NOWOŚCI

piątek, 26 sierpnia 2011

805. Załoga G, reż. Hoyt Yeatman

Oryginalny tytuł: G-Force
Reżyseria: Hoyt Yeatman
Scenariusz: Cormac Wibberley, Marianne Wibberley
Zdjęcia: Bojan Bazelli
Muzyka: Harry Gregson-Williams
Kraj: USA
Gatunek: Animacja, Przygodowy
Premiera światowa: 24 lipca 2009
Premiera polska: 14 sierpnia 2009
Obsada: Sam Rockwell, Nicolas Cage, Steve Buscemi, Penelope Cruz, Will Arnet, Tracy Morgan, Zach Galifianakis, Bill Nighy
Dubbing polski: Arkadiusz Jakubik, Andrzej Zieliński, Jarosław Boberek, Anna Przybylska, Cezary Żak, Miłogost Reczek


    Hoyt Yeatman nie jest znany szerszej publice. Ma na swoim koncie niewiele produkcji, gdyż jego przygoda z reżyserią rozpoczęła się 15 lat temu od krótkometrażowego filmu „Asteroid Adventure”. Od tamtej pory słuch o nim zaginął, aż do wakacji roku 2009 kiedy to na ekrany weszła animacja spod skrzydeł wytwórni Walta Disneya o tytule „Załoga G”. Świat widział już wielu tajnych agentów, ale teraz przyjdzie mu oglądać w tej roli gryzonie.
    Grupa tajnych agentów składająca się z trzech świnek morskich – Darwin (Sam Rockwell, Andrzej Zieliński), Juarez (Penelope Cruz, Anna Przybylska) oraz Blaster (Tracy Morgan, Jarosław Boberek), znajduje się na tropie planu obalenia ludzkości przez szefa firmy produkującej AGD – Sabera (Bill Nighy, Miłogost Reczek). Niestety, FBI nie chce więcej wykładać pieniędzy na wydział, w którym nie widać żadnych efektów. Dlatego też planuje się stworzyć z agentów zwyczajne świnki morskie. Ich opiekun Ben nie chce do tego dopuścić dlatego też wraz ze swoją asystentką ratuje świnki przed zniewoleniem. Ratując się, agenci wraz z ich krecim technikiem – Specklesem (Nicolas Cage, Arkadiusz Jakubik), trafiają do sklepu zoologicznego. Wraz z nowo poznanym tam kumplem obmyślają plan wydostania się z klatki, gdyż mają niewiele czasu na zneutralizowanie planu wroga. Kiedy im się to udaje odkrywają kolejne tajniki sprzętu gospodarstwa domowego, które mają pomóc zniszczyć ludzkość.
    Skłamałabym, gdybym powiedziała, że miałam duże oczekiwania względem tego filmu. Od momentu kiedy zobaczyłam zwiastun „Załogi G” na wielkim ekranie wiedziałam, że niezbyt chętnie obejrzę ten film pomimo tego, że wyszedł spod Disneya. Żenujące jest to czego się to scenarzyści nie chwycą. W połowie filmu stwierdziłam, że gorszy może być tylko film o pszczołach lub o muchach w kosmosie. Autentycznie nie wiem skąd się ludziom biorą pomysły na takie brednie, ale film obejrzałam, pomimo wielu moich pretensji w stronę tej produkcji mogę powiedzieć, że przyjemnie się patrzyło na poczynania uroczych stworzonek.
    Pomysł na fabułę jest tak dziecinny, że nawet ja to widzę. Zauważyłam tutaj połączenie schematu filmu „Transformers” ze sklepem zoologicznym. Szaleństwo ponad miarę, ale w końcu to film dla dzieci. Niestety, pod żadnym względem ten film nie przypomina historii dla dzieciaków – no dobra może tylko pod paroma. W końcu były urocze gryzonie, było dużo zabawy, był także i humor, ale i był ten film dość brutalny, a humor był raczej na marnym poziomie. Dialogi były raczej marne, bez względu na to czy miały służyć jako typowy rozśmieszacz, wyciskacz łez czy moralizator. Drętwe, że aż szok, nie wspominając już o tym, że dzieciaki połowy gadki by nie zrozumiały. Akcja jako taka była, ale w sumie to nie jest to nic wpadającego na dłużej w pamięć. Szkoda, ale czegoż można się spodziewać po filmie, gdzie bohaterami są gryzonie, które bawią się w agentów do zadań specjalnych. Ba, nawet uzbrojone są w najnowsze wynalazki, począwszy od aparatów umożliwiających im mówienie ludzkim głosem, a kończąc na  bardzo wymyślnym środku transportu, który zachowuje w sobie najnowocześniejsze technologie, których jeszcze świat nie widział – nie żeby ktoś widziała urządzenie mogące zamienić głos zwierzęcia na ludzki. Totalna bajka, a jak na bajkę przystało był także i morał, taki w sumie sobie średni i taki niestety nie ukryty. Nie znoszę takiego uzewnętrzniania wszystkiego co powinno być w domyśle.
