Scenariusz: Ashley
Miller, Zack Stentz, Don Payne
Na podstawie: komiksu Jacka Kirby'ego, Stana Lee i Larry'ego Liebera
Zdjęcia: Haris
Zambarloukos
Muzyka: Patrick
Doyle
Kraj: USAGatunek: Fantasy, Przygodowy
Premiera światowa: 21 kwietnia 2011
Premiera polska: 29 kwietnia 2011
Obsada: Chris Hemsworth, Natalie Portman, Tom Hiddleston, Anthony Hopkins, Stellan Skarasgard, Kat Dennings, Clark Gregg, Idris Elba
Wiele się
dzieje wokół zapowiadanego na 2012 roku hitu kinowego “The
Avengers”. Z powodu zbliżającej się
jego premiery hollywoodcy filmowcy oszaleli w swojej chęci
sprzedania bohaterów tego filmu jak największej liczbie odbiorców.
W efekcie tego powstaje coraz więcej produkcji o komiksowych
superbohaterach od Marvela, którzy ostatecznie zjednoczą się w
filmie „The Avengers”.
Kenneth Branagh wybrał sobie na swoją ofiarę władcę piorunów-
„Thora”,
mitycznego syna Odyna, z niezwykłym młotem- Mjollnirem,
posiadającą niesłychaną moc.
W
mitycznej krainie Asgard, król Odyn (Anthony
Hopkins) wiedzie spokojny prym w zgodzie z
Lodowymi Olbrzymami z planety Jutheim. Jednakże jego nieokiełznany
syn- Thor (Chris Hemsworth),
wraz ze swoimi przyjaciółmi wyrusza do olbrzymów wywołując w ten
sposób wojnę. Odyn skazuje swojego syna na wygnanie na Ziemię,
pozbawia go jego boskości i młota Mjollnira, na którego rzuca
zaklęcie. Na Ziemi, Thor zostaje uratowany przez panią naukowiec-
Jane (Natalie Portman),
i jej pomocników, którzy akurat badali niezwykłe zjawiska
pogodowe. Nie wiedzą jednak, że to co dla nich było gromem z
nieba, dla Thora to Bifrost- most między dziewięcioma królestwami.
Thor chce odnaleźć swój młot, jednakże kiedy już do tego
dochodzi, okazuje się, że nie jest w stanie go dzierżyć.
Pozbawiony mocy będzie musiał zmierzyć się z potężnymi siłami,
aby uratować ludzkość, a także swój dom.
Nie ma
na świecie człowieka, który nie słyszałby o niezwyciężonym
Thorze (oj przepraszam, mój mąż jest jednym z nich). Czy to pod
postacią nordyckiego mitu, czy postaci z komiksu Marvela, prawie
każdy zna Thora i jego młoteczek. Jednakże nie tylko on stanowi
element, który fascynuje, bowiem w filmie pojawia się również
jego brat- Loki. Kojarzycie „Maskę”?
A może Mystyfikatora z serialu „Supernatural”?
To właśnie ten sam Loki, czyli nordycki bóg psot. Braterska
relacja pomiędzy Lokim i Thorem jest jednym z elementów tego filmu,
co jest idealnym odwzorowaniem historii z adopcją. Ciągła
braterska rywalizacja, czy może jednak coś więcej? Najwyraźniej
Thor ma problemy ze swoim ojcem- Odynem. Syn uważa, że ojciec go
nie docenia, choć tak naprawdę ojciec stara się tylko sprawdzić
swojego syna, który wkrótce będzie rządził krainą Asgard. Dość
niekonwencjonalne testowanie, ale ostatecznie się sprawdza. W filmie
tym intrygują fabularne powiązania z filmem „Iron
Man”, a dokładnie z jego drugą
częścią, gdzie poznajemy Nicka Fury’ego (Samuel
L. Jackson) i tajną organizację
S.H.I.E.L.D. Czy ktoś pamięta fragment po napisach w „Iron
Manie 2”, gdzie to agent przyjeżdża
na tereny niezwykłego wykopaliska? Wyobraźmy sobie, że to
wykopalisko i ten sam fragment pojawia się w „Thorze”.
Genialne powiązanie, idealnie łączące oba filmy i dające
przedsmak tego co będzie dalej. Dlatego nie uciekajcie sprzed ekranu
w czasie napisów! Wyczekajcie do tego co będzie po nich, bo w
„Thorze”
także pojawia się dopowiedzenie na końcu.
Ogólnie
film mógłby być naprawdę rewelacyjny, gdyby nie co? Wątek
romantyczny! Oczywiście, nie trudno zrozumieć, po co w ogóle
został wprowadzony, ale poważnie? Czy żaden film, w szczególności
o superbohaterze nie może obyć się bez miłości? Ano najwyraźniej
nie, bo, jak się okazuje, miłość ma bardzo potężną moc, która
daje ludziom siłę do walki, a przede wszystkim jest motywatorem do
zmian. Niestety, pomiędzy Thorem a Jane skrzy jedynie przez moment.
