NOWOŚCI

wtorek, 20 grudnia 2011

842. Predators, reż. Nimród Antal

Reżyseria: Nimród Antal
Scenariusz: Alex Litvak, Michael Finch
Zdjęcia: Gyula Pados
Muzyka: John Debney
Kraj: USA  
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Premiera światowa: 07 lipca 2010 
Premiera polska: 16 lipca 2010 
Obsada: Adrien Brody, Topher Grace, Alice Braga, Oleg Taktarov, Walton Goggins, Laurence Fishburne, Danny Trejo, Mahershala Ali, Louis Ozawa Changchien

    23 lata temu cały świat zachwycał się istotami przybyłymi z kosmosu, aby zgładzić wybrańców. Wszystko rozpoczęło się od serii filmów o „Obcym”, a „Predator” był jednym z tych przyjemniaczków, który nie szczędził rozlewu krwi. Teraz powraca z potrójną siłą w najnowszym filmie „Predators” reżyserii Nimróda Antala, twórcy „Motelu”, aby pokazać, że można stworzyć interesujący film bez użycia zbytecznych efektów komputerowych.
     Grupa osób składająca się ze skazańców, płatnych zabójców, żołnierzy oraz członków Yakuzy zostaje zesłana do tajemniczej dżungli, której nikt z nich nie rozpoznaje. Poszukując pozostałych ocalałych trafiają na klatki, z których najwyraźniej coś się uwolniło. Wkrótce przekonują się, że dżungla nie znajduje się na znanej im planecie. Wtedy to zostają zaatakowani przez dziwne stworzenia, a idąc ich tropem trafiają do obozu, w którym stają twarzą w twarz z jeszcze większym niebezpieczeństwem. Uzmysławiają sobie także, że stanowią rozrywkę dla kosmitów, którą jest polowanie na ofiary. W tym celu odnajdują na Ziemi najlepszych drapieżników – takich jak oni, i obserwując ich starają się stać jeszcze lepszymi myśliwymi i zabójcami.
     Każdy fan filmów o „Predatorze” z pewnością zauważa skromną różnicę w owych produkcjach. Najważniejszą różnicą jest to, że bohaterom, czy też potencjalnym zdobyczom w mniemaniu Predatorów, utrudniona zostaje ucieczka z miejsca łowów. Przeniesienie akcji filmu z Ziemi na zupełnie obcą planetę okazało się być genialnym posunięciem, które dało wiele możliwości rozwoju i takowo też to zostało rozegrane. Ponadto mamy tutaj do czynienia z grupą składającą się z zupełnie różnych osobowości, z której nikt się nie zna i nikt nikomu tak naprawdę nie może ufać. To też daje spore pole manewru, gdyż każdy zaprezentować może inną formę walki , czy też inne podejście do zaistniałego problemu, nie mówiąc już o tym, że każdy ma talent do czego innego. 
Zupełnie bez sensu wydaje się z kolei umieszczenie w filmie rozróżnienia Predatorów. Ponownie znajdziemy tutaj wątek znany bardziej z pierwszej części filmu „Obcy kontra Predator”. Jednakże wydaje się, że wprowadzenie do akcji większej ilości Predatorów powinno dać efekt prawdziwej rzeźni, niestety, tak się nie dzieje. Większy rozlew krwi i więcej mięsa oglądało się przy poprzednich filmach, a tam przecież szalał tylko jeden Predator i to jeszcze z tych mniejszych. A tutaj mamy trzy potężne potwory, które bawią się tymi ludźmi jak zabawkami. Oczywiście może być to efektem innego zamysłu filmu, gdzie Predatory nastawiają się bardziej na zabawę i obserwację niż zwyczajne mordowanie. Wobec tego w filmie jest dużo akcji, ale i też nie aż tak dużo jak można by się spodziewać.
     Pomimo tego, że film rozgrywał się na obcej planecie to zdjęcia nakręcono w USA. Wspaniała dżungla to Park Kolekole. Dzięki Gyuli Pados mogliśmy oglądać przepiękne krajobrazy, które stanowiły tło dla straszliwych wydarzeń w filmie. Wspaniała była także panorama, w której zastosowano efekty specjalne – no i ten widok nieba, przepiękny. Jednakże cała uwaga skupia się na głównych postaciach, którymi są… Predatorzy. Po raz kolejny od 20 lat pokazano klasyczną formę Predatora i jest ona zachwycająca. Także została trochę urozmaicona dla wyraźnego rozróżnienia tej drugiej rasy. Zupełnie inna broń, a także inne hełmy, zdecydowanie pozwalają je odróżnić. Pięknie wykonane zostały także ogary. Takich stworzeń nie widzi się na co dzień w filmach. Ponadto cały film, który towarzyszył akcjom z Predatorami i innymi, wzbogacony został o muzykę autorstwa Johna Debneya, który bardzo dobrze odnajduje się w takich produkcjach.
     Różnorodność postaci, a także obsady, która została zaangażowana do tej produkcji zdecydowanie zagrała na plus. Zobaczymy bowiem różne twarze, znane nam z różnych produkcji, czyli od wroga Spidermana (Topher Grace), przez ślepą kobietę (Alice Braga), aż do maniaka Maczetę (Danny Trejo). Trudno byłoby omawiać każdą postać z osobna, w szczególności, że uwaga skupiona pozostaje na jednostkach. Dlatego też tak, jak w przypadku pierwszego filmu, tak też i w filmie trzecim musi być pewien duchowy przewodnik stada, który tym razem ma wszystkich głęboko w d. Taka fascynująca rola przypadła w zaszczycie Adrienowi Brody, który na próżno starał się pokazać, że może być traktowani na równi z Arnoldem Schwarzeneggerem. Jego twardy charakter, a także to jak próbował grać głosem jest zupełnie nieprzekonujące. W zasadzie momentami ma się dość jego odruchów, ale być może jest to spowodowane głupotą granej postaci. Zupełnym zaskoczeniem było pojawienie się Laurence`a Fishburna, który to został szalonym jedynym ocalałym. Głupota jego postaci była powalająca i w zasadzie można by się zastanawiać po co w ogóle została wprowadzona do fabuły, poza wyjaśnieniem spraw z Predatorami. Niektóre postacie znikały tak samo szybko jak się pojawiały. Inne zaskakiwały, inne fascynowały, a jeszcze pozostawały obojętne dla widza. Jednakże spełniły swoje zadanie, gdyż każda z osób grająca w tym filmie zdecydowanie odróżniała się od innych – a takie było założenie.
     „Predators” pozostawia pewien niedosyt po seansie. Tyle lat czeka się na kolejne starcie ludzkich jednostek z tytułowymi łowcami i koniec końców dostaje się coś takiego. Film nie jest zły, jednakże nie jest też wystarczający. Twórcy poszli w dobrą stronę ze scenariuszem i w sumie całkiem nie najgorzej udało im się go zrealizować. Wykorzystali potencjał, który miał chociaż mogli to zrobić z większym rozmachem. Ponadto otworzyli sobie furtkę dla ewentualnych kontynuacji, chociaż trudno osądzić, czy należy się takowych spodziewać. Nie mniej film ten to porządna rozrywka, idealna na nudne wieczory.

Prześlij komentarz