NOWOŚCI

czwartek, 22 marca 2012

923. Kod nieśmiertelności, reż. Duncan Jones

Oryginalny tytuł: Source Code
Reżyseria: Duncan Jones
Scenariusz: Ben Ripley
Zdjęcia: Don Burgess
Muzyka: Chris Bacon
Kraj: USA, Francja
Gatunek: Thriller, Sci-Fi
Premiera światowa: 11 marca 2011
Premiera polska: 06 lipca 2011
Obsada: Jake Gyllenhaal, Michelle Monaghan, Vera Farmiga, Jeffrey Wright, Michael Arden, Cas Anvar i inni 

    Twórcy światowego kina coraz częściej sięgają do nauki podczas tworzenia scenariuszy do filmów. Przykładem efektu takiej pracy był między innymi film „Deja Vu” Ridleya Scotta, gdzie w sposób naukowy, za pomocą najnowocześniejszej techniki przenieśliśmy się w czasie, aby zmienić bieg wydarzeń. Podoba sytuacja ma miejsce w najnowszym filmie Duncana Jonesa- twórcy przebojowego filmu o tytule „Moon”, „Kodzie nieśmiertelności”, gdzie ponownie przenosimy się do przeszłości, aby pozyskać informacje mające pomóc ludziom w teraźniejszości.
     Colter Stevens (Jake Gyllenhaal), pilot na misji w Afganistanie, z niewiadomych przyczyn budzi się w pociągu naprzeciwko przepięknej kobiety imieniem Christine Warren (Michelle Monaghan). Ku swojemu przerażeniu stwierdza, że znajduje się w obcym ciele. W pociągu dochodzi do wybuchu, w wyniku, którego wszyscy pasażerowie giną. Stevens budzi się w tajemniczej kapsule, gdzie Colleen Goodwin (Vera Farmiga) informuje go, że jest to symulacja bazująca na Kodzie Źródłowym, który daje mu szansę powrócenia do wspomnień Seana Fentressa i poznaniu osoby odpowiedzialnej za zamach. Stevens powracając do jego wspomnień nie tylko próbuje wykonać misję, ale również coraz bardziej zżywa się z Christine i chce zmienić niemożliwą do zmiany przeszłość, aby pasażerowie pociągu mogli przeżyć.
     W przypadku oglądania filmów, w których wydarzenia fantastyczne uwarunkowane są naukowymi wytłumaczeniami, istnieje spore ryzyko, że widz nie zrozumie fabuły. Prawdziwą sztuką jest zaprezentowanie zamysłu w sposób, który nie przytłoczy oglądającego, a wręcz sprawi mu przyjemność. Tak jak w przypadku filmu „Deja Vu” trzeba było obejrzeć go więcej niż raz, aby zrozumieć fabułę, tak w sytuacji „Kodu nieśmiertelności” jest podobnie. Zawirowania czasowe i zachowywanie ciągłości chronologicznej wydarzeń zawsze będzie budziło sporo wątpliwości wśród widza i to one wzbudzają największe kontrowersje i chęć dojścia do prawdy. „Kod nieśmiertelności” to w zasadzie całkiem trafny polski tytuł, bo czyż jest sam ten kod źródłowy? Są to ludzkie wspomnienia napędzane sprzężeniami w mózgu każdego człowieka. Jako, że mózg po śmierci jest jeszcze chwilę aktywny, według twórców można zdobyć wspomnienia w nim zawarte. Zakręcone, ale być może i sensowne. Kod, który powstaje na tej podstawie może być zaiste bardzo pomocny, ale w tym momencie do gry wkraczają pewne wątpliwości. Czy przeszłość, która odbywa się w takim kodzie można zmienić? Teoretycznie nie, ale… Bohater filmu będzie dążył do tego, aby w końcu wpłynąć jakoś na rzeczywistość poprzez zmianę w przeszłości. Takie naukowe rozważania należy zostawić naukowcom, a nie przeciętnym szaraczkom, którzy mogą zakręcić się zbytnio w swoich domysłach i zgubić gdzieś prawdziwy sens tego filmu. 
