Reżyseria: James Wan
Scenariusz: Leigh Whannell
Zdjęcia: John R. Leonetti , David M. Brewer
Muzyka: Joseph Bishara
Kraj: USA, Kanada
Gatunek: Horror
Premiera światowa: 14 września 2010
Premiera polska: 22 lipca 2011
Obsada: Patrick Wilson, Rose Byrne, Ty Simpkins, Andrew Astor, Lin Shaye, Leigh Whannell, Angus Sampson, Barbara Hershey
Premiera światowa: 14 września 2010
Premiera polska: 22 lipca 2011
Obsada: Patrick Wilson, Rose Byrne, Ty Simpkins, Andrew Astor, Lin Shaye, Leigh Whannell, Angus Sampson, Barbara Hershey
Były
już nawiedzone domy. Były opętane przez demony nastolatki oraz
dzieci. Były demony podążające za swoimi ofiarami z chęci
zemsty. Były również klątwy rzucane na biedne urzędniczki. Teraz
przyszedł czas na kolejną nadnaturalną siłę, która budzi się
do życia w najnowszym horrorze twórców „Piły”.
Po wszelkiego rodzaju walkach z demonami i duchami przyszedł czas na
projekcje astralne. To właśnie one stały się inspiracją dla
tworzącego scenariusz Leigha Whannella, na bazie którego powstał
mroczna i klimatyczna produkcja o tytule „Naznaczony”.
Rodzina
Lambertów rozpoczyna nowe życie w nowym domu. Josh (Patrick
Wilson)
pracuje w pobliskiej szkole, a Renai (Rose
Byrne)
próbuje tworzyć swoją muzykę. Ich trójka dzieci też zaczyna w
miarę dostosowywać się do nowego otoczenia. Jednakże pewnego dnia
dochodzi do zdarzenia, w wyniku którego starszy syn Lambertów –
Dalton (Ty
Simpkins),
zapada w śpiączkę. Na trzy miesiące po tym wydarzeniu Renai
zaczyna widzieć dziwne postacie. Sądząc, że dom jest nawiedzony
przekonuje Josha, aby zmienili swoje lokum. Ku jej zaskoczeniu duchy
nie znikają z ich życia. Z pomocą przychodzi im medium imieniem
Elise (Lin
Shaye),
która wyjawia zmartwionym rodzicom przerażającą prawdę. Dalton
ma dar do tworzenia swojej projekcji astralnej, która została
uwięziona w dalszym świecie. Muszą zrobić wszystko, aby zabrać
ją stamtąd, gdyż puste ciało Daltona powoduje schodzenie się
różnego rodzaju dusz i demonów chcących zająć jego miejsce.
Trzeba
przyznać, że najnowszy film Jamesa Wana ma w sobie to coś. Z
pewnością plusem jest interesująca fabuła, którą dotychczas
spotkać można było w serialach telewizyjnych typu „Supernatural”.
Tematyka projekcji astralnych rzadko, kiedy poruszana jest w filmach,
nie wiedząc czemu. Jednakże jej zastosowanie z pewnością ratuje
film, gdyż wychodzi poza sztywne ramy wyznaczone przez dotychczasowe
horrory. „Naznaczony”
to produkcja zaskakująca. Widz wraz z bohaterami rozmyśla nad
podłością nawiedzonego domu.
Kiedy bohaterowie się przeprowadzają
zaczyna myśleć schematami zaczerpniętymi z filmu „Paranormal
Activity”.
Jednakże w ogóle nie spodziewa się tego co ma nastąpić, no ale
jak mógł się spodziewać skoro dopiero przy tym filmie spotyka się
z takim zakręceniem fabuły. Do tej pory jest fajnie. Później
jednakże film zaczyna trochę tracić swojego klimatu na rzecz
przerysowanej podróży projekcji astralnej. Wszystko wydaje się być
abstrakcyjne. Może być to zaletą dla tych, którzy lubią owe
klimaty, ale dla widza, który wczuł się w mroczny klimat pierwszej
połowy filmu będzie to coś co gryzie się z dotychczas oglądaną
częścią produkcji. Ta część może spotkać się z sympatią ze
strony starszych widzów, a także tych, którzy lubują się w
starych filmach grozy. Nie mniej film fascynuje pod tym względem.
