NOWOŚCI

wtorek, 4 października 2011

Książka #034. Konklawe, aut. Fabrizzio Battistelli

Tytuł oryginalny: Il Conclave
Cykl: Przygody kawalera Riziera
Gatunek: kryminał
Wydawca: Oficynka
Rok wydania: 2010
Projekt okładki: Anna M. Damasiewicz
Tłumaczenie: Barbara Czarniawska
ISBN 978-83-62465-03-3
Ilość stron: 240
Format: 124x194 mm



     Włoski socjolog wykładający na Uniwersytecie Rzymskim La Sapienza – profesor Fabrizio Battistelli, jest nie tylko członkiem wielu organizacji zajmujących się tym tematem, ale też i pisarzem, którego prace nawiązują do jego osobistych upodobań. Tworzy nie tylko książki naukowe dotyczące socjologii, ale też takie dla zwykłego odbiorcy. W swoim najnowszym cyklu powieści „Przygody kawalera Riziera” takowych odniesień również nie zabraknie. Serię rozpoczyna książką „Konklawe”, która może się spodobać w zależności od indywidualnych preferencji czytelnika.

     Akcja powieści rozgrywa się XVIII wiecznym Rzymie, do którego, na prośbę swojego brata monsiniora Pietracuty, przybywa młody mężczyzna o imieniu Riziero. Cieszy się wszystkimi dobrami jakie oferuje mu Rzym, a także pięknymi kobietami, które spotyka na swojej drodze. Jednakże dzień przed śmiercią papieża Klemensa XII, po którym zwoływane zostaje konklawe, Riziero przyjdzie zmierzyć się z okrutną rzeczywistością. Będzie musiał stanąć twarzą w twarz z zagadką śmierci swojego przyjaciela i przełożonego- monsiniora Van Goetza.
     Konklawe, loża masońska, historia z pogranicza powieści miecza i szpady, wspaniały Rzym, no i kryminalna zagadka. Wszystkie te elementy łącza się we włoską powieść o tytule „Konklawe”, która zachwyca w zależności od tego czym czytelnik się pasjonuje. Dla fanów powieści kryminalnych pozycja ta nie będzie wystarczająca. Za mało jest tutaj samego rozlewu krwi, a akcja książki toczy się wokół jednego morderstwa. Samo śledztwo nie jest zbyt emocjonujące, a rozwikłanie ostatecznej zagadki nie zaskakuje, ani nie wywołuje skrajnych emocji. Gdyby jednak rozważać fabularną koncepcję tej powieści w czasach XVIII wiecznych Włoszech to może wydawać się nie lada fascynująca. Bowiem stawia się tutaj na prostotę działań i nie przebiera się w narzędziach zbrodni. Z drugiej zaś strony sam tytuł wskazuje, że fundamentem powieści powinno być konklawe, no i w zasadzie jest to jej podwalina, ale sam jej sens i tematyka ginie, gdzieś w międzyczasie. Autor wprowadza do fabuły także wątek masonerii i prawdę powiedziawszy jest to chyba najnudniej rozwinięty wątek w całej książce. Jeżeli czytelnik miał już problem przy czytaniu bestsellerowego „Zaginionego symbolu” Dana Browna, to na „Konklawe” po prostu przyśnie, jak na kiepskim filmie. Przykre jest jednak to, że pojawiają się tutaj sceny erotyczne i to właśnie one najbardziej rozbudzają czytelnika. Kiedy już się myśli, że dalej nie wytrwa się w lekturze, Riziero, w najmniej odpowiednim momencie, dobiera się do jakiejś panny i od razu człowiek jest zainteresowany. Jednakże jest to zdecydowanie za mało. Nikomu nie polecam czytania całej książki tylko dla tych namiętnych momentów.
     Twórczość Battiselliego nie jest przeznaczona dla każdego. Jeżeli ktoś jest pasjonatem dawniejszych Włoch, ich wyglądu oraz języka stosowanego w tamtych czasach to z pewnością się nie zawiedzie. Autor ma bowiem nie najgorszą umiejętność budowania otoczenia. Z postaciami wychodzi mu gorzej, ale opisy Włoch, uliczek i różnych scen walk są naprawdę interesujące. Czytelnik od razu czuje, jakby przeniósł się w czasie i to uczucie może być magiczne. Niekiedy pisarz stosuje bardzo skomplikowane słownictwo, dla niektórych może być całkowicie niezrozumiałe, nie mniej ma to swój własny urok, który trzeba lubić, aby zaakceptować.
     Na polskich półkach powieść ukazała się w 2010, a to dzięki Oficynce, która wykupiła do niej prawa autorskie. Sama oprawa powieści jest bardzo przyjemna. Okładka wypisana starodawną czcionką i ozdobiona stylowymi elementami powoduje, że trudno oderwać od niej wzrok. Gdy otworzymy książkę na pierwszy rzut oka widać dużą czcionkę. Jednakże to, że czcionka jest spora nie znaczy ze wypisana nią treść będzie interesująca, a wręcz przeciwnie. Tak jest w tym przypadku. Urozmaiceniem może być jednak ciekawe przyozdobienie tytułów poszczególnych rozdziałów, gdyż zauważymy te same watykańskie monety, które widnieją na froncie książki. Zdecydowanie jest to zachęcające dla osoby sięgającej po tą pozycję.
     Długo wyczekiwałam aż będę mogła przeczytać „Konklawe”, gdyż kryminały zawsze mnie interesowały i czytałam je z przyjemnością. Dlatego też zniecierpliwiona oczekiwałam na wielką chwilę, kiedy ta książka w końcu mnie zahipnotyzuje, bo pomimo tego, że na „Zaginionym symbolu” się wynudziłam, to jednak znalazł się w końcu moment przełomowy. „Konklawe” w moim odczuciu go nie ma. Od początku do końca pozostaje monotonna, ale to może dlatego, że okazała się być zupełnie czymś innym niż się spodziewałam. Dla fanów tego stylu lektura ta będzie z pewnością niezapomnianą przygodą. Jednakże ktoś kto uważa się za fana prawdziwego kryminału z pewnością będzie to ogromny zawód. 

Ocena: 2/6

Bardzo serdecznie dziękuję Oficynce za możliwość przeczytania i zrecenzowania tejże powieści, a także portalowi Sztukater za jej udostępnienie. 

 

Prześlij komentarz