Reżyseria: Nathan Greno, Byron Howard
Scenariusz: Dan Fogelman
Na podstawie: opowiadania Wilhelma i Jacoba Grimm
Muzyka: Alan Menken
Kraj: USA
Gatunek: Animacja, Familijny, Musical, Komedia
Premiera światowa: 24 listopada 2010
Premiera polska: 26 listopada 2010
Dubbing polski: Julia Kamińska, Maciej Stuhr, Danuta Stenka, Mirosław Zbrojewicz, Miłogost Reczek, Grzegorz Pawlak, Jacek Czyż, Wojciech Paszkowski
Wytwórnia Disneya od
wielu lat szczyci się tym, że tworzy najpiękniejsze bajki ze
wszystkich. Wielokrotnie zdarza im się przebijać konkurencję nie
tylko w kwestii wykorzystanych historii, ale też i grafiki. Animacje
Disneya to w głównej mierze historie o pięknych księżniczkach,
chociaż można znaleźć także produkcje stanowiące wyjątek. W
2010 roku Disney powrócił z kolejną animacją, która miała
sięgać dobrze znanej wszystkim dziewczynkom historii, bowiem która
dziewczyna nie zna historii o przepięknej blondwłosej dziewczynie
uwięzionej w wieży autorstwa braci Grimm. Tym razem z pomocą
Disneya, a także duetu reżyserskiego Nathan Greno & Byron
Howard („Piorun”), powstała wspaniała komediowa baśń,
w której nie brakuje także elementów kina akcji, o tytule
„Zaplątani”.
Historia rozpoczyna
się od magicznego kwiatu powstałym dzięki mocy Słońca, który
daje wieczną młodość pewnej staruszce- Gertrudzie (Danuta
Stenka). Król i królowa spodziewają się dziecka, jednakże
podczas porodu dochodzi do pewnych komplikacji. Wówczas król
odnajduje kwiat, sporządzony zostaje z niego napój i podany zostaje
umierającej żonie, która od razu dobrze. Na świat przychodzi
śliczna dziewczynka- Roszpunka (Julia Kamińska), o długich
blond włosach, które mają w sobie moc słonecznego kwiatu.
Staruszka odkrywa ten sekret i porywa księżniczkę, gdyż jej włosy
tracą moc po obcięciu. Aby nikt nigdy nie zabrał kobiecie jej
skarbu zamyka Roszpunkę w wysokiej wieży i zabrania opuszczania
domu. Roszpunka zostaje wychowana w przekonaniu, że to właśnie
Gertruda jest jej matką. Kiedy dziewczyna kończy 18 lat prosi matkę
o możliwość opuszczenia wieży i udania się do miasta, gdzie
będzie mogła obserwować latające światła, które co roku w
każde swoje urodziny z zachwytem obserwowała. Dziewczyna nic sobie
nie robi z tego, że matka nie chce jej wypuścić w miasto i podczas
jej nieobecności, korzystając z pomocy poszukiwanego złodzieja
Flynna Ridera (Maciej Stuhr) udaje się w pełną
niebezpieczeństw podróż, aby spełnić swoje marzenia.