Do pewnego momentu film wydawał się zwykłą produkcją pełną akcji, gdzie najważniejszy jest dynamizm i pomysłowość. I faktycznie, tak też było. Towarzyszymy Stevensowi w jego nieudolnych próbach niedoprowadzenia do wybuchu bomby, czy też złapania zamachowca, a nawet zmiany tego co już się wydarzyło. Różne kierunki, w których podąża fabuła jest interesującym manewrem. Jednakże następuje zwrot akcji. Pojawia się sytuacja, która całkowicie zbija widza z tropu. Pojawiają się myśli typu: „Przecież… to niemożliwe!”. Od tej chwili zmienia się wszystko. Zmienia się sens filmu nadając temu widowisku zupełnie inny wymiar, a to co się tam rozgrywa wydaje się zwyczajnym okrucieństwem. W końcu okazuje się, że nie chodzi o zmianę przeszłości, ale o pogodzenie się z tym, co nieuniknione.
     Produkcja ta jest przykładem na to, że nie jest konieczne przeładowanie efektami specjalnymi, aby zrobić na widzu piorunujące wrażenie. Bowiem w „Kodzie nieśmiertelności” dostrzeżemy jedynie kilka machnięć cyfrową technologią, w szczególności w sytuacjach, gdy dochodzi do wybuchów, no i bohaterowie giną. Nieuniknione jest ich stosowanie także w chwili skoku do wspomnień. Nie mniej reszta to tylko piękne zdjęcia i idealne ujęcia wewnątrz pociągu. Praca kamery Dona Burgessa („Księga ocalenia”, „Ksiądz”) pozostawała bez zastrzeżeń, a nawet można by ośmielić się na stwierdzenie, że robiła spore wrażenie. Dodatkowo podczas seansu słuchać mogliśmy kompozycji Chrisa Bacona, dotychczas tworzącego muzykę do animacji typu „Gnomeo i Julia”. Utwory idealnie dopasowane do trwającej chwili, tam gdzie miały potęgować napięcie- tak się właśnie działo, a gdzie sceny miały chwytać za serce- pobudzały do płaczu.
     Najważniejsza rola w filmie, głównego bohatera Coltera Stevensa, została przydzielona Jake’owi Gyllenhaalowi. Do tej roli starał się także Topher Grace, ale na szczęście to nie on rolę tę dostał. Gyllenhaal jak zawsze sprawdza się w dynamicznym kinie akcji. Być może i nie powala zbytnio aktorstwem, ale całkiem nieźle sobie radził. Na ekranie towarzyszyła mu między innymi Michelle Monaghan. Wszędzie roztaczała swój czar i swoją grą próbowała uwieść nie tylko swojego kolegę z planu, ale także widza. Udało jej się to. Dodatkowo w filmie pojawiła się także Vera Farmiga, która ostatnio robi oszałamiającą karierę w Hollywood. Teraz zeszła na dalszy plan, ale zagrała chyba najbardziej przejmującą postać ze wszystkich. Wobec tego miała się czym popisać.
     Kod nieśmiertelności” można zaliczyć do tych produkcji, które z pewnością należą do udanych, choć mogły wypaść o wiele lepiej. Nigdy nie wiadomo czy to z powodu scenariusza, który mógłby być przystępniejszy, czy też może ogólnie zarys fabuły nie jest zbyt pociągający. Klimat jest całkiem w porządku, choć wydaje się, że coś tutaj nie gra. Nawet po dobie od seansu wciąż wywołuje mieszane uczucia. Momentami bardzo głęboki, innym razem nastawiony na widowiskowość, ale przede wszystkim jest to poruszający obraz drogi człowieka do jego przeznaczenia.

Prześlij komentarz