Gatunek: romans, obyczaj
Wydawca: Znak literanova
Rok wydania: 2010 (Włochy), 2011 (Polska)
Projekt okładki: Katarzyna Borkowska Fotografia: PM Image/Iconica/Getty Image/Flash Press Media
Tłumaczenie: Alina Pawłowska
ISBN 978-83-240-1653-2
Ilość stron: 310 | Format: 124x195mm
Miłość to niezwykły stan naszych emocji, w zasadzie każdy poddaje się im bez większych problemów i oporów. Miłość to nie tylko romantyczne uniesienia, ale też i prawdziwe cierpienie. Czy jednak ktoś z nas pamięta jeszcze pierwszą miłość, pierwsze zauroczenie drugą osobą? Czy pamiętamy z jaką siłą kochaliśmy, gdy byliśmy nastolatkami? Alessandro D'Avenia, z zawodu nauczyciel, zatrząsł włoskim rynkiem wydawniczym tworząc powieść „Biała jak mleko czerwona jak krew”. Uznano je za współczesną melodramatyczną historię romantyczną dla nastolatków, raz jeszcze pokazując potęgę miłości.
Leo postrzega świat za pomocą barw. Biel stanowi dla niego unicestwienie nicości, a jej odwrotnością jest pełna namiętności czerwień. Czerwień odzwierciedlająca miłość, czerwień będąca symbolem Beatrice. Leo zakochuje się w niej bez pamięci, zakochuje się w jej rudych, niemalże czerwonych pięknych włosach. Beatrice staje się dla niego marzeniem, które chce zrealizować choć nie ma na to odwagi. Jednakże wkrótce dowiaduje się, że jego ukochana jest chora na białaczkę i nawet oddana przez niego krew może nie pomóc jej powrócić do zdrowia i swoich krwistoczerwonych włosów. Z początku przerażony wiadomością nastolatek nie ma zamiaru się poddać i towarzyszy jej dając szczęście każdego pojedynczego dnia.
Fabuła powieści przyjmuje dość niecodzienną formę. Nie tylko autor prowadzi narrację pierwszoosobową, ale można odnieść wrażenie, że stanowi zapis osobistych przemyśleń na temat wydarzeń w życiu Leo. Przemawia za tym zdecydowanie słownictwo, sformułowania, które używane mogą być przy tworzeniu swoistych pamiętników. Autor nie marnuje swoich słów, a jednocześnie sprawnie posługuje się młodzieżowym slangiem, nawiązując również do postaci i dzieł uwielbianych przez współczesną młodzież. W sposób niezwykle prosty, przystający na zwyczajnego nastolatka mającego problemy z tworzeniem dłuższych tekstów bez popełniania większych błędów, zakreśla wspaniałą historię miłosną, do której przyrównywać można choćby te tworzone przez Nicholasa Sparksa, czy też innych literatów. Choć treść jest prosta to brakuje w niej banalności. Z punktu widzenia nastolatka autor prowadzi nas przez najróżniejsze etapy wsparcia i pogodzenia się z utratą najbliższej osoby. Dzięki temu udaje mu się wykreować bardzo osobliwe postacie. Postacie, którym zaczniemy współczuć i wraz z nimi odczuwać ból. Wiąże czytelnika z bohaterami powieści, bez skrupułów wyciskając z nich łzy, kiedy sytuacja nas do tego zmusza.
Fabuła powieści przyjmuje dość niecodzienną formę. Nie tylko autor prowadzi narrację pierwszoosobową, ale można odnieść wrażenie, że stanowi zapis osobistych przemyśleń na temat wydarzeń w życiu Leo. Przemawia za tym zdecydowanie słownictwo, sformułowania, które używane mogą być przy tworzeniu swoistych pamiętników. Autor nie marnuje swoich słów, a jednocześnie sprawnie posługuje się młodzieżowym slangiem, nawiązując również do postaci i dzieł uwielbianych przez współczesną młodzież. W sposób niezwykle prosty, przystający na zwyczajnego nastolatka mającego problemy z tworzeniem dłuższych tekstów bez popełniania większych błędów, zakreśla wspaniałą historię miłosną, do której przyrównywać można choćby te tworzone przez Nicholasa Sparksa, czy też innych literatów. Choć treść jest prosta to brakuje w niej banalności. Z punktu widzenia nastolatka autor prowadzi nas przez najróżniejsze etapy wsparcia i pogodzenia się z utratą najbliższej osoby. Dzięki temu udaje mu się wykreować bardzo osobliwe postacie. Postacie, którym zaczniemy współczuć i wraz z nimi odczuwać ból. Wiąże czytelnika z bohaterami powieści, bez skrupułów wyciskając z nich łzy, kiedy sytuacja nas do tego zmusza.
