NOWOŚCI

piątek, 31 grudnia 2010

738. Gwiezdne Wojny. Część VI: Powrót Jedi, reż. Richard Marquand

Oryginalny tytuł: Star Wars. Episode VI: Return of the Jedi
Reżyseria: Richard Marquand
Scenariusz: George Lucas, Lawrence Kasdan  
Zdjęcia: Alec Hume  
Muzyka: John Williams  
Kraj: USA  
Gatunek: Sci-Fi / Przygodowy  
Premiera światowa: 25 maja 1983  
Premiera polska: 18 kwietnia 1997  
Obsada: Mark Hamill, Harrison Ford, Carrie Fisher, Frank Oz, Ian McDiarmid, David Prowse, Billy Dee Williams, Alec Guinness, Kenny Baker, Anthony Daniels, Peter Mayhew      

    Wielu reżyserów miało szansę realizacji ostatniej części kultowej gwiezdnej sagi. Wśród nich był Steven Spielberg, a także David Lynch, który stwierdził, że jest to praca dla Lucasa.Ten jednakże zajął się jedynie stroną techniczną filmu, a jego wytwórnia okryła swoimi skrzydłami całą realizację. Ostateczny wybór Lucasa padł na Richarda Marquanda, który dzięki „Powrocie Jedi” dostał szansę zabłyśnięcia w świecie kina science fiction i z tej okazji skorzystał. Ciężka praca twórców zaowocowała tym, że film zarobił 8 razy więcej niż stanowiły nakłady, a ponadto przełożyło się to także na uznanie krytyków, więc nie obeszło się od wielu nagród i nominacji. 
    Imperium nie poddaje się i na nowo buduje Gwiazdę Śmierci, która będzie miała większą siłę rażenia niż poprzednia. Jednakże pojawia się rzeczywiste zagrożenie dla planów Imperatora (Ian McDiarmid) i Lorda Vadera (David Prowse), jest to młody Luke Skywalker (Mark Hamill), który poznał tajemnice Mocy i jest bliski zostania Jedi. Wyrusza on na swoją rodziną planetę Tatooine, gdzie Jabba przetrzymuje zamrożonego Hana Solo (Harrison Ford). Dzięki przebiegłemu planowi udaje mu się uratować wszystkich przyjaciół i położyć kres rządom Jabby. Prawdziwym celem Rebeliantów prowadzonych przez Skywalkera jest jednak zniszczenie nowej Gwiazdy Śmierci. Aby tego dokonać muszą dostać się na planetę Endor, aby zlikwidować źródło zasilania pola magnetycznego chroniącego wszystkie statki Imperium. W międzyczasie Luke poznaje całą prawdę na temat swojej rodziny i przyjdzie mu stanąć przed ostateczną próbą zanim zostanie rycerzem Jedi. 
     „Powrót Jedi” zamykanie zwykłą przygodę jaką okazały się być dzieje rodziny Skywalkerów, począwszy od Shmi Skywalker – matki Anakina, a kończąc na Luke`u, jego synu. Pierwotnie film miał nosić tytuł „Zemsta Jedi”, która byłaby idealnym nawiązaniem do „Zemsty Sithów” kiedy to ciemna strona Mocy przejmują kontrolę nad Galaktyką.Jednakże zmiana tytułu była trafną decyzją, gdyż można rozumieć go na kilka sposobów. Jednym z nich jest zachowanie kontynuacji rycerzy Jedi, chroniących Moc i całą Galaktykę, drugim natomiast jest chwytające nawrócenie się jednej z postaci. Cały film jednak stanowi walkę dobra ze złem, nie tylko fizycznie, ale także mentalnie w umyśle młodego Luke`a, który to stanie przed próbą swojej wiary. Wszystko to zaczyna się już od pierwszych scen u Jabby, w których ma się wrażenie, że Luke przeszedł w ręce Sitha. Oczywiście, później znowu wszystko się wyjaśnia, tylko po to, aby za chwilę mogło dojść do ostatecznej rozgrywki. Ponadto podczas oglądania filmu twórcy zabierają nas w wiele różnych miejsc. Ponownie wrócimy na Tatooine, ponadto będziemy mogli zachwycać się urokami Endoru, który zamieszkiwany jest przez urocze Ewooki. Podczas tych wizyt bardzo dużo się dzieje, gdyż w końcu każda taka wyprawa związana jest z konkretną misją, a nie aspektami turystycznymi. Prawdziwa akcja rozgrywa się jednakże w kosmosie. To tutaj ma miejsce największa kosmiczna walka pomiędzy Rebeliantami i szturmowcami Imperium. Tutaj prezentuje się największa potęga filmu, bez której żaden mężczyzna nie zakochałby się w tym filmie. Wszystko ładnie i płynnie przechodzi z jednej sceny w drugą. Jednakże oglądając film zauważyć można wiele nieścisłości, których nie dokończono w „Zemście Sithów”. Przykładem jest rozmowa Luke`a z Leią o jej matce, gdy mówi ona, że pamięta iż była piękna, gdy tak naprawdę Amidala w trzecim filmie zginęła podczas porodu. Jest kilka takich spraw, ale są to drobnostki, które zafascynowany historią widz po prostu omija.W nowej wersji filmu widzimy także niesamowitą scenę na końcu filmu, kiedy to pojawiają się rycerze Jedi znani Luke`owi. Chodzi o drobną zmianę jednej z postaci. Z niewiadomych powodów scena ta chwyciła mnie za serce i doprowadziła do płaczu.
