NOWOŚCI

wtorek, 21 lutego 2012

906. Zaplątani, reż. Nathan Greno, Byron Howard

Oryginalny tytuł: Tangled
Reżyseria: Nathan Greno, Byron Howard
Scenariusz: Dan Fogelman
Na podstawie: opowiadania Wilhelma i Jacoba Grimm
Muzyka: Alan Menken
Kraj: USA
Gatunek: Animacja, Familijny, Musical, Komedia
Premiera światowa: 24 listopada 2010
Premiera polska: 26 listopada 2010
Dubbing polski: Julia Kamińska, Maciej Stuhr, Danuta Stenka, Mirosław Zbrojewicz, Miłogost Reczek, Grzegorz Pawlak, Jacek Czyż, Wojciech Paszkowski

    Wytwórnia Disneya od wielu lat szczyci się tym, że tworzy najpiękniejsze bajki ze wszystkich. Wielokrotnie zdarza im się przebijać konkurencję nie tylko w kwestii wykorzystanych historii, ale też i grafiki. Animacje Disneya to w głównej mierze historie o pięknych księżniczkach, chociaż można znaleźć także produkcje stanowiące wyjątek. W 2010 roku Disney powrócił z kolejną animacją, która miała sięgać dobrze znanej wszystkim dziewczynkom historii, bowiem która dziewczyna nie zna historii o przepięknej blondwłosej dziewczynie uwięzionej w wieży autorstwa braci Grimm. Tym razem z pomocą Disneya, a także duetu reżyserskiego Nathan Greno & Byron Howard („Piorun”), powstała wspaniała komediowa baśń, w której nie brakuje także elementów kina akcji, o tytule „Zaplątani”.
     Historia rozpoczyna się od magicznego kwiatu powstałym dzięki mocy Słońca, który daje wieczną młodość pewnej staruszce- Gertrudzie (Danuta Stenka). Król i królowa spodziewają się dziecka, jednakże podczas porodu dochodzi do pewnych komplikacji. Wówczas król odnajduje kwiat, sporządzony zostaje z niego napój i podany zostaje umierającej żonie, która od razu dobrze. Na świat przychodzi śliczna dziewczynka- Roszpunka (Julia Kamińska), o długich blond włosach, które mają w sobie moc słonecznego kwiatu. Staruszka odkrywa ten sekret i porywa księżniczkę, gdyż jej włosy tracą moc po obcięciu. Aby nikt nigdy nie zabrał kobiecie jej skarbu zamyka Roszpunkę w wysokiej wieży i zabrania opuszczania domu. Roszpunka zostaje wychowana w przekonaniu, że to właśnie Gertruda jest jej matką. Kiedy dziewczyna kończy 18 lat prosi matkę o możliwość opuszczenia wieży i udania się do miasta, gdzie będzie mogła obserwować latające światła, które co roku w każde swoje urodziny z zachwytem obserwowała. Dziewczyna nic sobie nie robi z tego, że matka nie chce jej wypuścić w miasto i podczas jej nieobecności, korzystając z pomocy poszukiwanego złodzieja Flynna Ridera (Maciej Stuhr) udaje się w pełną niebezpieczeństw podróż, aby spełnić swoje marzenia.
     Zaplątani” nie jest typem tradycyjnej baśni, które to oglądaliśmy dotychczas. Ogólny zamysł i schemat pozostaje oczywiście ten sam, ale scenarzystom udało się zainteresować każdy typ widza, nie tylko żeńską część publiczności. Mamy tutaj nie tylko elementy, które będą podobały się jedynie kobietą- mowa tutaj o scenach z samą Roszpunką, rozczesywaniu jej pięknych włosów i melodyjnym podśpiewywaniu sobie o tym jaką magiczną mają moc, czy też wzruszających scen miłosnych. W filmie znajdzie się bowiem także coś co spodoba się także męskiej widowni, czyli licznych scen walki, no i oczywiście cała masa zabawnych sytuacji. To co łączy wszystkie te elementy to bardzo dobre postacie. Tradycyjnie w takiej animacji znajduje się dobra