Reżyseria: Lasse Hallstrom
Scenariusz: Jeffrey Hatcher, Kimberly Simi
Zdjęcia: Oliver Stapleton
Muzyka: Alexandre Desplat
Kraj: USA
Gatunek: Kostiumowy / Przygodowy
Premiera światowa: 03 września 2005
Premiera polska: 24 marca 2006
Obsada: Heath Ledger, Sienna Miller, Jeremy Irons, Oliver Platt, Lena Olin
„Casanova” szwedzkiego reżysera Lasse Hallstrom, który słynie również z takich filmów jak „Co gryzie Gilberta Grape`a?” czy też „Dzieci z Bullerbyn”, jest filmem przygotowanym ze smakiem, ukazującym przepych życia tamtych czasów. Hallstrom z pewnością chciał nam przybliżyć osiemnastowiecznego libertyna, z którym i dziś utożsamianych jest wielu mężczyzn nie potrafiących pozostać wiernym jednej kobiecie. Mnie osobiście przypadła do gustu wizja przedstawiona przez Lassego, ale nie powiedziałabym, żebym była przesadnie zachwycona.
Giacomo Casanova (Heath Ledger), syn jednej z pań do towarzystwa, przybywa do Wenecji, aby tam spotkać się po latach ze swoją matką (Helen McCrory). Znany jest on z tego, że kocha wszystkie kobiety i nie ma żadnych skrupułów przed zabraniem im cnót. Casanova jednak w końcu złapany na gorącym uczynku ma do wyboru albo poślubić jedną z panien albo zawisnąć stryczku. Kiedy wybiera sobie swoją przyszłą małżonkę, pannę Victorię Donato (Natalie Dormer), dowiaduje się jak straszliwy błąd popełnił kiedy poznaje niezależną, ze stanowczymi poglądami Francescę Bruni (Sienna Miller). Miłość do Francesci popchnie go do wymyślnych czynów, aby tylko mieć szansę zdobycia jej serca.
Film z pewnością przypadnie do gustu osobom gustującym w tych osiemnastowiecznych klimatach i w ogóle w filmach kostiumowych. Mieliśmy tutaj bowiem wspaniały pokaz mody tamtych czasów. Kolorowe rozkloszowane suknie z głęboko wcinającymi się gorsetami sprawiały, że trudno było oderwać wzrok od prawdziwie urodziwych pań. Natomiast panowie również nie prezentowali się najgorzej. To były czasy, gdzie mężczyźni również mogli poszaleć z nasyconymi kolorami i różnymi krojami swoich ubrań, nawet biskupi jak dało się to zauważyć po biskupie Pucci mieli swobodny wybór odzieży. Poza tym charakterystyczne dla tamtych czasów były peruki noszone przez mężczyzn, które nie umknęło uwadze twórców, no i przecież nie powinno. Mnie z takich filmów najbardziej urzekają bale maskowe. Wtedy dopiero jest na co popatrzeć. No i oczywiście czego posłuchać. Piękna muzyka, również odpowiednio dostosowana do panującej atmosfery oraz do odpowiedniej epoki.
Ten film jest inny od typowych filmów kostiumowych, ponieważ mamy tutaj lekkie akcenty humorystyczne. Bal maskowy był dodatkowo wzbogacony o mały zabawny problemik. Kiedy to Casanova przybył na bal jako Papprizzio wraz z Francescą, a wtedy pojawiła się na balu panna Donato do której Casanova udał się już jako Casanova. Śmiesznie to wyglądało w szczególności przy tej scenie przy stoliku. Śmiałam się również jak Casanova podając się za Bernardo Guardi wkupił się w łaski pana Papprizzio, który będąc zakochanym w tekstach Guardiego chciał, aby ten go uczył. Zabawnie było patrzeć potem na związanego Papprizzio, który oblepiony jakąś dziwną miksturą myślał, że poważnie zaczyna być przystojniejszy, szczuplejszy i w ogóle wspanialszy. Moim zdaniem w ogóle cała ta sytuacja z Casanovą była dość zabawna. To jak tak kochał kobiety i w końcu jak się doigrał. Kiedy to poprosił o rękę pannę Victorię i wyskoczył nagle Giovanni Bruni chcąc wyzwać Casanovę na pojedynek o jej serce. Rzucił w niego rękawiczką, coś tam wybełkotał zupełnie bez sensu i wciąż go nią okładał kiedy to Casanova w ogóle nie miał ochoty go słuchać. Zabawnie to wyglądało.
