Reżyseria: Jake Kasdan
Scenariusz: Lee Eisenberg, Gene Stupnitsky
Zdjęcia: Michael Andrews
Muzyka: Alar Kivilo
Kraj: USAGatunek: Komedia
Premiera światowa: 17 czerwca 2011
Premiera polska: 12 sierpnia 2011
Obsada: Cameron
Diaz, Lucy Punch, Jason Segel, Justin Timberlake, Phyllis Smith, John
Michael Higgins
„Zła
kobieta”
to
najnowszy film z udziałem Cameron Diaz, kobiety obdarzonej
niezaprzeczalnym poczuciem humoru. Realizacji podjął się znany z
serialowych produkcji reżyser- Jake Kasdan, tworząc zabawną i
niesmaczną komedię. Nie ma się jednakże co temu dziwić, skoro
ostatnie lata spędził na planie serialu „Californication”
przez co jego pierwszy od czterech lat film wydaje się być do niego
niezwykle podobny. Było to dość ryzykowne posunięcie, bo tak samo
jak serial, tak też i film znajdzie swoich fanów, ale i
przeciwników.
Elizabeth
Hasley (Cameron
Diaz)
jest rozpieszczoną kobietą, która wydaje więcej niż sama
zarabia. W końcu postanawia odejść ze szkoły, żeby poświecić
się całkowicie swojemu bogatemu narzeczonemu. Jednakże, gdy tylko
wraca z pracy, ten przepędza ją za poradą swojej matki i
księgowego. Wraz z początkiem nowego roku szkolnego Elizabeth musi
powrócić do starej szkoły, aby w końcu zacząć zarabiać na
siebie i swoją nową zachciankę- duże piersi. Nie cofnie się
przed niczym, aby zdobyć pieniądze na upragnioną operację, nawet
zabiega o względy Scotta (Justin
Timberlake),
nowego nauczyciela będącego synem bogaczy. Jednakże, gdzieś w
trakcie tego wyścigu po sporą gotówkę na horyzoncie pojawia się
ktoś kto niespodziewanie staje się dla niej przyjacielem-
nauczyciel wuefu, Russellem (Jason
Segel).
„Zła
kobieta”
to produkcja, jakich wiele w dzisiejszym przemyśle filmowym.
Opowiada bowiem historię opartą na tradycyjnym schemacie-
rozpieszczona dziewczyna zmuszona jest poznać prawdziwe życie i
efekcie tego doznaje oświecenia. Skoro schemat goni schemat twórcy
będą zmuszeni wymyślić coś co będzie starało się wyróżnić
film na tle innych. Zatem wprowadza dziewczynę w świat edukacji.
Tutaj będzie starała robić się wszystko, aby zebrać upragnione
pieniądze na typowy kaprys bogatej i zadufanej w sobie, czyli
powiększenie piersi. Będzie żerowała na młodych, będzie kusiła
mężczyzn swoim zgrabny ciałem, a nawet posunie się do oszustwa,
kiedy dowie się o pewnego rodzaju premii.
Trzeba
przyznać, że wszystko co bohaterka filmu robi, aby uzyskać
pieniądze ostatecznie wydaje się dość zabawne. Jednakże z tym
humorem to nie jest do końca tak, jak być powinno. Twórcy nie
serwują nam dość specyficzne poczucie humoru, które nie do końca
trafia do każdego. Powinni pójść raczej w coś tradycyjnego i
momentami to stosują. Niestety, serwowane dowcipy w większości są
niesmaczne i widz marzy tylko o tym, aby fabuła przeszła już do
konkretnych wydarzeń. Jednakże na takowe przyjdzie nam trochę
poczekać, a w przerywnikach możemy udawać, że bawi nas to co
widzimy na ekranie. Trochę żartów, które Elizabeth i Amy serwują
sobie nawzajem, może naprawdę nas rozbawić, ale na dłuższą metę
łatwo się o nich zapomina.
