NOWOŚCI

wtorek, 3 stycznia 2012

849. StreetDance, reż. Max Giwa, Dania Pasquini

Seria: StreetDance #1
Reżyseria: Max Giwa, Dania Pasquini
Scenariusz: Jane English
Zdjęcia: Sam McCurdy
Muzyka: Lol Hammond
Kraj: Wielka Brytania
Gatunek: Muzyczny, Melodramat
Premiera światowa: 19 maja 2010
Premiera polska: 24 września 2010 
Obsada: Nichola Burley,
Richard Winsor, Ukweli Roach, George Sampson, Charlotte Rampling, Frank Harper, Eleanor Bron

    Tematyka tańca wciąż nie nudzi. Młodzi ludzie coraz częściej zapisują się na kursy tańca, a taneczne programy cieszą się coraz większą popularnością na całym świecie. Wielka Brytania nie ma zamiaru pozostawać w tyle i idąc za przykładem hollywoodzkich produkcji taneczny stworzyła własny film, który uatrakcyjniają występy finalistów brytyjskiej wersji programów „You Can Dance” oraz „Mam talent”. Nad całością prac czuwali Max Giwa wraz z Danią Pasquini, którzy do tej pory zajmowali się reżyserowaniem jedynie teledysków. Można się więc spodziewać, że film okaże się jednym wielkim widowiskowym wideoklipem, i jeżeli ktoś tego oczekuje, to właśnie to zostanie mu dane.
    Carly (Nichola Burley) jest jedną z dziewczyn tańczących w grupie Jay 20, którzy od dawna walczą o tytuł mistrzowski z grupą The Surge. Lider grupy – Jay (Ukweli Roach), postanawia odejść zarówno z grupy, jak i Carly – swojej dziewczyny, i to właśnie jej powierza grupę. Dziewczyna boi się, że nie da sobie rady, w szczególności, że ma trudności ze znalezieniem sali treningowej. Jednakże pewnego dnia, jako pracownica baru kanapkowego dostarcza zamówienie do nauczycielki baletu (Charlotte Rampling), w jednej ze szkół. Kobieta ma problemy ze swoimi uczniami, nie mogąc obudzić w nich pasji. Proponuje więc Carly układ, żeby w zamian za darmowe wynajmowanie sali, przyjęła jej baletmistrzów do grupy i żeby razem trenowali do nadchodzących mistrzostw street dance.
    Film prezentuje znany już od wielu wielu lat typowy schemat. Bohaterowie dążą przede wszystkim do zrealizowania swoich marzeń, którym to jest oczywiście wygrana na pewnego rodzaju tanecznym konkursie. Pewnym urozmaiceniem tego standardu jest połączenie ze sobą dwóch różnych światów tańca, czyli street dance`u oraz baletu. Style te różne jak ogień i woda, muszą zostać ujarzmione i sprowadzone do wspólnego mianownika, tak żeby każdy z tancerzy czuł się dobrze w tym co robi i żeby w efekcie dało to piorunujący efekt. Dążenie do zwycięstwa jest oczywiście głównym tematem przewodnim, który spycha na dalszy plan ważniejsze kwestie, takie jak więzy przyjaźni, uczucie zdrady, czy też nowe miłości. Co jakiś czas twórcy serwują nam okrojone wątki z tego obszaru, które za chwilę znowu zostają wgniecione w ziemię, kiedy to profesjonalni tancerze wyskakują na scenę pokazując coraz to wymyślniejsze układy. Prawdą jest jednak to, że o to powinno chodzić w tych filmach, ale nie należy zapominać też o rzeczach najważniejszych, czyli tym co naprawdę liczy się w pracy zespołowej, czyli uczucie bliskości i tworzenie pewnego rodzaju rodziny. Pomimo tego, że ten aspekt jest w filmie poruszany to jednak nie zwraca się na niego zbyt wielkiej uwagi.
