Seria: Virgin River #5
Rok wydania: 2009 (USA), 2012 (Polska)
Projekt okładki: Robert Dąbrowski
Projekt okładki: Robert Dąbrowski
Tłumaczenie: Klaryssa Słowiczanka
ISBN 978-83-238-7155-2
Ilość stron: 334 | Format: 145x205 mm
Książkę można kupić na stronie: Mira
Robyn Carr jest amerykańską pisarką, której romanse pobijają rekordy popularności. W 2007 roku na światowych półkach księgarnianych pojawiła się powieść jej autorstwa, która dała początek, póki co, osiemnastotomowej serii o miłosnych perypetiach mieszkańców „Virgin River”. Każda z książek skupia się na innym bohaterze, a osobą wokół, której kręci się akcja w piątym tomie o tytule „Ulotne chwile szczęścia” jest młoda wdowa i zarazem matka, oraz jej próba ponownego ułożenia sobie życia.
Vanessa jest młodą matką i w dodatku wdową. Kiedy jej mąż, żołnierz amerykańskiej marynarki wojennej- Matt, umiera, przy jej boku wiernie trwa jego najbliższy przyjaciel- Paul. To on staje się jej wsparciem w najgorszych chwilach żałoby, a także przy porodzie. Bardzo się do siebie zbliżyli, jednakże żadne nie chce przyznać się do tego co czuje. Zrozpaczony po utracie najlepszego przyjaciela, Paul, szuka pocieszenia w ramionach innej kobiety. Po kilku miesiącach dowiaduje się, że zostanie ojcem, i to akurat wtedy, kiedy w końcu decyduje się wyznać Vanessie swoje uczucia.
„Ulotne chwile szczęścia” od Wydawnictwa Mira, to książka, która pomaga czytelnikowi odpowiedzieć na bardzo wiele pytań ze sfery związków. Dla osoby, która do tej pory nie zapoznała się z serią „Virgin River” fabuła może wydawać się mało zrozumiała. Zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że nie zna przeszłości niektórych postaci, które się tutaj pojawiają, a i że niektóre wątki tutaj rozpoczęte będą kontynuowane w dalszych tomach. Z poprzednich tomów znamy już relacje, które połączyły Melindę i Jacka, Paige i Johna oraz Brie i Mike'a. I choć to nie na nich skupia się fabuła tej części, to autorka nie daje o nich zapomnieć, coraz bardziej wzbogacając ich historię. Teraz koncentrujemy się na młodej kobiecie, która zostaje wdową i zakochuje się w przyjacielu swojego męża. Kobiecie, która boryka się nie tylko z żałobą, ale także z tęsknotą za męskim dotykiem. Nie jest do końca pewna, czy wystarczająco długo opłakiwała śmierć Matta i czy powinna rozpocząć nowe życie z kimś innym. Teściowe zaczynają myśleć za nią, próbując ją wyswatać z przemiłym lekarzem. Jednakże Vanni wie, że jej serce należy teraz do Paula, a jego serce należało do niej od pierwszej chwili ich spotkania. Poznajemy wobec tego okoliczności w jakich Vannessa poznaje nie tylko swojego męża, Matta, ale i Paula. Przy okazji będziemy doświadczać różnych pobocznych problemów z jakimi borykają się bohaterowie. Poznamy trudy niechcianego ojcostwa, problemy drugiej rozłąki wraz z rozpoczęciem nauki bądź służby, a także i inne melodramaty rodzinne. Przejdziemy przez etapy miłości, od młodego pokolenia reprezentowanego przez Tommy'ego i Brendę, aż po o wiele bardziej dojrzałe relacje odzwierciedlane przez Walta i Muriel. Przesycone są one uczuciami, charakterystycznymi dla każdego etapu związku, a także dojrzałości emocjonalnej i fizycznej. Niektóre będą nas poruszać i z pewnością niejedna czytelniczka pozazdrości bohaterce powieści takiego partnera, tak jak to bywa w romansach. Szkoda, że takowi istnieją jedynie w naszych idealnych wyobrażeniach i lekturach takich jak ta.