Film
okazuje się mieć jednak jakieś przesłanie, w końcu to nie tylko
komedia, ale też i pewnego rodzaju podróż do wnętrza samego
siebie. Do samej Elizabeth w końcu dociera jaką jest złą kobietą,
gdy próbuje nakierunkować jednego z uczniów na właściwy tor
uczuciowy. Typowy przebłysk, w tego typu filmach, całkowicie nie do
przewidzenia. Ostatecznie, nauczycielka w końcu odnajduje szczęście
i dowiaduje się co jest tak naprawdę ważne w życiu. Klasyczne
dylematy uchwycone zostają w wyborze pomiędzy bogaczem Scottem, a
przeciętnym Russellem. Wybór jednej z tych dwóch alternatyw
symbolizuje wybór stylu życia, jakiego dokonuje bohaterka, a także
tego kim tak naprawdę chce być.
Tytułowa
rola złej kobiety o imieniu Elizabeth przypada w udziale Cameron
Diaz, która niestety nie zachwyca. Niegdyś potrafiła śmieszyć i
teraz próbuje powtórzyć swój popis niczym z „Sposób
na blondynkę”.
Od tamtej pory poszerzała swoje aktorskie zdolności także o
dramaty („Bez
mojej zgody”).
Niestety, gdzieś pomiędzy tymi produkcjami zagubiła swoje poczucie
humoru, które nieudolnie próbuje odnaleźć jako Elizabeth Hasley.
Pomaga jej w tym Jason Segel, który od kilku lat bawi publikę nie
tylko genialnymi występami w komediach na dużym ekranie („Stary,
kocham Cię”),
ale również na małym („Jak
poznałem Waszą matkę”).
Niestety, tutaj trzyma się zdecydowanie na uboczu, przez co nie ma
za specjalnie kiedy pochwalić się swoim talentem komika. Najlepiej
w swojej roli sprawdza się Lucy Punch, która jako Amy Wiewióra
daje niesamowitą radość wszystkim widzom. Ta kobieta idealnie
sprawdza się w rolach stukniętych dziewczyn, co zapamiętać możemy
z filmu „Kolacja
dla palantów”.
Idealnie nadaje się do takich ról, ponieważ ma w sobie coś co
przyciąga i daje wiarę w jej lekkie odchyły psychiczne. W filmie
pojawia się także Justin Timberlake, który gra jedną z kluczowych
ról na drodze do oświecenia głównej bohaterki. Patrząc na filmy,
w jakich miał okazję grywać, aż szokuje, że jeszcze nie tak
dawno występował jako lider boysbandu N’Sync. Dlatego tym
bardziej szokuje, że gdy w filmie pojawia się partia wokalna
Timberlake nie jest w stanie jej podołać. Być może taki był
zamysł twórców, a może utwór był po prostu daremny, ale w tej
sytuacji trudno jest pamiętać o nie tak dawnym wokalnym triumfie
Justina. Film ten jest ponownym związaniem się w pewien sposób z
Diaz, bo przecież nie od dziś wiadomo, że ta dwójka kiedyś była
razem. Kiedy są razem widać chemię, ale osobno zupełnie nie
pasują do tego filmu.
„Zła
kobieta”
to nie tak całkiem zły film, ale też i nie powala. Nie ma tutaj
wielkich ochów i achów, a w większości jest to nużąca bieganina
w poszukiwaniu swojego ja. Fabuła w miarę spójna, jednak opatrzona
dość wulgarnymi żartami, które podobać mogą się jedynie fanom
tego typu humoru. Gdyby twórcy postawili na coś uniwersalnego może
zyskaliby większą liczbę zwolenników, bo ogólny zamysł filmu
nie jest taki głupi, jak można by się spodziewać po samym
wykonaniu.
bardzo mi się podobał ten film :) w sumie wybraliśmy ten film przypadkiem i nie wiedzieliśmy z chłopakiem czego się spodziewać, może dlatego mi się tak podobał bo nie miałam żadnych oczekiwań wobec niego ;)
OdpowiedzUsuń