesnych produkcjach. Trochę o intrygach, trochę
o miłosnych uniesieniach, ale również o szaleństwie, czy
dochodzeniu do władzy. O bezdusznym traktowaniu kobiet i nikczemnym
wykorzystywaniu ich jedynie do własnych celów. Z początku,
przyglądający się temu widz, uważa, że chodzi tu jedynie o
igraszki które wywołują rumieniec, ale są też i rozrywką.
Prowadzi to bowiem do kilku humorystycznych zajść.
Jednakże już
wkrótce prawdziwe zamiary wyjdą zza pięknego oblicza Georgesa,
kiedy dojdzie do pierwszej manipulacji kobietą. Upokorzenia
doświadczane ze strony Duroya i poniżanie się przez kobiety
specjalnie dla niego, wykażą samotność kobiet, będących żonami
mężczyzn u władzy. Rozrywkowa
część produkcji pokaże, jak szybko człowiek może upaść na samo
dno i jak niewiele trzeba aby się od niego odbić. Jest tego tutaj
bardzo niewiele, bowiem szybko zrozumiemy prawdziwe zamiary bohatera.
Nabiera to więc poważniejszego wymiaru, a uczucie to towarzyszy nam
do ostatnich scen filmu. Sam
scenariusz dość mało spójny. Za szybkie przejścia z jednych
ramion do drugich, akcja trochę za szybko się toczy, ale z drugiej
strony jest ona dość monotonna. Mniej więcej od połowy w końcu
zaczyna się coś dziać, aczkolwiek przy finale nie mamy wrażenia
urzeczenia całym filmem, chyba, że jego estetyką.
Dziewiętnastowieczny
Paryż jest przepiękny. Idealnie oddano klimaty tamtych czasów, w
niemalże każdym szczególe. Sporo daje tutaj przede wszystkim
scenografia, bowiem architekci wnętrz właśnie za jej pomocą
uwidocznili kontrast pomiędzy bogactwem a ubóstwem. Kontrast, który
widać również w przepięknych kostiumach przygotowanych przez
Odile Dicks-Mireaux. Utrzymane w stonowanych barwach suknie i
kapelusze, a wszystkie bogate w falbany i inne ozdobniki.
Niedostrzegalne w większości filmów męskie kreacje teraz wychodzą
na pierwszy plan za sprawą głównego bohatera. Podkreśla się jego
wyjście z biedy właśnie pod postacią ubioru. Pełen przepychu
klimat da się wyczuć również dzięki muzyce. Kompozycje Lakshmana
Josepha De Saram oraz Rachel Portman zdominowane zostają przez utwór
tytułowy „Bel-Ami”,
którego elementy przewijają się prawie w każdym innym motywie
przez całą produkcję, tym samym wbijając się w nasz umysł. Genialne jest także jego rozwinięcie przy wielkim finale, o tytule "Bel Ami Reprise".
Zaskakujące
jest to, że do takich produkcji angażuje się człowieka pokroju
Roberta Pattinsona. Mężczyzna, na którym odbiło się piętno
Edwarda Cullena już nigdy nie będzie nikim więcej w oczach młodych
kobiet. Prawda jest też taka, że on sam nie daje o tym zapomnieć.
Te same gesty, ta sama mimika twarzy, wzbogacona jedynie o zawadiacki
uśmieszek, który rozmiękcza najtwardsze serca. Spójrzmy jednak
prawdzie w oczy, to nie wystarcza. Choć dziwnie jest przyglądać
się nagim pośladkom Roberta i choć sponiewiera nas troszku jego
gniewny wybuch który wypada dość porządnie, to jednak aktorsko
wypada on naprawdę słabo. Na ekranie ujrzymy obok niego trzy piękne
kobiety, które choć również nie wypadają zbyt dobrze, przy
Pattinsonie wzbijają się na wyżyny. Piękna Christina Ricci
rozbiera się niejednokrotnie, Kristin Scott Thomas daje się
upokorzyć i jest idealnym przykładem znudzonej żony, natomiast Uma
Thurman to przykładny kark ruszający głową w rodzinie. To
zestawienie interesuje, aczkolwiek nie wnosi większych fascynacji.
„Uwodziciel”
całkowicie zawodzi nasze oczekiwania. Spodziewamy się wielkich
wybuchów namiętności, a przytłacza się nas nadmiarem polityki.
Jest to bajeczka o intrygach, które mają wynieść człowieka na
wyżyny kosztem innych istnień, kosztem własnych uczuć i
szczęśliwej miłości. Film fascynuje jedynie ze względu na swoją
oprawę, bowiem podoba nam się to, co zobaczy oko i usłyszy ucho.
Uzupełnia to marną fabułę, która zapowiadająca pełne pasji
zdarzenia, stanowiła jedynie blade tło dla pełnej przepychu i
klimatu pracy specjalistów od efektów.
Recenzja dla portalu A-G-W.
hmmm... może i się dam namówić... choć do końca jakoś przekonana w sumie nie jestem
OdpowiedzUsuńBylam. Zobaczyłam. Ocenilam. I stwierdzam, że oczekiwałam po tym filmie czegoś więcej - naprawdę. Najbardziej mnie zawiodł fakt, że wrzucili tam Pattinsona. Wlasciwie to według mnie on najbardziej zrujnowal ten film, no ale cóż - to moja opinia...
OdpowiedzUsuńMimi to mam ochotę przebrnąć przez ksiązkę i przekonać się, jak tam to wszystko zostało zobrazowane...
a ja całkowicie się z tym zgadzam :*
Usuń