Reżyseria: Paul W.S. Anderson
Scenariusz: Paul W.S. Anderson
Na podstawie: gry komputerowej o tym samym tytule
Zdjęcia: David Johnson
Muzyka: Marco Beltrami, Clint Mansell, Depeche Mode, Marilyn Manson
Kraj: Francja, Niemcy, Wielka Brytania
Gatunek: Horror, Akcja
Premiera światowa: 12 marca 2002
Premiera polska: 26 lipca 2002
Obsada: Milla Jovovich, Michelle Rodriguez, Eric Mabius, James Puferoy, Colin Salomon, Pasquale Aleardi
Muzyka: Marco Beltrami, Clint Mansell, Depeche Mode, Marilyn Manson
Kraj: Francja, Niemcy, Wielka Brytania
Gatunek: Horror, Akcja
Premiera światowa: 12 marca 2002
Premiera polska: 26 lipca 2002
Obsada: Milla Jovovich, Michelle Rodriguez, Eric Mabius, James Puferoy, Colin Salomon, Pasquale Aleardi
Oprócz ekranizacji
powieści oraz komiksów, gry komputerowe są kolejną bazą, na
której opierają się nowocześni scenarzyści. Wokół ekranizacji
jednej z najpopularniejszych gier o tytule „Resident Evil”,
gdzie gracz może osobiście mordować rzeszę zombiaków, było
trochę zamieszania, gdyż pomysł na realizację filmowej wersji
popularnej wśród graczy historii, którą zaprezentował spec od
filmów o zombiakach – George Romero, nie do końca spodobał się
producentom. Inne zdanie mieli z kolei w sprawie twórczości Paula
W.S. Andersona- wielkiego fana gier i horrorów, który nie tylko
napisał scenariusz do filmu, ale przede wszystkim został również
jego reżyserem. Nie spodziewał się jednak, że jego film tak
przypadnie do gustu publice, że doczeka się kontynuacji i stanie
się projektem długoterminowym.
Pod Recoon City
znajduje się ośrodek badawczy UL należący do korporacji Umbrela.
Jego pracownicy nie tylko zmuszeni są pracować głęboko pod
ziemią, ale też mieszkać tam. Pewnego dnia dochodzi do wypadku w
jednym z laboratoriów, w wyniku, którego wirus T przedostaje się
do wentylacji. Zajmujący się całym Ulem komputer o sztucznej
inteligencji „Czerwona Królowa” odcina wszystkim pracownikom
drogę ucieczki, a następnie ich morduje. Kiedy po pewnym grupa
komandosów wraz z byłą pracownicą korporacji przybywają na
miejsce, aby zrestartować komputer okazuje się, że pracownicy
wcale nie są martwi, a jedynie ich ciałami zawładnął wirus
sprowadzający ich umysł do pierwotnego stanu, czyli poszukiwaniu
pożywienia. Komandosi przypadkowo uwalniają chodzących trupów i
teraz robią wszystko, aby wydostać się z Ula zanim zostanie raz na
zawsze odcięty od świata zapobiegając rozprzestrzenieniu się
zarazy.
Amerykańska prasa
ostrzegała potencjalnych widzów przed tym, że „Resident
Evil” jest produkcją dla ludzi o mocnych nerwach i silnych
żołądkach. Nic dziwnego, bo przecież jest to solidnych film grozy
ze sporą ilością dynamicznych scen akcji. Cała akcja rozpoczyna
się dość spokojnie, gdyż obserwujemy pracę pewnych pracowników
biurowych, ale też i laborantów. Dopiero po pewnym czasie rozpętuje
się piekło, które zamienia uśmiechniętych pracowników w
przerażonych i spłoszonych ludzi walczących o swoje życie, a
wszystko to za sprawą Czerwonej Królowej. Przez to film rozpoczął
w zasadzie budowanie napięcia, gdyż nie wiadomo co będzie działo
się dalej. W dalszej kolejności twórcy na przemian straszną nas i
próbują rozluźnić. Wtedy przybywają komandosi z odsieczą
uzbrojeni po zęby, ale przez dłuższy czas nie muszą korzystać ze
swojego ekwipunku. Nie przydaje im się to także w walce z Czerwoną
Królową, która także stanowi realne zagrożenie dla zwiedzających
UL. Ciosy przez nią zadawane są bolesne i niekiedy mogą wywołać
lekkie skręty w żołądku. Ciekawiej robi się jednak później,
gdy 500 pracowników wstaje z martwych i urządza krwawą rzeźnię,
ale jeżeli ktoś myśli, że uciekając przed tą umarłą gromadą
bohaterowie uciekają przed problemami to bardzo się mylą, bowiem
nie stanęli jeszcze twarzą w twarz z kluczowym eksperymentem
korporacji Umbrella. W starciu z umarlakami sięgają w końcu po
swoje uzbrojenie ładując w nich całe magazynki, co niewiele im
pomaga. Zakończenie filmu nie daje nadziei na lepsze jutro. Nie jest
to film z happy endem, ale dzięki temu finał stanowi idealny wstęp
dla kontynuacji. Nie mniej nie ma tutaj miejsca na nudę, nie można
spuścić nawet na chwilę oczu z ekranu, aby nie stracić kontaktu z
filmową rzeczywistością.
