Reżyseria: John Erick Dowdle
Scenariusz: Brian Nelson
Na podstawie: historii M. Night Shyamalan
Zdjęcia: Tak Fujimoto
Muzyka: Fernando Velázquez
Kraj: USA
Gatunek: Horror
Premiera światowa: 16 września 2010
Premiera polska: ?
Obsada: Chris Messina, Joshua Peace, Geoffrey Arend, Jenny O’Hara, Bojana Novakovic, Bokeem Woodbine, Logan Marshall-Green
Twórcy „Pułapki”
i amerykańskiej wersji hiszpańskiego hitu „Rec” o tytule
„Kwarantanna” powracają z najnowszym horrorem. „Diabeł”
powstał na podstawie historii wymyślonej przez znanego reżysera
filmów o zaskakujących zakończeniach – M. Night Shyamalana
(„Szósty zmysł”, „Osada”). Udało im się
stworzyć interesujący film, który ociera się trochę o wiarę
ludzi, a także opowiadający o wybaczeniu oraz ludzkiej paranoi.
Rzecz ma miejsce w
jednym z ogromnych biurowców. Piątka przypadkowych ludzi trafia do
windy, która jako jedyna w całym budynku ulega awarii z
niewyjaśnionych powodów. Na miejscu pojawia się detektyw Bowden
(Chris Messina), który wraz ze swoim partnerem detektywem
Markowitzem (Joshua Peace) trafia tam poszukując śladów
samobójstwa. Oni i dwóch strażników monitorujących budynek-
Lustig (Matt Craven) oraz Ramirez (Jacob Vargas), są
świadkami jak w windzie dochodzi do straszliwych zabójstw. Nikt
jednak nie wie, kto morduje pasażerów windy, gdyż na czas zabójstw
gaśnie w niej światło. Wszelkie próby dostania się do pasażerów
kończą się tragedią, a nikt nie chce wierzyć Ramirezowi, który
na jednym z ujęć z windy ujrzał twarz Diabła. Sceptyczny detektyw
Bowden w końcu zaczyna wierzyć w historię, kiedy sam zauważa
niewyjaśnione ujęcie w kamerze. Robi wszystko co w jego mocy, aby
pomóc pasażerom windy zanim nie wymordują się wzajemnie.
Filmów, w których
bohaterowie zostają zamknięci w windzie było cała masa. Jednakże
nie było jeszcze filmu, w którym Ci bohaterowie ginęliby w
niewyjaśnionych okolicznościach. Jeżeli wprowadzi się do tego
siły nadprzyrodzone to można otrzymać całkiem ciekawy film.
Pierwszy raz zdarza się, aby Diabeł uwięził piątkę ludzi w
windzie, z pozoru zwyczajni ludzie, którzy mają jednak niezbyt
pozytywną przeszłość. Przypadek sprawia, że trafiają do jednego
miejsca o złym czasie. Jednakże jak się okazuje w tym filmie nic
nie dzieje się przypadkiem. Wszystko ma swój początek i koniec,
który nie jest do końca pokręcony, przez co nie oferuje
niespodziewanych zwrotów akcji- chociaż jeden taki się zdarza,
który wręcz powoduje, że widz wstrzymuje na sekundę oddech. No,
ale przecież ten film to nie tylko opowieść o Diable i jego
smaczku na złe duszyczki ludzkie.
To także historia obrazująca
ludzką paranoję, bo przecież cóż mogą pomyśleć zwykli ludzie
zamknięci w windzie, kiedy jedno z nich zostaje zamordowane?