W zasadzie można by powiedzieć, że ostateczne wyznania wyskakują
jak gumka z majtek będąc całkowitym zaskoczeniem, „a kiedyż to
się wylęgło?!”. Jest to przynajmniej jeden mały element, dla
którego kobieta może chcieć obejrzeć ten film, bo innym jest
oczywiście Thor- choć nie pokazuje się tu bez koszulki, ale za to
w pełnym uzbrojeniu.
Dla mężczyzn
z kolei jest coś innego. Sam klimat filmu wkręca nas w mityczne
czasy z lekką nutką nowoczesności. No dobra, w zasadzie to ta
nowoczesność spada nam na głowę jak grom z jasnego nieba, ale o
to właśnie chodzi. Wszystko tutaj jest z rozmachem. Jak wychodzi
gigant to oczywiście wszystko wokół niszczy. Jak pojawiają się
dziwne istoty, Lodowi Olbrzymi, to nie jeden tylko całe stado. A to
fascynuje! Jednak największe wrażenie robią efekty specjalne użyte
w filmie. W zasadzie większa jego część została opracowana
komputerowo, bo, niestety, takich światów jak Asgard to my nie
mamy. Wszystko tam było przepiękne- pełne przepychu i
nowoczesności wnętrza, cudowne krajobrazy, strzeliste budowle. Nie
mówiąc już o moście, Bifrost. Trochę już za bardzo science
fiction zalatuje i teleportacją, ale i tak wrażenie robi. Oglądając
to wszystko można jedynie pożałować, że nie widziało się tego
na dużym ekranie! Efekty specjalne to nie jedyny atut tej produkcji.
Prawdziwą gratkę stanowią kostiumy autorstwa Alexandry Byrne, tej
samej, która wymyśliła odzienia dla bohaterów „Upiora
w operze” czy też „Elizabeth:
Złoty wiek”. Ponadto pracuj także
przy produkcji filmu „The Avengers”.
Jej stroje są piękne, lśniące, no i przede wszystkim dodają
boskości postaciom, które je noszą. Całości dopełnia muzyka
skomponowana przez Patricka Doyle’a („Harry
Potter i Czara Ognia”, „Geneza planety małp”),
która wraz ze zdjęciami Harisa Zambarloukosa („Mamma
Mia!”) tworzą magiczny mityczny świat
Asgardu.
Twórcy
zazwyczaj mają ogromny problem z doborem aktorów do znaczących
postaci w filmie. Taką niewątpliwie jest tytułowy Thor. Gwiazd do
odegrania tejże roli była cała masa, między innymi Daniel Craig,
czy Aleksander Skarsgard („Czysta krew”),
jednakże, kiedy u drzwi zjawił się Chris Hemsworth wszystko
wydawało się być przesądzone. Swoją kreacją Thora urzekł
wszystkich, zahipnotyzował kobiety, które oglądały go na ekranie.
Nie ma na swoim koncie zbyt wielu ról, bowiem można go było
oglądać w epizodycznych rolach w filmach „Wyspa
strachu”, czy nowej wersji „Stark
Treka”, jednakże w roli nordyckiego
boga powalił wszystkich. Okazało się, że idealnie nadaje się do
tej roli- wysoki, przystojny, muskularny, w związku z czym nie
chcielibyśmy w tej roli oglądać nikogo innego, nawet przystojnego
Erica z „Czystej krwi”.
Wiadome, że nie jest to wielki popis aktorski, ale zdecydowanie
nadaje się na aktora kina akcji. Na ekranie towarzyszyła mu między
innymi Natalie Portman, która bladła przy blasku potężnego Thora.
Niestety, zdecydowanie nie sprawdziła się w tej roli, ale z
pewnością rola Jane stanowiła ciekawy przerywnik w jej dynamicznej
karierze. W filmie zobaczyć mogliśmy także Anthony’ego Hopkinsa
i Rene Russo. Pojawiali się oni sporadycznie, w dodatku ich obecność
raziła w tym filmie. Zdecydowanie nie pasowali do całej koncepcji,
ale starali się wypaść jak najlepiej.
„Thor”
stanowi rewelacyjny przedsmak tego co będzie działo się w 2012
roku. Film ten zdecydowanie jest jednym z najbardziej widowiskowych
filmów zeszłego roku więc spodziewałam się nominacji do
Oscara w tych kategoriach. Bowiem, pomimo
tego, że nie jest to film najlepszych lotów pod względem głębokiej
puenty to jednak po takim seansie człowiek z pewnością będzie
domagał się więcej. Pełen niezwykłości, dynamicznej akcji,
powiązań ze Starkiem, a także komizmu gwarantuje idealną rozrywkę
dla każdego sympatyka tego typu produkcji.
Film jest dość dobry, ale niedopracowany i dziwnie zmontowany (fabule brak płynności). Do Hemswortha z czasem się naprawdę przekonuję, bo w pierwszych scenach wyszedł dość średnio. Nie będę ukrywała, że brakuje mi peanów na cześć Hiddlestona, ale rozumiem. ;)
OdpowiedzUsuńw skrócie : podobał mi się ten film i tyle w temacie ;)
OdpowiedzUsuń