Reżyseria: Nanette Burstein
Scenariusz: Geoff LaTulippe
Zdjęcia: Eric Steelberg
Muzyka: Mychael Danna
Kraj: USA
Gatunek: Komedia romantyczna
Premiera światowa: 27 sierpnia 2010
Premiera polska: 10 września 2010
Obsada: Drew Barrymore, Justin Long, Charlie Day, Jason Sudeikis, Christina Applegate, Ron Livingston, Oliver Jackson-Cohen
Związki na odległość
to zjawisko spędzające sen z powiek większości par. Każda z nich
ma obawy, czy aby na pewno ich więź przetrwa taką rozłąkę,
która czasem łączy się z kilkumiesięczną tęsknotą póki nie
zobaczy się swojego partnera. Większość takich związków kończy
się klęską, jednakże dotychczasowa reżyserka filmów
dokumentalnych- Nanette Burstein, postanawia osłodzić trochę
przetarte wierzenia na temat tego typu związków z swoim pierwszym
filmie fabularnym zatytułowanym „Stosunki międzymiastowe”.
Bohaterami jej filmu
jest para, która poznaje się w jednym z barów w Nowym Jorku.
Garrett (Justin Long) zatapia swoje smutki przy kuflu piwa z
kumplami, gdyż dopiero co rozstał się z dziewczyną. Natomiast
Erin (Drew Barrymore) jest trzydziestoletnią stażystką w
jednej z nowojorskich gazet, która wraz z koleżanką odstresowuje
się przy alkoholu. Para od razu wpada sobie w oko i spędzają razem
noc, nie licząc na żadne zobowiązania. Pomimo tego, że Erin za
sześć tygodni wraca do rodzinnego San Francisco, starają się
cieszyć każdą chwilą razem i nie liczą na to, że pozostaną w
związku na dłużej. Jednakże kiedy przychodzi dzień wyjazdu
postanawiają spróbować związku na odległość.
Dzisiejsze komedie
romantyczne mają to do siebie, że więcej jest w nich dramatu niż
prawdziwego humoru. Dlatego też tracą sporą część publiczności.
Jednakże „Stosunki międzymiastowe” starają się
przełamać tą denerwującą modę. Starają się, ponieważ nie
wychodzi to aż tak dobrze jak powinno. Tematyka związków na
odległość zawsze jest tematem bolesnym. Bardzo rzadko się zdarza,
aby takie związki przetrwały długi okres czasu oddzielnie. Każdy
człowiek potrzebuje bliskości osoby, którą kocha.
W dzisiejszym
postępie cywilizacyjnym takie związki mogą być ułatwione dzięki
wspaniałemu wynalazkowi jakim okazał się być Internet, a także
dzięki telefonom komórkowym, chociaż to pierwsze narzędzie wydaje
się być tańszym. W filmie właśnie te wynalazki pozwalają
utrzymać się na powierzchni związkowi Erin z Garrettem. Pokazany
zostaje właściwie każdy element takiego związku. Z początku jest
nadzieja, że ten pomysł może wypalić. Dzięki temu partner ma
okazję zrobić parę niespodzianek swojej drugiej połowie- choćby
niezapowiedzianymi wizytami. Potem jednak następuje zmęczenie.
Coraz silniej odczuwa się tęsknotę, która wywołuje pewnego
rodzaju kryzys. Partner zaczyna wątpić w swoją ukochaną, która
znajduje się po drugiej stronie kraju. Dzięki życzliwym
przyjaciołom zaczyna sobie wymyślać różne scenariusze,
przykładowo zdrady. W międzyczasie pojawiają się propozycji
przeprowadzek, ale któż ma to zrobić skoro każdy ma ułożone
życie w swoim mieście?! Wszystkie te elementy prowadzą ku jednemu.
Tutaj właśnie wkrada się dramatyzm. Widząc uczucie łączące
całkiem miłą parę człowiek zaczyna się rozklejać nad ich
niedolą, ale też sam już w głowie formułuje sobie pytanie co sam
zrobiłby na ich miejscu. Zmusza wobec tego do refleksji, ale nie na
długo, bo przecież dramatyzm i romantyzm to nie jedyna strona tego
filmu.
