NOWOŚCI

wtorek, 13 grudnia 2011

837. Salt, reż. Phillip Noyce

Reżyseria: Phillip Noyce
Scenariusz: Kurt Wimmer
Zdjęcia: Robert Elswit
Muzyka: James Newton Howard
Kraj: USA 
Gatunek: Thriller
Premiera światowa: 19 lipca 2010 
Premiera polska: 27 sierpnia 2010 
Obsada: Angelina Jolie, Liev Schreiber, Chiwetel Ejifor, Daniel Olbrychski, August Diehl, Andre Braugher, Olek Krupa



   Phillip Noyce rozpoczął swoją karierę reżysera już w wieku 17 lat, kiedy to stworzył film krótkometrażowy. Jego kariera rozwinęła się na studiach tworząc krótkometrażowy dokument „Castor and Pollux”, który został nagrodzony za najlepszy film krótkometrażowy film roku. Jednakże drogę do Hollywood zagwarantował sobie thrillerem „Martwa cisza”. Później były takie sukcesy jak „Święty”, czy „Kolekcjoner kości”, aż w końcu w 2010 swoją premierę miał film „Salt” z przepiękną Angeliną Jolie w głównej roli i z naszym rodakiem - Danielem Olbrychskim, który dzielnie towarzyszył jej na ekranie.
    Agentka CIA – Evelyn Salt (Angelina Jolie), prowadzi szczęśliwe życie u boku swojego męża. Wszystko ulega zmianie, kiedy pewnego dnia do biura przychodzi Oleg Orlov (Daniel Olbrychski). Twierdzi, że jest ona uśpionym rosyjskim szpiegiem, który ma dokonać zamachu na prezydenta Rosji i obalić Rząd Stanów Zjednoczonych. Pomimo tego, że kobieta wypiera się wszelkich zarzutów jej współpracownicy – Winter (Liev Schreiber) oraz Peabody (Chiwetel Ejiofor), są odmiennego zdania i rozpoczynają za nią pościg. Sytuacja pogarsza się, kiedy Salt faktycznie dokonuje zamachu.
     Obecnie kino szpiegowskie przeżywa pewnego rodzaju odrodzenie, gdyż wiele lat temu – już za czasów kina niemego, był to gatunek niezwykle fascynujący, a przez to chętnie oglądany. Nic więc dziwnego, że Noyce jest jednym z twórców próbujących przywrócić do życia ową tematykę. „Salt” jest idealnym przykładem na to, że taki powrót może się opłacić, ale czy aby na pewno jest to dobre posunięcie, to wszystko zależne jest od osobistych preferencji widza. Oglądając film trudno jest powiedzieć na pierwszy rzut oka, że jest to film szpiegowski, bo przecież to, że opowiadana jest historia o agentach nie czyni z filmu szpiegowskiej produkcji. Trzeba jeszcze dobrze skomponować scenariusz, aby wzbogacić go o tematyczne wątki, które pokręcone będą jak świńskie ogonki. Takie kino jest przede wszystkim zaskakujące, gdyż widz nie jest do końca pewny w co wierzyć. Podobne wrażenia serwuje nam „Salt”, kiedy to dowiadujemy się, że urocza agentka jest uznawana za uśpionego szpiega rosyjskiego. Co lepsze, dalsze wydarzenia nie wydają się temu zaprzeczać. 
Jednakże przez cały film na widza zlatują kolejne sceny i rozmowy, które mogą radykalnie zmienić podejście do głównej bohaterki. Koniec końców twórcy podają nam rozwiązanie owej zagadki, jednakże przez cały seans widz dwoi się i troi, aby domyśleć się zakończenia filmu. Bowiem pomimo licznych zwrotów akcji, nie są one aż tak bardzo zaskakujące jak można by się domyślać, a co bardziej ogarnięty kinoman już na samym początku wytworzy sobie własny scenariusz w głowie, którym – jak się okazuje, przechadza się sam film. Nie brak tutaj także kilku absurdalnych scen, których dopatrują się co bardziej skoncentrowali i dociekający prawdy widzowie, ale dla tych, którzy oczekują zwykłej rozrywki nie będzie to stanowiło problemu.