    Plusem jest animacja. Co prawda jest to ten typ filmu, w którym tylko określona część bohaterów jest zanimowana, bo tylko mali agenci zostali wygenerowani przez komputer, ale muszę przyznać, że ta animacja jest dość realistyczna. Momentami wyglądają jak prawdziwe świnki, a może to były prawdziwe świnki? A tak w ogóle to czy kret nie powinien być większy od świnki morskiej? Mniejsza o szczegóły, chociaż do tego przywarłam w pierwszej kolejności. Można także pozachwycać się trochę muzyką, w szczególności, gdy ktoś jest fanem Black Eyed Peas, no i ich nowego albumu, bo w filmie tych utworów sporo się usłyszy. Ale ogólnie muzyka to żadna rewelacja. Najbardziej irytująca jest chyba ta podczas ucieczki przed ludzkimi agentami i fajerwerkami – jak z reklamy, w ogóle nie pasowała mi ani do tej sceny, ani do tego filmu.
    Pomimo tego, że film jest zdubbingowany występują w nim także istoty ludzkie takie jak Bill Nighy – mój ulubiony, czy Zach Galifianakis („Kac Vegas”). Żaden z nich jednak nie zrobił wrażenia, może wypadłoby to dobrze, gdyby nie ten głupi dubbing. No i tak za sprawą pana Wojciecha Paszkowskiego, który wielokrotnie sam podkładał głosy, a teraz postanowił zostać reżyserem polskiego dubbingu. Jedna rada – lepiej niech sam podkłada, a nie bierze się za reżyserkę dubbingu – zresztą zawsze zastanawiało mnie jak można reżyserować dubbing. To właśnie przez niego ktoś taki jak Nighy mówił głosem Miłogosta Reczka, a Galifianakis – Cezarego Żaka. Trójką tajnych świnkowych agentów zostali – Andrzej Zieliński (Darwin), Jarosław Boberek (Blaster) oraz Anna Przybylska (Juarez). Żadnego z tej trójki nie trzeba przedstawiać, bo każdy ich zna. Głosy, tak w sumie, zostały trafnie wybrane.
    „Załoga G” to film dla dzieciaków, ale w sumie każdy mógłby go obejrzeć. Jednak jak już się odważycie to nie spodziewajcie się wielkiej rewelacji. Pamiętajcie, że to wszystko już było, a że motyw wsadzili we włochate stworzonka to przecież nic dziwnego, bo teraz w świecie animacji tworzy się już historie o wszystkim. Za niedługo pewnie powstanie animacja o śmieciach, które będą namawiać do ich segregacji i ratowania świata przed rychłą zagładą. Poza tym film momentami był straszliwie nudny, właściwie to nie działo się nic co mogłoby przykuć uwagę, dlatego też pierwsze dwadzieścia minut pamiętam jak przez mgłę. Osobiście nie odradzam, ale też i nie polecam. Film to typowy przeciętniak, a może i gorzej.
 

2 komentarze :

  1. Jeszcze nie miałam okazji go oglądać, ale wydaje się być całkiem ciekawy. Fakt dubbing często psuje cały film, wiele porażek mieliśmy w polskim kinie, kiedy starano się zrobić coś dobrze a i tak nie wyszło. Pozdrawiam i jednocześnie informuję, że filmowa biblioteka zmieniła adres.

    OdpowiedzUsuń
  2. :) film o świnkach morskich w roli głównej musi być przezabawny tylko czy "dorośli" go zniosą? nio chyba że w towarzystwie swoich dzieci, kiedyś miałam 2 takie małe świnki jak byłam hoh ho sporo młodsza :)
    AuroraB

    OdpowiedzUsuń