„Zaplątani”
nie jest typem tradycyjnej baśni, które to oglądaliśmy
dotychczas. Ogólny zamysł i schemat pozostaje oczywiście ten sam,
ale scenarzystom udało się zainteresować każdy typ widza, nie
tylko żeńską część publiczności. Mamy tutaj nie tylko
elementy, które będą podobały się jedynie kobietą- mowa tutaj o
scenach z samą Roszpunką, rozczesywaniu jej pięknych włosów i
melodyjnym podśpiewywaniu sobie o tym jaką magiczną mają moc, czy
też wzruszających scen miłosnych. W filmie znajdzie się bowiem
także coś co spodoba się także męskiej widowni, czyli licznych
scen walki, no i oczywiście cała masa zabawnych sytuacji. To co
łączy wszystkie te elementy to bardzo dobre postacie. Tradycyjnie w
takiej animacji znajduje się dobra i zła strona. Tradycyjnie musi
być jakaś księżniczka, jak zawsze jakiś niegodzien jej
młodzieniec, i jak zwykle jakaś zła wiedźma, która chce zrobić
krzywdę księżniczce. Jaki z tego morał? Cała fabuła zawsze
kręci się wokół księżniczki. Tutaj jak się okazuje jest to
jeszcze bardziej rozwinięte, gdyż bardziej skupiamy się na
magicznych właściwościach jej cudownych włosów, bo cóż się
okazuje? Włosy te nie tylko dają światło w sytuacjach kiedy
wysiadają wszelkie jego inne źródła, nie tylko daje wieczną
młodość Gertrudzie, ale także, a może i przede wszystkim, mają
właściwości lecznicze, wręcz uzdrawiające. Rzadko kiedy spotyka
się w animacjach, żeby posunięto się do czystej fantastyki i
wręcz niemożliwości, bo można zrozumieć latające smoki, można
zrozumieć gadające zwierzęta, ale żeby magiczne włosy? Wątek
ten jest niezwykle intrygujący.
Humoru jest tutaj co nie
miara. Przez cały film bohaterowie biegają po lasach i mieście z
patelnią jako głównym narzędziem do samoobrony. Jak się okazuje
jest to bardzo skuteczne narzędzie do obrony. Najwięcej jednak
humoru dostarczają zwierzęta, postacie poboczne tego filmu. Na
samym początku poznajemy najlepszego przyjaciela Roszpunki, czyli
Paskala, który jest kameleonem. Stanowi idealne wsparcie dla
Roszpunki, a tym samym element tak komiczny, że aż głowa boli. Nie
mniej na głowę bije go Maximus- koń prześladowca Flynna, który
podążając za uciekinierem oddala się od straży królewskiej i
robi wszystko aby go odnaleźć. Niby to jest koń, ale można
podejrzewać, że to jakaś krzyżówka z psem. Okazało się to być
genialnym posunięciem, gdyż nie ma nic bardziej zabawnego niż
zadbany piękny rumak zachowujący się typowy wyniuchiwać tropów.
Okazuje się jednak, że film tego typu nie musi tylko bawić. Przy
odpowiedniej kombinacji kolorów, dźwięków i postaci może
wzbudzać także zupełnie inne odczucia, przykładowo uczucie grozy.
Niejednokrotnie widz może poczuć gęsią skórkę podczas oglądania
filmu, w szczególności, gdy do akcji wkracza Gertruda i uwidacznia
się jej chęć zatrzymania Roszpunki tylko dla siebie. Nie należy
jednak dać się zmylić, gdyż w gruncie rzeczy pod tą całą
przykrywką kryją się prawdziwe melodramaty, ponieważ z pewnością
każdy w swoim życiu przechodził bunt w wieku dorastania.
Oglądając film
animowany uwagę zwraca się głównie na animację. Prawda jest
taka, że żadnej animacji Disneya nie da się czegoś zarzucić.
Wszystko jest idealnie dopracowane. Wszystkie wykorzystują wspaniałą
gamę kolorów, która idealnie jest dobrana do odpowiednich scen.
Sceny radosne zawsze dzieją się w ciągu dnia i kolory wręcz biją
nas po oczach, natomiast kiedy nad bohaterami zbierają się czarne
chmury zazwyczaj ma to miejsce w nocy, kiedy to nocne ciemne niebo
tylko rozbudza uczucie napięcia i przerażenia. Jednakże w kwestii
animacji liczą się też szczegóły, które zaważają na całości.
Z pewnością najpiękniejszą sceną jest wypuszczanie lampionów.
Scena dosłownie powoduje, że widz jest w stanie zaniemówić,
bardziej wrażliwy nawet się wzruszy. Taki efekt uzyskano nie tylko
dzięki pięknej animacji, ale też i dzięki muzyce. To właśnie
podczas tej sceny wykorzystany został utwór „I See the Light”
wykonany przez Mandy Moore oraz Zachary`ego Levi, który zyskał
nominację do Oscara i Złotego Globa w 2011 roku. Utwór tak
przepiękny, że łzy same cisną się do oczu. Niestety, każda
animacja jest w Polsce dubbingowana. Niestety, zmieniane są także
utwory. Z jednej strony jest to zrozumiałe, gdyż w końcu mają być
zrozumiałe dla małych dzieci, które jeszcze sprawnie nie operują
angielszczyzną, nie mniej dla starszego widza jest to dość
irytujące. Wszelkie utwory zmieniły słowa, zmieniły tytuły.