„Biała jak mleko czerwona jak krew”to nie jest całkiem zwyczajna historia miłosna. Choć na pierwszy plan wysuwa się ten wątek to jednak nie jest on jedynym. Miłość Leo do Beatrice jest całkowicie niewinna i, niestety, niespełniona. Charakteryzuje się delikatnością i nieporadnym romantyzmem. Urzekająca i niezwykle przejmująca, zdeterminowana przez zewnętrzne przeszkody, choćby nawet śmiertelna choroba. Lektura ta to również droga przez prawdziwą mękę, jaką jest obserwowanie ukochanej osoby, z której uchodzi życie. Autor stara się pomóc czytelnikowi zrozumieć młodego, zbuntowanego chłopca, któremu cały świat wali się na głowę, gdy dowiaduje się o chorobie Beatrice. Z początku przerażony, w efekcie zdaje sobie sprawę z tego co powinien zrobić. Przychodzi mu to z łatwością, bowiem tym właśnie jest miłość. Dopóki Leo nie poznał Beatrice był niczym biała, niezapisana do tej pory kartka. Jednakże kiedy stanęła na jego drodze ona, uosobienie piękna i dobroci jego życie nabiera czerwonej barwy. Gdzieś pomiędzy jego rozterkami dotyczącymi Beatrice pojawia się ta druga, Silvia, która zawsze jest przy nim, jego najwierniejsza przyjaciółka, która stara się pomóc Leo. Stanowi uosobienie nadziei, nowego życia, które tutaj przybiera kolor niebieski, niczym kolor jej oczu przypominający morskie tonie. W przypadku cięższej choroby zawsze przychodzi do zachwiania wiary. Zaczynamy wątpić w istnienie Boga jego obwiniając za niedolę, która spotyka nas, a przede wszystkim osobę schorowaną, osobę nam bliską. Autor i tego nie pominął w swojej rozprawie na temat śmierci, jako, że jest to jeden z kroków radzenia sobie z rychłą śmiercią. Nawet w tym wypadku nie hamuje się w niczym. Daje upust swoim wątpliwością, które wsadza w usta młodego chłopca. Dzięki temu wszystkie dylematy, wszystkie rozmyślania nastoletniego bohatera zyskują na autentyczności.
Powieść została ozdobiona stonowaną okładką z bardzo enigmatyczną fotografią rudowłosej dziewczyny. Bije z niej delikatność, spokój i naturalność. Bez trudu można utożsamiać ją z Beatrice, obiektem westchnień bohatera fabuły tego tytułu. Choć nie jest to z pewnością oprawa, która może bardziej zachęcać do lektury, to jednak prostota i ciepło bijące od frontu przybliży do niej ludzi wrażliwych na ukryte piękno.
Kiedy sięgałam po tą pozycję, nie spodziewałam się tak uczuciowej i subtelnej lektury. „Biała jak mleko czerwona jak krew”nie tylko przyjemnie się czyta ze względu na swoją prostotę w wypowiedziach, ale też przekazuje sobą pewne wartości. Pokazuje piękno i niewinność pierwszej miłości, prowadzi czytelnika przez etapy godzenia się ze śmiercią i dzielnie trzyma go za rękę, czego uosobieniem są konkretne postaci na wybranych etapach fabuły. Niczym Silvia ociera łzy spływające po policzku, gdy rozczytujemy się w bólu Leonarda. Choć często buntujemy się jak Leo, to jak Beatrice napełnia nas spokojem i zrozumieniem. Przede wszystkim jednak zmusza do refleksji i pomaga powrócić pamięcią do naszych nastoletnich zauroczeń.
Ocena: 6/6
Akurat dzisiaj skończyłam czytać tę książkę, więc jestem na świeżo ;) Muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona, dawno już nie płakałam nad książką ;) Póki jestem na świeżo, będę musiała też napisać jej recenzję ;)
OdpowiedzUsuńUrzekła mnie ta książka absolutnie :) Pozdrawiam i dodaję do obserwowanych
OdpowiedzUsuńksiążkę mam wpisaną od jakiegoś już czasu na moją "listę życzeń", więc oczywiste jest, że chętnie sięgnęłabym po nią i ją przeczytała :)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję ją przeczytać. Liczyłam na odrobinę inne zakończenie. Ale sam początek mnie oczarował. Bardzo mile wspominam. :)
OdpowiedzUsuńWciąż stoi na półce i czeka na swój czas. Nie ciągnie mnie do powieści młodzieżowych, ale po Twojej recenzji chyba się z nią przeproszę:)
OdpowiedzUsuń