i zła strona. Tradycyjnie musi być jakaś księżniczka, jak zawsze jakiś niegodzien jej młodzieniec, i jak zwykle jakaś zła wiedźma, która chce zrobić krzywdę księżniczce. Jaki z tego morał? Cała fabuła zawsze kręci się wokół księżniczki. Tutaj jak się okazuje jest to jeszcze bardziej rozwinięte, gdyż bardziej skupiamy się na magicznych właściwościach jej cudownych włosów, bo cóż się okazuje? Włosy te nie tylko dają światło w sytuacjach kiedy wysiadają wszelkie jego inne źródła, nie tylko daje wieczną młodość Gertrudzie, ale także, a może i przede wszystkim, mają właściwości lecznicze, wręcz uzdrawiające. Rzadko kiedy spotyka się w animacjach, żeby posunięto się do czystej fantastyki i wręcz niemożliwości, bo można zrozumieć latające smoki, można zrozumieć gadające zwierzęta, ale żeby magiczne włosy? Wątek ten jest niezwykle intrygujący.
    Humoru jest tutaj co nie miara. Przez cały film bohaterowie biegają po lasach i mieście z patelnią jako głównym narzędziem do samoobrony. Jak się okazuje jest to bardzo skuteczne narzędzie do obrony. Najwięcej jednak humoru dostarczają zwierzęta, postacie poboczne tego filmu. Na samym początku poznajemy najlepszego przyjaciela Roszpunki, czyli Paskala, który jest kameleonem. Stanowi idealne wsparcie dla Roszpunki, a tym samym element tak komiczny, że aż głowa boli. Nie mniej na głowę bije go Maximus- koń prześladowca Flynna, który podążając za uciekinierem oddala się od straży królewskiej i robi wszystko aby go odnaleźć. Niby to jest koń, ale można podejrzewać, że to jakaś krzyżówka z psem. Okazało się to być genialnym posunięciem, gdyż nie ma nic bardziej zabawnego niż zadbany piękny rumak zachowujący się typowy wyniuchiwać tropów. Okazuje się jednak, że film tego typu nie musi tylko bawić. Przy odpowiedniej kombinacji kolorów, dźwięków i postaci może wzbudzać także zupełnie inne odczucia, przykładowo uczucie grozy. Niejednokrotnie widz może poczuć gęsią skórkę podczas oglądania filmu, w szczególności, gdy do akcji wkracza Gertruda i uwidacznia się jej chęć zatrzymania Roszpunki tylko dla siebie. Nie należy jednak dać się zmylić, gdyż w gruncie rzeczy pod tą całą przykrywką kryją się prawdziwe melodramaty, ponieważ z pewnością każdy w swoim życiu przechodził bunt w wieku dorastania.
     Oglądając film animowany uwagę zwraca się głównie na animację. Prawda jest taka, że żadnej animacji Disneya nie da się czegoś zarzucić. Wszystko jest idealnie dopracowane. Wszystkie wykorzystują wspaniałą gamę kolorów, która idealnie jest dobrana do odpowiednich scen. Sceny radosne zawsze dzieją się w ciągu dnia i kolory wręcz biją nas po oczach, natomiast kiedy nad bohaterami zbierają się czarne chmury zazwyczaj ma to miejsce w nocy, kiedy to nocne ciemne niebo tylko rozbudza uczucie napięcia i przerażenia. Jednakże w kwestii animacji liczą się też szczegóły, które zaważają na całości. Z pewnością najpiękniejszą sceną jest wypuszczanie lampionów. Scena dosłownie powoduje, że widz jest w stanie zaniemówić, bardziej wrażliwy nawet się wzruszy. Taki efekt uzyskano nie tylko dzięki pięknej animacji, ale też i dzięki muzyce. To właśnie podczas tej sceny wykorzystany został utwór „I See the Light” wykonany przez Mandy Moore oraz Zachary`ego Levi, który zyskał nominację do Oscara i Złotego Globa w 2011 