NOWOŚCI

wtorek, 3 kwietnia 2012

Książka #130. Ostatni Olimpijczyk, aut. Rick Riordan

Oryginalny tytuł: Percy Jackson and The Olympians Book Five. The Last Olympian
Gatunek: fantasy
Rok wydania oryginału: 2009 (USA), 2010 (Polska)
Projekt okładki: John Rocco
Tłumaczenie: Agnieszka Fulińska
ISBN 978-83-62170-04-3
Ilość stron: 376  | Format: 125x195mm

     Kiedy Rick Riordan tworzył swoją pierwszą w karierze powieść o tytule „Złodziej Pioruna”jego zamysłem było wprowadzenie czytelnika w niezwykły świat mitologii greckiej, który będzie mógł odkrywać towarzysząc w przygodach młodego syna greckiego boga Posejdona – Perseusza Jacksona. Książka była pierwszym z pięciotomowej serii powieści o bogach olimpijskich, które zawładnęły światem młodych czytelników po pożegnaniu z Harrym Potterem. Cztery lata później, autor kończy swój cykl częścią zatytułowaną „Ostatni Olimpijczyk”. Książką, która zrównuje z ziemią Manhattan i zagraża życiu nie tylko bogów olimpijskich, czy herosów, ale także każdego człowieka na planecie ziemskiej.