    Film otrzymał nagrodę za specjalne osiągnięcia, przyznawaną przez Akademię Filmową, za stworzone efekty specjalne. We właściwych latach dla „Powrotu Jedi” film ten zawierał największą liczbę efektów specjalnych. A w samej finałowej walce w kosmosie użyto więcej efektów niż w jakimkolwiek innym całym filmie. Nic więc dziwnego, że scena ta zapiera dech w piersiach jednocześnie wbijając w fotel. Jednakże Lucas rozsądnie korzystał z budżetu przeznaczonego na efekty i tak też postanowił zrezygnował ze sceny burzy piaskowej, gdyż była zbyt kosztowna. Ponadto wszystkie sceny z Sokołem Millenium zostały nakręcone z jego miniaturowym modelem. Nie mniej nie wpłynęło to na jakość filmu, gdyż w ogóle się tego nie zauważa. Wszystkie efekty były dopieszczone jak na ówczesne czasy przystało inie pozwalały oderwać oka od ekranu. Ponownie sporo pracy poświęcono na stylizację bohaterów filmu. W końcu mamy tutaj kosmos, więc jest wiele istot z innych planet, które trzeba było jakoś ucharakteryzować. I tak przykładowo Bib Fortuna przed rozpoczęciem zdjęć przeżywał straszne męki. Początkowe przekształcanie się w postać służącego Jabby zajmowało mu aż 8 godzin, później na szczęście czas ten skrócił się do niecałej godziny. W tym zakresie lepiej miał Anthony Daniels, który doszedł już w takiej perfekcji w zakładaniu stroju C-3PO, że zajmowało mu to około 10 minut. Wszystko to wyglądało naprawdę wspaniale. Dźwiękowcy także spisali się na medal, a już w szczególności kompozytor John Williams. Ponownie usłyszymy „Marsz Imperatora”, który jest motywem dominującym w tym filmie. Wejściówka wciąż pozostaje niezmieniona, ale oprócz tego możemy usłyszeć także nowe kompozycje, które trudno byłoby zidentyfikować z „Gwiezdnymi Wojnami”. Nie mniej film ten stanowił idealną atrakcję nie tylko dla oka, ale też i ucha.
    Obada filmu ewidentnie postarzała się od ostatniego występu, ale w końcu minęły kolejne trzy lata.Większość z nich nie rozwinęła się zbytnio, jak Carrie Fisher, czy Mark Hamill.Natomiast Harrison Ford miał niezły tupet podczas kręcenia filmu. Nic dziwnego więc, że jego postać stała się jeszcze bardziej olewacka, ale wpłynęło to pozytywnie na jego wizerunek i odbiór całego filmu. W tym filmie po raz pierwszy pojawia się Imperator z krwi i kości. Jego postać gra Ian McDiarmid i to właściwie tylko dzięki ingerencji Lucasa. Tak samo dzięki niemu występuje on w trzech nowych filmach, grając tę samą postać. Był bardzo przekonujący i mroczny. Autentycznie przerażał, a to nie zawsze się udaje gwiazdom. Prawdziwą gratkę stanowiła postać Dartha Vadera, gdyż jego postać odgrywana była przez czterech mężczyzn. W pierwszej połowie filmu gra go David Prowse, w walce na miecze świetlne – kaskader imieniem Bob Anderson, w scenie bez maski jest nim  Sebastian Shaw, natomiast głosu ponownie użycza mu James Earl Jones. Ponadto Vader pojawia się także w swojej młodej postaci, którą znamy z „Ataku klonów” i „Zemsty Sithów”, a ma to miejsce w scenie spotkania z duszami innych Jedi.
    Saga rodziny Skywalkerów kończy się na „Powrocie Jedi”. Jednakże pomimo tego powstało wiele filmów pobocznych, a i przewiduję się wydanie kolejnej trylogii w najbliższym czasie.Pewne jest, że „Gwiezdne Wojny” jest najbardziej dochodowym filmem wszech czasów. Nigdy już nie będzie podobnego imperium filmowego, które będzie robiło pieniądze nie tylko na filmach, ale także animacjach, zabawkach czy książkach. Jest to film kultowy, bez dwóch zdań. Jest to film o którym będzie się mówiło przez całe życie. Jest to film, który kochali, kochają i kochać będą miliony. Lucasowi udało się stworzyć coś niezwykłego i z pewnością nikt nie spodziewał się, że to wszystko rozpocznie się od niepozornego filmu o tytule „Gwiezdne Wojny: Nowa nadzieja”.
W serii:

Prześlij komentarz