roku. Utwór tak przepiękny, że łzy same cisną się do oczu. Niestety, każda animacja jest w Polsce dubbingowana. Niestety, zmieniane są także utwory. Z jednej strony jest to zrozumiałe, gdyż w końcu mają być zrozumiałe dla małych dzieci, które jeszcze sprawnie nie operują angielszczyzną, nie mniej dla starszego widza jest to dość irytujące. Wszelkie utwory zmieniły słowa, zmieniły tytuły. Usłyszymy tutaj niewiele ciekawych piosenek, ale zdarzają się prawdziwe perełki jak właśnie „I See the Light”. Muzykę do wszystkich utworów śpiewanych w filmie napisał Alan Mankel, który niejednokrotnie zachwycał nas kompozycjami do innych animacji Disneya, jak „Dzwonnik z Notre Dame”, czy „Pocahontas”.
     W oryginalnej wersji w zasadzie nie było niespodzianek co do doboru obsady. Zaskakujące jest to jak postacie animowane są podobne do aktorów, którzy podkładają im głosu. Najważniejsze jest jednak to, że wizerunek Roszpunki zainspirowany został piosenkarką i aktorką- Mandy Moore, i prawda jest taka, że widać pewne podobieństwa. W polskiej wersji rolę tę przejęła Julia Kamińska znana wszystkim jako Ula z serialu produkcji TVN „Brzydula”. Trudno jest ją uważać za wyśmienitą aktorkę, gdyż w moim mniemaniu dziewczyna jest koszmarna, nie rozumiem czemu jeszcze za śpiewanie się zabiera- chociaż jakby się tak głębiej zastanowić to wychodzi jej to lepiej od grania. Nie mniej jako Roszpunka nawet dawała sobie radę, była tak dobra, że aż trudno byłoby się domyślić, że to ona. Jej wybawiciela z wieży- Flynna (Julek, w polskiej wersji), zagrał, a właściwie głosu użyczył Maciej Stuhr, który najwyraźniej idzie w ślady swojego ojca, króla dubbingu. Jednakże synowi daleko do ojca, ale zmierza w dobrym kierunku. Najwięcej emocji wzbudzała Gertruda. Jak się okazuje dobór aktorki do tej roli okazał się bezbłędny, ponieważ przemówiła ona głosem Danuty Stenki, która jest najlepsza w tego typu rolach. Wielokrotnie udowodniła, że potrafi pokazać się w zupełnie różnych od siebie kreacjach. Jako Gertruda pokazuje, że grając jedną postać potrafi być zarówno potulna i miła, jak i siać przerażenie wokół. Nie ma co tutaj dużo mówić, chociaż nie przepadam za dubbingiem polskim to muszę powiedzieć, że dobór polskiej obsady do filmu okazał się całkiem nie najgorszy. Oczywiście zawsze mogło być lepiej, ale nie należy zapominać, że mogło być też gorzej.
     Podsumowując, „Zaplątani” to jedna z najbardziej udanych animacji ubiegłego roku. Reżyserzy w nowoczesny sposób zaprezentowali znanym wszystkim historię i pomimo tego, że jest to baśń typowo kobieca to jednak zrobili z niej całkiem nie najgorsze kino akcji. Mieszanina kolorów, romansu, humoru, magii i walk sprawiła, że nie sposób jest się nudzić podczas seansu. Mało tego, widz wyjdzie z sali z uśmiechem od ucha do ucha, gdyż jest to prawdziwie przyjemny film. Idealny dla małych widzów, ale też niczego sobie dla widzów dorosłych, w dodatku spasować może także na romantyczny wieczór z ukochaną osobą. Mnie osobiście film bardzo się podobał i pomimo tego, że rozpłakałam się jak dziecko podczas sceny z lampionami to przygoda Roszpunki i Flynna na zawsze pozostanie w moim sercu.

1 komentarz :

  1. Byłem na nim w kinie z dziewczyną. Przyjemna kreskówka, dobrze wykonana no i jest się z czego pośmiać :)

    OdpowiedzUsuń