Anderson miał niezły
ubaw przygotowując ekranizację gry, ale pomimo tego starał się
ograniczyć do minimum udział efektów specjalnych, a także
kaskaderów w całym filmie. Aby lepiej przygotować
charakteryzatorów i ekipę od efektów komputerowych wysłał ich do
prosektorium, aby idealnie odtworzyli dla niego różnego rodzaju
truposzów, ażeby wyglądali realistycznie, a nie stylizowane kukły.
Dzięki tej pracy prawie cała charakteryzacja zombie zrobiona jest
bez udziału komputera. Spore wyzwanie stanowiły z kolei psy zombie.
Charakteryzatorzy mieli problem z odwróceniem ich uwagi od
znajdującej się na nich sporej ilości mięsa i krwi. Dlatego też,
gdy Alice walczy z trupimi psami tak naprawdę walczy z piłkami
tenisowymi lub plastikowymi głowami psów, gdyż zostały
wygenerowane komputerowo. Dzięki temu powstał naprawdę klimatyczny
film, któremu przygrywała w niektórych momentach muzyka autorstwa
Marco Beltrami oraz Clinta Mansella, a także mroczna twórczość
grupy Depeche Mode oraz Marilyna Mansona.
Pogromczynią
zombiaków została Milla Jovovich, która okazała się być jak
najbardziej trafnym wyborem. Pomijając fakt, że sama starała się
sprostać większości scenom kaskaderskim, pokazała, że gra jak
prawdziwy kaskader. Dziewczyna niczego się nie boi, co udowodniła
swoim aktorstwem nie raz, gdyż bierze się za role, które wymagają
sporego wysiłku fizycznego i daje z siebie wszystko na ekranie.
Kolejnych truposzów zabija pierwszoligowo i robi to z gracją jakby
chodziła na wybiegu. Jako ciekawostkę należy powiedzieć, że w
została ona żoną reżysera Paula W.S. Andersona. Najwyraźniej
zobaczył w niej to co inny reżyser, z którym współpracowała –
Luc Besson. Na ekranie wśród żeńskiej obsady towarzyszyła jej
wówczas młodziutka i dopiero rozwijająca się w świecie kina
Michelle Rodriguez. Dziewczyna zagrała prawdziwą twardzielkę i jak
zawsze genialnie jej to wyszło. Przyszło jej też odegranie trochę
bardziej skomplikowanej części swojej postaci, ale z tym także
poradziła sobie bezbłędnie. Przedstawicielem męskiego gatunku
został przede wszystkim Eric Mabius, wszechstronny aktor nie tylko
świata kina, ale także i małego ekranu. Z każdą rolą radzi
sobie całkiem nie najgorzej. Jako Matt był co prawda bezbarwny i
miało się wrażenie, że jego postać w ogóle nie istnieje, ale
zamierza się go rozwinąć w kontynuacji. Z drugiej zaś strony był
James Purefoy, który na swoim koncie ma lepsze i gorsze role. Jego
postać była dość nieprzewidywalna, z początku niczym nie
fascynowała, aż nastąpił punkt kulminacyjny w jego osobowości.
Nie mniej pozostaje po nim nikłe wspomnienie. Wszyscy aktorzy,
którzy brali udział w projekcie mieli za zadanie przejść całą
grę „Resident Evil”, aby lepiej wczuć się w
klimat historii i swoje role. Jednym to przygotowanie wypadło
lepiej, a na innych nie miało to żadnego wpływu.
„Resident
Evil” to film o zombie, gdzie truposze ani razu nie zostają
nazwani tym przydomkiem. Nie mniej każdy kto ogląda film wie z czym
ma do czynienia i to powoduje zdecydowany wzrost napięcia podczas
seansu. Na szczęście obywa się tu bez zbędnych obrzydliwości,
ale nie sprawia to, żeby film był nudny. Tym bardziej skupia na
sobie uwagę, a to dzięki mrocznej atmosferze wykreowanej przez
speców od strony estetycznej filmu. Nawet jeżeli ktoś nigdy w
życiu nie grał w „Resident Evil” może polubić
ten film, jedni zostaną seansem zachęceni do dalsze zagłębianie
się w świat gry, a inni przerażeni tą wizją zostaną od niej
odrzuceni. Bez względu na to do której grupy się należy, gdy ktoś
pokocha Alice i jej walkę z zombie z pewnością sięgnie po
kontynuacje jej przygód.
W serii:
- Resident Evil (2002)
- Resident Evil 2: Apokalipsa (2004)
- Resident Evil: Zagłada (2007)
- Resident Evil: Afterlife (2010)
- Resident Evil 5 (2012)
Dobry film oparty na dobrej grze! Plus Milla Jovovich <3<3<3 (tak, teraz muszę iść do kina na Muszkieterów :P)
OdpowiedzUsuń