NOWOŚCI

niedziela, 18 grudnia 2011

840. Książę Persji: Piaski czasu, reż. Mike Newell

Oryginalny tytuł: Prince of Persia: The Sands of Time
Reżyseria: Mike Newell
Scenariusz: Boaz Yakin, Carlo Bernard, Doug Miro
Na podstawie: gry komputerowej autorstwa Jordana Mechnera
Zdjęcia: John Seale
Muzyka: Harry Gregson-Williams
Kraj: USA  
Gatunek: Przygodowy, Fantasy
Premiera światowa: 09 maja 2010 
Premiera polska: 21 maja 2010 
Obsada: Jake Gyllenhaal, Gemma Arterton, Ben Kingsley, Alfred Molina, Steve Toussaint, Toby Kebbell, Richard Coyle, Ronald Pickup, Reece Ritchie

    Niektórym, „Książę Persji” kojarzy się tylko graczom komputerowym, którzy namiętnie przeżywali przygody księcia Dastana na własnej skórze. W czasach kiedy ekranizowane są książki, a także komiksy, gry komputerowe nie pozostają w tyle. „Książę Persji: Piaski czasu” to kolejny przykład przeniesienia świata gry na ekran kinowy, tym razem jednak nad produkcją czuwała wytwórnia Walta Disneya, licząc na to, że „Książę Persji” godnie zastąpi „Piratów z Karaibów”. Film wyreżyserowany został przez Mike`a Newella, twórcę takich hitów jak „Cztery wesela i pogrzeb”, czy też czwartego filmu z serii „Harry Potter”.
     Gdy Dastan (Jake Gyllenhaal) był małym chłopcem wspaniały król Persji – Sharaman (Ronald Pickup), przygarnął go do swojej rodziny, traktował jak syna, a jego prawdziwi synowie byli mu bratem. 15 lat później pobudzany przez wuja Nizama (Ben Kingsley), książę Tus (Richard Coyle) postanowia najechać Święte Miasto Alamut, gdyż podejrzewa je o wytwarzanie broni dla wrogów Persji. Nie zdają sobie sprawy, że jedynym skarbem jaki chce chronić księżniczka Alamutu – Tamina (Gemma Arterton), jest święty sztylet stanowiący klucz do legendarnych Piasków Czasu. Persowie chcą uczcić swój sukces, dlatego do miasta przyjeżdża król Sharaman. Dastan przyjmuje od swojego brata Tusa przepiękną szatę, aby mógł ją podarować ich ojcu. Jednakże dochodzi do tragedii, gdy okazuje się, że szata została zatruta powodując śmierć króla. Wszyscy podejrzewają Dastana o zabójstwo, dlatego też ucieka wraz z księżniczką Taminą i poznaje prawdziwą moc sztyletu, a także prawdę o miejscu, które sam doprowadził do obalenia.
     Filmy, nad którym piecze trzyma Disney to filmy dla całej rodziny. Jest w nich dużo humoru i przede wszystkim masa przygód, które zachwycą każdego. Nie inaczej jest w „Księciu Persji”. Film balansuje na granicy produkcji przygodowej i opowieści fantasy. 
Mamy w nim niezliczoną ilość ciekawych wydarzeń, które zachwycają i widz ma ochotę sam wejść do ekranu i przeżyć podobne sytuacje – możecie tego doświadczyć grając w grę. Niektóre z nich trzymają w napięciu, inne z kolei bardzo wzruszają i przerażają. Przygody, które przeżywają bohaterowie są bardzo dynamiczne, można tak powiedzieć nie tylko o wyścigach strusi, ale także walce z Hasasynami oraz wydarzeniach końcowych. To wszystko odbywa się przy udziale dużej dawki poczucia humoru, który ostatnimi czasy jest głównym elementem towarzyszącym przygodzie. Odzwierciedla się poprzez dialogi, czy też gagi, ale nie jest tak, że coś pozostaje na dłużej w pamięci. Nie obyło się także bez elementów z filmów fantasy, gdyż mamy tutaj niesamowite Piaski Czasu, które po uwolnieniu mogą zniszczyć cały świat. Pojawienie się sztyletu także było tego elementem, gdyż ten magiczny przedmiot potrafił cofnąć w czasie o kilka chwil osobę go trzymającą, a wyglądało to bardzo efektownie.
