NOWOŚCI

piątek, 30 grudnia 2011

848. Resident Evil 2: Apokalipsa, reż. Alexander Witt

Oryginalny tytuł: Resident Evil: Apocalypse
Seria: Resident Evil #2
Reżyseria: Alexander Witt 
Scenariusz: Paul W.S. Anderson
Zdjęcia: Derek Rogers, Christian Sebaldt
Muzyka: Jeff Danna, Elia Cmiral
Kraj: Wielka Brytania, Niemcy, Francja, Kanada
Gatunek: Horror, Akcja
Premiera światowa: 10 września 2004
Premiera polska: 29 października 2004 
Obsada: Milla Jovovich, Sienna Guillory, Eric Mabius, Oded Fehr, Thomas Kretschmann, Jared Harris, Sandrine Holt, Mike Epps

     Kiedy w 2002 roku Paul W.S. Anderson przeniósł na wielki ekran znaną grę komputerową „Resident Evil” nie liczył się z tym, że osiągnie tak wielki sukces. Wiadome było więc, że film doczeka się wkrótce swojej kontynuacji. Anderson już miał gotowy scenariusz do „Resident Evil: Apokalipsa”, jednakże ze względu na jego zaangażowanie w projekt „Obcy kontra Predator” nie mógł zająć się reżyserią drugiego filmu. Wtedy producenci wspólnie zdecydowali, że powinien się tym zająć Alexander Witt, dla którego był to pierwszy film samodzielnie wyreżyserowany. Okazało się trafnym wyborem, gdyż zarówno ekipa filmowa, jak i widzowie są zadowoleni z jego pracy i jej efektów.
     Po tym jak Alice (Milla Jovovich) wraz z Mattem (Eric Mabius) wydostają się żywi z tajnej placówki badawczej korporacji Umbrella i przejęci przez ich wysłanników, wirus T wydostaje się na światło dzienne i powoduje spustoszenie na ulicach miasta Raccoon. Korporacja Umbrella przygotowuje się do ewakuacji miasta, jednakże gdy tylko spostrzega, że wirus dotarł do jedynego miejsca łączącego Raccoon ze światem automatycznie zamyka drogę wyjazdu. Osoby, którym cudem udało się uniknąć zarażenia i śmierci próbują odnaleźć bezpieczne schronienie. Wśród nich jest funkcjonariuszka policji Jill Valentine (Sienna Guillory), która chroni ocalałych, kryjących się w kościele. Z pomocą przybywa Alice, która ratuje ich z opresji, a dzięki ofercie doktora Ashforda (Jared Harris) mają szansę wydostać się bezpiecznie z miasta, jeżeli tylko odnajdą jego córkę. Nie będzie to jednak takie proste, gdyż za każdym rogiem czają się zarażeni, a także eksperyment korporacji – Nemesis, którego celem jest stoczenie śmiertelnego pojedynku z Alice.
     Zarówno ekranizacje gier, jak i filmy o zombie cieszą się ogromną popularnością wśród widzów. Te dwa elementy choć trudne do zrealizowania udało się połączyć właśnie w „Resident Evil”. Wszystko rozpoczęto od wstępu, który jest jednocześnie zakończeniem poprzedniego filmu. Dzięki dobrze wstawionym nowym fragmentom filmu zobaczyć mogliśmy jak to wszystko się zaczęło, jak wydostało się na miasto. 
Ponadto w filmie jest sporo nawiązań do gry, którymi Anderson musiał tak manewrować, ażeby wyszły na tyle zadowalająco, aby fan serii gier nie wyszedł zawiedziony z seansu. W filmie pojawia się przede wszystkim Jill Valentine i dołożono wszelkich starań, aby jak najlepiej odtworzyć jej osobę znaną z gry. Ponadto mamy także nawiązanie do innej postaci takiej jak Dr Ashford, który w filmie jest raczej sympatycznym człowiekiem, a w grze rodzina Ashfordów należała do czarnych charakterów. Film jest tak samo dynamiczny jak gra. Nie brakuje tutaj masowych strzelanin, nie tylko do zombiaków. Zombie jednak budzą skrajne emocje w widzach. Z jednej strony mogą się podobać, ale z drugiej wywołują totalną odrazę. Dzięki temu twórcom udaje się perfekcyjnie zbudować napięcie, a wprowadzając kolejne przeszkody na drodze bohaterów , czy to w postaci dziwnych stworzeń, zmutowanych psów, czy zwykłych zombie, sprawiają, że widz nie ma czasu się nudzić, więc jedynie pozostaje mu się dobrze bawić na wspaniałym widowisku.
