Reżyseria: Roger Kumble
Scenariusz: Michael Carnes, Josh Gilbert
Zdjęcia: Peter Lyons Collister
Muzyka: Ed Shearmur
Kraj: USA, Zjednoczone Emiraty Arabskie
Gatunek: Familijny, Komedia
Premiera światowa: 01 kwietnia 2010
Premiera polska: 22 października 2010Gatunek: Familijny, Komedia
Premiera światowa: 01 kwietnia 2010
Obsada: Brendan Fraser, Matt Prokop, Brooke Shields, Skyler Samuels, Ken Jeong
Czasami zdarza się,
że widzowi przychodzi długo czekać na prawdziwie śmieszną
komedię. W tych sprawach najlepiej sprawdzają się filmy, które
oglądać może cała rodzina i to właśnie te filmy stanowią
najlepszą zabawę. Tym tropem poszedł dotychczasowy reżyser serii
filmów o miłości – „Szkoła uwodzenia” oraz
„Ostrożnie z dziewczynami” – Roger Kumble.
Filmem „Zemsta futrzaków” idealnie łączy
elementy komizmu z popularnym wciąż nurtem pro-ekologicznym i, o
dziwo, to się sprawdza.
Dan Sanders (Brendan
Fraser) pracuje dla japońskiego dewelopera – Neal`a Lymana
(Ken Jeong), który rozpoczyna budowę osiedla domków
jednorodzinnych Rocky Springs na terenie jednego z amerykańskich
lasów. Dan, aby koordynować prace na budowie oraz dając dobry
przykład, wprowadza się na osiedle wraz ze swoją żoną – Tammy
(Brooke Shields) i synem Taylorem (Matt Prokop). Jednakże
nikt nie przewiduje, że las znajduje się na terenie rezerwatu
chronionego przez dzielne futrzaki, które nie cofną się przed
niczym, aby uratować swoje domostwo przed siejącymi zniszczenie
ludźmi.
Fabuła filmu oprócz
tego, że jest niezwykle naciągana to dodatkowo jest również
bardzo trendy i przede wszystkim… przekomiczna. Motywem przewodnim,
a właściwie głównymi bohaterami całej produkcji są zwierzęta
futrzaste i pierzaste mieszkające na terenie rezerwatu, gdzie
aktualnie budowane jest osiedle mieszkaniowe przez żądnych
pieniędzy deweloperów. Cały pomysł zabawy w tym filmie opiera się
na niezwykle zabawnych psikusach, które zwierzęta zgotują
przedstawicielowi firmy budowlanej. Przez godzinę trwania filmu
uprzykrzają mu życie w bardzo wymyślny sposób, od zwyczajnego
stukania nocą w okno przez kruka, przez zaśmierdzenie bohatera
skunksim odorem aż po terroryzowanie przez wściekłego miśka.
Zwierzaki nie dają za wygraną, a dzięki ich sprytowi i
inteligencji – bo przecież potrafią zrobić niesamowicie
wyrafinowany mechanizm do spuszczania kamieni ze stoku, udaje im się
osiągnąć ich cel. Genialna w tym momencie jest także animacja
owych zwierzaków, bo niestety są momenty, w których wyglądają
one bardzo nienaturalnie. Trudno jednakże mówić o jakiekolwiek
naturalności skoro zwierzaki prowadzą samochody, machają na
pożegnanie spadającym w uskok, czy też uśmiechają się z dziką
rozkoszą kiedy ich plan się powiedzie. Na to jednakże nie zwraca
się uwagi, ponieważ ich upierdliwość i urok daje tyle zabawy, że
nic nie potrafi tego zepsuć.
Jednakże film ten to
nie tylko ubaw po pachy. Po godzinie sikania po nogach ze śmiechu
przychodzi czas na stabilizację emocji, kiedy to do akcji wkraczają
potężne działa w postaci rodziny oraz proekologicznych odzywek.
Wtedy film zaczyna się robić dość irytujący, bo jak zawsze
dochodzi do melodramatów – tak jakby trudno było zrozumieć, że
zwierzak też ma rodzinę taką jak człowiek. W ostatnich dwudziestu
minutach filmu nasilają się konflikty na linii ojciec – syn, a
także pojawia się konieczność wyboru między rodziną i ekologią,
a chęcią robienia kariery i zgarniania kokosów za realizację
celów firmy. To co bohater filmu wybierze jest dość oczywiste, ale
przecież o to chodzi w tych filmach – takie historie muszą się
kończyć dobrze, żeby dzieciaczki nie wypłakały sobie oczu.
Oprócz
wielowątkowego scenariusza i innowacyjno-wtórnej historii film
posiada także moc w zdjęciach Petera Lyons Collistera. Wspaniale
przedstawił on rezerwat, a jego praca nadawała całości świeżości
i ekologiczności. Z kolei nad kompozycjami muzycznymi, które
potęgowały napięcie, ale i nadawały produkcji bardziej komicznego
charakteru, pracował Ed Shearmur.
O sukcesie filmu
świadczą także gwiazdy, które zostają do niego zaangażowane.
Tutaj główna rola przypadła w udziale specjaliście od filmów
familijnych i przygodowych, znanemu z serii filmów o „Mumii”
– Brendanowi Fraserowi. W filmie tym zdecydowanie widać,
że minęło już sporo lat od jego roli w owej serii. Bardzo się
zmienił i moim zdaniem wypadł z formy, aby grać w filmach
przygodowych. Teraz pozostało mu już zabawianie dzieci w takich
filmach jak „Zemsta futrzaków”, ale trzeba
przyznać, że wychodzi mu to całkiem nie najgorzej. Oczywiście,
cały humor zawdzięczać można było w filmie zwierzętom i efektom
specjalnym, jednakże Fraser także miał w tym swój udział. Mimika
jego twarzy pozostawia wiele do życzenia, ale to właśnie
sprawiało, że był zabawnym bohaterem. Inną ciekawą rolę w
filmie zagrał Ken Jeong, czyli japoński deweloper, który był tak
nierozgarnięty jak na prezesa, że głowa mała. Genialna rola
rewelacyjnie przedstawiona przez Jeonga. Na tym kończy się
przebojowość obsady w tym filmie, jeżeli chodzi o grę aktorską,
gdyż reszta bohaterów stanowi tylko tło dla prawdziwych gwiazd
tego filmu. Oprócz zwierząt oraz wyżej wymienionych w filmie
wystąpiła także Brooke Shields, która nie prezentuje ani krztyny
zaangażowania w produkcję, jedyne co robi to zachwyca swoim
wyglądem.
Ogólnie rzecz
ujmując, „Zemsta futrzaków” to film niezwykle
lekki i prawdziwie zabawny. Sympatia do zwierząt dominuje całą
produkcję i sprawia, że widz bardzo dobrze się z nimi bawi. Dla
jednych pomysł na film może być zbyt błahy, żeby się nad nim
zachwycać, ale dla innych będzie to idealna forma rozrywki po
ciężkim dniu. Nie zabraknie także morału na koniec historii, co
powoduje, że film jest idealny także dla tych najmłodszych widzów,
a może nawet i starszych, którzy w końcu przekonają się, że
warto chronić środowisko, ażeby kiedyś taki mały szop pracz nie
zgotował nam prawdziwego terroru.
Prześlij komentarz