Cała otoczka wokół tematu projekcji astralnej jest bardzo dobrze
zbudowana. Postarano się o prawdziwość opowieści dbając o
szczegóły.
Tym
co zdecydowanie wpływa na klimat produkcji jest popularna ostatnio
technika kręcenia filmu z prawie że amatorskiej kamery. Dzięki
temu robi się z produkcji pseudo dokument, który ma za zadanie
uwiarygodnić prezentowaną historię. Taki patent zawsze będzie
idealny, gdyż widz zostaje całkowicie wchłonięty w akcję
rozgrywającą się w filmie. Kolejnym atutem filmu jest zdecydowanie
muzyka, a także efekty dźwiękowe. Momentami przesadne, idealnie
budują napięcie. Sytuacja rodem z klasycznych filmów grozy, gdzie
w zasadzie nie przeraża sama akcja, a te dźwięki mocno
zaakcentowane. Muzyka Josepha Bishara także bazuje na motywach
klasycznych. W filmie pojawiło się kilka efektownych scen, jak
choćby seans z medium, a także postaci, które zostały świetnie
ucharakteryzowane. Wszystko dobrze się razem komponowało tworząc
naprawdę interesującą produkcję.
Dobór
obsady do filmu jest znaczący i niekiedy decyduje o odbiorze całego
filmu. Niekiedy film jest marny, ale obsada nadgania. Innym razem
obsada leży, a fabuła nadrabia zaległości. Problem „Naznaczonego”
polega głównie na doborze obsady. W głównych rolach obsadzono
Rose Byrne i Patricka Wilsona. Jak tego drugiego można przeżyć tak
tą kobietę… w życiu! Angażowanie jej do tego typu filmów jest
tragicznym błędem. Na przestrzeni całej swojej kariery pokazuje
nam się w różnym typie ról, ale w żadnej z nich nie potrafi
przekonać do siebie widza. Jest sztywna, wręcz odpychająca.
Zupełnie nie potrafi złapać kontaktu z widzem i wydaje się
odstawać od reszty obsady. Dlatego też Patrick Wilson również
blado przy niej wypada. Jego nienaturalne reakcje na grę Byrne są
momentami idiotyczne. Ze wszystkich postaci, które pojawiają się w
filmie na najmilsze słowa zasługuje Lin Shaye („Critters”,
„Koszmar z ulicy Wiązów”).
Jest spoiwem tego filmu, w zasadzie czeka się na chwile kiedy znowu
się pojawi. Miła, sympatyczna, niczym najlepsza babcia świata z
nadnaturalnymi zdolnościami.
„Naznaczony”
nie jest najlepszą produkcją grozy jako ostatnio pojawiła się w
kinach. Pocieszające jest jednak to, że nie jest też najgorszą.
Przy filmie tym można się naprawdę nieźle przestraszyć, a
traumatyczne zakończenie może w was wzbudzić chęć niewychodzenia
z łóżka do rana. Z pewnością żaden z nas nie chciałby się
spotkać z podobną sytuacją w swoim życiu, ale poruszenie tej
tematyki skłania nas do refleksji, czy aby projekcje astralne nie są
rzeczy niemożliwą. Film Jamesa Wana jest bardzo nastrojowy.
Postarano się o otoczkę, która stara się przenieść widza w
świat horroru sprzed lat. Poza tym film nie nudzi, momentami trochę
irytuje, ale przynajmniej wzbudza w widzu skrajne emocje.
Ja Ci powiem tak - cieszę się że przy zasłoniętych roletach oglądałem ten film. Na pewno o niebo lepszy od tych Twoich ukochanych Oczkach Julii.
OdpowiedzUsuńaleś się uczepił :P
UsuńChyba kiedyś pisałem o tym filmie, osobiście chwalę kino grozy z którego nie tryska krew, nie ma wymyślnych siekier a wnętrzności nie rozbryzgują się po całym ekranie. Uważam sztukę kręcenia grozy za niełatwą, a w tej produkcji ta sztuka się udała. Fakt rewelacji nie ma ale biorąc pod uwagę to co kino grozy ma widzowi do zaoferowania jest naprawdę dobrze.
OdpowiedzUsuńNo, to się wypowiedziałem ;p