Usłyszymy tutaj niewiele ciekawych piosenek, ale zdarzają się
prawdziwe perełki jak właśnie „I See the Light”. Muzykę do
wszystkich utworów śpiewanych w filmie napisał Alan Mankel, który
niejednokrotnie zachwycał nas kompozycjami do innych animacji
Disneya, jak „Dzwonnik z Notre Dame”, czy „Pocahontas”.
W oryginalnej wersji
w zasadzie nie było niespodzianek co do doboru obsady. Zaskakujące
jest to jak postacie animowane są podobne do aktorów, którzy
podkładają im głosu. Najważniejsze jest jednak to, że wizerunek
Roszpunki zainspirowany został piosenkarką i aktorką- Mandy Moore,
i prawda jest taka, że widać pewne podobieństwa. W polskiej wersji
rolę tę przejęła Julia Kamińska znana wszystkim jako Ula z
serialu produkcji TVN „Brzydula”. Trudno jest ją uważać
za wyśmienitą aktorkę, gdyż w moim mniemaniu dziewczyna jest
koszmarna, nie rozumiem czemu jeszcze za śpiewanie się zabiera-
chociaż jakby się tak głębiej zastanowić to wychodzi jej to
lepiej od grania. Nie mniej jako Roszpunka nawet dawała sobie radę,
była tak dobra, że aż trudno byłoby się domyślić, że to ona.
Jej wybawiciela z wieży- Flynna (Julek, w polskiej wersji), zagrał,
a właściwie głosu użyczył Maciej Stuhr, który najwyraźniej
idzie w ślady swojego ojca, króla dubbingu. Jednakże synowi daleko
do ojca, ale zmierza w dobrym kierunku. Najwięcej emocji wzbudzała
Gertruda. Jak się okazuje dobór aktorki do tej roli okazał się
bezbłędny, ponieważ przemówiła ona głosem Danuty Stenki, która
jest najlepsza w tego typu rolach. Wielokrotnie udowodniła, że
potrafi pokazać się w zupełnie różnych od siebie kreacjach. Jako
Gertruda pokazuje, że grając jedną postać potrafi być zarówno
potulna i miła, jak i siać przerażenie wokół. Nie ma co tutaj
dużo mówić, chociaż nie przepadam za dubbingiem polskim to muszę
powiedzieć, że dobór polskiej obsady do filmu okazał się całkiem
nie najgorszy. Oczywiście zawsze mogło być lepiej, ale nie należy
zapominać, że mogło być też gorzej.
Podsumowując,
„Zaplątani” to jedna z najbardziej udanych animacji
ubiegłego roku. Reżyserzy w nowoczesny sposób zaprezentowali
znanym wszystkim historię i pomimo tego, że jest to baśń typowo
kobieca to jednak zrobili z niej całkiem nie najgorsze kino akcji.
Mieszanina kolorów, romansu, humoru, magii i walk sprawiła, że nie
sposób jest się nudzić podczas seansu. Mało tego, widz wyjdzie z
sali z uśmiechem od ucha do ucha, gdyż jest to prawdziwie przyjemny
film. Idealny dla małych widzów, ale też niczego sobie dla widzów
dorosłych, w dodatku spasować może także na romantyczny wieczór
z ukochaną osobą. Mnie osobiście film bardzo się podobał i
pomimo tego, że rozpłakałam się jak dziecko podczas sceny z
lampionami to przygoda Roszpunki i Flynna na zawsze pozostanie w moim
sercu.
Byłem na nim w kinie z dziewczyną. Przyjemna kreskówka, dobrze wykonana no i jest się z czego pośmiać :)
OdpowiedzUsuń