Sam wątek miłosny był oczywiście do przewidzenia. Każda taka akcja musi się kończyć tak samo. Najpierw wielki Casanova, szaleje na prawo i lewo, ale w końcu spotyka tą odpowiednią kobietę i wszystko staje się inne. Z jednej strony jest to naprawdę urocze, ale z drugiej totalnie naiwne. No, ale nie powiem, w prawdziwym życiu też często zdarzają się takie sytuacje. Dla miłości zrobi się wszystko. Miłość jaka zakwitła pomiędzy Casanovą oraz Francescą nie była do końca taką jakiej się spodziewałam. Właściwie to patrząc na nich w ogóle nie dało się odczuć, że coś między nimi iskrzy. Nie było tego przyciągania między nimi, które dałoby się odczuć oglądając ten film. Nie wiem czy to wina aktorów, historii, czy ja po prostu nieuważnie oglądałam, ale jakoś nie było tej magii i właściwie to ja nawet nie wiem czy on ja chociaż raz pocałował w tym filmie. Skąd ona mogła wiedzieć, że on ją kocha? No oczywiście oprócz tego wzruszającego czynu kiedy powiedział wszystkim, że to on jest Guardi, a tak naprawdę nie był nim. Ech, poruszające, ale nie do końca. Jakby ten wątek był wzbogacony o jakieś takie większe ekscesy to myślę, że jakoś przynajmniej by się odebrało ten film.
Do filmu zaangażowano same znakomitości. Zaczynając od nieżyjącego już Heatha Ledgera, poprzez Siennę Miller, a kończąc na wspaniałym Jeremy`m Irons`ie. Najbardziej z tych trojga dobrych aktorów podobał mi się Jeremy Irons, który zdecydowanie się wyróżniał w tym filmie. Był ciekawą bardzo postacią, którą jego aktorstwo dodatkowo wzbogaciło. Jeżeli chodzi o Heatha to nie była to może jakaś jego powalająca rola, ale nie najgorzej mu poszło. Tylko, że no brak tej chemii pomiędzy nim i Sienną Miller. A może to tylko moje uprzedzenia do Sienny, bo osobiście nie uważam jej za jakąś nie wiadomo jaką gwiazdę. Wlazła mi tutaj w kino nawet nie wiadomo kiedy i ludzie tak się nad nią zachwycają jakby była co najmniej Meryl Streep. Zdecydowanie się nie wyróżnia, no ale cóż się dziwić skoro sławę przyniosła jej znajomość z Judem Law`em. No, ale pożyjemy zobaczymy, może jeszcze coś z niej wyrośnie.
Ogólnie film był nawet nie najgorszy. Przede wszystkim ciekawy i z pewnością potrafił przykuć uwagę widza. No, ale mnie jak zawsze czegoś brakowało. Nie wiem może to dlatego, że dość późno go oglądałam i byłam zmęczona, ale nie odczuwałam jakiejś większej radości z patrzenia na ten film. Było sympatycznie, ale bez większych ekscesów. Tak jak powiedziałam na początku jest to zdecydowanie film dla fanów gatunku, ale i tak nie daję sobie głowy, że i ci się nie zawiodą.
Lubię filmy z gatunku kostiumowy/przygodowy ;) Więc chętnie obejrzę. zakochana-w-dziewczynie.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńOglądałam ten film i bardzo mi się spodobał. Szkoda mi tylko Heath Ledger'a. Zapraszam na new notę.
OdpowiedzUsuńOd dawna obiecuję sobie, że zobaczę. Z dwóch powodów: reżyseria Hallstrom, który wyreżyserował m.in. "Wciąż ją kocham" (film, który uwielbiam!) a także ze względu na Ledgera, jednego z moim zdaniem najlepiej zapowiadających się aktorów, niestety już tego nie sprawdzimy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!