     Kiedy jest mowa o filmie, gdzie dużą rolę odgrywa magia, trzeba wziąć pod uwagę to, że wszystkie sposoby jej wykorzystania muszą uwzględniać efekty specjalne. Tych, w tym filmie, nie było aż tak dużo, bo pojawiały się głównie w momentach użycia sztyletu. Rewelacyjnie wyglądało to jak osoba trzymająca sztylet podczas jego użycia zamieniała się w piasek – genialne. Dużo wrażeń dostarczało także rozsypywanie się świątyni, a także klepsydra z Piaskami Czasu, która wyglądała fascynująco w ostatnich minutach filmu. Jednakże efekty wykorzystywane były także podczas innych scen i ujęć. Zdjęcia Johna Seale`a z pewnością były dopracowywane, w szczególności w scenie, gdy widzimy Hasasyna na terenie górzystym – widok po prostu powala. Seale wspaniale wykorzystał światło, które można było uzyskać w Maroko, gdzie kręcony był ten film. Wszechobecne piaski robiły spore wrażenie, a Seale bardzo dobrze je ujął na swoich zdjęciach, przez co film zyskał uroku i wewnętrznej magii. Z drugiej strony była także muzyka Harry`ego Gregsona-Williamsa, która dotrzymywała kroku wydarzeniom i potęgowała napięcie w najbardziej odpowiednich ku temu momentach.
      Zaskakujące jest to, że twórcy filmu chcieli zaangażować do roli Dastana gwiazdę bollywoodzkiego kina – Hrithika Roshana, jednakże ten ją odrzucił (?) – dziwny gość. Ostatecznie rola dostała się Jake`owi Gyllenhaal`owi, który okazał się być jak najbardziej trafnym wyborem. Jake wielokrotnie zachwycał już aktorstwem, a także i swoim nieprzeciętnym wyglądem. Osobiście wciąż pamiętam go z filmu „Pojutrze”, gdzie zobaczyłam go po raz pierwszy i zawładnął moim sercem. Dzięki roli Dastana udało mu się to po raz kolejny. W tych przydługich włosach, z niezwykłą zwinnością i bystrym umysłem zaimponował. Widać, że przygotowywał się do roli, gdyż znakomicie władał bronią. Na ekranie towarzyszyła mu Gemma Arterton, która zmienia się za każdym razem. Widywać można było ją w wielu różnych rolach i dziewczyna zmienia się jak kameleon. Twórcy liczą na to, że będzie następczynią Keiry Knightley, która także pochodzi z Wielkiej Brytanii. Wśród większych gwiazd, w filmie, pojawił się Ben Kingsley, który niestety nie zagrał zbyt pozytywnej postaci. Szkoda, że przypisuje mu się taką łatkę, gdyż jeszcze chyba nigdy nie widziałam go jako pozytywnego bohatera, ale może nie sięgam tak daleko pamięcią. Zaskoczeniem jest pojawienie się Alfreda Moliny, w roli szejka Amara. Najwyraźniej zmienił profesję na filmy trafiającej do większej liczby odbiorców. Jednakże tą rolą udowodnił, że żadna kreacja nie jest dla niego straszna i sprawdzać się może w każdej z nich.
     „Książę Persji: Paski czasu” to film bardzo przyjemny i lekki. Daleko mu do sukcesu „Piratów z Karaibów”, ale być może jest to jakiś początek większej przygody. Przemawiać może za tym fakt, że jest to jedna z najbardziej kasowych ekranizacji gry komputerowej, a więc może wkrótce rozpoczną się dyskusje nad ewentualnym sequelem. Niestety, trudno jest mi porównywać film z grą, gdyż nigdy w takową nie grałam. Nie wiem nawet czy wątkowo jest to podobna historia. Nie mniej wiem, że z filmu jestem jak najbardziej zadowolona i myślę, że osoby, które lubią podobne klimaty powinny się skusić na jej obejrzenie.

Prześlij komentarz