Odpowiedź jest prosta, że morderca jest wśród nich. Krąg
podejrzanych coraz szybciej się zacieśnia, więc kiedy światło w
windzie zaczyna migotać wszyscy z przerażeniem oczekują aż zginie
kolejna osoba. Wychodzi z tego całkiem nie najgorsza gra
psychologiczna, która niestety, momentami trochę nudzi. Ponadto
giną także ludzie, którzy w jakiś sposób próbując pomóc
uwięzionym ludziom w windzie. Nie mówiąc już o tym, że nad
budynkiem zbierają się czarne deszczowe chmury. Wszystko to dodaje
oczywiście grozy, ale co dziwne, twórcy postanowili darować widzom
oglądanie tego jak ludzie umierają. Nie zobaczymy tutaj żadnego
morderstwa w jego trakcie, a jedynie jego skutki – makabryczne. Gdy
gaśnie światło w windzie nasłuchujemy jakiś dziwnych odgłosów
i gdzieś pomiędzy krzykami przerażonych ludzi usłyszymy odgłosy
zabójstwa. Nie są one zbytnio wymyślne. Jest też oczywiście
obserwator- detektyw Bowden, który także nie znajduje się tam też
bez powodu. On sam ma za sobą ciężkie przejścia po utracie
ukochanej żony i synka. W sumie zaskakujące jest to jak się toczą
wydarzenia w filmie, ale z drugiej strony nie jest to jakoś
szczególnie fascynujące.
Jedną z
najważniejszych zalet filmu, które możemy dostrzec już na jego
początku są wspaniałe zdjęcia Toronto, w którym film był
kręcony. Idealnie ukazano strzeliste budynki, które momentami
przytłaczały swoim ogromem. Jednakże ujęcie ich na tle
nadchodzącej burzy.. przepiękne. Ciekawie też rozprawiono się ze
zdjęciami w środku windy. Część wydarzeń oglądać możemy z
kamery ochrony przez co mamy ograniczoną widoczność. Nie bez
wpływu na napięcie panujące w filmie i ogólną atmosferę miały
kompozycje Fernando Velazqueza, a także ekipa dźwiękowców, która
stanęła na wysokości zadania.
Patrząc na bohaterów
filmu „Diabeł” ma się nieodparte wrażenie, że gdzieś
się widziało już te twarze. Na pierwszy plan wysuwa się Chris
Messina w roli detektywa Bowdena. W sumie jego rola nie dawała mu
zbytniego pola do popisu, a to co zagrał wystarczy, aby jego występ
uznać za poprawny. Nie ma w nim jednak większych zaskoczeń. Cała
załoga zamknięta w windzie jest co najmniej mało znana. Mamy tutaj
kłamliwego sprzedawcę- Geoffrey Arend („500 dni miłości”),
staruszkę złodziejkę- Jenny O’Hara („Rzeka tajemnic”),
młodą naciągaczkę- Bojana Novakovic („Furia”),
agresywnego strażnika- Bokeem Woodbine („Twierdza”), a
także tajemniczego mechanika o nieznanej przeszłości- Logan
Marshall-Green („Gliniarze z Brooklynu”). To właśnie po
tych ludzi przychodzi Diabeł, którego wizualizacja pozostawia wiele
do życzenia. Ludzie, którzy nie najgorzej radzą sobie z
odgrywaniem odpowiednich emocji, chociaż niektórzy z nich są
czasami przerysowani- tak jak przykładowo strażnik. Nie mniej ich
aktorstwo, nawet jeżeli było złe, nie było aż tak rażące, więc
większe potknięcia można im wybaczyć.
„Diabeł” to nie
jest jakaś wybitna produkcja. Nie powala ani wyglądem ani
aktorstwem. Jednakże jest w nim coś hipnotyzującego. Nie wiem czy
to sam zamysł, żeby wprowadzić tutaj Diabła, czy też ta ciemność
zwiastująca nadejście śmierci. Może to wszystko jest interesujące
ze względu na fabułę, bo nie jest to jakaś zwykła bajeczka
opowiadana dzieciom na dobranoc, a może jednak?! W końcu widz
słyszy narrację, która gdzieś pomiędzy wydarzeniami opowiada
historię o Diable, o tym jak przychodzi po winowajców i o tym, jak
nikt nie może ich uratować. Zapomina się jednak o jednym, że
jeżeli istnieje Diabeł to tym bardziej istnieje Bóg, a on jest
miłosierny i wybacza tym, których skrucha jest prawdziwa.
Prześlij komentarz