„Ulotne chwile szczęścia” od Wydawnictwa Mira, to książka, która pomaga czytelnikowi odpowiedzieć na bardzo wiele pytań ze sfery związków. Dla osoby, która do tej pory nie zapoznała się z serią „Virgin River” fabuła może wydawać się mało zrozumiała. Zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że nie zna przeszłości niektórych postaci, które się tutaj pojawiają, a i że niektóre wątki tutaj rozpoczęte będą kontynuowane w dalszych tomach. Z poprzednich tomów znamy już relacje, które połączyły Melindę i Jacka, Paige i Johna oraz Brie i Mike'a. I choć to nie na nich skupia się fabuła tej części, to autorka nie daje o nich zapomnieć, coraz bardziej wzbogacając ich historię. Teraz koncentrujemy się na młodej kobiecie, która zostaje wdową i zakochuje się w przyjacielu swojego męża. Kobiecie, która boryka się nie tylko z żałobą, ale także z tęsknotą za męskim dotykiem. Nie jest do końca pewna, czy wystarczająco długo opłakiwała śmierć Matta i czy powinna rozpocząć nowe życie z kimś innym. Teściowe zaczynają myśleć za nią, próbując ją wyswatać z przemiłym lekarzem. Jednakże Vanni wie, że jej serce należy teraz do Paula, a jego serce należało do niej od pierwszej chwili ich spotkania. Poznajemy wobec tego okoliczności w jakich Vannessa poznaje nie tylko swojego męża, Matta, ale i Paula. Przy okazji będziemy doświadczać różnych pobocznych problemów z jakimi borykają się bohaterowie. Poznamy trudy niechcianego ojcostwa, problemy drugiej rozłąki wraz z rozpoczęciem nauki bądź służby, a także i inne melodramaty rodzinne. Przejdziemy przez etapy miłości, od młodego pokolenia reprezentowanego przez Tommy'ego i Brendę, aż po o wiele bardziej dojrzałe relacje odzwierciedlane przez Walta i Muriel. Przesycone są one uczuciami, charakterystycznymi dla każdego etapu związku, a także dojrzałości emocjonalnej i fizycznej. Niektóre będą nas poruszać i z pewnością niejedna czytelniczka pozazdrości bohaterce powieści takiego partnera, tak jak to bywa w romansach. Szkoda, że takowi istnieją jedynie w naszych idealnych wyobrażeniach i lekturach takich jak ta.
Piąty tom powieści stworzonej przez Robyn Carr czyta się niezwykle lekko. Prostota słów, które wykorzystuje w tworzeniu autorka sprawia, że kolejne strony niepostrzeżenie przemykają nam przez palce. Przyjemnie jest zaczytywać się w miłosnych uniesieniach, a także i problemach mieszkańców małego miasteczka, choć dla niektórych mogą wydać się dość błahe. Trochę irytują tutaj dialogi i wymuszone wyznania miłosne, które momentami są aż obrzydliwie mdłe. Nie mniej, autorka tworzy całkiem nie najgorszą fabułę. Wszystko jest spójne i dość płynnie przechodzi z jednego wątku do drugiego. Nie obciąża nas to, nie zamęcza. Wręcz przeciwnie. Dodatkowo przeplata ją swoimi innymi pomysłami. Obraca bohaterów w towarzystwie samych żołnierzy, buduje im przepiękne domy i uzbraja w szeroki zakres emocji. Aby mieć szersze pojęcie o emocjach, które rozgrywają się w serca jej postaci, prowadzi trzecioosobową narrację. Dzięki temu ciągle może zmieniać perspektywy i okazało się to być bardzo skuteczne.
Robyn Carr już po raz piąty zabiera swoje czytelniczki do malowniczego miasteczka Virgin River. Tym razem za sprawą rodzącego się uczucia pomiędzy dwójką doświadczonych przez los ludzi. To właśnie ten wątek stanowi podstawę dla fabuły „Ulotnych chwili szczęścia”, pozostałe odsuwając na bok. Styl, którym posługuje się autorka pozwala nam z przyjemnością kontynuować miłosne przygody bohaterów, bowiem potrafi nimi zainteresować. Przykuwa uwagę, intryguje, a przy tym nie pozbawia humoru swoich bohaterów. Pomimo wielu dramatów rozgrywających się na łamach tej książki, autorka nie daje zapomnieć, że romantyczne historie zawsze muszą kończyć się pozytywnie. No, ale przecież to jeszcze nie koniec i z pewnością nie raz usłyszymy jeszcze o miłości Vanessy i Paula.
Ocena: 5/6
Książkę przeczytałam dzięki serdeczności Wydawnictwa Mira.
jesteś kolejną osobą, która ocenia tę książkę dając jej prawie maksymalną notę
OdpowiedzUsuńbędę musiała rozejrzeć się za nią :)
U mnie z oceną było trochę słabiej - jakoś mnie ten tom nie przekonał - znacznie bardziej polubiłam bohaterów "Pożegnania z przeszłością" :)
OdpowiedzUsuńnie czytałam wcześniejszych tomów więc nie mogę się wypowiedzieć :(
UsuńCzekam właśnie z niecierpliwością na tą książkę :o)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marta
http://hafcikicinka26.blox.pl