    Nie mniej w filmie nie ma miejsca na nudę. Już sam fakt szpiegostwa mocno daje popalić, a do tego mamy jeszcze wiele scen i akcji trzymających w napięciu i powodujących, że widz wstrzyma na chwilę oddech, co mam miejsce przy licznych pościgach i wyczynach kaskaderskich. Tutaj nie ma czasu na bezczynność, cały czas śledzimy losy Evelyn Salt, która albo próbuje udowodnić jak rewelacyjnym jest szpiegiem albo przekonuje, że jednak nim nie jest. Ponadto zmienia się nie do poznania, co dodaje również atmosfery. Dodatkowo mamy wspaniałą muzykę szanowanego i wszechstronnego Jamesa Newtona Howarda, a także zdjęcia laureata Oscara – Roberta Elswitta.
     Początkowo postać Evelyn Salt miała być mężczyzną o imieniu Edwin, a rola była przeznaczona dla Toma Cruise`a. Ten zrezygnował z tej produkcji, a kiedy Angelina Jolie wspomniała w żarcie, że chciałaby zagrać Jamesa Bonda, postać Edwina zamieniła się w Evelyn. Do tak dynamicznych ról jak ta trudno byłoby myśleć o kim innym jak o Angelinie Jolie. Całkowicie oddaje się ona swojej roli i z całym swoim sercem i z całej siły robi wszystko, aby jak najlepiej wczuć się w kreowaną postać. Jako Salt była bardzo przekonująca, chociaż można by przypisać jej dwie odmienne tożsamości w tym filmie. Póki jest blondynką jest uroczą dziewczyną, której nie posądzałoby się o jakiekolwiek spiski i używanie broni ciężkiej. Wystarczyło jednak, żeby zmieniła kolor włosów na czarny, a wraz z nim zmienił się także charakter jej postaci. Stała się bardziej drapieżna i zawzięta. Tylko Angelina potrafi oddzielić dwie tak różne postaci i genialnie jej się to udało. Prawdziwym wydarzeniem tego filmu – dla Polaków głównie, jest występ Daniela Olbrychskiego. Wcielił się on w postać Orlova, którzy przychodzi do biura CIA zdemaskować Salt. Mówił on z ciekawym akcentem, aczkolwiek jego rola była wręcz stworzona dla takiego akcentu. Szokujące jednak było to, że facet mający na karku już 65 lat potrafi ruszać się tak jakby miał o 20 lat mniej. Był charyzmatyczny, ale jego rola była za mała w tym filmie. Zazwyczaj bardzo lubiłam postacie Chiwetela Ejiofora, jednakże jako William Peabody zupełnie mi nie podszedł. Był strasznie mało przekonujący, a wykrzykiwane przez niego teksty wypadały bardziej sztucznie niż to tylko możliwe. Ogólnie u obsady nie ma co szukać przejawów wyśmienitego aktorstwa, ale nie było też całkiem tragicznie.
     Podsumowując, „Salt” to film bardzo ciekawy, który potrafi zainteresować każdego widza lubującego w tym temacie. Wiele się tu dzieje, a wydarzenia kiedy mogą być zaskakujące. Fabuła robi całkowity mętlik w głowie widza, który zastanawia się czy Salt jest w końcu szpiegiem czy też jednak jest niewinna. Jednakże pomimo wielu zalet film całkowicie spala się przez zakończenie. Twórcy najpewniej chcieli takim finałem otworzyć sobie furtkę do ewentualnej kontynuacji poczynań Salt, jednakże jak dla mnie mogli to skończyć bardziej subtelniej, niżeli urwać film w trakcie. 

1 komentarz :