Produkcji nie brakuje
przede wszystkim humoru. Już w zasadzie od pierwszych chwil kiedy
poznajemy Garretta wiemy, że ten film będzie przezabawny. Garrett
to w sumie najmniejsze zło, bo przecież ma on także swoich
„genialnych” kolegów w postaci wąsatego Boxa oraz współlokatora
Dana, który bardzo lubi robić podkład muzyczny na randkach
Garretta. Ich teksty są dość zabawne, chociaż w większości
przypadków człowiekowi wydaje się, że większa ich część jest
zdecydowanie niesmaczna. Jest też także strona Erin reprezentowana
przez jej siostrę- Corinne. Pedantka totalna, przez co powoduje
uśmiech na twarzy wielu widzów. Ma także nieźle wychowaną córkę,
która na hasło „Maya, statue!” zamiera w miejscu. Jak się
później okazuje jest to całkiem przydatne. Są jednak dwie sceny,
które wbijają się człowiekowi w mózg. Pierwsza związana jest z
wizytą Garretta w solarium- ubaw niezły. Jednakże najlepsze
przychodzi później, przy pierwszej niezapowiedzianej wizycie
Garretta u Erin, a właściwie przy szybkim numerku na jadalnianym
stole. Ta scena dosłownie powoduje, że można się popłakać ze
śmiechu. To trzeba zobaczyć!
Główne role
przypadły w udziale dwójce całkiem nie najgorszych komików. Drew
Barrymore całkiem nieźle sobie radzi w tej sferze. Potrafi rozbawić
nie tylko dialogami, ale także i mimiką. Poza tym wciąż jest
urocza i trudno jest poznać, że ma już prawie 40lat. Sporą sławę
przyniosła jej rola w „Aniołkach Charliego”, chociaż
mnie osobiście urzekła rolą w filmie „Ten pierwszy raz”
o dziewczynie, która jeszcze nigdy nie została pocałowana. Karierę
rozpoczęła od filmu „E.T.” i na swoim koncie ma wiele
innych filmów, w każdym z nich grając poprawnie. Towarzyszący jej
na ekranie Justin Long pierwszy raz na srebrnym ekranie pojawił się
grając w filmie „Kosmiczna załoga”, jednakże ja
zobaczyłam go dopiero dwa lata później w horrorze o tytule
„Smakosz”. Od tamtej pory zmienił trochę specjalizację
i zaczął występować w komediach radząc sobie bardzo dobrze.
Całkowicie wciela się w graną przez siebie postać i jest w tym
bardzo przekonujący. Jako Garrett był bardzo zabawny, strzelając
dowcipem na prawo i lewo. Jednakże największym objawieniem filmu
była Christina Applegate, którą wszyscy pamiętają jako głupiutką
Kelly Bundy. Na szczęście już dawno udało jej się zerwać ze
swoją przeszłością z serialu i tworzy teraz całkowicie odmienny
wizerunek samej siebie. Nie przeszkadza jej to we wcielaniu się w
różne osobowości dlatego w roli pedantycznej matki, żony i
siostry wypadła rewelacyjnie i w dodatku komicznie. Ogólnie obsada
bardzo dobrze poradziła sobie w tym filmie. Nie mam do niej
większych zastrzeżeń.
„Stosunki
międzymiastowe” próbują być filmem przenikliwym. Reżyserce
wydaje się, że zna prawdziwe realia rządzące światem związków.
Zapomina się jednak, że każdy związek jest inny. Jednakże pomimo
wszelkich niedogodności związanych ze związkami międzymiastowymi
, daje widzowi nadzieję. Prawda jest taka, że jeżeli komuś
przeznaczone jest być z kimś to los prędzej czy później zetknie
tych dwojga znowu razem. Film pod tym względem nie jest zaskakujący,
ponieważ powiela istniejące już od wielu lat schematy. Nie mniej o
to właśnie chodzi w komediach romantycznych, o to, aby bohaterowie
żyli długo i szczęśliwie.
Prześlij komentarz