    Kino rozrywkowe w ostatnich miesiącach nabrało zupełnie innego wymiaru. Teraz rozrywkę utożsamia się z technologią 3D, której zastosowanie często jest zbędne. Idealnym przykładem są filmy taneczne, gdzie w zasadzie nie ma sensu, aby tworzyć je w tej technice. W takich filmach najważniejszy jest taniec i muzyka, do której tańczą bohaterowie. W filmie występują finaliści brytyjskiej edycji programu „Mam talent”. Jest to m.in. Eddie, czyli George Sampson, którego taniec ograniczył się jedynie do finałowego występu. Jednakże najwięcej poruszenia wzbudzają dwa zespoły taneczne, czyli The Surge oraz tancerze Aarona, czyli odpowiednio Ekipa Flawless oraz Diversity. To właśnie z ich strony mamy zaprezentowane największe widowisko taneczne. Ich choreografia jest zniewalająca i nie da się opisać tego słowami, jak bardzo zbija z nóg. Pozostała obsada, która sobie podskakuje na ekranie to także wspaniali tancerze z zawodu, którzy dobrze się czują nie tylko w balecie, ale i stylach ulicznych. Wszystko to dzięki wspaniałym i wymyślnym choreografiom. Aby wszystko wyglądało jak najlepiej do tego zadania zatrudniono najlepszych choreografów. Za baletowe rewolucje odpowiadał Will Tuckett, tancerz i choreograf baletowy o światowej sławie, który pracuje w Royal Ballet. Układami ulicznymi zajął się Kendrick Sandy, który jest mistrzem Wielkiej Brytanii w tej dziedzinie. Natomiast połączeniem tych dwóch stylów, które widać w finałowym występie, zajęła się Kate Prince – choreograf You Can Dance. To dzięki ich pracy widz mógł zakochać się w wybranych układach. Wiadomo, że żaden taniec nie istnieje bez muzyki, a jej odpowiedni dobór może spotęgować uczucia, bądź też całkowicie je zniwelować. To zadanie powierzono Lolowi Hammondowi, który wykorzystując najbardziej znane kawałki stworzył idealne tło dla tancerzy. Ponadto dał także możliwość zapoznania się z nowymi artystami i ich twórczością, a w niektórych utworach można się zakochać. Natomiast muzykę do finałowej rozgrywki napisał Michael ‘Mikey J’ Assante, która zachowuje klasyczny charakter, ale jednak wychodzi też naprzeciw młodym odbiorcom, a przez to jest niesamowita.
    Obsada w większości składa się z profesjonalnych tancerzy. Szczęśliwie gra aktorska finalistów „Mam talent” ogranicza się jedynie do tańczenia – w czym są niezwykli. Prawdziwe aktorstwo pozostawiono prawdziwym aktorom. Przed największym wyzwaniem stanęła Nichola Burley, która oprócz grania swojej roli musiała także nauczyć się układów. Choreografowie obawiali się tego, ale dziewczyna zachowała się bardzo profesjonalnie, dzielnie trenowała wraz z innymi grupami i jej kreacja wypadła tak wiarygodnie, jakby również była finalistką jednego z programów, a sami twórcy nie omgli uwierzyć w to, że dziewczyna nie miała wcześniej nic wspólnego z tańcem. Najbardziej rozpoznawalną twarzą w filmie stała się Charlotte Rampling, która zagrała nauczycielkę baletu – Helenę. Znana z ról w takich filmach jak „Basen”, czy „Księżna” musiała pokazać się z zupełnie innej strony na rzecz filmu młodzieżowego. Pokazała tutaj sporo pasji dla tańca i twardości ducha. Przekonywała i jednocześnie fascynowała widza. Aktorzy i tancerze występujący w tym filmie dali z siebie wszystko. W zasadzie nie ma do kogo się przyczepić jeżeli chodzi o aktorstwo. Trudno jest rozpoznać kto nie miał nic wspólnego z tańcem lub z grą w filmach. Jednakże w filmach tanecznych aktorzy i ich gra schodzą na dalszy plan, ponieważ najważniejsi są wówczas tancerze
    „StreetDance” to prawdziwy film o tańcu. Jednakże taniec gra tutaj najważniejszą rolę i twórcy zapomnieli dobudować do tego jakąś ciekawą historię, która mogłaby zachwycić. A tak oglądamy to co już było, tylko, że w Brytyjskim wydaniu, z całą masą prawdziwych tancerzy i tańcem. Zwieńczeniem całej produkcji jest taniec finałowy, gdzie grupa Carly daje z siebie wszystko łącząc ze sobą dwa różne światy, równocześnie pokazując, że nie ma rzeczy niemożliwych. Tym samym może to stanowić swoisty morał dla ludzi, którzy twierdzą, że coś jest niemożliwe do zrobienia, bo przecież nic nie jest niemożliwe, jeżeli bardzo się tego pragnie.

Prześlij komentarz