     Od chwili kiedy Kronos przejął ciała Luke'a młodzi herosi dzień w dzień trenowali do wielkiej bitwy, która wkrótce ma się rozegrać. Percy Jackson w końcu będzie musiał zmierzyć się ze starą przepowiednią, ale najpierw musi poznać jej pełne brzmienie. Wie, że zawsze będzie mógł liczyć na swoją przyjaciółkę, córkę Ateny, Annabeth, do której zaczyna czuć coś więcej, a także na swojego przyjaciela satyra- Grovera, kiedy w końcu uda mu się go odnaleźć. Ostatecznie, wszyscy bogowie, zarówno pomniejsi, jak i wiecznie skłóceni ze sobą bracia, a także herosi ze wszystkich domów będą musieli stawić czoła rozwścieczonemu władcy tytanów, jego sługom, a także bogom, którzy przeszli na jego stronę. Stawią czoła nieokiełznanym siłom przyrody, które pustoszeją Stany Zjednoczone i zmierzają w jednym kierunku- na Manhattan, gdzie aktualnie znajduje się Olimp. 
    Kolejna fascynująca seria zatoczyła pełne koło. Skończył się Harry Potter, zakończył się „Zmierzch”, zakończył się też „Percy Jackson i bogowie olimpijscy”. Jak zwykle trochę przykro jest rozstawać się z czymś, w czym zaczytywało się przez kilka lat. Ale nic straconego i jeżeli ktoś zapomniał co się działo w poprzednich tomach, autorzy zawsze przy końcu przypominają najważniejsze momenty. Standardowo przy finałach powracamy do początku całej historii. Nie chodzi tutaj jedynie o to co zostało nam zaprezentowane w pierwszych tomach, ale przede wszystkim do początku całej historii o herosie z przepowiedni. Herosie, wokół którego toczy się akcja tej całej powieści. Herosie, którzy ostatecznie musi umrzeć, aby ocalić Olimp i cały świat. Trzeba przyznać, że gdy poznajemy wszystkie zapisy przepowiedni nasza ciekawość sięga zenitu. Z trudem powstrzymujemy się przed zerknięciem na ostatnie strony książki, aby dowiedzieć się jak kończy się owa historia. Okazuje się, że Riordan nie ma zamiaru szczędzić nam emocji. Nie tylko uśmierca ciekawe postacie, ale gra też na naszych uczuciach podrygami z innymi bohaterami pozostałymi przy życiu. Zabiera nas w przeszłość, aby uzmysłowić jak ważne jest dla dziecka wsparcie rodziny, nawet tej boskiej części. Dodaje to sporo wrażeń i przez to tworzy nić zrozumienia z bohaterem będącego przedmiotem tych wszystkich wizji. Jednakże to na czym skupiamy się w głównej mierze to przede wszystkim walka. Obrona Olimpu, walka o siebie, o swoich przyjaciół, o swoją rodzinę i przyszłość świata. Bywa bardzo dramatycznie, niekiedy następują zaskakujące przełomy, które odwrócą bieg przyszłości. Pojawia się wiele niewiadomych, czym tylko podsyca się zainteresowanie czytelnika. Jaką rolę odegra Annabeth? Kim tak naprawdę jest Rachel? Czy w końcu dojdzie do porozumienia pomiędzy bogami? Czy schowają swoją dumę w kieszeń i zaczną traktować się jak rodzina? W gruncie rzeczy jest to bardzo rodzinna powieść. To rodzina i miłość rodzicielska jest najważniejsza. Czy to pod postacią uczuć śmiertelników, czy też względów u nieśmiertelnych bogów. Ponadto bohaterowie walczą nie tylko ze złem namacalnym, ale także z własnymi słabościami i demonami. Na naszych oczach dorastają i stają się prawdziwymi bohaterami!
     W swoich powieściach Rick Riordan pisze przede wszystkim o tym co kocha, o historii. Jakby nie było mitologia grecka także stanowi znaczącą jej część. Znajomość tej dziedziny robi na czytelniku ogromne wrażenie, gdyż chyba niewielu pamięta o mitologicznej latającej świni. Bez problemu potrafi wkomponować elementy mitologiczne do współczesnego świata. Dlatego też z fascynacją czyta się opisy, które wychodzą spod pióra autora. Zagłębiamy się w ten mitologiczny świat, ale także wkraczamy na plac bitewny, w którym doznajemy przeróżnych uczuć. Wraz z herosami walczymy o ich przetrwanie, dopingujemy i współodczuwamy. Autor przez większość serii prowadził narrację pierwszoosobową. Narratorem zawsze był Percy przez co doświadczaliśmy i dostrzegaliśmy to co on. Jednakże przy „Ostatnim Olimpijczyku”coś się zmienia. Uwaga nie skupia się już tylko na Jacksonie. Autor sprawnie wychodzi z tego zaułka poprzez wprowadzenie wizji, które dają nam możliwość spojrzenia na inne wydarzenia, które rozgrywały się w przeszłości, bądź rozgrywają się w teraźniejszości. Dzięki temu mamy szersze pojęcie o rozgrywających się scenach.
     Oprawa utrzymana jest w mitologicznym charakterze. Na głównym planie frontowej okładki widzimy Percy'ego dosiadającego swojego pegaza- Mrocznego. W tle Empire State Building, na którego szczycie znajduje się nic innego jak sam Olimp. Przykuwa uwagę- jak najbardziej! Symbolicznie, ale też i dosłownie odzwierciedla fabułę- oczywiście! Zresztą, co tu dużo pisać... jeżeli ktoś dotrwał do czwartego tomu „Bitwa w Labiryncie”to z pewnością nie odpuści sobie także „Ostatniego Olimpijczyka”.
     Chociaż wydarzenia rozgrywające się w finałowym tomie serii „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy” są niesamowicie traumatyczne i trzymające w napięciu, to jednak trudno jest oprzeć się wrażeniu, że Rick Riordan nie poszedł na całość.„Ostatni Olimpijczyk”nie w pełni odzwierciedla potencjał drzemiący w tej serii. Oczywiście, zaskakuje, ale czy na pewno zaskoczenie jest prawdziwe? Wydaje się, że gdzieś w głębi znamy już prawdę. Choć autor nie boi się podjąć drastycznych kroków, to jednak z drugiej strony boi się pójść o krok dalej. Boi się prawdziwie szokować. Aczkolwiek jest to jedynie powieść dla dzieci. Takie powieści zawsze muszą kończyć się optymistycznie, aby nie pozbawiać dzieci złudzeń i nadziei na to, że świat nie musi być okrutny. Z tego też powodu historia jest zabawna i lekka, choć gdy potrzeba potrafi chwytać za serce z całej siły i powykręcać je na wszystkie strony naszych emocji. 
Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania zakończenia tej magicznej serii serdecznie dziękuję Wydawnictwu Galeria Książki oraz portalowi Sztukater, który książkę mi przesłał. 

2 komentarze :

  1. Osz ty... już się cieszyłam, a tu nagle, że niecały potencjał ? ! Dobra, spokojnie... wdech, wydech, wdech, wydech. Nie no możesz masz rację, a ja jestem zaślepiona miłością do tej serii, ale to i tak nic nie zmienia :D Ale co do reszty recenzji to się zgadzam :D Poza tym potencjałem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cała seria wciąż przede mną, ale pierwszy tom maj już na półce :)

    OdpowiedzUsuń