     Atmosfera filmu byłaby niczym bez jego walorów estetycznych. Najważniejsza okazała się być praca charakteryzatorów, którzy starannie pracowali przy tworzeniu makijażu zombie, nie tylko tych ludzkich, ale także i zwierzęcych. Ponownie postawiono na realizm bez użyciu efektów komputerowych. Inaczej wyglądało to przy różnego rodzaju wybuchach, także tym końcowym, do którego użyto modeli bloków mieszkalnych. Nie mniej wyglądało to bardzo autentycznie. Warto też zwrócić uwagę na scenerię filmu, który kręcony był przede wszystkim w Kanadzie, co od razu zaowocowało pięknymi widokami w niektórych sekwencjach filmu. Tym razem muzyka była bez wyrazu i było jej zdecydowanie za mało. Brakowało charakterystycznych mrocznych dźwięków znanych z pierwszego filmu, ale gdy zmienia się kompozytorów, którymi teraz byli Jeff Danna i Elia Cmiral, trzeba się liczyć z takim efektem.
     Anderson nie miał zamiaru tworzyć tego filmu, gdyby Milla Jovovich zrezygnowała z udziału w nim. Uważał, że jest ona stworzona do tej roli i z jego opinią zgodzi się każdy. Milla ponownie zabłysnęła w filmie swoimi umiejętnościami fizycznymi. Przed rozpoczęciem zdjęć wszyscy aktorzy musieli przejść wykańczający trening, aby wypaść wiarygodnie w swoich rolach. Milla ćwiczyła cztery miesiące bez wytchnienia. Nauczyła się capoeiry, a także sztuki obchodzenia się z bronią. Była bardzo pojętną uczennicą, gdyż szybko udało jej się przyswoić skomplikowaną choreografię walki z Nemesis. Efekty jej pracy widać na ekranie. Jest zwinna i gibka, a przede wszystkim zdeterminowana. Rzadko zastępowali ją kaskaderzy, jednakże w scenie zbiegania z budynku było to konieczne. Drugą gwiazdą filmu, która była wyzwaniem nie tylko dla twórców, a także i aktorki była rola Jill Valentine, po długich poszukiwaniach została nią Sienna Guillory. Wyglądem przypominała trochę Larę Croft z „Tomb Raider”, jednakże Sienna wzorowała się na ruchach swojej postaci z trzeciej części gry. Tworząc jej wizerunek twórcy nie chcieli zawieść fanów bohaterki, jednakże efekt wyszedł znakomicie i nawet sam producent gry był zachwycony, nie mogąc uwierzyć w to jak bardzo Sienna wygląda jak Jill. Z męskiej części obsady w filmie zobaczyć mogliśmy znanego pogromcę mumii Odeda Fehra, który tym razem wcielił się w postać zdradzonego komandosa korporacji Umbrella – Carlosa Olivera. Facet bardzo męski, jednakże nijaki w swojej roli. Każdy potrafi wymachiwać bronią i mordować zombiaków. Jednakże dużo radości dostarczało pojawienie się na ekranie czarnoskórego Mike`a Eppsa (L.J.). Dzięki niemu można było się pośmiać i całkowicie zmieniał aurę filmu, kiedy tylko się pojawiał. Poza tym podziwiać mogliśmy również znanego z pierwszego filmu Erica Mabiusa, który tym razem zmienia się nie do poznania. Pomimo tego, że jego kostium ważył 130kg Eric całkiem nieźle radził sobie grając swoją rolę. Występowanie w tego rodzaju filmie wymaga od aktorów sporo poświęcenia. Są to wielogodzinne ćwiczenia, nie tylko gry aktorskiej, ale przede wszystkim ćwiczenia fizyczne, aby sprawnie poruszać się na ekranie. Pod tym względem wszyscy spisali się znakomicie i każdy zasługuje na szacunek za swoje osiągnięcia.
     „Resident Evil: Apokalipsa” to już drugi film o walecznej Alice zgniatającej zombie jak robaki. Jednakże rozwój wydarzeń w filmie, w szczególności postępy dotyczące Alice i całego projektu, świadczą o przygotowaniach do dalszych kontynuacji, których może być bardzo wiele. Nie jest to jednak zaskakujące, gdyż filmy o tak wybuchowej akcji i tak porażającym klimacie zbudowanym przez nazbyt realistyczne zombie zawsze będą się podobać i przyciągać rzesze widzów. W szczególności jeżeli cały szum odbywa się wokół kultowej gry, a fani z pewnością nie przegapią dalszych poczynań bohaterów.

Prześlij komentarz